Nastepnego
ranka w Konoha, pogoda dopisywala...Praktycznie nic sie nie zmienilo
od wczorajszego upalnego dnia procz jeszczewiekszego skwaru. Od kad
nie bylo Shizune, to Hinata pelnila jej obowiazki,sama zglosila sie
do tego zajecia. Kroczyla wlasnie spokojnym krokiem w stronesiedziby
Hokage, gdzie za chwile miala rozpoczac kolejny dzien pracy. Jak
dotej pory to malo osob wiedzialo ze najstarsza corka Lorda
Hiashi’ego wychodziza maz, ale ci co wiedzieli nie zmiernie to
cieszylo, nawet nie mogli uwierzycze Naruto sie wreszcie
zdecydowal... bo jak powiedzial Shikamaru, „On z tympierscionkiem
to chodzil od miesiecy.” Nagle jej bialy wzrok dostrzegl
mlodaYamanake, kolo jej kwiaciarni, ktora od razu sie przywitala z
nia.
-
Ohayo, Hinata. – powiedziala i od razu dostrzegla cosblyszczacego
na jej palcu, w mgnieniu oka zlapala za jej reke i zaczela
sieprzygladac pierscionkowi – No nie mow, ze wreszcie ci sie
oswiadczyl. –powiedziala lekko zdziwiona ale jednak szczesliwa
blondynka
-
Tak, zrobil to wczoraj. – odpowiedziala cala wskowronkach
-
O ho ho, widze ze dobry humor wcale cie nie opuszcza itak trzymaj
caly czas. Zaplanowaliscie juz date slubu? – spytala
ciekawskojednak Hyudzie to wcale nie przeszkadzalo
-
Za okolo miesiac, ojciec wczoraj nalegal. Chociaz jabym wolala aby
poczekac ze slubem na... Sakure, chcialabym aby ona tu bylarowniez. –
odparla, na co obie staly sie markotne
-
Nie martw sie, napewno wroci. Pozostaje nam terazczekac. –
powiedziala po chwili Ino – Widze ze idziesz do pracy,
chodzodprowadze cie troche. – dodala
-
A co z kwiaciarnia?
-
Nic sie jej nie stanie. – odpowiedziala po czym obieruszyly w
strone najwazniejszego budynku w wiosce, rozmawiajac o slubie...
~~**~~
W
gabinecie Tsunade panowal o wiele wiekszy gorac, niz nazewnatrz, a to
pewnie dlatego ze jest to najwyzej polozony budynek wmiescie.
Wszystkie okna bylypootwierane, jednak nawet one nic nie
dawaly. Piata siedziala przy biurkuczytajac raporty, a takze
wachlujac sie nimi od czasu do czasu. Mimo ze sporojuz zrobila, to
jeszcze wieksza sterta dokumentow na nia czekala. Po chwili dojej
gabinetu przyszla Hinata.
-
Zanies te dokumenty do Iruki, a te do Kurenai. –powiedziala
wskazujac dwa male pliki papierow, gdy spostrzegla
kunoichi.Dziewczyna wykonala polecenie od razu, nawet nic nie
wspomniala o tym zewychodzi za maz, wiedziala ze jeszcze na to
przyjdzie czas. Po chwili powrocilado gabinetu, czekajac na dalsze
rozkazy. Jednak sie ich nie doczekala... Bladwlosa kobieta za
biurkiem rozlozyla sie wygodnie w fotelu, patrzac na granatowowlosa.
-
Czemu sie nie chwalisz ze za miesiac zostaniesz paniaUzumaki? –
spytala z rozpromieniona mina Piata, na co Hinata jedynie westchnela
-
Najpierw praca a pozniej obowiazki. – odpowiedziala zwidocznym
zartem w swoim glosie – A zreszta po co mam o tym mowic, skoro
widzeze Naruto mnie w tym wszystkim wyreczyl. – dodala
-
Oh tak, obudzil mnie w srodku nocy, oznajmiac zezgodzilas sie zostac
jego zona. Co troche nie najlepiej sie dla niego skonczylo.–
powiedziala Hokage
-
Eeee Tsunade-sama, gdzie on jest? – spytala z nutkaniepokoju w
swoim glosie
-
W szpitalu. – odpowiedziala, na co Hyuga gwaltownierozszerzyla
swoje oczy – Spokojnie nic mu nie jest, ma pare siniakow, do
weselasie zagoi. – dodala uspokajac ja. Gdy bialo oka miala juz cos
powiedziec drzwido gabinetu nagle sie otworzyly w nich stanal Uzumaki
w bandarzem zawiazanym naglowie.
-
O wilku mowa. – powiedziala blad wlosa kobieta, widzacgo
-
O mnie rozmawialiscie? – zapytal zdziwionym tonem glosu,po czym
skierowal sie w strone swojej narzyczonej i ja czule do
siebieprzytulil, za co dostal slodkiego buziaka od niej
-
Dokladnie. – przytaknela – Skoro tu jestes, to Kakashiprzekazal
ci wiadomosc, tak? – spytala, na co ten pokiwal twierdzaco glowa.
-
Kiedy ma sie rozpoczac misja? – zapytal, na co Hinataspojrzala sie
na niego pytajaco, nie wiedzac o co chodzi
-
Jaka misja? – spytala nieprzytomnym glosem
-
Nie martw sie, to nie jest trudne zadanie. Zwlaszczaodkad Akatsuki
zostalo zlikwidowane niemalze do zera i nie chca juz Kyubi’ego.
–powiedziala do kunoichi, uspokajajac ja – A co do misji to
idziesz wraz z Shinoi Ino. Na dodatek Shino dowodzi, szczegoly
poznasz za dwie godziny gdyspotkacie sie pod brama Konohy i wtedy
takze wyruszycie. – oznajmila -Niestety Naruto, ale cos mi
siezdaje ze wrocisz dopiero przed samym slubem. – dodala po chwili
z dosczmieszanym glosem, spogladajac smutno na przyszla zone
niebiesko okiego.
-
Hinata... – zaczal zmieszany
-
Nie martw sie dam sobie rade. Poprosze TenTen o pomoc worganizacji. –
powiedziala probujac ukryc smytek, ktory zostal wywolany przezrozlake
z ukochanym.
-
Napewno? – spytal spogladajac prosto w jej biale oczy.
-
Tak. – odpowiedziala z usmiechem
-
A wiec dobrze, to mamy ustalone. I spokojnie Hinata jatakze postaram
sie pomoc i naprawde wyslalabym kogos innego na ta misje, jednakmamy
niedosyt ninja. Wiec w tej sytuacji nie mialam wyboru. – tlumaczyla
sie
-
Nic nie szkodzi, to w koncu nic takiego. – powiedzial Uzumaki
-
Pozostaje jeszcze zalatwic jedna sprawe. – zaczela
Hokage,wyciagajac z szyflady biurka jakas gruba teczke. – Tu macie
wszystkie domywolne w Konoha, mozecie sobie jakis wybrac, na moj
koszty, znaczy to bedzie mojprezent slubny dla was. W koncu nie
chcecie sie gniesc w malym mieszkaniuNaruto. – dodala podajac im
jasno bezowa teczke
-
Ale Tsunade-sama... – zaczela protestwac Hyuga
-
HINATA!! – przerwala jej podniesionym glosem – To mojprezent dla
was wiec nie marudzic. Tylko wybierac!!!!! – krzyknela na co ci
siezlekli i odrazu zaczeli przegladac oferty domow
-
Babciu... – zaczal po chwili Naruto, jednak gdy ujrzalmorderczy
wzrok wielmoznej, umilk, bo nie chcial powtorki z nocy, kiedy
totrafil do szpitala za jej pomoca, a do slubu chcial jeszcze
dozyc... – Gomena...ale jest ktos kogo bysmy chcieli zobaczyc na
naszym slubie. – dodal
-
Chodzi wam o Sakure, nieprawdaz? – spytala, chociazdoskonale znala
odpowiedz na zadane przez siebie pytanie, na co ci jednoczesnie
skineli glowa
-
Wiemy dobrze ze ty doskonale wiesz gdzie ona jest.Jednak z jakiegos
powodu nie chcesz nam tego powiedziec, dlatego nie bedziemynalegac,
ale mamy prosbe sprobuj jej przekazac wiadomosc o naszym slubie i
toze bysmy ja na nim chcieli zobaczyc. – dodala po chwili Hinata i
wyrazna prosbaw glosie.
-
Zobacze co da sie zrobic. – odpowiedziala – A teraz juznie bede
wam zawracac glowy, Hinata dzisiaj reszte dnia masz wolnego.
Idcienacieszcie sie soba jeszcze przez te dwie godziny. –
powiedziala i po chwilinie bylo po nich sladu w pol okraglym
gabinecie Hokage.
~
Czy przyszedl juz ten czas? Czy przyszedl czas napowrot? ~ pytala sie
Tsunade w myslach, wstajac ze swojego skorzanego fotela ispogladala
przez okno...
~~**~~
Minelo
kilka godzin... zmierzch... Piata postanowilazrobic cos, czego nie
powinna... a mianowicie postanowila opuscic wioske napare dni.
Stworzyla swojego jakze cudownego klona, ktory na czas jej
nieobecnosci mial ja zastapic w roli Hokage. Nastepnie narzucila na
siebie czarnyjak wegiel plaszcz i pokryjomu pod oslona nocy, przeszla
poza brame wioskiukrytej w lisciach. Wiedziala ze musi sie spieszyc,
ze nie ma czasu do stracenia,zwlaszcza jesli jej klon prysnie, to
beda nie lada klopoty. Skakala po drzewachw znanych tylko jej
kierunku od dobrych paru godzin. Nie przystawala ani namoment, slonce
zaczynalo juz wschodzic z nad lini horyzontu, rozswietlajac
jejbiegnaca sylwetke. Po kolejnych minutach jej brazowe oczy
dostrzegly swojcel... a dokladniej drewniany domek, na uboczu lasu...
Przestala biec, terazszla wolnym krokiem, w strone debowych drzwi,
ktore znajdowaly sie na tarasie.Weszla po trzech schodkach,
przemierzyla taras, a nastepnie stanela przed dawnonie widzianymi
drzwiami... Zapukala... Czekala chwile az ktos jej otworzy...ale sie
doczekala... po chwili drzwi sie otworzyly...
No comments:
Post a Comment