Dochodzilo
poludnie, slonce bylo juz na niebie od dobrych kilku godzin.
Tymczasem waskimi uliczkami wioski wodospadu podazalo dwoch ninja. I
najwidoczniej szukali czegos... albo kogos... Skierowali sie na
biedniejsza i skromniejsza czesc wioski... Uchiha caly czas sie
rozgladal...
-
Sasuke, po co tu przyszlismy? - spytala Karin, a w jej glowie
chodzily rozne mysli dotyczace tylko jej i jego
-
Po informacje, nie odzywaj sie tylko chodz za mna. - powiedzial
chlodnym tonem kruczowlosy. Szli jeszcze chwile, po chwili dotarli do
starej i obdartej tawerny, Sasuke bez wahania tam wkroczyl, jednak
czerwono-wlosa miala co do tego watpliwosci, jednak zdecydowala sie
wejsc... W rodku nie bylo za przyjemnie, sciany poobdzierane, meble
ktore byly w bardzo oplakanym stanie, nie ktore krzesla byly
porozwalane na podlodze, wsystko to wygladalo jak po wielkiej
katastrofie. Za barem stal jakis barman, ktory wpatrywal sie w dwoch
nowo przybylych klientow. O dziwo
bylo
tu duzo osob, z czego praktycznie wszyscy lubili naduzywac alkoholu.
Po chwili hebanowy wzrok, natknal sie na osobe siedzaca w koncie, w
dlugim czarnym plaszczu... Zaczal tam podchodzic, kunoichi ktora ta
miejscie przerazalo poszla za nim. Gdy stali juz przy stole, przy
ktory siedzial ow mezczyzna Uchiha zwrocil sie do dziewczyny...
-
Karin wyjdz stad, wracaj do Suigetsu i Juugo, za jakis czas wroce. -
powiedzial chlodnym tonem
-
Ale... - zaczela jednak urwala, gdy zobaczyla jak chlopak ma
aktywowany sharingan w oczach, po czym wyszla, jednak niczego nie
dotykajac po drodze. ~ Najpierw mi kazal ze soba isc a teraz mam
wracac. Co on sobie mysli? ~ przelecialo jej przez mysl, gdy
wychodzila z obskurnej tawerny
-
Ho ho ho, kogo ja tu widze, czyzby sam Sasuke Uchiha przyszedl po
informacje? - spytal Sora, kruczowlosego ktory wlasnie sie dosiadal
do niego
-
Skoro juz wiesz po co tu przyszedlem, moze odraz mi udzielic
informacji na ktorych mi zalezy. - odpowiedzial i usiadl na krzesle
naprzeciwko jego
-
Akatsuki... he? A moze jakas oplata... co? - spytal
-
Widze ze zaczynasz sie cenic, ale czy czasami nie przesadzasz? -
zadrwil
-
Pobieram oplate tylko i wylacznie od tych, ktorzy nie zostali wyslani
przez Hokage, bo bym musial sie pozegnac ze swoim zyciem, gdyby sie
dowiedziala. - odpowiedzial, Sasuke patrzyl na swojego informatora
chwile, po czym wyciagnal z kieszeni sakiewke z monetami i rzucil mu
ja...
-
No dobra, Deidera sie zbliza do tej wioski, wiec powinienes go
dorwac, jednak nie jestem pewny kto jest jego partnerem po tym jak
Sasori zginal. Najwidoczniej nie afiszuja sie jeszcze zbytnio z tym.
Wiesz kogo tak uporczywie szukaja, prawda? - Sasuke skinal glowa - A
wiesz po co? - zapadla cisza, co oznaczalo w tym przypadku przeczaca
odpowiedz - Chca aby mloda Haruno, przywrocila kogos do zycia,
poswiecajac przy tym cala swoja przyszlosc. A co do Uzumaki'ego nie
musze ci mowic. Jednak wszystko jest po to aby stworzyc z wszystkim
dziewieciu demonow, jednego... Najprawdopodobniej nasz rozowy
kwiatuszek, bedzie mial orzywic ta osobe ktora bedzie miala wladac
nad demonem. - powiedzial, na co Sasuke sie
zamyslil,
jednak cos go zakulo w sercu na wspomnienia o Sakurze, ale po chwili,
z krotkiego letargu, wyrwal go glos Sory - Ehh... czyzby ostatnio
wszyscy z Konohy sie uwzieli na ta organizje? - dodal z czysta ironia
w glosie, kruczo-wlosy zmarszyl lekko brwi
-
Co masz na mysli? - zapytal
-
To ze wczorajszego wieczoru juz udzielilem informacji trojce shinobi
i kunoichi na ten sam temat co tobie. - powiedzial
-
Znajac twoja ostroznosc i przebieglosc, to wiesz kim oni byli. A wiec
mow... - dodal Uchiha, jednak drugi mezczyzna nic nie odpowiedzial,
tylko wpierw zerknal na sakiewke z pieniedzy, a potem na shinobi.
Sasuke wyczul jego intencje, fakt nie podobalo mu sie to za bardzo,
jednak jezeli chcial zdybyc jakies konkretne informacje, nie mial
wyboru... Z kieszeni wyciagnal druga sakiewke i rzucil ja na stol,
gdzie wyladowala zaraz obok pierwszej.
-
Byl tu Shikamaru Nara, nie jaki Sai o ktorym wiem tylko ze nalerzal
do "Korzenia" a takze Jinchuuriki i Haruno. - odpowiedzial
~
CO?!?!?! ~ krzyknal w myslach kruczowlosy, gdy uslyszal nazwisko
Sakury
-
Gdzie oni sa? - spytal po chwili, probujac utrzymac glos w spokoju
-
Jesli mnie posluchali to powinni juz dawno byc w drodze do Konohy,
jednakze dzisiaj doszly mnie nowe informacje dotyczace tego ze
wlasnie Deidera zmierza z przeciwleglej strony, co jest rownoznaczne
z tego ze ich spotkanie jest nie uniknione. Jednak jesli mnie nie
posluchali, to sa jeszcze w wiosce, a dokladniej w miejscowym hotelu
o nazwie "Cieply nocleg" (wiem, durna nazwa, jednak nie mam
pomyslu;/). Sasuke jak oparzony wstal z krzesla, co spowodowalo
upadek mebla, nastala cisza w calym barze, wszystkie oczy byly w tej
chwili skierowane w strone kruczowlosego, ktory wlasnie w tej chwili
przekraczal prog lokalu, po czym zniknal wszystkim z oczu...
~~**~~
Chod
zaniemil sie w szybkiej chwili w bieg... Biegl do hotelu wskazane
przez Sore, w glebi duszy modlil sie zeby oni jeszcze byli w tym
hotelu, aby nie opuscili wioski kilka godzin temu. Jednak jezeli nie
posluchali swojego wczorajszego informatora i nadal sa w wiosce, to
co on zrobi? Co zrobi jak spotka ja!? Nie mial zielonego pojecia, ale
musial wiedziec czy oni nadal przebywaja w wiosce, czy juz zmierzaja
do Konohy... Nagle stanal przed wielkim budynkiem, z szyldem "Cieply
nocleg", bez wahania wbiegl do srodka i podbiegl do recepcji, w
ktorej tym razem znajdowala sie jakas kobieta.
-
Czy jest tu Sakura Haruno i trzech mezczyzn razem z nia?! - krzyknal
do niej, a ta az podskoczyla na krzesle
-
Ale prosze nie krzyczec, zaraz sprawdze. - odpowiedziala przerazonym
tonem i zaczela przewracac kartki w ksiedze gosci, jednak nie mogla
nic znalesc, chociaz nie wiedziala czemu...
-
Nie moge znalesc takiej osoby. - powiedziala. Uchiha juz mial
wybuchnac jeszcze raz, gdy nagle za kobieta pojawil sie mezczyzna,
najwidoczniej takze pracownik ow hotelu. Przygladal mu sie przez
chwile, po czym powiedzial...
-
Nie ma juz ich tutaj, dzisiaj rano sie wymeldowali, Sasuke.
-
Skad znasz moje imie? - spytal kruczowlosy
-
Ten bladyn, Naruto, naprawde nie moze powstrzymac jezyka za zebami i
jak zawsze obrywa od tej dziewczyny. Ktoregos razu wspominal cos o
tobie.
-
Ale skad wiedziales ze to ja? - kontynuowal wypytywanie
-
Proste... pokazal mi zdjecie, pewnego wieczoru przy kolacji gdy
byl sam. Zdjecie na ktoym byles ty, on i ta dziewczyna. Jednak jesli
ich szukasz to sie spozniles, jak dobrze pamietam to wyruszyli jakies
trzy godziny temu. - odpowiedzial i nagle Sasuke zniknal i klebie
dymu...
~~**~~
W
sporej odleglosci od wioski wodospadu, trzech shinobi i kunoichi
wracali wlasnie do swojej wioski. Nie skakali po galeziach, tylko
biegli po ziemi... Uzumaki caly czas zerkal w strone przyjaciolki z
druzyny, martwil sie o nia... a zwlaszcza po tym co sie wydarzylo
dzisiaj rano. Widzial ze Sakura jest slaba, nie miala sily w ogole
wstac z lozka, jednak gdy juz wstala, odrazu pobiegla do lazienki i
zwymiotowala... Ale twierdzila ze nic jej nie jest, ze tylkojej
wczorajsze jedzenie jej zaszkodzilo i sprawilo chwilowa
niestrawnosci. W tej chwili takze nie wygladala zbyt dobrze, jednak
nie chciala aby przez nia musieli dodatkowy postoj, co by opoznilo
powrot do wioski i przekazanie informacji Tsunade... Fakt Naruto
chcial zostac dzien dluzej w wiosce
wodospadu,
aby mogla odpoczac i zregenerowac sily ale ona kategorycznie
zaprzeczyla. Po czym ubrala sie i oznajmila ze ruszaja w droge.
Shikamaru i
Sai
takze sie o nia martwili, jednak nie okazywali tego zbytnio. Nagle
zakrecilo sie jej w glowie i lekko sie zachwiala, co oczywiscie
zauwazyla reszta.
-
KONIEC!! Robimy postoj!! - wydarl sie bladyn do niej
-
Nie trzeba!! - odkrzyknela mu
-
Sakura, on ma racje. Musimy odpoczac, a ty w szczegolnosci. Nic sie
nie stanie jak przedluzymy nasza misje o pare godzin skoro i tak
ponad tydzien nas nie bylo w wiosce. - dodal Shikamaru
-
Ale... - zaczela
-
Nie ma "ale" siadasz sobie teraz grzecznie pod drzewem i
czekasz az zechce nam sie wyruszyc dalej!! - mowil do niej z
podniesionym glosem twardo glowy ninja
-
Nie zapominaj ze to ja dowodze ta misja. - dodal Nara, widzac ze nie
za bardzo jest skoro to posluchania ich, jednak z poleceniem dowodcy
musiala sie liczyc
-
Usiadz. - ponaglal Sai, na twarzy rozowowlosej, pojawil sie grymas
lekkiego nie zadowolenia. Zrobi odpoczynek na jakies pol godziny, co
jeszcze bardziej nie zadowalalo kunoichi.
-
Mozemy juz wreszcie ruszac dalej? - spytala, a ci spojrzeli po sobie
i wymienili spojrzenia
-
Pod warunkiem, ze powiesz nam jesli znowu sie zle poczujesz. -
odpowiedzial Naruto, na co ta tylko przytaknela... Ruszyli ponownie w
droge... Jednak nagle zuwazyli dwie postacie kroczace w ich strone...
to bylo Akatsuki...
No comments:
Post a Comment