38. Hinata, pomóż

Dwie kobiety, znajdujące się w najważniejszym pomieszczeniu w całej wiosce, lustrowały się przenikliwie. Szmaragdowe tęczówki, przeciwko bursztynowym. Uczennica i mentorka. Blondynka była nieco zdezorientowana, gdyż Sakura, jeszcze ani razu, nie raczyła na nią podnieść głosu… A teraz? Zrobiła to bez wahania, po prostu krzyk wydobył się z jej krtani. W głowie Tsunade, roiło się pełno myśli, związanych z osobą podwładnej. Była bardzo ciekawa, co ją tak wzburzyło, że automatycznie zażądała od niej nowej misji. Lustrowały się jeszcze chwile, nie odezwały się ani słowem, czekając aż ta druga powie coś jako pierwsza. Po chwili blondynka spuściła swój bursztynowy wzrok z sylwetki kunoichi i wbiła go za oknem, rozkładając się przy tym wygodnie w swoim skórzanym fotelu.
- Sakura Uchiha! Nie waż się nigdy więcej podnosić na mnie głosu! – upomniała ją srogo na pierwszym miejscu, na co ona przytaknęła skinieniem głowy, gdyż doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ją trochę poniosło – Czemu aż tak bardzo chcesz iść na misję? – spytała diametralnie zmieniając ton swojego głosu i ponownie kierując swój orzechowy wzrok na nią. Różowowłosa westchnęła ciężko. W końcu, jeśli chce dostać misję, to musi powiedzieć coś, co by się jakoś trzymało „kupy”. Pod nosem zaczęła rzucać różne obelgi i przekleństwa na temat swojego męża. Z każdym nowym słowem Tsunade, coraz bardziej marszczyła brwi. Zwłaszcza, gdy do jej uszu doszły słowa takie jak…  „palant”, „gbur”, „nadęty dupek”, „Co on sobie myśli?!” Więcej nie musiała usłuchać, aby wiedzieć, o kim tak ładnie się wypowiada. – Co tym razem zrobił? – spytała, przerywając tym samym w połowie swojej podopiecznej
- Nawet nie pytaj. – powiedziała przez zaciśnięte zęby, trzymając nerwy na wodzy
- Ehh… - westchnęła, po czym ze stery papierów wyciągnęła jakąś teczkę, którą bacznie zaczęła przeglądać, lustrując każdą kartkę, w poszukiwaniu czegoś, co by mogło w jakimś stopniu zadowolić różowowłosą – Nie mam nic ciekawego, do czego mogłabym Cię przydzielić. – odpowiedziała odstawiając teczkę na bok. Chociaż z drugiej strony chciała, aby została wiosce, zważywszy na to, że dopiero wczoraj wróciła z dość ciężkiej misji, która odbiła się na jej zdrowiu.
- Jak to nie ma? Błagam… cokolwiek, niech nawet będzie to nudna misja rangi C. Byle tylko opuścić wioskę na kilka dni. – mówiła błaganym tonem głosu, opierając się dłońmi o drewniane biurko blondynki
- Niestety, ale pozostaniesz w wiosce. Jak tylko będę coś dla ciebie miała, to od razu dam Ci znać.  – odpowiedziała, co nie za bardzo spodobało się Uchiha, gdyż na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Tsunade-sama… - zaczęła drugie podejście, najwyżej skończy tak jak Naruto pewnego dnia… poobijana i ze złamaną ręką w szpitalu. Ale w końcu żyje się tylko raz, więc trzeba z życia korzystać
- Powiedziałam już, że nie… - warknęła w jej stronę, lecz w pewnym momencie w jej głowie zaświtał pewien pomysł – Skoro tak bardzo chcesz misji, to mogę Ci dać jedną. – odpowiedziała dość dziwnym tonem, co nie uciekło uwadze różowowłosej
- A więc słucham. – powiedziała mając nadzieję na jakąś długą wyprawę. Z dala od męża. By w spokoju odpocząć i przemyśleć sobie wszystko.
- Misja rangi D. Dojść do porozumienia z mężem. Tylko to mam na zbyciu. – kunoichi wiedziała, że Hokage robi to specjalnie. Jednak nie widziała w tym żadnego celu. Czyżby za dużo czasu spędzała z twardogłowym ninja numer jeden, którego marzeniem jest zostanie Hokage? Najwidoczniej… Uchiha westchnęła, a z jej twarzy nie schodził grymas.
- Nie ma mowy. Tsunade skoro nie ma żadnej misji to wezmę nocne zmiany na warcie, na murze. Przez najbliższy tydzień. – marudziła dalej
- Sakura dobrze wiesz, że twój oddział nie ma nigdy przydzielanych żadnych wart. Ze względu na to, że jesteście od zadań specjalnych. W razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa, to wy odpowiadacie za bezpieczeństwo wioski, więc to także odpada. – odpowiedziała, różowowłosa już otwierała swe usta, aby po raz kolejny zaprotestować, jednak przerwało jej pukanie do drzwi… - Wejść! – powiedziała podniesionym głosem Wielmożna. W tej samej chwili, duże dębowe drzwi, a przez próg przeszła blond włosa kunoichi. A w swej dłoni trzymała pewna kopertę. Posyłając zawistne spojrzenie różowowłosej Yamanaka, skierowała się w stronę Piątej, po czym wręczyła jej kopertę.
- Orzeł pocztowy, właśnie to przyniósł. – powiedziała, gdy władczyni przejęła od niej przesyłkę. I swoimi zgrabnymi palcami zaczęła rozrywać papier. Gdy wyciągnęła list ze śnieżnobiałej koperty, jej orzechowe oczy zaczęły wtapiać się w atramentową treść, jaka znajdował się na białej kartce.  Jej mina nie wyglądała najlepiej. Swoje tęczówki przeniosła na sylwetki obu pań, stojących przed nią. O ironio, jednak ma misje dla swej uczennicy…
- Idziecie na misje! Obie! – powiedziała ostro, odkładając kartkę papieru na bok, kunoichi posłały sobie nie przychylne spojrzenia. Już bardzo dawno nie były na wspólnej misji, a osoba trzecia będzie miała nieźle przerąbane w ich towarzystwie.
- Kto idzie jako trzeci członek składu? – spytała różowowłosa, która narzekać już nie powinna, gdyż dostała upragnioną misję. Tylko i wyłącznie dzięki zwykłemu zbiegu wydarzeń, ale misja to misja. Będzie mogła teraz utrzeć nosa mężowi. Który jak ostatni dowie się, że wyruszyła na misję.
- Nie będzie nikogo trzeciego, idziecie tylko we dwie. Wiem, że wasze stosunki są nieco napięte, jednak oczekuję od was współpracy na misji. Wszelkie sprawy osobiste, radzę abyście odstawiły na bok. – skarciła je obie. Owa wiadomość nie przypadła im za bardzo do gusty. Będą musiały spędzić w swoim towarzystwie kilka dni, co nie wróży dobrze misji.
- Co to za misja? – spytała tym razem Ino, chcąc już mieć to wszystko za sobą.
- Za czterdzieści minut wyruszycie ku Kraju Rzeki, lecz granicy nie przekroczycie. Dotrzecie do miasta znajdującego się jeszcze na teranie naszego Kraju i odszukacie tamtejszego właściciela lokalnego hotelu. Zginął mu bardzo cenny i szlachetny kamień, a mianowicie szmaragd. To jest najstarszy taki kamień ze swojego gatunku i bardzo cenny dla całego naszego państwa, dlatego nie możecie zawalić. Miasto zwie się Tanzaku Gai. Długość misji jest nieograniczona, jednak chcę abyście wykonały ją jak najszybciej. Zwłaszcza, że ty Sakura, jesteś przywódcą oddziału ANBU, a wysyłam Cię na tą misję tylko i wyłącznie, dlatego abyś mi już nie truła. – wytłumaczyła. Po czym dłonią pokazała odpowiedni gest, aby mogły przygotować się na misje. Wolnym krokiem opuściły jej gabinet…
- Za 35 minut pod bramą wioski. – rzuciła obojętnie Sakura i zaczęła kierować się w swoją własną stronę, a mianowicie ku posiadłości, w której mieszkała…
Kruczowłosy shinobi kilka minut temu został wezwany przez swojego byłego przełożonego, do siedziby Korzeni. Musiał przyznać, że dość długo tu nie zaglądał. Zresztą teraz już nie służył Danzou tylko Tsunade, Hokage Ukrytej Wioski w Liściach. Przemierzał długi i wąskie korytarze, chcąc dotrzeć do celu. Po dziesięciu minut dotarł, ten, który go wezwał siedział cierpliwie czekając na niego.
- Dawno się nie widzieliśmy, Sai. Jak tam służba u Hokage? – spytał chłodno mężczyzna, z licznymi ranami na swoim ciele
- Całkiem nieźle. – odpowiedział. Nie widział sensu w tym spotkaniu… - Czego chciałeś ode mnie? – spytał
- Sai, Sai, Sai… mam dla ciebie pewną propozycję. Co byś powiedział na potajemny powrót do Korzeni? Przecież nie było Ci wcale źle u nas.
- Potajemnie przyłączenie się do ciebie, oznaczałoby zdradę na Tsunade i tym samym szpiegostwo wszystkiego, co robi, nieprawdaż? – stwierdził bardziej niż spytał
- Widzę, że nic się nie zmieniłeś, przewidywalny jak zawsze. -  zadrwił  
- Jednak moja odpowiedź brzmi nie. Nigdy się nie zgodzę na żadne twoje propozycje, zwłaszcza, że to ty sprowadziłeś Uchihę do wioski i odebrałeś mi tą, na której zależy mi najbardziej. – powiedział sucho, po czym odwrócił się na pięcie i zaczął kierować się w stronę wyjścia, gdy nagle dobiegł go głos starca…
- A co powiesz na to, jeśli w zamian powiem Ci, dlaczego on wrócił i jakie ma plany na najbliższą przyszłość? – wiedział, że to zadziała, jego były podwładny usłyszawszy owe słowa, odwrócił się gwałtownie w jego stronę…
- O czym ty mówisz? – spytał, a jego źrenice rozszerzyły się… Owi mężczyźnie byli tak pochłonięci swoją rozmową, że nawet nie dostrzegli, że ktoś ich właśnie w tej chwili szpieguje. I przysłuchuję się ich pasjonującej rozmowie…
Kunoichi właśnie stała pod swoim domem, kombinując jakby tu wejść do środka, aby kruczowłosy jej nie zauważył. Nie chciała, aby się dowiedział teraz o tym, że idzie na misje. Wiedziała, że by się to źle dla niej skończyło. A uziemienie by było jedną z tych rzeczy, które były ją spotkały, nie mówiąc już o kolejnej kłótni i nie dopuszczeniu, aby opuściła teren posiadłości. Byłaby zakładniczką w swoim własnym domu, a do tego nie chciała dopuścić. Już raz dostała karę od swojego męża, jednak pewnie tym razem by była nieco większa. Z jej ust wydobyło się ciche westchnięcie, nie ma wyboru… Musi się włamać niepostrzeżenie do własnego domu. Po cichu zaczęła kierować się na tyły posiadłości. Miała szczęście, gdyż tuż przy oknie z ich sypialni rosło drzewo dość dużych rozmiarów. Zwinnie jak kotka zaczęła się na nie wspinać, okno było otwarte, sama z resztą rano je otwierała. Gdy znalazła się już na zewnętrznej części parapetu zauważyła, że Sasuke leży spokojnie na łóżku i jak gdyby nigdy nic, ucina sobie drzemkę. Przeklęła na niego ponownie, teraz musiała być bardzo ostrożna. Uchyliła okno jeszcze bardziej i gdy już chciała wejść do pomieszczenia, usłyszała pukanie do drzwi, dochodzące z korytarza. Jej zielone źrenice poszerzyły się i w astronomicznej prędkości, ponownie znalazła się na drzewie, tak, aby nikt jej nie zauważył. Szmaragdowe tęczówki, jakimi była obdarowana dostrzegły jak jej mąż siada na łóżku…
- Czego? – rzucił w stronę drzwi rozdrażnionym głosem
- Eee… ten Naruto przyszedł i szuka Sakury… Powiedział także, że nie wyjdzie, dopóki albo ona albo ty nie zejdzie do niego. – oznajmił głos w stu procentach należący do seledynowo włosego
- Matoł. – warknął wściekle i zaczął kierować się w stronę drzwi, aby po chwili wyjść z sypialni i pójść na dół…
~ Brawo Naruto. ~ powiedziała zadowolona w myślach, po czym bez najmniejszego już problemu weszła do pomieszczenia. Szybkim krokiem podeszła do szafy, z której wyciągnęła plecak i strój odpowiedni do misji. Upewniła się szybko czy czasami Sasuke nie wraca, po czym przebrała się szybko. Do plecak powrzucała jeszcze parę ubrań, które mogły jej się przydać. Jak i apteczkę, no i oczywiście kaburę, wypełnioną kunai’ami, shuriken’ami i senbon. Uśmiechnęła się pod nosem, poszło gładko. Pozostało jeszcze zaopatrzyć się w prowiant i będzie gotowa do podróży. Jednak tym razem stwierdziła, że do własnej kuchni się nie dostanie, no, ale, od czego są przyjaciele… Zwinnie wyskoczyła przez okno i zaczęła kierować się w stronę posiadłości Uzumaki, gdzie miała nadzieję zastać grantowo włosą… Po dziesięciu minutach i tam się znalazła, rozejrzała się uważnie po okolicy, bo w końcu Naruto bywa nieobliczalny i mógł zabrać Sasuke na małą przechadzkę po wiosce. Delikatnie zaczęła pukać w drzwi, wiedząc, że to jest pora spania Sui. Po chwili pani Uzumaki otworzyła drzwi…

- Hinata pomóż… - powiedziała i jak najkrócej tylko potrafiła wyjaśniła jej całą sytuację. Na twarzy spadkobierczyni Byakugan pojawił się uśmiech wywołany całą tą sytuacją. I wraz z przyjaciółką zaczęła robić kanapki na jej misje….

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya