36

Podroz powrotna byla dosc ciezka dla malego chlopca,ktory nie byl przyzwyczajony do takiego trybu zycia. Dlatego to robionozdecydowanie czestsze postoje wlasnie ze wzgledu na niego. Czasami biegl owlasnych silach... jednak przewaznie byl niesiony przez ktoras z kobiet, bo nieza bardzo nadazal za nimi. A bylo im spieszno i to bardzo, nie chcieli nocowacw lesie, nawet nie mieli odpowiedniego sprzetu do tego. Mimo tego wszystkiego,podroz minela spokojnie, bez najmniejszego problemu. Z kazda sekunda czy minutazblizali sie coraz bardziej do wioski ukrytej w lisciach. Po kolejnej godziniebiegu, czetery pary oczy, dostrzegly duza brame oddalona od nich o kilkanasciemetrow. Zwolnily... A nastepnie przystanely... Chlopiec ktorego wlasnie nioslaTsunade na plecach, postawila go na ziemi.
~ A wiec dotarlismy. ~ powiedziala sama do siebie wmyslach rozowo wlosa po czym czule spojrzala sie na swojego synka, ktorypodszedl do niej
- To tutaj? – spytal
- Tak, jestesmy juz praktycznie na miejscu. –odpowiedziala i zlapala go zaraczke, po czym cala czworka zaczela sie kierowacw strone ow wielkiej bramy, ktora byla jedynym wejsciem a zaraz wyjsciem zKonohy. Z kazda kolejna sekunda, Sakura miala watpliwosci z ktorymi probowalawalczyc... nie byla pewna czy to jest dobry wybor, wrocic do swojej rodzinnejwioski po tylu latach... Jednak bylo juz za pozno na zmiene decyzje, bo wlasniew tej chwili staneli w otwartej bramie. Zaraz przy samym wejsciu po lewejstronie stala budka, w ktorej mieli rejestrowac sie wszyscy nieznajomi cowchodza i opuszcza wioske, a tego wszystkiego mial pilnowac Izumo wraz zKotetsu, ktorzy w tej chwili jakby nigdy nic, grali sobie w karty, a dokladniejw pokera. Jednak widzac cztery osoby stojace na progu Konohy, przestali nachwile i wpatrywali sie  w ow osoby.Odrazu rzucily sie im w oczy rozowe kosmyki wlosow, ktore wiatr delikatnierozwiewal, mimo tego ze tak dawno jej nie widzieli, odrazu ja poznali. Ta ktorawszyscy pamietali i wyczekiwali na dzien jej powrotu... Dzien ktory wlasnieteraz nadszedl.
- Sakura-chan? – spytal zdziwiony Kotetsu przyjaciela, pochwili zaczeli isc w ich strone
- Yhym. – przytaknal drugi – Lecz nie tylko ona. – dodal wskazujacna brazowo wlosa, Hokage i malego chlopca, ktory wydawal im sie dziwnie znajomy...gdy go ujrzeli spojrzeli po sobie pytajaco, jednak nic nie odpowiedzieli. Harunomijajac ich poslala im swoj cieply usmiech, oni odpowiedzieli jej tym samym.
- Tsunade-sama... – powiedzial Izumo, gdy blad wlosakobieta spojrzala sie na niego, ci tylko przeniesli swoj wzrok z niej nanieznajomego chlopca, wygladajacego dokladnie jak kopia zdrajcy wioski. Piatazrozumiala o co im chodzi, tak samo jak i Sakura.
- To jest... – zaczela, jednk zielono oka jej przerwala
- Daisuke Haruno... moj syn. – dokonczyla jednak w jejglosie nie bylo niecheci do tej odpowiedzi, dobrze wiedziala ze ten moment, gdybedzie musiala przedstawic swojego syna, nadejdzie... Shinobi spojrzeli posobie poraz kolejny, a nastepnie jeden z nich wyszedl z budki, w ktorejprzesiadywal i podszedl do chlopca i przykucnal przy nim.
- A wiec witamy mlodzienca w naszej wiosce. – powiedzial iwyciagnal z kieszeni lizaka, ktorego po chwili podarowal kruczo wlosemu, tenwidzac wzrok swojej mamy przyjal prezent.
- Dziekuje. – odpowiedzial
- Dai, to jest Kotetsu a ten drugi to Izumo. –powiedziala Shizune, a ci sie tylko usmiechneli. Po chwili trzy kobiety wraz zmalym Haruno ruszyli uliczkami Konohy w strone siedziby Hokage, gdzie Sakuramiala odebrac klucze do swojego nowego domu. Bylo pozne po poludnie, ludziejeszcze krzatali sie po ulicach, spieszac sie do domu na kolacje, czy wieczornyprogram w telewizji. Niektorzy ogladali sie za zielono oka i za chlopcem ktoratrzymala za reke, nie mogli uwierzyc ze ona naprawde powrocila... Dlaniektorych to bylo tylko przywidzenie, a dla innych rzeczywistosc. Usmiechalisie w duszy widzac ja, jednak w ich glowach pojawialo sie ciagle to samepytanie „Kim jest chlopiec?”. Niedlugo poznaja prawde... ktora bedzie dla nichzaskoczeniem... jak i szokiem... Ona nie zwracala narazie uwagi na to ze calyczas na nia spogladaja... chociaz doskonale czula ich wzrok na sobie... Popietnastu minutach wchodzili juz po wysokich schodach na pietro gdzie znajdowalsie gabinet wielmoznej. Nastepnie przeszli do korytarz, gdzie w polowie polewej stronie byly duze debowe drzwi. Z srodka dochodzily krzyki... widocznieklon Hokage klocil sie z jakas osoba. Wielmozna domyslila sie z kim sie jejdrugie „ja” kloci... Bez zadnego wahania nacisnela na mosiezna klamke iotworzyla drzwi... Gdzie tak jak myslila jej klon siedzial za biurkiem, a przednia stala granatowo wlosa krzyczac cos do niej. Rozowo wlosa nie spodziewalasie jej, a raczej nie spodziewala sie tego ze ona tak sie zmieni... zezdobedzie odwage na to aby sie klocic z sama Piata. Nagle klon zniknal,pozostawiajac po sobie jedynie klebe bialego dymu przez chwile, lecz po chwilitakze i on rozplynal sie w powietrzu. Hyuga zmarszyla brwi i odwrocila sie dotylu, gdzie ujrzala prawdziwa ‘Kage.
- Tsunade-sama jak moglas podlozyc swojego klon?! I gdziebylas?! – spytala lekko podniesionym glosem
- Spokojnie Hinata, nic sie przeciez nie stalo... A bylamna malym spacerze po za wioska. – odpowiedziala spokojnym glosem, jakby nic sienie stalo po czym skierowala sie do swojego zielonego fotela i sie w nimwygodnie rozsiadla
- Poza wioska?!?!?! Wiesz jakie to bylo nie bezpieczne!!!– kontynuowala dalej swoje kazanie, jednak po chwili blad wlosa jej przerwala,wtracajac sie w slowo
- Ja tylko staralam sie spelnic twoja i Naruto prosbe... –na te slowa bialo oka, zamilkla...
- Hinata... – uslyszala, gwaltownie odwrocila sie zasiebie skad dochodzilo wolanie, jej oczy zaszklily sie ze szczescia widzacdawna przyjaciolke. Rzucila sie jej na szyja, przytulajac sie do niej. Sakuraodwzajemnila  uscisk.
- Nawet nie wiesz jak sie ciesze. – powiedziala granatowowlosa odrywajac sie od niej
- Ja tez sie ciesze. Musze ci kogos przedstawic. – dodalai w tej samej chwili do gabinetu wszedl maly piecio letni chlopiec, o hebanowych oczach i wlosach tego samegokoloru. – To jest Daisuke. Dai to jest Hinata, moja przyjaciolka z czasow gdytu mieszkalam. – powiedziala do obu, wraz z chlopiec do pomieszczenia weszla Shizune, ktora jak narazie nic sie nieodzywala.
- Masz ladnego synka Sakura. – powiedziala, jednak widzacze zielono oka chce zadac jej pytanie, wyprzedzila ja – Juz dawno temu siedomyslilam. – dodala, co wszystkich zadziwilo a zwlaszcza Piata. Haruno juz nicnie odpowiedziala tylko sie do niej przyjacielsko usmiechnela.
- Hinata gratulacje z okazji slubu. A gdzie sie podziewapan mlody? Chcialabym sie z nim przywitac. – powiedziala
-Naruto poszedl na misje wraz z Shino i Ino wroca przedsamym slubym. Juz sobie wyobrazam jego mine, jak cie ujrzy. – odpowiedziala przyszlapani Uzumaki, po czym zaczela sie smiac, a reszta wraz z nia, procz malegochlopczyka ktory zbytnio nie wiedzial o co chodzi a takze byl zmeczony podroza,co nie uszlo wzroku Tsunade.
- Sakura masz tu klucze i adres. – podala jej klucze ikarteke, ktore chwile temu wyciagna z dolnej szuflady swojego biurka
- Arigatou Tsunade-sama, za wszystko. – powiedziala gdywziela klucze, brazowo oka usmiechnela sie w odpowiedzi i po chwili rozowowlosa wraz z synem i Hinata opuscily gabinet, zostawiajac ja sama z Shizune...
~~**~~
Gdy wyszli z najwazniejszego budynku w wiosce, bylo juzciemno. Sakura widzac zmeczenie syna skierowala sie pod adres jaki dala jejPiata. Do jej nowego domu. Hyuga powiedziala ze ja podprowadzi a w drodze bedamogly porozmawiac troche. Po kilku minutach, staneli przed bialym domem,sredniej wielkosci na obrzezach wioski. Bylo juz zbyt ciemno zeby zielono okamogla sie dobrze przyjzec budynkowi, wiec jedynie podeszla do drzwi, wyciagnelaz kieszeni klucze i otworzyla nimi drzwi, ktore wydawaly sie jej byc w jasnymkolorze. Tu sie pozegnala wraz z Hinata, lecz juz sie umowily na jutro. Pannamloda ma przyjsc do niej rano i pomoc w nowym domu, natomiast Haruno miala jejpomoc w sprawach organizacyjnych, dotyczacych slubu i wesela. Gdy weszla dodomu, byla zbyt zmeczona aby ogladac nowy dom, zreszta jej syn takze... Jedyneto co zrobili to weszli na pierwsze pietro, weszli do pierwszego pokoju poprawej, gdzie znajdowala sie sypialnia dosc duzej wielkosci. Czula ze zarazpiaskowy dziadek zaraz odda ja w objecia morfeusza, wiec wraz z synkiempolozyla sie spac do duzego miekkiego lozka. Kruczowlosy wtulil sie w swojamame i odrazu zasnal, nie mial sily nawet aby poszukac swojego pokoju... Jednakwiedzial jedno... poszuka go jutro... Sakura nawet nie wiedziala kiedy aletakze zasnela, z wtulonym synem w siebie....


No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya