29. Może już wystarczy?

W Konoha nastał właśnie ranek. Wszyscy mieszkańcy zaczynali właśnie powracać do swoich czynność zaczętych wczorajszego dnia. Jednak była trójka shinobi, która nie zmrużyła oka nawet na chwilę owej nocy… A mowa o członkach Taki… Powód? Zadanie, które polecił im ich szef… Teczka Itachi’ego Uchihy. Uważnie lustrowali każdą kartką, linijkę czy nawet to, co było przekreślone.
- Ehh… nic tu nie ma… - marudziła czerwono włosa, co chwila, przerzucając stare karty, w salonie przebywała w tej chwili sama, gdyż dwójka jej towarzyszy opuściła posiadłość Uchiha, w środku nocy, nie mówiąc nawet gdzie idą. Ale, po co mówić jej gdzie idą, skoro by mogła wszystko popsuć… Wstała z podłogi, na której siedziała i skierowała się w stronę kuchni, zostawiając tym samym teczkę na stole… Wzięła się za zrobienie jakiegoś posiłku, gdyż od kilku minut doskwierał jej głód, wyciągnęła z górnej szafki pudełko płatków i ceramiczną miskę, a następnie wyciągnęła karton mleka z lodówki i usiadła przy stole, gdzie zaczęła spożywać swój pierwszy posiłek tego dnia. Nie zauważyła nawet, kiedy do domu, wróciła dwójka jej kolegów, którzy od razu skierowali się do kuchni…
- Co ty tu robisz? – spytał Juugo, widząc że okularnica, jak gdyby nigdy nic, siedzi sobie przy stole i zajada śniadanie
- Jem, jakbyś nie widział. – odparła spoglądając na nich
- A gdzie teczka? – tym razem odezwał się seledynowo włosy
- W salonie. – usłyszawszy owe słowa bursztynowo oki wyszedł z pomieszczenia
- Idiotko, miałaś jej pilnować! Co by było gdyby ktoś przez przypadek wszedł do domu?! Albo Sasuke wraz z Sakurą wrócili?! Wiesz, co by było gdyby ona ją ujrzała!? Cały plan byłby już do dupy! – wściekł się Suigetsu, ale to, co mówił było prawdą. Gdyby Sakura zobaczyła, że zaginiona teczka przez cały czas znajdowała się pod jej nosem. Na dodatek, by musieli od razu się ujawnić i zaatakować wioskę. Co nie wiadomo jakby się skończyło. Zdenerwowany mężczyzna, również wyszedł kierując się do salonu.
- I jak to są te strony? – spytał, gdy przekroczył próg pokoju
- Tak, to są te brakujące stronnice. Widać, że Sasuke nie pomylił się do tego, kto może być w ich posiadaniu. – odpowiedział, wkładając stare karty do teczki… gdzie ich miejsce.  – Więc niedługo, wszystko powinno się zacząć… - dodał, na co jego towarzysz przytaknął skinieniem głowy…
||**||
W zupełnie innej części wioska… Pewna kunoichi, właśnie wyszła ze szpitala w dłoni kurczowo trzymała wyniki badań, jakże pomyślnych, lecz niespodziewanych…. Na jej twarzy widniał miły uśmiech, który rozpromieniał jej bladą twarz. Jednak czyż nie każda kobieta by się ucieszyła, gdyby się dowiedziała, że za kilka miesięcy pojawi się kolejna mała osóbka na świecie… której to ona da życie….
||**||
Tymczasem, z dala od wioski ukrytej w liściach, w pewnym pokoju hotelowym, blond włosy mężczyzna chodził w kółko po całym pokoju, czekając na powrót przyjaciół, których nie było już całą noc… Po kolejnej awanturze, jaka zaszła pomiędzy nimi, nikt już ich nie widział… Oboje wyszli gdzieś, lecz czy ich ścieżki połączyły się gdzieś tam na zewnątrz, tego nie wiedzą… Dowiedzą się dopiero jak wrócą… Shinobi był bardzo podenerwowany całym zajściem, nie dość, że nie wiedział gdzie są i co się z nimi dzieje, to na dodatek nie może nic zrobić, gdyż na zewnątrz nadal panuje burza śnieżna, która najwidoczniej nie ma zamiaru odpuścić, przynajmniej nie na tą chwilę… Jakby tego było mało, na jego czole widniał guz, wielkości arbuza, którego nabiła mu Kasumi. No, ale sam powiedział, gdy wybiegał z pokoju, aby dowiedzieć się co to za hałasy dobiegają z sypialni jego przyjaciół, że jakby ktokolwiek próbował wejść do pokoju, to ma walić w tą osobę, czym tylko popadnie, no i tak też było… Jedynie zegar wiszący na ścianie, wskazywał że był już ranek, gdyż pogoda na zewnątrz, na taką w ogóle nie wyglądała… Zresztą czy podczas takiej śnieżycy da się co kolwiek dojrzeć? Raczej nie…
- Naruto, usiądź wreszcie. – powiedziała dziewczyna, która także się martwiła, ale to chodzenie Uzumaki’ego w kółko po pokoju, od paru dobrych godzin, zaczynało ją z każdą chwilą coraz bardziej denerwować…
- No, ale jak mam siedzieć, gdy nie wiem gdzie ich wywiało w taką pogodę! – odpowiedział lekko podniesionym tonem, co w owej sytuacji było usprawiedliwione
- Spokojnie pewnie jak tylko skończy się ta burza, wrócą. Możliwe, że ujrzeli załamanie pogodowe i gdzieś się schowali, aby przeczekać. – dodała, chociaż sama ledwo, co wierzyła we własne słowa. Niebieskooki westchnął tylko i przysiadł na fotelu, jednak nie potrafił się uspokoić, jego ręce cały czas były w ruchu, stukając o krawędź fotela…
- Niech tylko się zjawią, to ja im pokaże. – powiedział pod nosem, zaciskając jedną dłoń w szczelną pięść…
||**||
Mimo wszystko nie zmrużył oka zbyt długo… Czyżby wynikało to z jakiejś troski o żonę, która nadal się nie budziła, a jej stan tak jakby się pogarszał. Cały czas próbował ją w jakiś sposób ogrzać, lecz jaskinia nie była do tego najlepszym sposobem, ale co zrobić… utknęli tutaj na jakiś czas. Jego ciało, jak i ogień nie pomagały za bardzo… w tej chwili powinna przebywać w ciepłym pokoju, lub pod opieką jakiegoś lekarza, a nie tu… Starał się ją jakoś pobudzić do życia, nawet obudzić, lecz niestety nic to nie pomagało, nie reagowała na żadne bodźce. Przez jej ciało, co chwilę przechodziły zimne dreszcze, które także czuł na sobie. Uchiha nie wiedział, co jej za bardzo dolega, gdyż medykiem nie jest… nawet się na tym nie zna, lecz łatwo się zorientował, że to coś poważniejszego. I w tej chwili karcił siebie za własną głupotę… Mimo iż wydawało się że w lodowatej wodzie spędziła zaledwie kilka sekund, to tak nie było, tkwiła w niej ponad dziesięć minut. W tym czasie, wystarczyłoby jej organizm ochłodził się niebezpiecznie. I to mu nie dawało cały czas spokoju, gdyż powinien ją zacząć ratować, gdy tylko ujrzał, że lód na jeziorze pęka, a nie, gdy wpadła już pod lodowe kry. Może wtedy to wszystko by się potoczyło zupełnie inaczej…. tak, wtedy na pewno by się na niego wydzierała twierdząc, że dałaby sobie rady sama, niestety tak się nie stało. Po chwili postanowił „odkleić” się od niej i sprawdzić, jaka pogoda w tej chwili panuje na zewnątrz. Wolnym krokiem ruszył w stronę wyjścia, na jego twarzy jak zawsze widniała maska obojętności, jednak w środku aż się gotował ze złości, gdy ujrzał, że pogoda nie poprawiła się przez parę godzin. Zacisnął dłoń w mocno pięść i uderzył w skalną ścianę, ze złości. Odwrócił się, spoglądając na twarz różowowłosej, wyglądała tak spokojnie… tak jakby nigdy już miała się nie obudzić… Szybko odrzucił tą ostatnią myśl i podszedł do ogniska, gdzie ponownie za pomocą Housenki no Jutsu, powiększył ogień. Położył własną dłoń na jej czole, było wręcz nienormalnie zimne. Odkrył kawałek płaszcza, aby móc dostrzec jej lewą dłoń… Była sina… Przeklął w myślach, zakrywając ją ponownie…
- Jak tak dalej pójdzie, będę musiał zaryzykować. – powiedział na głos. Przez kolejne minuty nadal próbował jakoś podnieść, chociaż o trochę podnieść jej temperaturę ciała, ale jak na złość nic nie pomagało… W pewnym momencie, pojawiły się również drgawki, które się nasilały. A jej mięśnie ciała napinały się. Chciał jej jakoś pomóc, pragnął, aby się obudziła, nawet na niego nawrzeszczała i po wyzywała za to, że ją rozebrał, bez jej wiedzy, pewnie by się również nie obyło bez użycia z jej strony siły, no, ale cóż nie mógł nic zrobić… Był bezradny… zagubiony... Dosłownie jak małe dziecko na pustyni. Czemu aż tak bardzo chciał, aby się obudziła? Nie wiedział… A może nie chciał wiedzieć? Czyżby owa sytuacja mu coś udowodniła, pokazując, że nawet w nim są jakieś uczucia, mimo iż ich na ogół nie pokazuje nikomu? Możliwe…. Nawet bardzo… Ale jeszcze musi się przyznać o tym przed samym sobą… Mijały kolejne minuty, a jej objawy nasilały się. Nie ma, na co czekać… pora zaryzykować… Zgasił ogień, a nie przytomną kunoichi wziął na ręce, upewnił się jeszcze, że kobieta jest szczelnie opatulona jego płaszczem, po czym wypuścił się w głąb śnieżycy….
||**||
Gdzieś niedaleko... W północnej krainie, gdzie o dziwo śnieżna burza nie panowała, znajdowała się trójka ninja… Jeden z nich siedział na ziemie, a ręce miał złączone w jakiś symbol i skierowane w stronę gdzie panowała owa anomalia pogodowa. Ich twarze były nie widoczne, gdyż na twarzach mieli maski, podobne do tych, co noszą ANBU z Konohy…
- Może już wystarczy? – spytał jeden z nich
- Jeszcze trochę… - odparł ten, który był sprawcą owej śnieżycy

- Ta kunoichi nie wytrzyma zbyt długo w stanie hipotermii, a jej stan nie pozwala na wypuszczanie się w taką pogodę, nie długo będzie już na drugiej stronie. Mimo wszystko muszę przyznać, że jej siła nad jeziorem była imponująca. – wtrącił trzeci, na co jego towarzysze przytaknęli głowami…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya