Kolejny
sloneczny poranek... Promienie sloneczneprzedzieraly sie przez nie
zasloniete wczorajszej nocy zaslony, opromieniejactym samym twarze
dwoch spiacych osob na sniezno bialym lozku, ktore znajdowalosie na
srodku poludniowej sciany. Rozowe i krucze kosmyki wlosow
bylyporozrzucane po poduszkach. Maly chlopczyk, zaczal sie
przebudzac, w czym mdoskonale pomagaly cieple promienie, ktore
znajdowaly sie na jego twarzy.Przewrocil sie na drugi bok, wtulajac
sie ponownie w objecia swojej mamy, ktoranadal spala. Instynktownie
ona takze go do siebie przytulila. Jednak malec niemogl juz zasnac,
wpatrywal sie swoimi hebanowymi w oczami, w spiaca kobieteprzytulona
do niego. Po chwili zaczal bawic sie jej rozowymi kosmykami wlosow.Co
po chwili zaczelo budzic kunoichi. Jej powieki zaczely lekko drgac,
po czymjej zielone teczowki ujrzaly twarz swojego synka przed soba.
Na jej twarzypojawil sie cieply usmiech, ktorym go obdarzyla.
-
Jestes glodny? – spytala, na co ten jedynie pokiwalprzeczaco glowa.
Lezeli tak jeszczechwili, rozgladajac sie po pokoju w ktorym
spedzili dzisiejsza noc. Byl to duzybialy pokoj, widac bylo ze to byl
nowy dom, w ktorym nie bylo jeszcze nic zaduzo porobione. Wiedziala
ze czeka ja duzo pracy w nowym domu.
-
Mamo... – uslyszala po chwili
-
Tak? – spytala
-
Gdzie jest lazienka?
-
Tego to sama nie wiem... Moze poszukamy tak jak iprzejrzymy reszte
domu, co? – spytala tajemniczo, na co maly sie usmiechnal iwyplotl
sie z objec matki po czym wyszedl z lozka, czekajac na Sakure, az
onawreszcie takze sie wygrzebie z lozka. Szczerze to jej sie nie
chcialo... alejak mus to mus... w koncu sprawy fizjologiczne trzeba
zalatwic. Na maslanywzrok synka, zrzucila koldre z siebie i wyszla z
lozka. Dopiero wtedyzorientowala sie ze sa jeszcze we wczorajszych
ubraniach, co nie za bardzo jejsie spodobalo, ale coz tak wczoraj
byli znuzeni po podrozy ze zapomnieli oprzebraniu sie w pizamy. Wraz
z synem wyszli z pokoju. Oboje byli lekkozdezorientowani, nie
wiedzieli gdzie isc z poczatku. Jednak po chwiliposzukiwan znalezli
upragniona lazienke, pierwszy oczywiscie wszedlkruczowlosy, po chwili
wyszedl z niej iwpuscil swoja mame do pomieszczenia. I juz
chcial ruszyc na dalsze ogladaniedomu, gdy uslyszal glos zielono
okiej.
-
A nie sadzisz ze najpierw trzeba bylo sie wykompac? –spytala
patrzac sie na niego wyczekujaco
-
Ale mamo... – zaczal marudzic
-
Koniec marudzenia, woda juz sie do wanny, wiec wskakuj.–
powiedziala, otwierajac biale drzwi do lazienki na osciez. Ten
zrobilnaburmuszona mine, jednak wiedzial ze nie ma innego wyboru,
mina rozowo wlosanie zmienijac swojej miny, po czym wszedl do
lazienki lekko trzaskajacdrzwiami.
-
Dai. – powiedziala srogo
-
Tak, tak, wiem. – odpowiedzial wychylajac sie za drzwi,ktore po
chwili ponownie sie zamknely. Sakura zrezygnowanie wzruszyla
ramionamii zeszla po pieknych drewnianych schodach na dol. Teraz
dopiero widziala jakdom jest duzy, chociaz wedlug tego co mowila
Piata, mial byc to nie za duzyskromny dom, akurat dla matki z
dzieckiem, jednak nie byl takim byl wreczogromny jak jej sie
wydawalo. W holu ktory znajdowal sie odrazu gdy zeszla poschodach
stalo pare kartonow, na co sie bardzo zdziwila bo jeszcze wczoraj
ichtutaj nie bylo... chyba... Jednak dostrzegla rowniez ze jest na
nich polozonajakas kartka, szybkim krokiem podeszla do pudel i wziela
z jednego z nichkremowa kartke papieru zgieta w pol. O dziwo byla to
notatka...
"Ohayo
Sakura-chan tu masz pare kartonow
Ktore
Tsunade-sama prosila abysmy ci dostarczyli
Jeszcze
ze starego mieszkania.
Przyjde
do ciebie okolo 12, a wraz ze mna przyjdzie
Reszta,
mam nadzieje ze sie nie gniewasz?
Hinata."
-
Hokage przechowywala moje rzeczy przez ten caly czas? –spytala
cicho samej siebie, po czym zaczela otwierac pokolei kazde
napotkaneprzez nia karton. Ktorych bylo dosc sporo, nawet nie
wiedziala skad miala tylerzeczy.Natknela sie na pelno swoich starych
ciuchow, nie ktore z nich byly zamale, ale w inne by sie jeszcze
wcisnela, znalazla rowniez ksiazki ipodreczniki medyczne, ktorych
uzywala dosc czesto. Wszystko wywalala napodloge, aby dowiedziec sie
co dokladnie znajduje sie w pudlach, wiedziala zenie omienie ja
sprzatanie pozniej tego, ale coz... Po kilku minutachpraktycznie cala
zawartowd trzydziestu wielkich kartonow znajdowala sie napodlodze,
zostal jeszcze tylko ostatni karton, ktory wlasnie przegladala,
nasamym dnie znalazla cos czego by sie nie spodziewala... znalazla
zdjecie dawnejdruzyny siodmej. Delikatnie podniosla je z kartonowego
dna i delikatnieprzetarla zakurzona szybke. Przejechala dlonia po
wszystkich trzech postaciachna zdjeciach, po czym histerycznie
zaczela otwierac ramke, aby wyjac z niejzdjecie.
-
Mamo co robisz? – spytal Daisuke ktory wlasnie wyszedlz lazienki i
stal na schodach jeszcze w wczorajszych brudnych ubraniach. Nadzwiek
jego glosu, wypuscila z dloni ramke ktora z hukiem sie rozbila na
bialoszarych kafelkach holu. Nie zwrocila zbytnio uwagi na rozpite
szklo napodlodze, odwrocila sie w strone syna, ktory ja troche
przestraszyl
-
Mamo? – spytal ponownie
-
To nic. – odpowiedziala – A ty jeszcze nie wykompany? –zapytala
widzac go we wczorajszym odzieniu
-
Wykompany, ale zapomnialas mi dac czyste ubrania. –odpowiedzial i
sie usmiechnal, do rozowo wlosej doszlo teraz ze chlopczyk mial
racje.Szybkim krokiem podeszla do dwoch plecakow w ktorych znajdowaly
sie jego i jejterazniejsze ciuchy i zaczela w nich grzebac, po chwili
wyciagnela z jednego znic paru ubran synka, po czym mu je podala
wchodzac na srodek schodow.
-
Co sie rozbilo? – spytal wskazujac na ramke ze zdjeciemi szklo w
okol niej
-
Nic waznego. – odpowiedziala z usmiechem, za ktorymukrywala strach
o to ze maly Daisuke ujrzy osoby na zdjeciu. Chlopczyk nic juznie
odpowiedzial tylko rowniez obdarzyl matke usmiechem i odwrocil sie
kierujacsie poraz kolejny do lazienki. Haruno odetchnela, szybkim
krokiem zbiegla nadol do rozbitej ramki ze zdjeciem. Spod kawalkow
rozbitego szkla, wyciaglastare zdjecie, tak aby sie nie pokaleczyc.
Popatrzyla na nie po raz kolejny, anastepnie jednym ruchomem dloni
oderwala Sasuke od reszty grupy. I podarla jegopostac na drobne
kawaleczki.
-
To koniec, nie ustniejesz juz dla mnie. – wyszeptalasama do siebie,
teraz rozgladala sie po pomieszczeniu w poszukiwaniu
jakiegossmietnika lub wejscia do kuchni, jednak przeszkodzil jej w
tym dzwonek dodrzwi. Westchnela i skierowala sie w strone jasnych
drzwi, ktore nastepnieotworzyla. Przed soba ujrzala przyszla panne
mloda wraz z nia Kiba, Sai, TenTen.Nie wiedziala ze to juz jest ta
godzina, lecz skad miala wiedziec skoro nawetnie wiedziala gdzie jest
zegarek w tym domu, jesli w ogole jest.
-
To ja ta godzina? – zapytala zdziwiona wpuszczajac ichdo domu
-
A moze najpierw bys sie przywitala co? – spytala TenTenprzytulajac
rozowo wlosa – Witaj w domu. – dodala
-
No a gdzie jest ten o ktorym wszyscy mowia w wiosce?Chcielibysmy go
poznac. – powiedzial Kiba, ktory zmuszony byl zostawic Akamaruna
zewnatrz, jednak jemu to w ogole nie przeszkadzalo
-
Gomena Sakura, ale myslalam ze bedzie ci lzej jesli jaim powiem. –
szepnela bialo oka
-
Nie szkodzi. – odpowiedziala Haruno, tym samymsciszonym tonem –
Zaraz powinien zejsc na dol. – powiedziala do wszystkich i
zamachnieciem czarodziejska rozdzka, maly chlopczyk o kruczo czarnych
wlosachschodzil po drewnianych schodach. Nie chcieli zadac Sakurze
klopotliwych pytani tego nie zrobili. Daisuke gdy tylko zszedl na sam
dol, troche sie speszyl takduza iloscia gosci i schodal sie za mama.
- Spokojnie Dai to przyjaciele. –zwrocila sie do syna z usmiechem
na twarzy.
-
Dzien dobry. – powiedzial po chwili na co wszyscyzaczeli odpowiadac
przekrzykujac sie nawzajem
-
No to co moze zabierzemy sie do tego, po co tuprzyszlismy. –
powiedzial Sai przerywajac to cale zamieszanie
-
Tylko jest jeden problem, ja nie mam zielonego pojeciaco gdzie tu
jest. I czy cos w ogole tu sie znajduje. – odpowiedziala
Sakurasiadajac na drugim stopniu schodow prowadzacych na pierwsze
pietro.
-
My wlasnie przyszlismy pomoc, a nie sie obijac. – dodalInuzuka, po
czym zielono oka obdarzyla wszystkich cieplym i serdecznymusmiechem.
-
Dai pokazesz mi swoj pokoj? Moze bysmy go jakos uporzadkowali,co ty
na to? – spytala brazowo wlosa, zwracajac sie do chlopczyka
-
Ale ja nie wiem gdzie jest moj pokoj. – skwitowal, naco brazowo oka
spojrzala sie na Haruno
-
Wczoraj jak tu weszlismy to oboje bylismy tak zmeczenize nie mielismy
sily na nic. Wiec poszlismy spac. A dopiero co przed chwilawstalismy.
– wytlumaczyla
-
No to jak twoja mama nie bedzie miala nic przeciwkotemu, to moze
pojdziemy na gore i wybierzesz sobie jakis duzy pokoj, co ty nato? –
spytala TenTen, ktora bardzo lubila dzieci, niedlugo bedzie miala
takzeswoje wlasne, co ja cieszylo jak i rowniez jej meza, ktory moze
z poczatku tegonie okazywal, lecz po jakims czasie doszlo to do niego
wreszcie. Daisukespojrzal sie na rozowo wlosa, wyczekujac az cos
powie, ta mu poslala promiennyusmiech co oznaczalo „zgoda”. Na co
wraz z Hyuga poszli na pierwsze pietro,zostawiajac dwojke shinobi i
dwie kunoichi, ktorzy po chwili rozeszli po domurozeznajac sie z nim.
Pierwsza rzecza jaka zrobila Sakura, bylo posprzataniewszystkich
rzeczy ktore wczesniej powywala z kartonow spowrotem do nich. I
zbierajacporozbijana ramke i szklo z podlogi wylozonej kafelkami.
Nastepnie rowniezwziela sie do ogladania poszczegolnych pomieszczen,
znajdujacych sie w jejnowym domu. Co zajelo jej troche czasu. Pozniej
wraz z kolegami poroznosilapudla po roznych pokojach. Jednak
wiedziala ze czegos jej w tym domu brakuje...brakuje jej koloru...
Dlatego takze wygonila Kibe i Sai’a po farby, piszacwczesniej im na
kartce jakie kolory maja kupic, bo nie chciala zdawac sie naich gust.
Bo wiedziala ze byla by to tragedia. Gdy wrocili po jakims
czasiezaczeli malowac co zajelo im bardzo duzo czase... prawde mowiac
cala resztednia. Byli wykonczeni, jedyna osoba ktora w ogole nie byla
zmeczona byl o dziwoDaisuke, ktory caly ten czas spedzil z TenTen w
swoim nowym pokoju, ktory jakopierwszy zostal pomalowany, na kolor
niebieski. W calym domu brakowalo jeszczeparu rzeczy, ale to
postanowili zrobic nastepnego dnia, ze wzgledu na doscpozna godzine.
Po kolejnej pol godzinie, u Sakury i Daisuke, zostaly dwie
Hyugi,ktore takze po chwili poszly do swojego domu. Rozowo wlosa,
miala male klopotyze zmuszeniem swojego syna do pojscia spac, bo yl
zbyt podekscytowanym, tym cosie ostatnio dzialo. Wreszcie po jakies
godzinie jej sie udalo i chlopieczasnal w swoim nowym pokoju, ktory
znajdowal sie zaraz naprzeciwko pokojuSakury, ktorym byl ow pokoj, w
ktorym spedzila pierwsza noc. Nie czekajac nanic wiecej wziela dluga
i relaksujac kapiel w swojej wlasnej lazience, ktoraodkryla dopiero
po jakims czasie. A nastepnie wrocila do swojego pokoju iodrazu
oddala sie w swiat snu...
No comments:
Post a Comment