Cieple
wiosenne popoludnie... Blad wlosy mezczyzna siedzial nad jeziorem.
Jego jasna twarz odbija sie w niezmaconej tafli jeziora.W oddali bylo
mozna uslyszec ciche rechotanie zabek. Gleboko rozmyslal nad dniem
terazniejszym a takze tym co wydarzylo sie kilka lat temu...
Najpierw stracil przyjaciela, ktorego traktowal jak brata, a
nastepnie przyjaciolke, ktora zniknela bez slowa, bez zadnego
wyjasnienia. Nawet sama Hokage nie potrafila mu powiedziec gdzie
poszla Sakura wraz z Shizune, ktora takze zniknela tamtejszego dnia.
Dla Naruto wydawalo sie to dziwne, dzien wczesniej rozmawial z nia i
nie bylo nawet zadnej ,najmniejszej oznaki ze cos takiego planuje,
czy zamierza... nic zupelnie nic. Nie dostal nawet zadnej wiadomosci
od Sakury, nie wiedzial gdzie jest i co sie z nia dzieje... Minelo
juz sporo czasu od kiedy widzial ja po raz ostatni, a dokladniej
minelo szesc lat, od jej nie typowego znikniecia. Teraz on stal sie
mezczyzna, chociaz jego mozg nadal byl na poziomie dziecka,
jednak jemu to nie przeszkadzalo i takze nie przeszkadzalo to pewnej
granatowo wlosej kobiecie z ktora spotykal sie od jakiegos czasu. Po
chwili wyciagnal z kieszeniu male czerwone pudeleczeko, ktore
po chwili zaczal przewracac w palacach. W tej samej chwili jego
mysli zaczely bladzic nie po przeszlosci, jednak po przyszlosci... to
co sie wydarzy jutro za miesiac, rok, ale najbardziej go interesowalo
to czy jest na tyle odwazny aby to zrobic... aby sie oswiadczyc...
Tak, w tej chwili goraczkowo rozmyslal nad tym czy juz przyszla pora
na ulozenie sobie zycia i zalozenie rodziny. Ma 24 lat, wiec czemu
nie... W koncu kiedys zawsze przychodzi ten czas... Wstal z zielonej
trawy, otrzepal sie po czym z powrotem wlozyl pudelko, z tajemnicza
jak narazie zawartoscia do kieszenia nastepnie ruszyl w strone
Konohy. Szedl po jasnych uliczkach wioski, z rekoma zalozonymi na
szyji spogladajac w jasne chmury ktore okalaly od paru dni wioske
ukryta w lisciach. Nie wiedzial gdzie z poczatku ma isc, bladzil
myslac o wszystkim. I tak o to minal kolejny jego dzien... na blachym
rozmyslaniu... ktore nie zawsze przynosi dobre korzysci dla zycia.
Jednak po dluzszej chwili zdecydowal sie... Zamierza oswiadczyc sie
Hinacie... Czym predzej skierowal sie w strone posiadlosci Hyuga. Nie
chcial zwlekac ze swoja decyzja zbyt dlugo. Po chwili juz znajdowal
sie przed duzymi drzwiami ktore prowadzily do glownej posiadlosci
klanu. Zapukal i to dosc glosno... Nagle drzwi sie uchylil a w nich
stanela TenTen ktora od roku byla zona Neji’ego, a takze byla
brzemienna. Jednak byl to dopiero pierwszy trymestr ciazy.
-
Ohayo TenTen-chan.. jest moze Hinata w domu? – zapytal zerkajac za
jej plecy, szukajac niebieskim wzrokiem dziewczyny.
-
Jest, trenuje wlasnie z Neji’im. Chodz ucieszy sie ze przyszles. –
odpowiedziala i pokazala aby Uzumaki poszedl za nia, co ten uczynil
bez zadnego problemu. Wraz z brazowo oka doszli na dziedzinic, gdzie
jak wspomniala wczesniej rozgrywal sie trening. Naruto stanal z boku,
aby nie przeszkadzac, ani nie dekocentrowac ich. Natomiast brazowo
wlosa opuscila dziedziniec, bo zle sie troche poczula. Blondyn
przygladal sie ich kazdemu ruchowi, ktore z jego strony wydawaly sie
jakby wszystko bylo zaplanowane... takie to zgrane wszystko bylo...
Po okolo godzinie skonczyli... dopiero wtedy Naruto wyszedl zza
filera, za ktorym caly czas stal.
-
Ooo Naruto-kun, od dawna tu jestes? – spytala z radoscia w glosie
bialo oka, widzac go
-
Od jakiegos czasu, jednak nie chcialem wam przeszkadzac. –
odpowiedzial troche mamrawym tonem – Eee Hinata... mozemy gdzies
pogadac we dwoje? – spytal po chwili spogladajac na Neji’ego,
ktory wycieral sie recznikiem.
-
Tak jasne, daj mi chwilke tylko sie przebiore. – odpowiedziala i
zniknela, zostawiajac go samego z jej kuzynem. Ktory po chwili takze
opuscil dziedziniec. Po jakis dziesieciu minutach wrocila
granatowowlosa. Naruto czul ze nerwy zaczynaja brac nad nim gore.
-
Eee... Hinata... – zaczal niepewnie
-
Tak? – spytala swoim delikatnym glosem, zapadla cisza... blady nie
wiedzial co ma powiedziec
-
Moze... eee.... usiadziemy? – wypaplal po chwili zdenerwowany
lekko, ta jedynie pokiwala twierdzaco glowa i przysiadla na lawce
obok nich. Uzumaki zrobil to samo.
-
Naruto powiesz mi wreszcie o co ci chodzi? – zapytala po chwili
kolejnej ciszy, ze wzgledu na to ze niebiesko oki nie potrafil dobrac
zdania w odpowiednie slowa.
-
No... bo... Hinata... ten... teges... co powiesz... na... to...
abysmy... my...we... dwoje... no... wiesz... stali... sie...
rodzina..., no... bo... wiesz...no... ty... zona... a... ja...
eee.... jak... to... aaa... a... ja maz. – powiedzial, jednak
wypowiedzial to tak cicho ze dziewczyna go w ogole nie
uslyszala, oprocz pierwszych trzech slow, chociaz bo minie jaka
zrobil, mogla sie domyslec ze bylo to cos dla niego waznego, bo nawet
na jego czole pojawily sie drobne kropelki potu...
-
Naruto... mozesz troche glosniej? Bo cie nie slyszalam.– spytala,
na co ten wpadl w totalna depresje gdy to uslyszal, poniewaz po raz
kolejny musial sie jej oswiadczyc, co spowodowalo jeszcze wieksze
nerwy i kropelki na jego czole...
-
Naruto? – ponaglila go, bladyn glosno przelknal sline po czym
spytal podniesionym glosem, tak ze bylo go slychac w calej
posiadlosci...
-
CZY ZOSTANIESZ MOJA ZONA? – wybelkotal szybko i zamknal oczy,
Hinata nie wiedzala co powiedziec, dopiero teraz zauwazyla ze Naruto
trzymaja ja za dlonie, sciskajac je mocno. Rowniez teraz poczula ze
jego dlonie sa cale spocone, widocznie to o co wlasnie sie jej spytal
sprawilo mu duza trudnosc, ale w koncu co sie dziwic... przeciez to
Naruto Uzumaki. Jednak jego krzyk nie tylko przykul wzork bialo
okiej, ale rowniez innych osob kotre w tej chwili przebywaly w domu,
ktorymi byli Neji, TenTen oraz Hiashi.
-
Naruto czemu sie tak drzesz? – spytal lekko przycmionym tonem jej
kuzyn, najwidoczniej bladyn wyrwal go z drzemki po treningu. Jednak
on nic nie odpowiedzial, tylko nadal siedzial przy Hinacie z
zamknietymi oczami, ktory czekal na odpowiedz lekko zszokowanej
kunoichi.
-
Hinata wytlumaczysz nam to? – spytal Hiashi, granatowowlosa
spojrzala jeszcze raz na Naruto po czym powiedziala...
-
No bo ja ee... wychodze za maz. – powiedziala ze stoickim spokojem
w glosie, Uzumaki gdy tylko to uslyszal otworzyl gwaltownie oczy po
czym nagle przytulil ja, jednak po chwili sie opamietal, wstal z
lawki i zaczal przetrzepywac sobie kieszenie w poszukiwaniu czegos,
ale nie mogl tego znalesc z poczatku...
~
Szlak... gdzie ja to wlozylem? ~ przelecialo mu przez mysl, jednak
juz po chwili znalazl to upragnione czerwone pudeleczko...
-
Eeee to dla ciebie... – dodal podajac je jej, po czym ponownie
zalozyl rece na szyje, Hinata bez najmniejszego zastanowienia
otworzyla je, a tam ujrzaly, skromny pierscionek... ktory byl
piekny... byl srebny i mial trzy male krysztalki wysadzone na
wierzchu... Teraz to ona sie rzucila mu na szyje, calujac go w
policzek...
~
Ten to wie, jak zrobic wszystko romantycznie. ~pomyslala brazowo
wlosa z usmiechem na twarzy, ktory zawital takze na twarzach
pozostalej dwojki...
No comments:
Post a Comment