32

Deszczowa pogoda nadal nie opuszczala wioski ukrytej wlisciach. Duze krysztalowe krople uderzaly o szklana powierzchnie.Doprowadzajac tym samym do szalu rozowo wlosa kunoichi lezaca na szpitalnymlozku. Gdyz po raz kolejny dzisiejszego dnia uciazliwy jak dla nie ktorychdeszcz, ja obudzil. Z poczatku nie wiedziala gdzie jest, jednak po chwilizaczela po malu sobie przypominac te sciany i to pomieszczenie. Delikatniezaczela sie podnosic z pozycji lezacej. Usiadla. W sali nie bylo nikogo proczniej... chociaz... Nagle zza parawanu po jej prawej stronie wyszla wysokakobieta o blad wlosach zwiazanych w dwie kitki do tylu.
- Tsunade-sama co sie stalo? Dlaczego tu leze? – spytalagdy tylko zobaczyla wielmozna
- Sakura musi powaznie porozmawiac. – odpowiedziala,jednak w swojej odpowiedzi nacisnela na slowo „powaznie”, na co Harunoprzybrala powazna mine. – Ale to dopiero jak ktos sie z toba przywita, bo juzod zmyslow odchodzil na korytarzu. – dodala i otworzyla drzwi. Sakura niewiedziala czemu, ale w tej chwili przed jej oczami powrocil obraz kruczo wlosegojednak widzac blad czupryne swojego przyjaciela, ten obraz zniknal nagle, taksamo jak sie pojawil.  
- Sakura-chan!!! – krzyknal rozradowany, widzac ze jegoprzyjaciolka z druzyny juz sie obudzila – Nic ci nie jest? Tak nagle stracilasprzytomnosc, ze sie przerazilem! Nigdy wiecej tak przy mnie nei rob, kumalski?!– spytal przejety
- Naruto-kun... to nie byla jej wina... – dodala Hyuga,jednak po chwili po czula na sobie pytajcy wzrok niebiesko okiego – Kazdy mozezaslabnac, prawda? – odpowiedziala na jego wzrok, jednak w jej glosie bylo cosdziwnego... Po chwili jej biale oczy spojrzaly na Hokage.
- Dziekuje Ci Naruto... – powiedziala zielono oka
- Za co? – spytal zdziwiony drapiac sie po glowie imyslac co on znowu takiego genialnego zrobil, ze ona mu dziekuje
- Za to ze sie o mnie martwiles. – odpowiedziala z usmiechemna twarzy, na co ten tylko wyszczerzyl swoje biale zabki na wierzch. Hinatawraz z Uzumakim siedzieli u niej jakos z godzine, rozmawiajac. Jednak gdy przedchwila opuscili jej sale, na prosbe Hokage... bo teraz nadszedl czas na rozmowez rozowo wlosa...
- Tsunade-sama o czym chcialas ze mna porozmawiac? –spytala, gdy tylko jej przyjaciele zamkneli za soba drzwi
- O twoich ostatnich dolegliwosciach, Sakura. –odpowiedziala opierajac sie o parapet
- Ale to nic takiego, zwykle zat... – zaczela jednakblondynka jej przerwala
- Nie, to nie jest zatrucie! – wtracila lekkopodniesionym tonem, na co Haruno spojrzala sie na nia z pytaniem wymalowanym natwarzy jak i rowniez ze zdziwieniem – Jestes... jestes w ciazy Sakura. –powiedziala po chwili, kunoichi momentalnie pobladla jeszcze bardziej, po czymopadla ponownie na lozko, wpatrujac sie w sklepienie nad soba... Gluchacisza... Obie nie wiedzialy co powiedziec, Haruno byla lekko wstrzasnieta tawiescia, zwlaszcza ze nienawidzila ojca dziecka... dziecka ktore nie byloprzeciez niczemu winne...
- Jestes pewna? – spytala po dobrych dziesieciu minutacdla pewnosci, zerkajac na wielmozna, ta jedynie skinieniem glowy przytaknela
- Moze to pytanie zadaje za wczesniej, ale co zamierzasz?– spytala Tsunade
- Nie wiem... Jednak dziecko nie jest niczemu winne, wiecnie pozostaje mi nic innego ja tylko je urodzic.
- Wedlug mnie dziecko jest najmniejszym problemem w tejchwili... Wiem ze obiecal ze o nim przy tobie nigdy wiecej nie wspomne juz anirazu, ale co z Sasuke? Powiesz mu? – spytala lagodnym glosem, aby nie wymuszacna swojej uczennicy zbyt pochopnej odpowiedzi
- NIE! – krzyknela od razu – On sie nie dowie! A ja juztego dopilnuje! – dodala podniesionym glosem, siadajac na lozku
- Naprawde tego chcesz? Nie chcesz aby twoje dzieckoznalo ojca?
- Dla mnie on niezyje, ja dla niego pewnie takze. Wiecnie mamy o czym rozmawiac. – odpowiedziala jednak juz spokojniejszym tonem.Hokage nic juz nie odpowiedziala, od wrocila sie i spogladala za widok zaoknem. W tej chwili deszcz przestal juz padac, a z poludnia nadciagalo slonce.Chyba po raz kolejny nad Konoha, zawitaja cieple i sloneczne dni. Blondynkacaly czas rozmyslala o tym co wlasnie uslyszala od Sakury, nagle natrafila nacos co jest bardzo istotne...
- A co z kekei genkai klanu Uchiha? Kazdy potomek ow rodugo posiada. Nie ma wyjatkow. A takze ludzie sa wscipscy... predzej czy pozniejSasuke moga dojsc sluchy o dziewczynce lub chlopcu z Sharingan. Wtedy wasze spotkanie bedzie nie uniknione. –dodala po chwili glebszego zastanowienia, z poczatku kunoichi nic nieodpowiedziala, myslala o jej slowach...
- Jest wyjscie z tej sytuacji... – zaczela zielono oka
- Jakie? – zaytala bladynka, odwracajac sie do niejprzodem i patrzac w jej oczy
- Opuscic wioske na jakis czas... Po cichu aby nigdy niewiedzial... – dokonczyla, brazowe oczy na te slowa gwaltownie sie rozszerzyly.
~ Czy ona naprawde ma zamiar to zrobic? ~ przelecialo jejprzez mysli
- To bedzie twoja decyzja... Wiesz dobrze ze ja ci pomogewe wszystkim co zadecydujesz, jednak przemysl sobie to jeszcze. Jutroporozmawiamy i powiesz mi jaka bedzie twoja decyzja. – powiedziala po kolejnejchwili, Sakura dobrze zrozumiala intencje Piatej, wiedziala ze chce aby tosobie wszystko przemyslala, aby nie popelnic bledu i aby byc pewnym swojejdecyzji. – Jesli chcesz wrocic dzisiaj do domu, to mozesz, jednak widze zejakos nie masz do tego jakiegos wielkiego zapalu. – dodala z usmiechem natwarzy
- Masz racje nie chce mi sie stad ruszac. – przytaknela.Tsunade po chwili opuscila sale dziewczyny, mowiac ze przyjdzie do niej jutro iprzedyskutuja decyzje jaka podejmnie rozowo wlosa przez noc. Sakura porazkolejny polozyla sie na plecach, na miekkim lozku wpatrujac sie w przestrzennad soba, jednak tym razem swoja prawa reka dotknela brzucha... nie mogla uwierzycze stala sie brzemienna... ze w tej chwili oczekuje dziecka... Ma dopiero 18lat, jednak dziecko urodzi w wieku 19... chociaz ten wiek nie jest az taki zlyna urodzenie dziecka... Jednak perspektywa ze zostania samotna matka lekko japrzerazala. Zwlaszcza ze ta druga polowka jest znienawidzona do jakich kolwiekgranic wytrzymalosci... Po chwili zdenerwowala sie tym lezeniem w lozku, wkoncu obloznie chora nie jest, a w szpitalu zostala tylko dla tego ze niechcialo jej sie wracac do domu. Podeszla do parapetu przy ktorym wczesniejstala Hokage i na nim usiadla, wpatrujac sie w bezkresne niebo za oknem irozmyslajac nad tym co powinna zrobic... Na ow parapecie przesiadziala calanoc, o dziwo nie bylo jej zimno, bo pod spodem znajdowal sie kalarofer, ktoryskutecznie ogrzewal powierzchnie na ktorej siedziala zielono oka. Przez chwilenawet spala, jednak po raz kolejny cos nie dalo jej spac, tym razem nie byl tojuz uciazliwy deszcz, tylko promienie wschodzacego slonca.
~ A wiec mamy juz nastepny dzien... Teraz tylko pozostajeczekac na Tsunade-sama a nastepnie oznajmic jej moja decyzje... ~ pomyslalaschodzac z parapetu i wchodzac do lozka pod koldre. Nie mylila sie poczterdziesty pieciu minutach do jej sali weszla wielmozna, tym razem juz niebylo nikogo z nia. Szczelnie zamknela za soba drzwi, tak aby nikt nie slyszalich rozmowy, po czym wolnym krokiem podeszla do lozka kunoichi i usiadla najego brzegu.
- Przemyslalas juz sobie wszystko? – spytala po chwili,na co Sakura usiadla na lozku
- Tak. Opuszcze wioske na jakis czas, nie chce aby Sasukesie dowiedzial ze jest ojcem, chociaz pewnie gdyby sie dowiedzial to i tak bysobie z tego nic nie zrobil, tylko by po raz kolejny odszedl bez slowa. O tymze odchodze i powod mojego tymczasowego odejscia chce zebysmy wiedzialy tylkomy, nie chce aby dowiedzial sie o tym Naruto czy kto kolwiek inny, bo byprobowali mnie powstrzymac, a ja bym pewnie ulegla po pewnym czasie. Jak wroceto im to wyjasnie wszystko. – odpowiedziala jednym tchem
- Wiedzialam ze taka bedzie twoja decyzja, dla tego juzwszystko przez noc przygptowalam.. tylko bylam zmuszona powiedziec o tymjeszcze jednej osobie, ale spokojnie ona pojdzie z toba. I dotrzyma ci towarzystwaprzez ten czas. – odparla, rozowo wlosa zmarszczyla brwi, nie wiedzac o kogojej chodzilo, brazowo oka, to wyczula dlatego zawolala – Mozesz wejsc juz!! –krzyknela w strone drzwi, gdzie po chwili stanela jej osobista asystenkaShizune.
- Tsunade-sama jestes pewna, a co z toba? – zapytala Sakuraz przejeciem, wiedziala dobrze ze kunoichi zawsze byla z nia
- Spokojnie juz napisalam maly list, do osoby ktora mamnie zastapic, przez ten czas gdy nas nie bedzie. – odpowiedziala jej czarnowlosa
- Kiedy wyruszamy? – zapytala zielono oka
- Najlepiej jak zaraz, poki wszyscy jeszcze spia.Doskonale sobie zdaje sprawe ze gdybys miala zostac tu pare dni dluzej, to bytwoi przyjaciele, dociekali co ci jest. – powiedziala Tsunade, Haruno dopieroteraz zauwazyla duze plecaki ktore staly oparte o sciane nie daleko drzwi
- A co z... – zaczela rozowo wlosa, teraz dopiero sobieprzypomniala ze nie wie gdzie moga sie udac
- Spokojnie wiem o co chcesz spytac, Shizune wie gdzieisc. To jest domek na uboczu, o ktorym nikt nie wie, szczerze to tamprzebywalam po odejsciu z wioski, zanim jeszcze wciagnal mnie hazard. Nikt cietam nie znajdzie, skoro nawet sam Jiraya czy Trzeci nie mogli mnie tam znalesc.– powiedziala, a na jej twarzy malowalo sie rozbawienie. Po chwili Sakura wrazz Shizune i Tsunade, opuscily niepostrzezenie szpital. I kierowaly sie w stronebramy. Gdzie przyszedl czas na pozegnanie, na ktorym nie obylo sie takze bezlez. Haruno powiedziala jeszcze wielmoznej, aby sprzedala jej dom, lub cos znim zrobila... bo nawet jesli wroci, to bedzie on zbyt maly dla niej i dla jejdziecka.  Pozegnanie nie trwalo zbytdlugo, bo juz dochodzila pora w ktorej wiekszosc mieszkancow wioski siebudzilo... Po pieciu minutach wyruszyly... Hokage stala w bramie, do czasu gdydwie sylwetki kobiet nie zniknely jej z oczu. Dobrze zdawala sobie sprawe ztego ze to bylo pozegnanie na pare dobrych lat... Jednak Sakura obiecala zewroci... I miejmy nadzieje ze dotrzyma danego slowa...
~~**~~
Tydzien pozniej... Grota w ktorej bylo zebrane „Hebi”,wlasnie Suigetsu wrocil z misji powierzonej mu przez Sasuke, jednak na jegotwarzy nie bylo widac zadnego wesolego promyka, czy szczescia. Uchiha ktoregonie bylo w jaskini gdy niebiesko wlosy wrocil, wlasnie wszedl do groty... Powielkim mieczu polozym kolo paleniska, zorientowal sie ze jego towarzysz zdruzyny wrocil.
- I czego sie dowiedziales? – spytal oschlymtonem                 

- Po Sakurze nie ma sladu w wiosce... Jej dom jestwystawiony na sprzedaz... A jej przyjaciele chodza w nie za bardzo wesolychminach. – odpowiedzial, kazde zdanie wymawial spokojnie, jednak ciezko bylo muto wszystko powiedziec do kruczo wlosego... Karin rowniez to slyszala i niemogla uwierzyc... byla przekonana ze gdy wroci Suigetsu ona bedzie mogla siepozegnac ze swoim zyciem, jednak nie. Sakura zniknela i najwidoczniej nikt wwiosce nie wiedzial gdzie ona jest. Tylko czerwono wlosa z calej organizacjiweza, wiedziala ze Haruno wcale nie umarla, jednak postanowila pozostawic totylko i wylacznie dla siebie...

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya