W
Konoha nastał właśnie ranek. Wszyscy mieszkańcy zaczynali właśnie
powracać do swoich czynność zaczętych wczorajszego dnia. Jednak
była trójka shinobi, która nie zmrużyła oka nawet na chwilę
owej nocy… A mowa o członkach Taki… Powód? Zadanie, które
polecił im ich szef… Teczka Itachi’ego Uchihy. Uważnie
lustrowali każdą kartką, linijkę czy nawet to, co było
przekreślone.
-
Ehh… nic tu nie ma… - marudziła czerwono włosa, co chwila,
przerzucając stare karty, w salonie przebywała w tej chwili sama,
gdyż dwójka jej towarzyszy opuściła posiadłość Uchiha, w
środku nocy, nie mówiąc nawet gdzie idą. Ale, po co mówić jej
gdzie idą, skoro by mogła wszystko popsuć… Wstała z podłogi,
na której siedziała i skierowała się w stronę kuchni,
zostawiając tym samym teczkę na stole… Wzięła się za zrobienie
jakiegoś posiłku, gdyż od kilku minut doskwierał jej głód,
wyciągnęła z górnej szafki pudełko płatków i ceramiczną
miskę, a następnie wyciągnęła karton mleka z lodówki i usiadła
przy stole, gdzie zaczęła spożywać swój pierwszy posiłek tego
dnia. Nie zauważyła nawet, kiedy do domu, wróciła dwójka jej
kolegów, którzy od razu skierowali się do kuchni…
-
Co ty tu robisz? – spytał Juugo, widząc że okularnica, jak gdyby
nigdy nic, siedzi sobie przy stole i zajada śniadanie
-
Jem, jakbyś nie widział. – odparła spoglądając na nich
-
A gdzie teczka? – tym razem odezwał się seledynowo włosy
-
W salonie. – usłyszawszy owe słowa bursztynowo oki wyszedł z
pomieszczenia
-
Idiotko, miałaś jej pilnować! Co by było gdyby ktoś przez
przypadek wszedł do domu?! Albo Sasuke wraz z Sakurą wrócili?!
Wiesz, co by było gdyby ona ją ujrzała!? Cały plan byłby już do
dupy! – wściekł się Suigetsu, ale to, co mówił było prawdą.
Gdyby Sakura zobaczyła, że zaginiona teczka przez cały czas
znajdowała się pod jej nosem. Na dodatek, by musieli od razu się
ujawnić i zaatakować wioskę. Co nie wiadomo jakby się skończyło.
Zdenerwowany mężczyzna, również wyszedł kierując się do
salonu.
-
I jak to są te strony? – spytał, gdy przekroczył próg pokoju
-
Tak, to są te brakujące stronnice. Widać, że Sasuke nie pomylił
się do tego, kto może być w ich posiadaniu. – odpowiedział,
wkładając stare karty do teczki… gdzie ich miejsce. –
Więc niedługo, wszystko powinno się zacząć… - dodał, na co
jego towarzysz przytaknął skinieniem głowy…
||**||
W
zupełnie innej części wioska… Pewna kunoichi, właśnie wyszła
ze szpitala w dłoni kurczowo trzymała wyniki badań, jakże
pomyślnych, lecz niespodziewanych…. Na jej twarzy widniał miły
uśmiech, który rozpromieniał jej bladą twarz. Jednak czyż nie
każda kobieta by się ucieszyła, gdyby się dowiedziała, że za
kilka miesięcy pojawi się kolejna mała osóbka na świecie…
której to ona da życie….
||**||
Tymczasem,
z dala od wioski ukrytej w liściach, w pewnym pokoju hotelowym,
blond włosy mężczyzna chodził w kółko po całym pokoju,
czekając na powrót przyjaciół, których nie było już całą
noc… Po kolejnej awanturze, jaka zaszła pomiędzy nimi, nikt już
ich nie widział… Oboje wyszli gdzieś, lecz czy ich ścieżki
połączyły się gdzieś tam na zewnątrz, tego nie wiedzą…
Dowiedzą się dopiero jak wrócą… Shinobi był bardzo
podenerwowany całym zajściem, nie dość, że nie wiedział gdzie
są i co się z nimi dzieje, to na dodatek nie może nic zrobić,
gdyż na zewnątrz nadal panuje burza śnieżna, która najwidoczniej
nie ma zamiaru odpuścić, przynajmniej nie na tą chwilę… Jakby
tego było mało, na jego czole widniał guz, wielkości arbuza,
którego nabiła mu Kasumi. No, ale sam powiedział, gdy wybiegał z
pokoju, aby dowiedzieć się co to za hałasy dobiegają z sypialni
jego przyjaciół, że jakby ktokolwiek próbował wejść do pokoju,
to ma walić w tą osobę, czym tylko popadnie, no i tak też było…
Jedynie zegar wiszący na ścianie, wskazywał że był już ranek,
gdyż pogoda na zewnątrz, na taką w ogóle nie wyglądała…
Zresztą czy podczas takiej śnieżycy da się co kolwiek dojrzeć?
Raczej nie…
-
Naruto, usiądź wreszcie. – powiedziała dziewczyna, która także
się martwiła, ale to chodzenie Uzumaki’ego w kółko po pokoju,
od paru dobrych godzin, zaczynało ją z każdą chwilą coraz
bardziej denerwować…
-
No, ale jak mam siedzieć, gdy nie wiem gdzie ich wywiało w taką
pogodę! – odpowiedział lekko podniesionym tonem, co w owej
sytuacji było usprawiedliwione
-
Spokojnie pewnie jak tylko skończy się ta burza, wrócą. Możliwe,
że ujrzeli załamanie pogodowe i gdzieś się schowali, aby
przeczekać. – dodała, chociaż sama ledwo, co wierzyła we własne
słowa. Niebieskooki westchnął tylko i przysiadł na fotelu, jednak
nie potrafił się uspokoić, jego ręce cały czas były w ruchu,
stukając o krawędź fotela…
-
Niech tylko się zjawią, to ja im pokaże. – powiedział pod
nosem, zaciskając jedną dłoń w szczelną pięść…
||**||
Mimo
wszystko nie zmrużył oka zbyt długo… Czyżby wynikało to z
jakiejś troski o żonę, która nadal się nie budziła, a jej stan
tak jakby się pogarszał. Cały czas próbował ją w jakiś sposób
ogrzać, lecz jaskinia nie była do tego najlepszym sposobem, ale co
zrobić… utknęli tutaj na jakiś czas. Jego ciało, jak i ogień
nie pomagały za bardzo… w tej chwili powinna przebywać w ciepłym
pokoju, lub pod opieką jakiegoś lekarza, a nie tu… Starał się
ją jakoś pobudzić do życia, nawet obudzić, lecz niestety nic to
nie pomagało, nie reagowała na żadne bodźce. Przez jej ciało, co
chwilę przechodziły zimne dreszcze, które także czuł na sobie.
Uchiha nie wiedział, co jej za bardzo dolega, gdyż medykiem nie
jest… nawet się na tym nie zna, lecz łatwo się zorientował, że
to coś poważniejszego. I w tej chwili karcił siebie za własną
głupotę… Mimo iż wydawało się że w lodowatej wodzie spędziła
zaledwie kilka sekund, to tak nie było, tkwiła w niej ponad
dziesięć minut. W tym czasie, wystarczyłoby jej organizm ochłodził
się niebezpiecznie. I to mu nie dawało cały czas spokoju, gdyż
powinien ją zacząć ratować, gdy tylko ujrzał, że lód na
jeziorze pęka, a nie, gdy wpadła już pod lodowe kry. Może wtedy
to wszystko by się potoczyło zupełnie inaczej…. tak, wtedy na
pewno by się na niego wydzierała twierdząc, że dałaby sobie rady
sama, niestety tak się nie stało. Po chwili postanowił „odkleić”
się od niej i sprawdzić, jaka pogoda w tej chwili panuje na
zewnątrz. Wolnym krokiem ruszył w stronę wyjścia, na jego twarzy
jak zawsze widniała maska obojętności, jednak w środku aż się
gotował ze złości, gdy ujrzał, że pogoda nie poprawiła się
przez parę godzin. Zacisnął dłoń w mocno pięść i uderzył w
skalną ścianę, ze złości. Odwrócił się, spoglądając na
twarz różowowłosej, wyglądała tak spokojnie… tak jakby nigdy
już miała się nie obudzić… Szybko odrzucił tą ostatnią myśl
i podszedł do ogniska, gdzie ponownie za pomocą Housenki no Jutsu,
powiększył ogień. Położył własną dłoń na jej czole, było
wręcz nienormalnie zimne. Odkrył kawałek płaszcza, aby móc
dostrzec jej lewą dłoń… Była sina… Przeklął w myślach,
zakrywając ją ponownie…
-
Jak tak dalej pójdzie, będę musiał zaryzykować. – powiedział
na głos. Przez kolejne minuty nadal próbował jakoś podnieść,
chociaż o trochę podnieść jej temperaturę ciała, ale jak na
złość nic nie pomagało… W pewnym momencie, pojawiły się
również drgawki, które się nasilały. A jej mięśnie ciała
napinały się. Chciał jej jakoś pomóc, pragnął, aby się
obudziła, nawet na niego nawrzeszczała i po wyzywała za to, że ją
rozebrał, bez jej wiedzy, pewnie by się również nie obyło bez
użycia z jej strony siły, no, ale cóż nie mógł nic zrobić…
Był bezradny… zagubiony... Dosłownie jak małe dziecko na
pustyni. Czemu aż tak bardzo chciał, aby się obudziła? Nie
wiedział… A może nie chciał wiedzieć? Czyżby owa sytuacja mu
coś udowodniła, pokazując, że nawet w nim są jakieś uczucia,
mimo iż ich na ogół nie pokazuje nikomu? Możliwe…. Nawet
bardzo… Ale jeszcze musi się przyznać o tym przed samym sobą…
Mijały kolejne minuty, a jej objawy nasilały się. Nie ma, na co
czekać… pora zaryzykować… Zgasił ogień, a nie przytomną
kunoichi wziął na ręce, upewnił się jeszcze, że kobieta jest
szczelnie opatulona jego płaszczem, po czym wypuścił się w głąb
śnieżycy….
||**||
Gdzieś
niedaleko... W północnej krainie, gdzie o dziwo śnieżna burza nie
panowała, znajdowała się trójka ninja… Jeden z nich siedział
na ziemie, a ręce miał złączone w jakiś symbol i skierowane w
stronę gdzie panowała owa anomalia pogodowa. Ich twarze były nie
widoczne, gdyż na twarzach mieli maski, podobne do tych, co noszą
ANBU z Konohy…
-
Może już wystarczy? – spytał jeden z nich
-
Jeszcze trochę… - odparł ten, który był sprawcą owej śnieżycy
-
Ta kunoichi nie wytrzyma zbyt długo w stanie hipotermii, a jej stan
nie pozwala na wypuszczanie się w taką pogodę, nie długo będzie
już na drugiej stronie. Mimo wszystko muszę przyznać, że jej siła
nad jeziorem była imponująca. – wtrącił trzeci, na co jego
towarzysze przytaknęli głowami…
No comments:
Post a Comment