35. Kiedy ja być wujkiem?!

Kruczowłosy z wielkim impetem zjechał po drewnianych schodach. Huk, jaki towarzyszył owemu wydarzeniu był niesamowicie głośny. Szmaragdowe tęczówki spoglądały z niedowierzaniem o tak wielkiej głupocie swojego męża. Natomiast na twarzy Uzumaki’ego widniał zabójczy uśmiech, nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Nawet po jego głowie krążyła myśl o wybiegnięciu z posiadłości Uchiha, aby wykrzyknąć całej wiosce, co właśnie miało miejsce. Sasuke ociężale zaczął podnosić się z ziemi, co znaczyło, że nic mu się nie stało, było to na rękę różowowłosej. Przynajmniej nie będzie musiała zajmować się połamanym mężem i być na każde jego skinienie, tylko, dlatego że się połamał, przez swoją głupotę.
- Większą gapą, to już nie mogłeś być? – spytała sarkastycznie, lecz Sasuke zignorował jej wypowiedź i zwrócił się w stronę…
- Coś ty przed chwilą powiedział?! – warknął podpierając się poręczy, gdy wstawał
- No, bo Hinata jest w ciąży! I skoro, Sakura będzie ciocią, to ty… - urwał widząc jak o mało, co jego przyjaciółka nie wybuchła śmiechem
- Przestań Naruto, on do tej roli w zupełności się nie nadaję. Nawet, Sui nie umiał się zająć, tylko podrzucał ją swoim „znajomym”. – wtrąciła – Masz szczęście, że się nie połamałeś na tych schodach, bo nie miał by, kto się tobą zajmować. No nie, przepraszam Karin na pewno by się zgodziła, gdyby tylko rzucono jej jakieś hasło. – dodała zadziornie w stronę męża. Uchiha już miał się jej jakoś odgryźć, gdy blondyn się wtrącił…
- No to jak świętujemy?! – powiedział głośno, chcąc wreszcie „oblać” dobrą nowinę z przyjaciółmi
- Niech będzie, tylko ja Cię do domu nie targam! – odpowiedziała, po czym skierowała się w stronę kuchni, gdzie zaczęła przygotowywać kieliszki. Po owych wydarzeniach, odechciało jej się spać. Natomiast shinobi przenieśli się do salonu, gdzie rozsiedli się na kanapie, czekając aż różowowłosa poda im wszystko pod nos. Po chwili kunoichi zjawiła się w salonie, w dłoniach trzymała, to, co było im w tej chwili potrzebne.
- Naruto, w którym ona jest miesiącu? – spytała zielonooka przysiadając się i nalewając sobie sake. Lazurowe tęczówki, lustrowały sylwetkę kobiety, nie wiedząc, o co może jej chodzić, a swoją dłonią począł drapać się po swojej blond czuprynie…
- Ehh… Sakura-chan…
- Czy ty kiedykolwiek coś wiesz?! – spytała z poirytowaniem, wiedząc już, jaka będzie jego odpowiedź – No nic to ja was zostawiam i idę do Hinaty. Przynajmniej od niej się czegoś sensownego dowiem. – dodała, po czym haustem wypiła sake i po jeszcze jednej dolewce wstała. Kruczowłosy śledził jej każdy krok, swoimi hebanowymi tęczówkami… Jednak za nim wyszła, uśmiechnęła się do przyjaciela, po czym pocałowała go w policzek i powiedziała… - Gratuluję, Naruto. – mimo iż Sakura była tylko jego przyjaciółką to i tak był w niebo wzięty za tego małego całusa. W końcu zawsze „dostawał” jedynie jej pięść w prezencie, no i czasami doznawał jej furii na własnej skórze. Zwłaszcza, gdy palnął coś idiotycznego. Po tym zdarzeniu pani Uchiha, opuściła pomieszczenie, zarzucając na swoje nocne odzienie i turkusowy szlafrok, płaszcz… Dom przyjaciółki wcale nie był daleko, a na dworze już dawno była noc, więc mogła sobie pozwolić na takie „nie eleganckie” wyjście… Po chwili panowie usłyszeli trzask zamykających się drzwi… Wyszła… Nie zwlekając z niczym więcej, Uzumaki zaczął nalewać sobie jak i Sasuke, alkoholu, nie szczędząc go wcale…
Różowowłosa kunoichi od dobrych dwóch godzin siedziała u przyjaciółki i rozmawiały. W trakcie, gdy mała spała sobie smacznie w swoimi łóżeczku. I jak to na kobiety przystało plotkowały i rozmawiały praktycznie o wszystkim przez cały ten czas. Także nie obyło się rozmów na temat ostatniej misji, byłej drużyny siódmej. Gdyż nasze panie dobrze wiedzą, że od swoich partnerów ciężko jest wyciągnąć jakiekolwiek informację. Hinata uważnie przyglądała się twarzy zielonookiej, gdy opowiadała przebieg ich misji, oczywiście nie obyło się bez podjadania, co chwilę przeróżnych słodkości.
- Więc Cię uratował. Chyba jednak, nie jest taki zły, na jakiego chce wyglądać. – podsumowała biało oka, nadgryzając kawałek ciasteczka, jakiego trzymała w dłoni. Sakura przemilczała jej wypowiedź, lecz w swojej głowie nadal analizowała wszystko…
- A co z amataresu? – spytała Uchiha
- Sądzę że sam Ci powie z czasem, a jeśli nie, to i tak wyjdzie na jaw. – odpowiedziała
- Ale przecież nie miałam opowiadać o sobie, tylko na odwrót. No mów, mów. – ponaglała i gdy kunoichi już miała otwierać usta, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Uzumaki podniosła się kanapy i zaczęła kierować się w stronę drzwi. Różowowłosa siedziała spokojnie w salonie, czekając na jej powrót. W pewnym momencie usłyszała huki z przedpokoju, chcąc sprawdzić, co jest epicentrum owego zdarzenia. Gdy przeszła prze łuk, stanęła jak wmurowana. W drzwiach stał jej mąż, który ledwo, co trzymał pijanego blondyna i najwidoczniej to on był sprawcą tych dziwnych dźwięków i huków. Natomiast Hinata chciała jakoś wprowadzić pijanego męża do domu.
- Ooo… Saturcia-chan… - zaczął bełkotać gdy ujrzał przyjaciółkę z drużyny, jednak po chwili powrócił do mówienia pod nosem, coś o chłopcu i o dziewczynce…
- Musiałeś go doprowadzać do takiego stanu? – warknęła zielonooka w stronę męża, podchodząc do przyjaciółki, chcąc jej pomóc
- To on pił bez oporu…. Nie moja wina. – powiedział jak gdyby nigdy nic
- Ty nigdy nie jesteś niczemu winien. – dodała wściekła
- Saturcia-chan… ale… t..o… jaa… - wtrącił blondyn, chwiejnie wskazując na siebie
- Taaa wiem że to ty…  - odpowiedziała sarkastycznie – Hinata trzeba go gdzieś położyć. – dodała
- Najlepiej do salonu, bo nie mam zamiaru spać z nim w jednym pokoju. Poza tym i tak ciężko by było nam go wprowadzić po schodach na górę.  – powiedziała granatowo włosa
- Ni…eeeeeeeeeeeeee… - zaczął marudzić, usłyszawszy ich krótką konwersacje. Wyprostował się i ściągnął ze swoich ramion, dłonie kobiet. Próbował ustać, no i praktycznie mu się udało, jednak dyndał jak bombka na choince… - Nieeeee… ja… śpać nie iść… o niee… - zaczął swoje kolejne bełkotanie i swoim jednym palcem zaczął machać, nie zgadzając się z ich wypowiedzią - …Saturcia… mogę pójść śpać… ale musimy coś ztobić. – dodał, odwracając się i kierując się do salonu, jednak o mało, co nie skończyło się to na zderzeniu z podłogą, jednak kruczowłosy zareagował w odpowiednim momencie i go powstrzymał od upadku… - Nieeee Sutek…. zostfać mnie… ja samć…. – Uchihę wmurowało gdy usłyszał jak go właśnie nazwano, za to obie kunoichi parsknęły gromkim śmiechem, oj będą co jutro miały opowiadać… - …Saturcia… no cioć tu… - mówił z przymrużonymi oczami, gestem dłoni zapraszając różowowłosą bliżej. Zielonooka westchnęła i uległa mu, wolnym krokiem zaczęła wchodzić głębiej do pokoju. – Siad. – rozkazał jej, na czole kunoichi od razu pojawiła się duża żyłka, która zaczęła mocno pulsować. Oj niech tylko wytrzeźwieje, to już da mu popalić. Hinata wraz z Sasuke, bacznie obserwowała owe wydarzenie, chcąc się dowiedzieć, co takiego twardogłowy ninja numer jeden planuje. Sakura zrezygnowana opadła na kanapę, czekając na jego dalsze wyczyny. Tymczasem on coś majstrował przy barku. Gdy wreszcie się odwrócił w ich stronę, w jego dłoniach było widać kolejne partie alkoholu i kieliszek.
- Naruto nie! Na dziś już dość wypiłeś! – zaprotestowała od razu biało oka
- Hinaćko… aleś… Saturcia musi… pocekaj, pocekaj. – bełkotał nadal
- Naruto, za dużo dziś już wypiłeś, koniec z tym. – wtrąciła różowowłosa
- Nie… to nie moje… tylkoć twojeś. – dodał kładąc przed nią butelki sake i kieliszek
- Moje? – zapytała zdziwiona – Hinata co on kombinuje? – spytała nie chcąc bawić się w jego gierki
- Nie mam pojęcia. – westchnęła i usiadła obok przyjaciółki, natomiast Uchiha stał z tyłu i podpierał ścianę…
- No to za nas… chlust…. – ponaglił ją, podstawiając jej praktycznie pod sam nos naczynie wypełnione alkoholem. Westchnęła cicho, wiedziała że nie lubi gdy mu się odmawia, zwłaszcza gdy jest wstawiony. Jednak ani razu tak daleko się nie posunął… Kunoichi chciała jakoś wejść do jego myśli i rozgryźć, co mu chodzi po głowie. Po chwili w jej dłoni znalazł się kieliszek i kolejnym haustem wypiła. Gdy sądziła że to już koniec, Naruto po raz kolejny wypełnił naczynie alkoholem i wymyślił nowe hasło, za co ma pić… I takim sposobem Uchiha wypiła za niemalże każdego mieszkańca wioski ukrytej w liściach. Jednak shinobi nie odpuszczał jej, dobrze wiedział, że ona ma o wiele mocniejszą głowę od niego. Sasuke znudziło się patrzenie jak przyjaciel upija mu żonę, po prostu wyszedł na taras, zaczerpnąć świeżego powietrz
- Naruto, wystarczy już. – skarciła go
- Hinacia… nieee jeśće jeden… łostatni – zaprotestował
- Dobra Hinata, jeśli to ostatni to może być. – wtrąciła różowowłosa, mimo iż granatowo włosa widziała już dużo razy jak Sakura pije, to i tak nigdy nie widziała jej wstawionej. Nawet teraz język jej się nie plącze… - No to, za co teraz? – spytała przyjaciela i nie czekając na jego odpowiedź, wyrwała mu z dłoni kieliszek i w niemal sekundę później, alkohol już znajdował się w jej ustach i wszystko byłby świetnie, gdyby nie słowa blondyna…
- Za twoje Saturcia i Sutka dziećko… Kiedy ja być wujkiem?- wypowiedział, gdy do kunoichi doszły te słowa od razu, calusieńka zawartość alkoholu, jaką miała w ustach, znalazła się na twarzy blondyna – Niet marnować! – skarcił ją. Zielonooka jak oparzona podniosła się z kanapy….
