28

No i tak jak powiedzialam, notka dzisiaj... ale nieco pozno;/ Za co przepraszam, ale chcialam sie postarac przy tej notce, ktora i tak musialam rozdzielic w polowie, bo by wyszla gigantyczna;/ No i teraz mam wiadomosc jak to powiedziala Moniczka "karastrofalna" a mianowicie nowa notka dopiero w piatek... W powodem jest to ze praktycznie caly tydzien siedze po szkole godzine lub nawet dluzej... Jak ja wam zazdroszne wy chodzicie juz ostatni tydzien do szkoly.,. a ja?!!?!?!? nawet nie mowie, bo sie zalamiecie... No nic do piatku ;) chyba ze ktos chce popisac na gg to zapraszam ^^ BUZIAKI :*:*:*:*
ps. Gomena za bledy, obiecuje ze w nastpnej notce, juz zaden sie nie pojawi i rowniez gomena za spoiler....
Kruczowlosy widzial jak jego byli "przyjaciele" z wioski ukrytej w Lisciach, znikaja za drzewami, gdy mial juz pewnosc ze odeszli na odpowiednia odleglosc, sam skierowal sie do miejsca, w ktorym powinni byc czlonkowie Akatsuki. Gdy tam zaszedl to nie byl juz kawalek lasu, tylko jedynie polana, widocznie poprzednia eksplozja byla tak silna ze powyrywala drzewa na okolo. Jednak on wiedzial, ze oni gdzies tu sa... bo napewno tak latwo nie odpuscili. Stal tak jeszcze chwile, rozgladajac sie, po chwili, wreszcie uslyszal szelest w krzakach za soba. Nie czekal az ktorys go zaatakuje, tylko na wstepie powiedzial...
- Wychodz.... - oznajimil swoim chlodnym tonem. Uchiha odwrocil sie w strone przeciwnika. Zobaczyl to co w pewnym sensie chcial zobaczyc, a mianowicie osobe w plaszczu z czerwonymi chmurkami... osobe a nie dwie...
- A wiec to ty jestes Sasuke... Wygladasz zupelnie jak Itachi. - powiedzial Tobi i zaczal podchodzic blizej niego, jednak gdy wspomnial o jego bracie, to nie
za bardzo sie to spodobalo kruczowlosemu, zmarszczyl lekko brwi, co spowodowalo dosc grozna mine na jego twarzy - Cholera, naprawde jestes straszny! - powiedzial lekko podniesionym glosem, chowajac sie takze za najblizsze drzewo... Gdy Uchiha chcial juz cos powiedziec, a dokladniej gdy chcial spytac sie o brata, uslyszal dziwny swist nad soba, lekko podniosl glowe do gory, wpatrujac sie w niebieskie sklepienie. Zobaczyl jak dwie wielkie biale ptaki lataja na niebie, a na grzbiecie jednego z nich jest pasazer... Deidera zlozyl pieczecie, a nastepnie poprowadzil drugie sztucznego ptaka prosto na swojego przeciwnika. Wytezyl swoj wzrok, sprawdzajac czy dokonal to co zamierzal... Jednak narazie widzial niewielka klebe dymu przed soba, ze skoczyl z grzbietu ptaka na ziemie. Czekal chwilke aby pyl opadl i by mogl zobaczyc czy jego plan sie powiodl... Jednak nie...  Sasuke nic sie nie stalo... Wytworzyl sie lekki krater w ziemi na okolo pietnascie centymetrow. A w nim stal Uchiha, a na okolo niego pelzal wielki waz, jednak po chwili zniknal...
- Wyglada na to ze ma jakies umiejetnosci. Ale nadal nie moge uwierzyc ze Orochimaru zostal pokonany przez takiego bachora jak ty... - zaczal, na co
Sasuke aktywowal swoj sharingan, w ktorym dalo sie dostrzec trzy czarne lezki,  bo wiedzial ze to jest wstep do walki - Oh, co za wielka napastliwosc, lubie jego oczy, Tobi! - dodal do swojego "kolegi" z druzyny ironicznym smiechem...
- Bede musial przeprosic Itachi-san po wszystkim... - odpowiedzial - Powodem dlaczego byl zdolny do zobicia takiej osoby jak Orochimaru, byla jego krew klanu Uchiha... ahh to sharingan... nie ma watpliwosci ze to jest brat Itachi'ego. - dodal
- Zalosny frajer. Bledna dar dziedzicznosci dla jego wlasnej mocy. - powiedzial z sarkazmem bladyn, jednak Sasuke slyszac to "troche" sie zdenerwowal szybkim tempem podbiegl do ich, trzymajac dlon na katanie, nie widzieli nawet kiedy zniknal z tamtego miejsca...
~ Szybki jest! ~ pomyslal glosno Deidera rozszerzajac swoje oczy i wpatrujac sie w nimi w oczy przeciwnika. Sasuke zamachnal sie i wykonal ciecie swoim mieczem... Tobi poczul jak ktos odbil sie od jego ramienie noga... i mial racje... to Deidera naskoczyl na niego i skutecznie odbil sie od jego ramienia aby moc uniknac ciosu Uchihy... Jednak drugi czlonek Akatsuki, oberwal...
- Jeden lezy... - zaczal - Widze ze lubisz duzo gadac, a wiec zadam ci pare pytan o Itachim. - powiedzial kruczowlosy, w tej samej chwili z ziemi zaczal sie podnosic, ten ktory przed chwila zakosztowal zimnej stali miecza.
~ Co to... ~ przelecialo przez mysl Sasuke gdy spojrzal na niego przez ramie
- Co z toba Tobi!! - krzyknal w jego strone bladyn - Moze jest dzieckiem, jednak nigdy nie opuszczaj gardy. - zwrocil sie do czlonka klanu Uchiha. Deidera wlozyl dwie rece do dwoch pochw ktore mial przyczepione do swojego paska...
~ Pierw ocenie jego zdolnosc poruszania sie z moim poziomem chahry C1. ~ pomyslal. Sasuke stal i czekal az wykona kolejny ruch, po chwili bladyn wyciagnal swoje dlonie i rozlozyl je przed soba, na nich byly jakies drobne biale kuleczki.
- TOBI! ODSUN SIE!! - krzyknal w jego strone, po czym zrzucil to co mial na rekach prosto na spadkobierce Sharingan, wykonujac tym samym po chwili pieczecie, na co ow biale kulki, zaczely reagowac... zmieniajac sie w male biale pajaczki. Sasuke juz mial przygotowana w swojej dloni chakre, gotowa do ataku. Jednak na to co przygotowal czlonek Akatsuki, zwykla czakra nie podziala... Ow pajaczki zaczely wypluc drobnymi igielkami. Deidera stal skupiony i w taki sam sposob wykonywal swoje ataki. Jednak pare stworzonek zblizylo sie na niebezpieczna odleglosc do jego kompana z druzyny...
- Eeee przerwa!!!! Nie wysadzaj ich teraz!! - krzyknal Tobi,  na co bladyn sie na niego spojrzal, dekoncentrujac sie na walce, co skutecznie wykorzystal kruczowlosy...
- Za toba!!! Za toba!!! - krzyczal w strony Deidery, jednak na nieszczescie Uchihy blisko nich znajdowal sie jeden pajaczek ktorego nie zauwazyl, co tym razem wykorzystal bladyn na swoja korzysc...
- Katsu... - powiedzial cicho po czym nastapila kolejna eksplozja
- NIEEEE!!! - krzyknal lezacy na ziemi Tobi, po chwili zakryl rekawem twarz i zaczal w niego szlochac - Byl ostry... ale takze i dobry... Nigdy cie nie zapomne Deidera... - beczal, jednak nie widzial co sie dalej dzialo...
- Cicho badz, debilu! - powiedzial do neigo bladyn, ktory zjawil sie przed nim
- Oh! Ty zyjesz! - krzyknal rozradowany
~ Jakos zdazylem uciec ze srodka wybuchu... mialem szczescie ze urzywalem jedynie C1. ~ pomyslal, i spojrzal kilka metrow przed siebie, gdzie stal wlasnie kruczwlosy
~ Jest zdecydowanie za szybki, a wiec czas urzyc C2. ~ przelecialo mu przez mysl i zlaczyl swoje dlonie tak jakby chcial klaskac, kolo niego zjawil sie Tobi
- To jest... - zaczal czlonek Akatsuki w masce, jednak nie dokonczyl. Sasuke wytezyl wzrok i czekal na dalszy bieg wydarzen. Nagle za jego przeciwnikami pojawilo sie cos olbrzymiego... a mianowicie byl to przeogromny smok, z takiego samego wybuchowego tworzywa co owczesne pajaczki.
- A wiec zaczynamy! Jedna z najlepszych sztuk Deidery-sempai! Smok C2! - powiedzial podekscytowany Tobi, na co ten wskoczyl na glowe swojego smoka
~ A wiec jest zdolny do wytwarzania eksplozujacych zwierzakow, za pomoca swoich rak. ~ zanalizowal Sasuke
- Wiesz dobrze Tobi co robic!! - krzyknal z gory Deidera do niego
- Tak! Kryc sie! Czas na "to"! - odkrzyknal
- Tobi, przygotuj sie! - krzyknal bladyn, na co Sasuke zmarszyl brwi i przygladal sie uwaznie, zauwazyl ze ogon smoka zaczyna sie kurczyc a z jego paszczy po chwili wylecialo pelno mniejszych bialych kulek.
- Idz i zabierz je! - powiedzial tym samym tonem w strone kompana z druzyny
- Tak jest. - odpowiedzial
~ Czy to cos to jedna wielka bomba? Czy chce ich urzydzic jako atak z powietrza? ~ pytal sie w myslach
- Co za bol. - westchnal lapiac za swoj miecz i zaczal biec w strone swoich przeciwnikow
- Nadchodzi!! - krzyknal Tobi - Pokaz mu moc swojego pop-art!
- Pop jest marty!!! - odkrzyknal uradowany Deidera po czym z paszczy smoka wylecial nieco mniejszy smoczek, gdy byl juz dosc blisko Sasuke, bladyn po raz kolejny wykonal gest rekoma i powiedzial "Katsu". Kolejna eksplozja... poraz kolejny pelno pylu w kolo...
~ Ten byl zupelnie innych od poprzednich bomb... Tak jakbyl byl nakierowany ~ przelecialo przez mysl kruczowlosemu. Gdy pyl opadl, na jego twarzy malowala sie mina zdziwienia...
~ Gdzie jest ten drugi?! ~ pytal sam siebie, nie wiedzac nigdzie wczesniejszego smoka, po chwili jednak jego twarz powrocila do poprzedniego wyrazu
~ W takim razie, musze go dorwac pierwszy. ~  pomyslal i skumulowal czakre w swojej dloni, gdy chmury sie lekko rozstapily wystrzelil elektromagnetyczny pocisk, prosto na stworzenie z jezdzcem na grzbiecie.
- To byl atack Kakashi'ego! Dam ci rade uzyj manipulacji krztaltow zeby rozciagnac i wyrzucic. To jest bardzo kreatywne! - krzyknal Deidera do niego
~ Byl zdolny tylko do rozciagniecie tego na piec metrow... ~ przelecialo mu przez mysl... Tym czasem na dole Sasuke nie oszczedzal sobie takze myslenia. Jednak niespodziewanie przerwalo mu to kolejne posuniecie ze strony czlonka Akatsuki, taki sam jak poprzedni... no moze troche mocniejszy... Ale i tym razem udalo sie kruczowlosemu uskoczyc...
~ Cholera... jest szybki... ~ przelecialo mu przez mysl ~ Ale i tak juz jestes moj... ~ dodal w myslach i kierowal sie prosto na kruczowlosego... Nastepny atak... I przez kolejna chwile ponownie nie bylo nic widac przez dym...
- Dostal? - spytal cicho Deidera, jednak gdy kolejny pyl opadl, doznal szoku... Uchiha wrecz przeciwnie nie dostal, stal nadal... jednak nie wygladal juz tak jak wczesniej, teraz mial skrzydla... jego kolor skory takze sie zmienil... W rece trzymal jednak nadal swoj miecz...
~ Klatwa Orochimaru... eh... ma nawet skrzydla... Musial zalapac juz jak sie lata... ~ przelecialo przez mysl bladynowi, jednak po chwili dalo sie slyszec z oddali glos Tobi'ego
- Skonczylem! Miny sa juz rozlozone! Wszystko jest na swoim miejscu! - krzyknal
- Niezla robota!! A teraz uciekaj stad!! - odkrzyknal do niego bladyn
~ Naprowadzajace bomby z gory a miny ladowe w ziemi... nie dobrze... ~ pomyslal kruczowlosy
- Moje C2 moze ciebie zapuszkowac i zamknac. Ta piekna combinacja jest czyms co planowalismy od jakiegos czasu! Teraz mamy ciebie otoczonego, jeden zly ruch, a rozpadniesz sie na miliony drobnych kawaleczkow! - powiedzial podniesionym glosem w strone Uchihy
~ A wiec tylko upewnial sie, czy jego bomby sa zdolne mnie trafic... i teraz lata tuz przed zasiegiem mojego strzalu... ~ analizowal w glowie Sasuke, jednak przerwal mu to glos Deidery
- Myslisz czy mozesz uciec hmmm...?? - spytal z ironia, po czym oddal kolejny atak, nastepny smoczek wylecial z paszczy wielkiego, jednak ten byl nieco wiekszy niz poprzednie dwa. Sasuke odbil sie od ziemi i wbil sie w niebo, kierujac sie prosto na bombe... To byl zaplanowany atak z jego strony... Jednak kosztowal go bardzo a to bardzo duzo... Jego miecz lezal wbity w ziemi, a on sam lezal nie opodal niego, niednak w tej chwili byl pozbawiony jednego skrzydla...
- CZAS TO SKONCZYC!!!!!  - wydarl sie Deidera i juz sie przygotowywal do kolejnego ataku, gdy naagle z drugiej strony zaczely leciec w niego dwa duze shurikeny. Ledwo je ominal, ale ominal...
- Uciekasz sie do zalosnych atackow jak to?! Obrazasz mnie!! - krzyknal w strone Uchihy, ktory znajdowal sie na bocznej czesci polany
~ Bokiem? ~ zadrwil w myslach ~ Nie masz gdzie stanac, dzieciaku! Tam sa miny! Ale poraz kolejny... miny sa wszedzie!~ dodal widzac ze kruczowlosy chce stanac na ziemie, jednak po chwili mina mu calkowicie zrzedla... Sasuke stanal na swoim mieczu, ktory byl dosc gleboko wbity w ziemie. Nagle zlapal za rekojesc swojej katany, wyciagnal ja z ziemi, a nastepnie z cala swoja sily, rzucil nia w strone smoka na ktorym latal bladyn. Zimne ostrze bylo tak ostre, ze z latwoscia odcielo smokowi jedno ze skrzydel.
- Nie moze sie zbalansowac!!!!!! - krzyknal z przerazeniem w glosie Tobi, nawet Deidera go uslyszal... Po chwili jednak w strone bladyna polecialy te same dwa shurikeny, co kilka chwil wczesniej, jednak on ich nie zauwazyl... co bylo jego bledem... oba ogromne shurkieny wbily sie w jego ramiona do smoka, co uniemozliwialo mu jakikolwiek ruch. Zaczeli pikowac w dol.
~ Cholera! Tam sa miny! ~ przelecialo mu przez mysl... jednak juz bylo zapozno, na jakiekolwiek myslenie... z hukiem wlecial prosto na miny, co spowodowalo kolejny wybuch... Sasuke zlozyl kilka pieczeci, po czym kilka wezy wylecialo z jego reka, przebijajac sie przez klebe pyly i owijajac sie na drzewie. Aby Uchiha takze nie wyladowal przez przypadek na minach. Gdy juz stal bezpiecznie na drzewie, klatwa wraz z wezami zaczela znikac, jednak po chwili do jego uszu, doszedl krzyk drugiego czlonka Akatsuki...
- Zawsze wiedzialem ze to w koncu sie stanie, wybuch!! Deidera ty idioto, jak mogles umrzec tutaj!!!! - krzyczal Tobi, i juz mial dalej sie zaczac wydzierac gdy jednak do jego uszu, doszedl krzyk jego "niby" martwego kompana...
- ZAMKNIJ SIE WRESZCIE DO DIABLA!!! - krzknal pojawiajac sie na owiele mniejszym ptaku niz wczesniejszy smok
- Oh! Ty dalej zyjesz... - powiedzial z przejeciem w glosie
- On sie nigdy nie poddaje... - westchnal Sasuke i wpatrywal sie w Deidere z aktywowanym Sharinganem
~ Te oczy... ~ przelecialo mu przez mysl, takze przelecialy mu wszysteki wspomnienia zwiazena z Itachi'm ich pierwszym spotkaniem, wtedy to poraz pierwszy zobaczyl Sharinagan, a takze po raz pierwszy zobaczyl jak to jest byc zlapanym w jego genjutsu...
- O nie, nie przegram z toba... - powiedzial do Sasuke, po czym odlecial na pewna odleglosc, a nastepnie zaczal jest materialy wybuchowe, ktore zawsze nosil w torbach, ktore mial przypiete do paska, jednak zawsze to jego usta, ktore znajdowaly sie na jego dloniach, je jadly, ale w tej chwili bylo inaczej... jadl je swoimi wlasnymi ustami...
- Tobi!! Uciekaj stad!!! - wydarl sie po czym wzial gleboki wdech
- AAAAAAAAAAA!!!!!!!! Jest zle!!!! - wydarl z siebie przerazony krzyk, po czym zaczal uciekac jak najdalej sie tylko da ~ C4... nie myslalem ze tego uzyje... ~ pomyslal
Z ust Deidery nagle wylecialo cos, czego wczesniej Sasuke nie widzial, jednak w tej chwili takze nie bylo mu to dane dostrzec, bo wlecialo to prosto pod ziemie...
~ A wiec... to jutsu mialo ktoregos dnia zabic Itachi'ego... ~ pomyslal ocierajac usta z mazi
~ Nawet to jest bomba? Czy wiec... ~ pytal sie myslach kruczowlosy... Nagle spod ziemie, zaczelo sie cos wydobywac... po chwili okazalo sie ze to byla gigantyczna kopia samego Deidery...
~ Jest ogromne!!!!!!! Jesli wybuchnie, to bedzie bardzo.... bardzo zle... ~ przyznal sie w myslach
- No nie moge, nei mozesz tak uciec!!! Myslisz ze przed nim uciekniesz?! Nie ma mowy!!!- krzyczal bladyn, a jego kopia zaczela podazac za Uchiha, nagle zaczal sie robic coraz to bardziej obszerny, az przypominal przeogromny balon... Ktory po chwili peknal!!!! Kruczowlosy byl pewny ze wybuchnie, jednak nie... po prostu tak jakby strzepki rozwalonego balonu, zaczely opadac na ziemie.
~ NIE MA EGSPLOZJI?!?!?! Nie, to nie jest prawda... To jest... ~ goraczkowo rozmyslal, a zrenice w ktorych bylo kakei genkai rozszerzyly sie jeszcze bardziej...
- Zwyciestwo jest moje!!!!!!!! - wydarl sie bladyn, jak jakis prawidzy psychopata, Uchiha juz zdawal sobie sprawe do czego dojdzie, wiec jak najszybciej zaczal sie oddalac... W tym samym momencie Deidera wymowil jego magiczne slowo "Katsu" i wszystkie jego zabawki odziwo nie eksplodowaly tylko wpierw rozlecialy sie na kawaleczki, a pozniej dopiero zniknely... jednak wypowiedzial jeszcze jedno slowo a mianowicie "Znikaj"... co spowodowalo znikniecie ich, jednak nei tylko ich... Sasuke dostrzegl ze jego cialo takze zaczyna sie rozsypywac...
- Jak to sie moglo wydarzyc?! Czy to mozliwe aby to bylo...?!- spytal lekko podniesionym glosem, jednak nie dokonczyl, bo zniknal calkowicie
- JESTEM GENIALNY!!!!!!!! - wydarl Deidera z siebie krzyk zachwytu
- Male mikroskopijne bomby, ktore powstaly z rozpadu jego wielkiego klona, osiadly na kazdym zyjacym gatunku, a nastepnie za jego pomoca zdetonowaly sie... Niezle... - powiedzial Tobi sam do siebie, ktory obserwowal wszystko w duzej odleglosci
- HA WYGRALEM!!!!!!! - darl sie nadal bladyn, jednak nie nadlugo sie tym nacieszyl, bo z tylu nagle ktos sie pojawil... Byl to Uchiha w swojej osobie, pod postacia klatwy... Jednak zamiast tego jednego oderwanego skrzydla mial co innego... mianowicie kilkanascie wezy... Skumulowal w dloni Chidori po czym skutecznie uderzyl nim w przeciwnika... Czego skutkiem bylo to ze jego reka, przebila sie przez jego klatke piersiowa...
- Wyglada na to, ze wykorzystales ostatnie ilosci chakry, do tego ataku... teraz nawet twoje ruchy wydaja sie wolne. - zadrwil kruczowlosy
- Te oczy... - zaczal, jednak spadkobierca sharingan, mu przerwal...
- Bomby sa nie widoczne golym okiem, jednak moje sharingan, rozroznia kolory chakry. Po tym jak twoj gigantyczny klon sie rozpadl, widzialem jak jego mikroskopijne czasteczki pokrywaja wszystko co tylko mozliwe.
- A wiec to co widzialem wtedy.. jak sie rozpadasz... - powiedzial bladyn, ale po raz kolejny mu przerwano
- Tak, to bylo genjutsu.
- Wiec to tak... - westchnal Deidera
- Nie uderzylem w twoje serce jedynie z jednego powodu... Powiedz mi teraz gdzie jest Itachi! - powiedzial Sasuke, podniesionym tonem
- Tak jak powiedzialem wczesniej... Musze podziekowac Itachi'emu za to... - zaczal, jednak Uchiha nie za bardzo wiedzial o co chodzi, wiec zmarszyl brwi po chwili jednak cialo w ktorym tkwila jego reka, zaczelo sie rozpadac
~ Klon?! ~
- Nigdy wiecej nie wpadne dwa razy w to samo!! Odkad zakosztowalem smaku sharingan po raz pierwszy, staralem sie trenowac jak skutecznie zlamac
genjutsu. Teraz przyszedl czas na twoja kleske!!!!! Jedz moje C4!!!!!! - wydarl sie do niego, wynurzajac sie spod niego.... I kolejny klon, ktory zamienil sie w balon, jednak teraz Sasuke nie mogl sie ruszyc, bo jego reka tkwila w klonie, nastepnie jednak caly balon go pochlonal....
- Wyglada na to ze to ty masz slaby poziom Chakry! - zadrwil Deidera
- A wiec mialem racje. - powiedzial sam do siebie Uchiha, zerkajac na swoja reke przez aktywowany sharingan, widzial w niej te same mikroskopijne bomby, co wczesniej... Jednak skumulowal resztki chakry i przywalil w jedna strone balonu, rozrywajac go w tym miejscu, po czym udalo mu sie uciec z niego...
- Co teraz?! - wydarl sie bladyn i zaczal atakowac kruczowlosego, i oboje zaczeli leciec w dol... Jednak w ostatniej chwili Deidera wypowiedzial "Katsu"a Sasuke zaczal sie rozpadac, na miliony drobnych kawaleczkow...
- To koniec!! Wygralem!! Teraz tylko trzeba dogonic tych z Konohy i po sprawie!! - powiedzial i zaczal sie smiac, ale czegos nie zauwazyl... nie zauwazyl bardzo istotnej rzeczy... a mianowicie kolejnego genjutsu... Nagle tuz za nim pojawil sie rozwscieczony Sasuke i gotowa piescia do boju, po czym przywalil nia bladynowi z lewego sierpowego, na co ten przekoziolkowal kilka metrow dalej...
~ Co?! Kolejna iluzja?! Jak on przezyl C4?! ? ~ pytal sie w myslach, lezac na ziemi
- Ty... nie mogles... Rozgryzles to? - spytal lekko sie podnoszac
- Taaa... niedawno. - odpowiedzial i zaczal mu wszystko wyjasniac, na co ten coraz bardziej wybaluszal oczy, gdy skonczyl... zaczal zblizac sie do niego...
- Gdzie jest Itachi?! - spytal, jednak ten jako odpowiedz wyslal, swoich dwoch podopiecznych, ktore Sasuke skutecznie unieszkodliwil, pozniej Uchiha powtorzyl swoje pytanie - Gdzie jest Itachi?! - jednak tym razem jego przeciwnik zachowal sie nieco inaczej, a mianowicie zdarl z siebie koszule, na jego klatce piersiowej bylo widac pelno szwow... Rozdarl jeden z nich... ten najwiekszy... po chwili jego klatka piersiowa zmienila sie w kolejne usta... Na jego calym ciele zaczynaly sie pojawiac zylki... po chwili krzyknal...
- SAMO DESTRUKCJA!!!
~ Oszalal... ~ przelecialo kruczowlosemu przez mysl
- Ty zginiesz tu razem ze mna!!! Obszar wybuchu, bedzie siegal do 10 kilometrow... nie ma szans zebys stad uciekl!! A teraz pokaz mi swoj strach!!! - krzyczal bladyn - KATSU!!!!!!!!!!!!!! - to byly jego ostatnie slowo... slowo ktore spowodowalo wielka eksplozje...
~ Mam nadzieje, ze sa juz ponad 10 kilometrow stad... ~ pomyslal Sasuke, jeszcze przed wybuchem...


No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya