Dwie
kobiety, znajdujące się w najważniejszym pomieszczeniu w całej
wiosce, lustrowały się przenikliwie. Szmaragdowe tęczówki,
przeciwko bursztynowym. Uczennica i mentorka. Blondynka była nieco
zdezorientowana, gdyż Sakura, jeszcze ani razu, nie raczyła na nią
podnieść głosu… A teraz? Zrobiła to bez wahania, po prostu
krzyk wydobył się z jej krtani. W głowie Tsunade, roiło się
pełno myśli, związanych z osobą podwładnej. Była bardzo
ciekawa, co ją tak wzburzyło, że automatycznie zażądała od niej
nowej misji. Lustrowały się jeszcze chwile, nie odezwały się ani
słowem, czekając aż ta druga powie coś jako pierwsza. Po chwili
blondynka spuściła swój bursztynowy wzrok z sylwetki kunoichi i
wbiła go za oknem, rozkładając się przy tym wygodnie w swoim
skórzanym fotelu.
-
Sakura Uchiha! Nie waż się nigdy więcej podnosić na mnie głosu!
– upomniała ją srogo na pierwszym miejscu, na co ona przytaknęła
skinieniem głowy, gdyż doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że
ją trochę poniosło – Czemu aż tak bardzo chcesz iść na misję?
– spytała diametralnie zmieniając ton swojego głosu i ponownie
kierując swój orzechowy wzrok na nią. Różowowłosa westchnęła
ciężko. W końcu, jeśli chce dostać misję, to musi powiedzieć
coś, co by się jakoś trzymało „kupy”. Pod nosem zaczęła
rzucać różne obelgi i przekleństwa na temat swojego męża. Z
każdym nowym słowem Tsunade, coraz bardziej marszczyła brwi.
Zwłaszcza, gdy do jej uszu doszły słowa takie jak… „palant”,
„gbur”, „nadęty dupek”, „Co on sobie myśli?!” Więcej
nie musiała usłuchać, aby wiedzieć, o kim tak ładnie się
wypowiada. – Co tym razem zrobił? – spytała, przerywając tym
samym w połowie swojej podopiecznej
-
Nawet nie pytaj. – powiedziała przez zaciśnięte zęby, trzymając
nerwy na wodzy
-
Ehh… - westchnęła, po czym ze stery papierów wyciągnęła jakąś
teczkę, którą bacznie zaczęła przeglądać, lustrując każdą
kartkę, w poszukiwaniu czegoś, co by mogło w jakimś stopniu
zadowolić różowowłosą – Nie mam nic ciekawego, do czego
mogłabym Cię przydzielić. – odpowiedziała odstawiając teczkę
na bok. Chociaż z drugiej strony chciała, aby została wiosce,
zważywszy na to, że dopiero wczoraj wróciła z dość ciężkiej
misji, która odbiła się na jej zdrowiu.
-
Jak to nie ma? Błagam… cokolwiek, niech nawet będzie to nudna
misja rangi C. Byle tylko opuścić wioskę na kilka dni. – mówiła
błaganym tonem głosu, opierając się dłońmi o drewniane biurko
blondynki
-
Niestety, ale pozostaniesz w wiosce. Jak tylko będę coś dla ciebie
miała, to od razu dam Ci znać. – odpowiedziała, co nie za
bardzo spodobało się Uchiha, gdyż na jej twarzy pojawił się
grymas niezadowolenia.
-
Tsunade-sama… - zaczęła drugie podejście, najwyżej skończy tak
jak Naruto pewnego dnia… poobijana i ze złamaną ręką w
szpitalu. Ale w końcu żyje się tylko raz, więc trzeba z życia
korzystać
-
Powiedziałam już, że nie… - warknęła w jej stronę, lecz w
pewnym momencie w jej głowie zaświtał pewien pomysł – Skoro tak
bardzo chcesz misji, to mogę Ci dać jedną. – odpowiedziała dość
dziwnym tonem, co nie uciekło uwadze różowowłosej
-
A więc słucham. – powiedziała mając nadzieję na jakąś długą
wyprawę. Z dala od męża. By w spokoju odpocząć i przemyśleć
sobie wszystko.
-
Misja rangi D. Dojść do porozumienia z mężem. Tylko to mam na
zbyciu. – kunoichi wiedziała, że Hokage robi to specjalnie.
Jednak nie widziała w tym żadnego celu. Czyżby za dużo czasu
spędzała z twardogłowym ninja numer jeden, którego marzeniem jest
zostanie Hokage? Najwidoczniej… Uchiha westchnęła, a z jej twarzy
nie schodził grymas.
-
Nie ma mowy. Tsunade skoro nie ma żadnej misji to wezmę nocne
zmiany na warcie, na murze. Przez najbliższy tydzień. – marudziła
dalej
-
Sakura dobrze wiesz, że twój oddział nie ma nigdy przydzielanych
żadnych wart. Ze względu na to, że jesteście od zadań
specjalnych. W razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa, to wy
odpowiadacie za bezpieczeństwo wioski, więc to także odpada. –
odpowiedziała, różowowłosa już otwierała swe usta, aby po raz
kolejny zaprotestować, jednak przerwało jej pukanie do drzwi… -
Wejść! – powiedziała podniesionym głosem Wielmożna. W tej
samej chwili, duże dębowe drzwi, a przez próg przeszła blond
włosa kunoichi. A w swej dłoni trzymała pewna kopertę. Posyłając
zawistne spojrzenie różowowłosej Yamanaka, skierowała się w
stronę Piątej, po czym wręczyła jej kopertę.
-
Orzeł pocztowy, właśnie to przyniósł. – powiedziała, gdy
władczyni przejęła od niej przesyłkę. I swoimi zgrabnymi palcami
zaczęła rozrywać papier. Gdy wyciągnęła list ze śnieżnobiałej
koperty, jej orzechowe oczy zaczęły wtapiać się w atramentową
treść, jaka znajdował się na białej kartce. Jej mina nie
wyglądała najlepiej. Swoje tęczówki przeniosła na sylwetki obu
pań, stojących przed nią. O ironio, jednak ma misje dla swej
uczennicy…
-
Idziecie na misje! Obie! – powiedziała ostro, odkładając kartkę
papieru na bok, kunoichi posłały sobie nie przychylne spojrzenia.
Już bardzo dawno nie były na wspólnej misji, a osoba trzecia
będzie miała nieźle przerąbane w ich towarzystwie.
-
Kto idzie jako trzeci członek składu? – spytała różowowłosa,
która narzekać już nie powinna, gdyż dostała upragnioną misję.
Tylko i wyłącznie dzięki zwykłemu zbiegu wydarzeń, ale misja to
misja. Będzie mogła teraz utrzeć nosa mężowi. Który jak ostatni
dowie się, że wyruszyła na misję.
-
Nie będzie nikogo trzeciego, idziecie tylko we dwie. Wiem, że wasze
stosunki są nieco napięte, jednak oczekuję od was współpracy na
misji. Wszelkie sprawy osobiste, radzę abyście odstawiły na bok. –
skarciła je obie. Owa wiadomość nie przypadła im za bardzo do
gusty. Będą musiały spędzić w swoim towarzystwie kilka dni, co
nie wróży dobrze misji.
-
Co to za misja? – spytała tym razem Ino, chcąc już mieć to
wszystko za sobą.
-
Za czterdzieści minut wyruszycie ku Kraju Rzeki, lecz granicy nie
przekroczycie. Dotrzecie do miasta znajdującego się jeszcze na
teranie naszego Kraju i odszukacie tamtejszego właściciela
lokalnego hotelu. Zginął mu bardzo cenny i szlachetny kamień, a
mianowicie szmaragd. To jest najstarszy taki kamień ze swojego
gatunku i bardzo cenny dla całego naszego państwa, dlatego nie
możecie zawalić. Miasto zwie się Tanzaku Gai. Długość misji
jest nieograniczona, jednak chcę abyście wykonały ją jak
najszybciej. Zwłaszcza, że ty Sakura, jesteś przywódcą oddziału
ANBU, a wysyłam Cię na tą misję tylko i wyłącznie, dlatego abyś
mi już nie truła. – wytłumaczyła. Po czym dłonią pokazała
odpowiedni gest, aby mogły przygotować się na misje. Wolnym
krokiem opuściły jej gabinet…
-
Za 35 minut pod bramą wioski. – rzuciła obojętnie Sakura i
zaczęła kierować się w swoją własną stronę, a mianowicie ku
posiadłości, w której mieszkała…
Kruczowłosy
shinobi kilka minut temu został wezwany przez swojego byłego
przełożonego, do siedziby Korzeni. Musiał przyznać, że dość
długo tu nie zaglądał. Zresztą teraz już nie służył Danzou
tylko Tsunade, Hokage Ukrytej Wioski w Liściach. Przemierzał długi
i wąskie korytarze, chcąc dotrzeć do celu. Po dziesięciu minut
dotarł, ten, który go wezwał siedział cierpliwie czekając na
niego.
-
Dawno się nie widzieliśmy, Sai. Jak tam służba u Hokage? –
spytał chłodno mężczyzna, z licznymi ranami na swoim ciele
-
Całkiem nieźle. – odpowiedział. Nie widział sensu w tym
spotkaniu… - Czego chciałeś ode mnie? – spytał
-
Sai, Sai, Sai… mam dla ciebie pewną propozycję. Co byś
powiedział na potajemny powrót do Korzeni? Przecież nie było Ci
wcale źle u nas.
-
Potajemnie przyłączenie się do ciebie, oznaczałoby zdradę na
Tsunade i tym samym szpiegostwo wszystkiego, co robi, nieprawdaż? –
stwierdził bardziej niż spytał
-
Widzę, że nic się nie zmieniłeś, przewidywalny jak zawsze. -
zadrwił
-
Jednak moja odpowiedź brzmi nie. Nigdy się nie zgodzę na żadne
twoje propozycje, zwłaszcza, że to ty sprowadziłeś Uchihę do
wioski i odebrałeś mi tą, na której zależy mi najbardziej. –
powiedział sucho, po czym odwrócił się na pięcie i zaczął
kierować się w stronę wyjścia, gdy nagle dobiegł go głos
starca…
-
A co powiesz na to, jeśli w zamian powiem Ci, dlaczego on wrócił i
jakie ma plany na najbliższą przyszłość? – wiedział, że to
zadziała, jego były podwładny usłyszawszy owe słowa, odwrócił
się gwałtownie w jego stronę…
-
O czym ty mówisz? – spytał, a jego źrenice rozszerzyły się…
Owi mężczyźnie byli tak pochłonięci swoją rozmową, że nawet
nie dostrzegli, że ktoś ich właśnie w tej chwili szpieguje. I
przysłuchuję się ich pasjonującej rozmowie…
Kunoichi
właśnie stała pod swoim domem, kombinując jakby tu wejść do
środka, aby kruczowłosy jej nie zauważył. Nie chciała, aby się
dowiedział teraz o tym, że idzie na misje. Wiedziała, że by się
to źle dla niej skończyło. A uziemienie by było jedną z tych
rzeczy, które były ją spotkały, nie mówiąc już o kolejnej
kłótni i nie dopuszczeniu, aby opuściła teren posiadłości.
Byłaby zakładniczką w swoim własnym domu, a do tego nie chciała
dopuścić. Już raz dostała karę od swojego męża, jednak pewnie
tym razem by była nieco większa. Z jej ust wydobyło się ciche
westchnięcie, nie ma wyboru… Musi się włamać niepostrzeżenie
do własnego domu. Po cichu zaczęła kierować się na tyły
posiadłości. Miała szczęście, gdyż tuż przy oknie z ich
sypialni rosło drzewo dość dużych rozmiarów. Zwinnie jak kotka
zaczęła się na nie wspinać, okno było otwarte, sama z resztą
rano je otwierała. Gdy znalazła się już na zewnętrznej części
parapetu zauważyła, że Sasuke leży spokojnie na łóżku i jak
gdyby nigdy nic, ucina sobie drzemkę. Przeklęła na niego ponownie,
teraz musiała być bardzo ostrożna. Uchyliła okno jeszcze bardziej
i gdy już chciała wejść do pomieszczenia, usłyszała pukanie do
drzwi, dochodzące z korytarza. Jej zielone źrenice poszerzyły się
i w astronomicznej prędkości, ponownie znalazła się na drzewie,
tak, aby nikt jej nie zauważył. Szmaragdowe tęczówki, jakimi była
obdarowana dostrzegły jak jej mąż siada na łóżku…
-
Czego? – rzucił w stronę drzwi rozdrażnionym głosem
-
Eee… ten Naruto przyszedł i szuka Sakury… Powiedział także, że
nie wyjdzie, dopóki albo ona albo ty nie zejdzie do niego. –
oznajmił głos w stu procentach należący do seledynowo włosego
-
Matoł. – warknął wściekle i zaczął kierować się w stronę
drzwi, aby po chwili wyjść z sypialni i pójść na dół…
~
Brawo Naruto. ~ powiedziała zadowolona w myślach, po czym bez
najmniejszego już problemu weszła do pomieszczenia. Szybkim krokiem
podeszła do szafy, z której wyciągnęła plecak i strój
odpowiedni do misji. Upewniła się szybko czy czasami Sasuke nie
wraca, po czym przebrała się szybko. Do plecak powrzucała jeszcze
parę ubrań, które mogły jej się przydać. Jak i apteczkę, no i
oczywiście kaburę, wypełnioną kunai’ami, shuriken’ami i
senbon. Uśmiechnęła się pod nosem, poszło gładko. Pozostało
jeszcze zaopatrzyć się w prowiant i będzie gotowa do podróży.
Jednak tym razem stwierdziła, że do własnej kuchni się nie
dostanie, no, ale, od czego są przyjaciele… Zwinnie wyskoczyła
przez okno i zaczęła kierować się w stronę posiadłości
Uzumaki, gdzie miała nadzieję zastać grantowo włosą… Po
dziesięciu minutach i tam się znalazła, rozejrzała się uważnie
po okolicy, bo w końcu Naruto bywa nieobliczalny i mógł zabrać
Sasuke na małą przechadzkę po wiosce. Delikatnie zaczęła pukać
w drzwi, wiedząc, że to jest pora spania Sui. Po chwili pani
Uzumaki otworzyła drzwi…
-
Hinata pomóż… - powiedziała i jak najkrócej tylko potrafiła
wyjaśniła jej całą sytuację. Na twarzy spadkobierczyni Byakugan
pojawił się uśmiech wywołany całą tą sytuacją. I wraz z
przyjaciółką zaczęła robić kanapki na jej misje….
No comments:
Post a Comment