- Nie marnować?!?!?! – krzyknęła, jednak nie chciała zbudzić śpiącej dziewczynki u góry, więc owy krzyk, nie był tak donośny, jak zazwyczaj. Nie zwlekając ani minuty dłużej jej pięść wbiła się w jego twarz – Gomena Hinata, poniosło mnie trochę. – zwróciła się do przyjaciółki, jednak na jej twarzy ujrzała uśmiech…
- Nie szkodzi i wiesz co… trzeba było chyba od razu tak postąpić. Patrz. – odpowiedziała wskazując na swojego męża, który właśnie leżał plackiem na podłodze i jak gdyby nigdy nic, spał sobie w najlepsze. Brew różowowłosej zaczęła skakać do góry… W tej samej chwili kruczowłosy wrócił do pomieszczenia…
- Co to był za krzyk? – spytał swoim standardowym oschłym tonem
- Nic takiego. – odpowiedziała Sakura, beznamiętnie – Hinata, my będziemy, a przynajmniej ja będę się już zbierać. Jakbyś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy to wołaj, zawsze pomogę. – powiedziała zwracając się do przyjaciółki – Ale przekaż Naruto, że jutro żadnego lekarstwa na kaca ode mnie nie dostanie. – dodała, chcąc jakoś odwdzięczyć się mu za nieskutecznie upicie jej i bóg wie co jeszcze… - Ej „Sutek” idziesz? – spytała męża, chcąc go trochę podenerwować
- Zaraz Ci ten język zwiążę w supełek i nie wypowiesz ani jego słowa. – odpowiedział – A teraz chodź. – dodał
- Na razie Hinata, do jutra. – pożegnała się i wyszła wraz z mężem. W drodze powrotnej nie odzywali się do siebie, atmosfera była nieco napięta… Jakby coś wisiało w powietrzu. Mimo iż jedno chciało jakoś dogryźć drugiemu, to jak na tą chwilę zabrakło im jakichkolwiek pomysłów… Pozostał im stan milczenia… przynajmniej jak na razie…
Różowowłosa, jako pierwsza przekroczyła przez próg sypialni, a jej mąż wszedł tuż za nią, zamykając za sobą drzwi. Zrzuciła swój ciepły płaszcz z siebie i walnęła go gdzieś w kąt. Zważając na późną porę w pomieszczeniu panował półmrok. Dłoń spadkobiercy sharingan powędrował na włącznik od światła i nagle w pokoju zrobiło się trochę jaśniej. Uchiha ujrzał zielonooką jak siedziała zamroczona na krańcu łóżka. Najwidoczniej trochę za dużo wypiła. Jej zielony wzrok powędrował ku umięśnionej sylwetce kruczowłosego, na jej bladej twarzy pojawił się szatański uśmiech. Powoli wstała z łóżka i zaczęła podążać ku niemu, z jej twarzy nie znikała oznaka tryumfu.
- Ha! Naruto prowadzi! – powiedziała – A z tobą to, co? – prowokowała go, tylko, po co? Może wreszcie chciała go jakoś sprowokować do jakiekolwiek działania? Mimo iż była pod wpływem alkoholu, to i tak kojarzyła wszystko doskonale.
- Jesteś pijana, idź spać. – warknął przez zaciśnięte zęby, widocznie owa prowokacja kunoichi zaczyna skutkować. Zaczęła zbliżać się do niego coraz to bliżej…
- Nie jestem pijana i odpowiedz na moje pytanie. – droczyła się z nim
- Głąbowi się udało...
- Ale nie po raz pierwszy… - wtrąciła
- Sakura… - jego głos był przepełniony jadem, w tych kilku słowach udało się jej go trochę wyprowadzić z równowagi. Zielonooka odwróciła się na pięcie, lecz po raz kolejny nie mogła się powstrzymać od nie dodania czegoś. – 2:0 dla Naruto… a może trzy… kto wie, kto wie… - rzuciła przez ramię, rozbawiona całą tą sytuacją. Uchiha złapał ją za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę.

- Do czego zmierzasz? – jego oschły ton przeciął jak ostra brzytwa atmosferę, Sakura musiała przyznać, że zadał bardzo dobre pytanie. Jednak odpowiedzi na nie, nie znała… Nie wiedziała, co się z nią dzieje, dlaczego prowokuję go, do czegoś więcej… Milczała, a swój szmaragdowy wzrok miała wbity w podłogę. Shinobi złapał ją za podbródek lewą ręką, i lekko wznosił jej twarz ku górze. Gdy ich tęczówki spotkały się ze sobą, opuścił dłoń… - Mów… - wtrącił, lecz kunoichi nadal milczała. Niepewnie zbliżyła się nieco bliżej do niego. Czyżby jednak różnorodność trunków, jakie wypiła dzisiejszego wieczoru, dawała o sobie znać? Nadal zbliżała się powoli… Gdy ich ciała niemalże stykały się ze sobą, jej malinowe usta musnęły kilka razy jego. Żadne z nich nie wiedziało czy to może zwykły bezmyślny sen, który zaraz pryśnie jak bańka mydlana, czy może rzeczywistość, w której i tak pewnego dnia, będą musieli się rozejść i zapomnieć o sobie nawzajem. Uchiha nie myślał racjonalnie w tej chwili, w odpowiedzi na jej zachowanie wpił się w jej pełne usta, pragnąc jej. I tym razem mu się wcale nie wydawało, że ona oddaje pocałunki, bo robiła to w owej chwili, ciesząc się tą chwilą zapomnienia. Kruczowłosy swoimi pocałunkami obdarzał jej jedwabną szyję. Zaczęła się nieco cofać do tyłu, aż wreszcie natknęła na drewnianą komodę dość dużych rozmiarów. Bez problemu podniósł ją lekko do góry, usadawiając ją wygodnie na owym meblu, zsuwając przy tym wszystkie rzeczy, jakie się na nim znajdowały, prosto na podłogę, nie przejęli się hukiem stłuczonego szkła i porcelany, w tej chwili to się nie liczyło… Liczyli się tylko i wyłącznie oni… nic więcej… Jej turkusowy szlafrok zsunął się z jej delikatnych ramion, na drewniany blat. Spadkobierca sharingan, zaczął zjeżdżać coraz niżej ze swoimi pocałunkami… Wolno dochodząc do jej ramiona, znacząc mokre ślady na jej rozgrzanym ciele. Jej zielone oczy były, skryte pod jej powiekami, aby mogła spokojnie degustować się ową chwilę, by zapamiętać wszystko… Najmniejszy szczegół, jego dotyk, jego pocałunki, którymi raczył ją obdarowywać cały czas. Swoje nogi splotła w jego pasie, przysuwając go jeszcze bliżej, jej delikatnie dłonie powędrowały pod jego koszulę, gdzie spokojnie gładziły jego plecy. Zapoznając się z każdym jego mięśniem. A następnie ściągnęła z niego owe odzienie. On natomiast nie pozostał jej dłużny, jego dłonie powędrowały również pod jej luźną koszulkę. I po chwili ona także została ściągnięta. Można powiedzieć, że ich skrywane gdzieś w środku uczucia, nagle „wybuchły”. A pożądanie do siebie nawzajem jeszcze bardziej wzrosło. Zatopiła swoje delikatnie dłonie w jego kruczych włosach, wyczuwając, co zamierza. I wcale się nie pomyliła, Uchiha podniósł ją trochę do góry, po czym zaczął kierować się z nią, na nieco wygodniejszy mebel, jakim było łóżko. Delikatnie położył ją na środku łóżka, a sam usiadł na niej okrakiem. Przez chwilę wpatrywał się w jej szmaragdowe tęczówki, o dziwo nie wyczytał w nich żadnego sprzeciwu. Następnie złożył na jej ustach namiętny pocałunek, aby po chwili mógł się przenieść na inne części jej ciała, zaczynając od szyi, po jej płaski brzuch. Jego dłoń również znaczyła swoje bezbarwne ślady, powoli przejechał nią od szyi, po pępek, kreśląc prostą linię. Zjeżdżał coraz to niżej… Aż natknął się na krótkie spodenki, wolnymi ruchami zaczął je ściągać, po czym rzucił je gdzieś w kąt. Była już w samej bieliźnie. I teraz to ona przejęła inicjatywę, jej dłonie powędrowały na jego pas, po czym zjeżdżały nieco niżej, wraz z jego spodniami, w chęci ściągnięcia ich. I tak też się stało. Na chwilę zamarli bez ruchu, różowowłosa podparła się na ramionach. W szmaragdowych jak i hebanowych oczach pojawiły się pewne iskierki, tylko, że kunoichi w tej chwili patrzyła na niego niepewnie… sama nie wiedziała, czemu… Powoli przybliżył swoją twarz do jej. Chcąc ją zachęcić muskał jej usta. Po pewnej chwili pocałowała go, na co on pogłębił pocałunek, aby ich języki mogły złączyć się w namiętnym tańcu, w takcie ich bijących serc. Oboje wiedzieli, a raczej przypuszczali, czego chcieli. Pragnęli w tej chwili tylko i wyłącznie siebie, niezważając na żadne przeciwności, ani na ich kłótnie i sprzeczki, które mogliby ze sobą toczyć non-stop. Lecz w tej chwili nie liczyło się dla nich nic, poza sobą nawzajem, wszystkie sprawy odstawili na boczny tor, nawet zemstę… Zielonooka po raz kolejny leżała na łóżku, a dłoń jej męża jeździła po jej rozgrzanym ciele… Jednak w tej chwili jego dłoń, przeniosła się gdzie indziej… A mianowicie na zapięcie od jej czerwonego stanika, natomiast odpięcie było nie lada wyczynem dla niego, lecz po chwili udało mu się. Jej oczy nie wyrażały żadnego sprzeciwu w tym, co właśnie zrobił. Delikatnie całowała jego kark, przygryzając nieco skórę. W pewnym momencie jej źrenice się rozszerzyły, kiedy zobaczyła że jego kark pozbawiony jest przeklętej pieczęci, która niegdyś została nałożona przez Orochimaru. Otrząsnęła się po chwili, przypominając sobie, że to nie jest miejsce ani czas, na analizowanie wszystkiego, co mogłoby tę chwilę popsuć. Prawa dłoń kruczowłosego poczęła masować jedną z jej pełnych piersi. Po chwili przyszedł czas na kolejny krok, ściągnięcie dolnej części bielizny, obu małżonków. Wykonał to podobnie jak ze spodenkami, delikatnie i powoli zaczął je z niej ściągać. Ona nie pozostała mu długo dłużna, również z niego zaczęła ściągać jego bokserki. Przez chwile można było powiedzieć, że kunoichi jest jednak trochę zawstydzona, lecz szybko jej to przeszło, gdy po raz kolejny jej mąż zaczął obdarowywać ją swoimi pocałunkami, w tym samym czasie, jego dłonie robiły, co innego… Błądziły na oślep po jej ciele. Wszystko to sprawiało jej niemałą przyjemności, w pewnym momencie z jej ust wydobyło się jego imię… imię tego jedynego… To był znak dla niego, że jest gotowa, właśnie na tą chwilę. Wygiął się nieco do tyłu, po czym wszedł w nią delikatnie, nie chcąc sprawić jej za dużo bólu. Tym razem krzyknęła krótko, a jej paznokcie wbiły się mocno w jego plecy, pozostawiając na nich niemałe ślady… jednak ten ją uspokoił, składając kolejny pocałunek na jej malinowych wargach. Wszedł w nią nieco głębiej. Po czym zaczął ruszać biodrami, wprowadzając także i ją w ruch. Wzdychała, co chwilę, z rozkoszy, czując jego w swoim ciele. Wiedząc, że właśnie połączyli się w jedną całość. I nie z przymusu… Zgodziła się… właśnie ta, która mówiła, że nigdy w życiu… Teraz to się stało, może te uczucia z dzieciństwa się przebudziły i wyszły na jaw. Ale co z nim? Pragnął jej od czasu, gdy zakosztował trochę jej ciepła, owego wieczoru, gdy ją „ukarał”. Mimo iż to było jakiś czas temu, dopiero teraz pokazał jej to… W pewnym momencie, kolejne krzyki przyszyły całą sypialnię… doszli… Oboje doszli w tej samej chwili. A owy krzyk, był krzykiem ekstazy. Poruszał się w niej nieco szybciej jeszcze przez chwilę, lecz widząc, że zaczyna być nieco zmęczona, wyszedł z niej i ułożył się obok niej. Ich twarze były zwrócone ku sobie… Nie odzywali się do siebie. Słowa w tej chwili nie były im potrzebne. Niesforny kosmyk jej różowych włosów, opadł na jej twarz. Jego dłoń, natomiast szybko odgarnął go, chowając je za ucho. Nie wiedząc, czemu, wtuliła się w niego, położyła głowę na jego umięśnionym torsie. Objął ją ramieniem i nakrył śnieżnobiałą pościelą. Po chwili oboje odpłynęli do sennej krainy, gdzie przebywali razem…  We dwójkę… Dwa serca, dwie dusze, złączone w jedność…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya