Deszczowa
pogoda nadal nie opuszczala wioski ukrytej wlisciach. Duze
krysztalowe krople uderzaly o szklana powierzchnie.Doprowadzajac tym
samym do szalu rozowo wlosa kunoichi lezaca na szpitalnymlozku. Gdyz
po raz kolejny dzisiejszego dnia uciazliwy jak dla nie ktorychdeszcz,
ja obudzil. Z poczatku nie wiedziala gdzie jest, jednak po
chwilizaczela po malu sobie przypominac te sciany i to pomieszczenie.
Delikatniezaczela sie podnosic z pozycji lezacej. Usiadla. W sali nie
bylo nikogo proczniej... chociaz... Nagle zza parawanu po jej prawej
stronie wyszla wysokakobieta o blad wlosach zwiazanych w dwie kitki
do tylu.
-
Tsunade-sama co sie stalo? Dlaczego tu leze? – spytalagdy tylko
zobaczyla wielmozna
-
Sakura musi powaznie porozmawiac. – odpowiedziala,jednak w swojej
odpowiedzi nacisnela na slowo „powaznie”, na co Harunoprzybrala
powazna mine. – Ale to dopiero jak ktos sie z toba przywita, bo
juzod zmyslow odchodzil na korytarzu. – dodala i otworzyla drzwi.
Sakura niewiedziala czemu, ale w tej chwili przed jej oczami powrocil
obraz kruczo wlosegojednak widzac blad czupryne swojego przyjaciela,
ten obraz zniknal nagle, taksamo jak sie pojawil.
-
Sakura-chan!!! – krzyknal rozradowany, widzac ze jegoprzyjaciolka z
druzyny juz sie obudzila – Nic ci nie jest? Tak nagle
stracilasprzytomnosc, ze sie przerazilem! Nigdy wiecej tak przy mnie
nei rob, kumalski?!– spytal przejety
-
Naruto-kun... to nie byla jej wina... – dodala Hyuga,jednak po
chwili po czula na sobie pytajcy wzrok niebiesko okiego – Kazdy
mozezaslabnac, prawda? – odpowiedziala na jego wzrok, jednak w jej
glosie bylo cosdziwnego... Po chwili jej biale oczy spojrzaly na
Hokage.
-
Dziekuje Ci Naruto... – powiedziala zielono oka
-
Za co? – spytal zdziwiony drapiac sie po glowie imyslac co on znowu
takiego genialnego zrobil, ze ona mu dziekuje
-
Za to ze sie o mnie martwiles. – odpowiedziala z usmiechemna
twarzy, na co ten tylko wyszczerzyl swoje biale zabki na wierzch.
Hinatawraz z Uzumakim siedzieli u niej jakos z godzine, rozmawiajac.
Jednak gdy przedchwila opuscili jej sale, na prosbe Hokage... bo
teraz nadszedl czas na rozmowez rozowo wlosa...
-
Tsunade-sama o czym chcialas ze mna porozmawiac? –spytala, gdy
tylko jej przyjaciele zamkneli za soba drzwi
-
O twoich ostatnich dolegliwosciach, Sakura. –odpowiedziala
opierajac sie o parapet
-
Ale to nic takiego, zwykle zat... – zaczela jednakblondynka jej
przerwala
-
Nie, to nie jest zatrucie! – wtracila lekkopodniesionym tonem, na
co Haruno spojrzala sie na nia z pytaniem wymalowanym natwarzy jak i
rowniez ze zdziwieniem – Jestes... jestes w ciazy Sakura.
–powiedziala po chwili, kunoichi momentalnie pobladla jeszcze
bardziej, po czymopadla ponownie na lozko, wpatrujac sie w sklepienie
nad soba... Gluchacisza... Obie nie wiedzialy co powiedziec, Haruno
byla lekko wstrzasnieta tawiescia, zwlaszcza ze nienawidzila ojca
dziecka... dziecka ktore nie byloprzeciez niczemu winne...
-
Jestes pewna? – spytala po dobrych dziesieciu minutacdla pewnosci,
zerkajac na wielmozna, ta jedynie skinieniem glowy przytaknela
-
Moze to pytanie zadaje za wczesniej, ale co zamierzasz?– spytala
Tsunade
-
Nie wiem... Jednak dziecko nie jest niczemu winne, wiecnie pozostaje
mi nic innego ja tylko je urodzic.
-
Wedlug mnie dziecko jest najmniejszym problemem w tejchwili... Wiem
ze obiecal ze o nim przy tobie nigdy wiecej nie wspomne juz anirazu,
ale co z Sasuke? Powiesz mu? – spytala lagodnym glosem, aby nie
wymuszacna swojej uczennicy zbyt pochopnej odpowiedzi
-
NIE! – krzyknela od razu – On sie nie dowie! A ja juztego
dopilnuje! – dodala podniesionym glosem, siadajac na lozku
-
Naprawde tego chcesz? Nie chcesz aby twoje dzieckoznalo ojca?
-
Dla mnie on niezyje, ja dla niego pewnie takze. Wiecnie mamy o czym
rozmawiac. – odpowiedziala jednak juz spokojniejszym tonem.Hokage
nic juz nie odpowiedziala, od wrocila sie i spogladala za widok
zaoknem. W tej chwili deszcz przestal juz padac, a z poludnia
nadciagalo slonce.Chyba po raz kolejny nad Konoha, zawitaja cieple i
sloneczne dni. Blondynkacaly czas rozmyslala o tym co wlasnie
uslyszala od Sakury, nagle natrafila nacos co jest bardzo istotne...
-
A co z kekei genkai klanu Uchiha? Kazdy potomek ow rodugo posiada.
Nie ma wyjatkow. A takze ludzie sa wscipscy... predzej czy
pozniejSasuke moga dojsc sluchy o dziewczynce lub chlopcu z
Sharingan. Wtedy wasze spotkanie bedzie nie uniknione. –dodala po
chwili glebszego zastanowienia, z poczatku kunoichi nic
nieodpowiedziala, myslala o jej slowach...
-
Jest wyjscie z tej sytuacji... – zaczela zielono oka
-
Jakie? – zaytala bladynka, odwracajac sie do niejprzodem i patrzac
w jej oczy
-
Opuscic wioske na jakis czas... Po cichu aby nigdy niewiedzial... –
dokonczyla, brazowe oczy na te slowa gwaltownie sie rozszerzyly.
~
Czy ona naprawde ma zamiar to zrobic? ~ przelecialo jejprzez mysli
-
To bedzie twoja decyzja... Wiesz dobrze ze ja ci pomogewe wszystkim
co zadecydujesz, jednak przemysl sobie to jeszcze. Jutroporozmawiamy
i powiesz mi jaka bedzie twoja decyzja. – powiedziala po
kolejnejchwili, Sakura dobrze zrozumiala intencje Piatej, wiedziala
ze chce aby tosobie wszystko przemyslala, aby nie popelnic bledu i
aby byc pewnym swojejdecyzji. – Jesli chcesz wrocic dzisiaj do
domu, to mozesz, jednak widze zejakos nie masz do tego jakiegos
wielkiego zapalu. – dodala z usmiechem natwarzy
-
Masz racje nie chce mi sie stad ruszac. – przytaknela.Tsunade po
chwili opuscila sale dziewczyny, mowiac ze przyjdzie do niej jutro
iprzedyskutuja decyzje jaka podejmnie rozowo wlosa przez noc. Sakura
porazkolejny polozyla sie na plecach, na miekkim lozku wpatrujac sie
w przestrzennad soba, jednak tym razem swoja prawa reka dotknela
brzucha... nie mogla uwierzycze stala sie brzemienna... ze w tej
chwili oczekuje dziecka... Ma dopiero 18lat, jednak dziecko urodzi w
wieku 19... chociaz ten wiek nie jest az taki zlyna urodzenie
dziecka... Jednak perspektywa ze zostania samotna matka lekko
japrzerazala. Zwlaszcza ze ta druga polowka jest znienawidzona do
jakich kolwiekgranic wytrzymalosci... Po chwili zdenerwowala sie tym
lezeniem w lozku, wkoncu obloznie chora nie jest, a w szpitalu
zostala tylko dla tego ze niechcialo jej sie wracac do domu. Podeszla
do parapetu przy ktorym wczesniejstala Hokage i na nim usiadla,
wpatrujac sie w bezkresne niebo za oknem irozmyslajac nad tym co
powinna zrobic... Na ow parapecie przesiadziala calanoc, o dziwo nie
bylo jej zimno, bo pod spodem znajdowal sie kalarofer,
ktoryskutecznie ogrzewal powierzchnie na ktorej siedziala zielono
oka. Przez chwilenawet spala, jednak po raz kolejny cos nie dalo jej
spac, tym razem nie byl tojuz uciazliwy deszcz, tylko promienie
wschodzacego slonca.
~
A wiec mamy juz nastepny dzien... Teraz tylko pozostajeczekac na
Tsunade-sama a nastepnie oznajmic jej moja decyzje... ~
pomyslalaschodzac z parapetu i wchodzac do lozka pod koldre. Nie
mylila sie poczterdziesty pieciu minutach do jej sali weszla
wielmozna, tym razem juz niebylo nikogo z nia. Szczelnie zamknela za
soba drzwi, tak aby nikt nie slyszalich rozmowy, po czym wolnym
krokiem podeszla do lozka kunoichi i usiadla najego brzegu.
-
Przemyslalas juz sobie wszystko? – spytala po chwili,na co Sakura
usiadla na lozku
-
Tak. Opuszcze wioske na jakis czas, nie chce aby Sasukesie dowiedzial
ze jest ojcem, chociaz pewnie gdyby sie dowiedzial to i tak bysobie z
tego nic nie zrobil, tylko by po raz kolejny odszedl bez slowa. O
tymze odchodze i powod mojego tymczasowego odejscia chce zebysmy
wiedzialy tylkomy, nie chce aby dowiedzial sie o tym Naruto czy kto
kolwiek inny, bo byprobowali mnie powstrzymac, a ja bym pewnie ulegla
po pewnym czasie. Jak wroceto im to wyjasnie wszystko. –
odpowiedziala jednym tchem
-
Wiedzialam ze taka bedzie twoja decyzja, dla tego juzwszystko przez
noc przygptowalam.. tylko bylam zmuszona powiedziec o tymjeszcze
jednej osobie, ale spokojnie ona pojdzie z toba. I dotrzyma ci
towarzystwaprzez ten czas. – odparla, rozowo wlosa zmarszczyla
brwi, nie wiedzac o kogojej chodzilo, brazowo oka, to wyczula dlatego
zawolala – Mozesz wejsc juz!! –krzyknela w strone drzwi, gdzie po
chwili stanela jej osobista asystenkaShizune.
-
Tsunade-sama jestes pewna, a co z toba? – zapytala Sakuraz
przejeciem, wiedziala dobrze ze kunoichi zawsze byla z nia
-
Spokojnie juz napisalam maly list, do osoby ktora mamnie zastapic,
przez ten czas gdy nas nie bedzie. – odpowiedziala jej czarnowlosa
-
Kiedy wyruszamy? – zapytala zielono oka
-
Najlepiej jak zaraz, poki wszyscy jeszcze spia.Doskonale sobie zdaje
sprawe ze gdybys miala zostac tu pare dni dluzej, to bytwoi
przyjaciele, dociekali co ci jest. – powiedziala Tsunade, Haruno
dopieroteraz zauwazyla duze plecaki ktore staly oparte o sciane nie
daleko drzwi
-
A co z... – zaczela rozowo wlosa, teraz dopiero sobieprzypomniala
ze nie wie gdzie moga sie udac
-
Spokojnie wiem o co chcesz spytac, Shizune wie gdzieisc. To jest
domek na uboczu, o ktorym nikt nie wie, szczerze to tamprzebywalam po
odejsciu z wioski, zanim jeszcze wciagnal mnie hazard. Nikt cietam
nie znajdzie, skoro nawet sam Jiraya czy Trzeci nie mogli mnie tam
znalesc.– powiedziala, a na jej twarzy malowalo sie rozbawienie. Po
chwili Sakura wrazz Shizune i Tsunade, opuscily niepostrzezenie
szpital. I kierowaly sie w stronebramy. Gdzie przyszedl czas na
pozegnanie, na ktorym nie obylo sie takze bezlez. Haruno powiedziala
jeszcze wielmoznej, aby sprzedala jej dom, lub cos znim zrobila... bo
nawet jesli wroci, to bedzie on zbyt maly dla niej i dla jejdziecka.
Pozegnanie nie trwalo zbytdlugo, bo juz dochodzila pora w
ktorej wiekszosc mieszkancow wioski siebudzilo... Po pieciu minutach
wyruszyly... Hokage stala w bramie, do czasu gdydwie sylwetki kobiet
nie zniknely jej z oczu. Dobrze zdawala sobie sprawe ztego ze to bylo
pozegnanie na pare dobrych lat... Jednak Sakura obiecala zewroci... I
miejmy nadzieje ze dotrzyma danego slowa...
~~**~~
Tydzien
pozniej... Grota w ktorej bylo zebrane „Hebi”,wlasnie Suigetsu
wrocil z misji powierzonej mu przez Sasuke, jednak na jegotwarzy nie
bylo widac zadnego wesolego promyka, czy szczescia. Uchiha ktoregonie
bylo w jaskini gdy niebiesko wlosy wrocil, wlasnie wszedl do groty...
Powielkim mieczu polozym kolo paleniska, zorientowal sie ze jego
towarzysz zdruzyny wrocil.
-
I czego sie dowiedziales? – spytal oschlymtonem
-
Po Sakurze nie ma sladu w wiosce... Jej dom jestwystawiony na
sprzedaz... A jej przyjaciele chodza w nie za bardzo wesolychminach.
– odpowiedzial, kazde zdanie wymawial spokojnie, jednak ciezko bylo
muto wszystko powiedziec do kruczo wlosego... Karin rowniez to
slyszala i niemogla uwierzyc... byla przekonana ze gdy wroci Suigetsu
ona bedzie mogla siepozegnac ze swoim zyciem, jednak nie. Sakura
zniknela i najwidoczniej nikt wwiosce nie wiedzial gdzie ona jest.
Tylko czerwono wlosa z calej organizacjiweza, wiedziala ze Haruno
wcale nie umarla, jednak postanowila pozostawic totylko i wylacznie
dla siebie...
No comments:
Post a Comment