25. A chcesz się przekonać?

Biegła jak opętana przez całą wioskę, wiedziała, że skoro Hokage, karze jej do siebie przyjść, gdy jest na przymusowym urlopie, to, to musi być ważnego. A na dodatek, nie znosi jak ktoś się spóźnia…, mimo iż nawet nie była umówiona ze swoją mentorką na spotkanie. Nie zwracała uwagi, na to, że jej mąż wlecze się za nią, spokojnie, w ogóle nie przejmując się jej pośpiechem. Jednak, gdy zniknęła mu z widoku, trochę przyśpieszył, aby jej nie zgubić całkowicie. Dojrzał ją dopiero jak wspinała się po ogromnej ilości schodach, w drodze do gabinetu wielmożnej. Lecz ona nawet się za nim nie obejrzała, bardziej ją interesowała owa misja, niż on sam. Stanęła przed dość dużymi drzwiami, za którymi znajdował się jej cel. Po chwili zapukała, a w odpowiedzi usłyszała głośne „wejść” i nie czekając ani chwili dłużej, nacisnęła na mosiężną klamkę, a następnie weszła do pomieszczenia. Blondynka od razu, gdy ja ujrzała, poczęła ją lustrować, a raczej jej dość nie typowy strój, w jakim stała właśnie przed nią. Prócz ich dwóch w gabinecie, znajdowała się również trzecia osoba… Także kobieta, jednak na kunoichi nie wyglądała. Miała szlachetne rysy twarzy. Głowę trzymała bardzo wysoko, jakby była kimś ważnym, do tego jej brązowe włosy, były upięte wysoko, w luźny kok. Oczy miała również brązowe. Jej wyraz twarzy nic nie wyrażał, nawet żadnego uśmiechu, nie dało się na niej dostrzec. Na sobie miała bogato zdobione kimono, koloru czerwonego w kwiaty wiśni, które było przepasane grubą czarną szarfą. Zielonooka kunoichi szybko odwróciła od niej wzrok, gdyż przyszła tutaj z konkretnej sprawy.
- Tsunade-sama wzywałaś mnie? – spytała spoglądając prosto w jej brązowe oczy
- Tak, mimo iż wczoraj kazałam Ci siedzieć w domu, to dziś dostaniesz misje, jednak za nim wyjaśnię, na czym ona będzie polegać, poczekamy na pozostałą dwójkę. – odpowiedziała i jak na zawołanie do drzwi dobiegło pukanie, po czym zostały one z hukiem otwarte, a blondyn wręcz wleciał opętany do pokoju, natomiast kruczowłosy wstał we framudze i najwidoczniej to on zapukał, a jego przyjaciel z drużyny postanowił nie czekać na pozwolenie ze strony księżniczki Konohy. Natomiast Sakurze, zaczęła już żyłka pulsować na czole, tak samo jak jej mentorce.
- Babuniu! Czyżbyś miała dla nas misje?! – mówił podniesionym i uradowanym tonem
- Naruto!! Czy ty kiedykolwiek dorośniesz?! MÓWIŁAM ŻEBYŚ SIĘ TAK DO MNIE NIE ODZYWAŁ?! – krzyczała, po czym przyłożyła mu tak, że biedny wbił się w ścianę... – Skoro wasza trójka już się tu jest, to wytłumaczę, na czym będzie polegać ta nieplanowana misja. – powiedziała i ponownie wygodnie usadowiła się na swoim skórzanym krześle. Uchiha na jej słowa, wszedł w głąb pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Tymczasem Uzumaki począł strzepywać ze swoich pleców odłamki ściany… Natomiast Sakura, stała niczym niewzruszona zaistniałą akcją, gdyż od dawna była przyzwyczajona do bardzo dawna, natomiast dziewczyna, która siedziała niedaleko, była lekko zdziwiona, tym, co się właśnie wydarzyło.
- Jaka to misja? I czy jest aż taka konieczność abyśmy szli we trójkę? – spytała, naciskając na ostatnie słowo, gdyż miała nadzieję, że Hokage przydzieli jej jakąś samotną misje, aby mogła odpocząć od własnego męża, jednak nawet teraz nie będzie miała takiej okazji
- Niestety to jest zbyt niebezpieczne, abyś mogła iść sama, dlatego też postanowiłam, że stara drużyna 7 wyruszy na nią, bez wyjątków. – odparła – Macie bezpiecznie doprowadzić naszego gościa, z powrotem do jej wioski. A ze względu na jej status społeczny, może grozić jej niebezpieczeństwo, zarówno jakże i wam, dlatego też to będzie misja rangi B. Wyruszacie rano do kraju północny, więc radzę zabrać ciepłe ubrania. – powiedziała spoglądając na swoją uczennicę, która stała przed nią w zaledwie samych spodenkach i troszeczkę za dużym topie, który łagodnie opadał na jej górnej części ciała, a jedno grube ramiączko zsunęło się na jej ramię, tak, że teraz było widać trochę jej czarnego stanika. Gdy jednak uświadomiła sobie o tak owym zajściu, szybko przywróciła owe ramiączko na jego miejsce.
- Kim jest osoba którą mamy ochraniać? – spytał Uchiha, kierując wszystko na prawidłowy tor
- Ja, córka Lorda Feudalnego, władcy północnej krainy. – powiedziała owa dziewczyna, który siedziała niedaleko z nich, jednak, gdy odpowiadała na pytanie kruczowłosego wstała, po czym zlustrowała każdego członka owej drużyna, która miała ją eskortować… - Tsunade-sama jesteś pewna, że dadzą radę w razie niebezpieczeństwa? – swe pytanie tym razem skierowała w stronę blondynki
- Nie mam, co do tego wątpliwości. Oni najlepiej nadają się do tej misji. – powiedziała – Wyruszacie przed szóstą raną, jutrzejszego dnia, dlatego chcę was tu widzieć punkt piąta, wtedy też dostaniecie wszelkie informacje dotyczące misji. – zwróciła się do trójki shinobi, którzy stali naprzeciw niej – A teraz możecie już odejść, to na tyle. I Naruto, tym razem się nie spóźnij. – ostatnie zdanie skierowała bezpośrednio do niebieskookiego
- Babuniu ja nie jestem Kakashim-sensei. – powiedział szczerząc przy tym swoje białe ząbki, lecz gdy do niego dotarło, co właśnie powiedział, jak najszybciej ulotnił się z pomieszczenia, nie chcąc oberwać po raz drugi… Po chwili także Sakura wraz z Sasuke opuścili gabinet, nie odzywając się do siebie ani słowem… W takiej ciszy tkwili połowę drogi, której przeszli z powrotem do domu, jednak różowowłosa postanowiła ją przerwać, gdyż miała mu coś ważnego do zakomunikowania…
- Jak wrócimy masz naprawić drzwi od łazienki, które rozwaliłeś. – powiedziała z chytrym uśmieszkiem naciskając na słowo „masz”, ten jedynie zignorował jej zdanie. Gdyż, po co odpowiadać na zdanie, jeśli i tak nie ma zamiaru wykonać tego, o czym mówiła. Jednak jej to ignorowanie się już nudziło, a raczej irytowało, że prawie każde jej słowo, go nie obchodziło. Po prostu wpuszczał jednym uchem, a wypuszczał drugim. – Przestaniesz wreszcie lekceważyć wszystko, co powiem?! – spytała z jadem
- To zacznij mówić coś normalnego. – odpowiedział i wbił wzrok w chmury, jednak nadal szedł. Lecz ona, gdy to usłyszała, przystanęła na chwile. On wyczuwając, że jego żona już nie kroczy obok niego, także przystanął, po czym odwrócił się w jej stronę… - Co znowu? – spytał swoim oschłym tonem
- Skoro chciałeś żonę, to ją przynajmniej szanuj, a nie ignoruj na każdym kroku. – warknęła w jego stronę z grymasem niezadowolenia na twarzy, a następnie wyminęła go i szła dalej z skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. Uchiha nie czekał zbyt długo i ją dogonił…
- To przestań dogryzać na każde wypowiedziane przeze mnie słowo. – powiedział do niej, nie zmieniając ani o nutę, swojego głosu…
- Przestanę, jeśli powiesz mi, po co tak naprawdę wróciłeś do wioski, bo coś w bajeczkę o ślubie trudno mi uwierzyć. – odparła, niczym się obejrzeli już znajdowali się pod posiadłością, w której mieszkali…
- Nie ukrywam niczego przed tobą… - skłamał - …w przeciwieństwie do ciebie. – dodał, po czym wszedł do domu, różowowłosa zacisnęła lewą pięść i również weszła do domu. Zastała go w przed pokoju, gdy ściągał buty...
- Ze niby ja coś przed tobą ukrywam?! Możliwe, ale i z wzajemnością… Bo ty również coś ukrywasz, a ja zamierzam dowiedzieć się co to takiego! – powiedziała podniesionym głosem, tak, że było ją słychać w całym domu… Co spowodowało że ciekawski seledynowo włosy zawitał również do pomieszczenia w którym się znajdowali. Jednak napotkał tylko wściekłe spojrzenie zielonookiej, z którego aż leciały niebezpieczne iskry, gdy go mijała, wchodząc na górę.
- Ona wie? – szepnął do kruczowłosego
- Nie, ale domyśla się pomału. – odpowiedział cichym tonem – Jutro z rana wyruszam na misje, wraz z nią. Więc macie czas, aby dokładnie przejrzeć i zbadać teczkę. Jak wrócę chcę wiedzieć, czego się dowiedzieliście. – dodał, po czym wziął przykład z żony i poszedł na górę, zostawiając go samego na dole, gdyż pozostałej dwójki nie było w domu. Ciekowość go zżerała, wiedział, że ona i tak dopnie swego pewnego dnia. Dlatego postanowił wybadać, czy wie coś w ogóle, czy jedynie ma domysły i to bardzo słuszne…  
- O co Ci chodziło tam na dole? – spytał, gdy zamknął drzwi do sypialni
- Nie udawaj, że nie wiesz. – odparła nawet na niego nie patrząc i wyciągnęła jakiś plecak z szafy, po czym zaczęła do niego wpakowywać parę najpotrzebniejszych ubrań… - Zresztą nie musisz mi mówić, jak powiedziałam wcześniej sama się dowiem. – dodała i spojrzała na niego kątem oka, nie przerywając pakowania… Ten ponownie nic nie odpowiedział, tylko oparł się o zamknięte drzwi i wpatrywał się w sylwetkę żony…
- Nadal nie wiem o czym mówisz… - powiedział po chwili, udając że rzeczywiście nic nie wie, ale to było zwykłe kłamstwo z jego strony – Jakie masz podstawy aby sądzić że coś przed tobą ukrywam? – spytał, podnosząc kącik ust do góry
- Od kiedy wzięło Cię na takie ckliwe teksty? Czyżbyś chciał mi się zwierzyć? – spytała ironią robiąc szatański uśmieszek, ponownie cisza z jego strony… czekał aż usłyszy odpowiedź na zadane przez niego pytanie, a nie na początek kolejnej kłótni… Różowowłosa widząc że raczej tym razem nie odpuści, westchnęła cicho, po czym zaprzestała pakowanie i spojrzała prosto w jego hebanowe oczy, które nie wyrażały żadnego pozytywnego uczucia… - Po pierwsze… - zaczęła – czemu ja? Mogłeś mieć każda kunoichi, jaką byś tylko zechciał, nawet miałeś pod ręką Karin, która z radością był Ci się rzuciła na szyję gdybyś wziął ją za żonę, ale ty musiałeś pofatygować się aż do Konohy po żonę i tu pytanie, dlaczego? A przecież mogłeś zostać w Oto-gakure i być drugim Orochimaru! Po drugie: Akatsuki ucichło, po trzecie:, po co targałeś ze sobą tą trójkę? – wyliczała na palcach – To tylko niektóre z moich powodów, aby sądzić, że coś kombinujesz. Więc daruj sobie wszystkie zaprzeczenia na ten temat. – dodała, zakładając ręce na biodra…
- A może tak po prostu chciałem już wrócić do rodzinnej wioski, bo zabiciu Itachi’ego i ustatkować się? Założyć rodzinę z jakąś tutejszą kunoichi? Która byłaby dobrą matką? – spytał, krzyżując ręce na klatce piersiowej, jego mina była bardzo poważna, zielonooka wpatrywała się bacznie w niego, chcąc wyczytać coś z jego twarzy
- Uważaj, bo Ci jeszcze uwierzę. – prychnęła, ignorując go
- A chcesz się przekonać? – spytał uwodzicielsko, zbliżając się do niej
- Czyżby jakaś kolejna twoja gierka? – zapytała sarkastycznie, jednak zamiast odpowiedzi słownej, poczuła jego wargi na swoich ustach, nie wiedząc, czemu odwzajemniła pocałunek. Jej usta były słodkie, nie mógł się nimi nasycić do końca… Czemu ją pocałował? Tego nie wiedział… Coś go do niej ciągło od jakiegoś czasu… Jak do magnesu… Czy to było w planie… Częściowo tak i częściowo nie… Ten pocałunek, wyrażał zakazane uczucie. Jakby kochankowie, którzy byli ze sobą sprzed laty, w tej chwili poznali się ponownie. Lecz gdy po chwili doszło, do różowowłosej, coś się właśnie stało… Że odwzajemnia każdy jego „czuły” [?] pocałunek, momentalnie przerwała i odepchnęła go od siebie. Odwróciła się do niego plecami.
- Radzę Ci się spakować, na jutrzejszą misję. – rzuciła do niego przez ramię, po czym zaczęła kierować się w stronę drzwi, jednak zanim wyszła powiedziała do niego coś jeszcze – NAPRAW TE CHOLERNE DRZWI!!! – dodała podniesionym głosem i opuściła sypialnie, zostawiając kruczowłosego z chytrym uśmiechem na twarzy…
||**||
Tymczasem w innym domu, w zupełnie innej części wioski, do swojego domu właśnie wrócił blond włosy shinobi. Kroczył po swoim domu, z istnym „bananem” na ustach i właśnie tak wkroczył do salonu, gdzie na podłodze jego żona, bawiła się z ich małą córeczką. Granatowo włosa od razu ujrzała jego uradowaną twarz.
- A tobie, co się stało, że taki zadowolony jesteś?  - spytała robiąc nieznaczny grymas
- Jutro wyruszam na misje, z Sakurą i Sasuke. – powiedział szczerząc zęby, Hinata momentalnie zaprzestała zabawy z córką
- Wiesz, co myślę, zawsze, gdy wyruszasz na misje. – powiedziała cicho. Uzumaki wiedział, o co jej chodzi, gdyż za każdym razem, bała się o niego… bała się, że nie wróci… No ale cóż poradzić, ona także jest shinobi… taką drogę wybrali i nią podążać jak na razie muszą… Podszedł do niej, przykucnął i mocno ją przytulił do siebie
- Spokojnie nic mi się nie stanie, zresztą to jedynie misja rangi B, ochrona jakieś snobki, do jej kraju. Zresztą Sasuke i Sakurą, także idą. – powiedział czule, chcąc ją trochę podnieść na duchu…
- Wiem, Naruto, wiem… ale i tak się martwię. – odpowiedziała – Za to będziesz miał wesoło z tą dwójką, tak samo ta dziewczyna. – dodała, mając na myśli kłótnie państwa Uchiha, które nie raz wyglądały przekomicznie…
- Taaa mam nadzieję, że się nie pozabijają. – powiedział ze śmiechem
- O której wyruszacie rano? – spytała
- O 5 mamy być u Babuni. – odparł niezadowoleniem, gdyż ta wczesna pora wcale go nie satysfakcjonowała
- No to zajmij się przez chwilę córką, a ja pójdę Cię spakować. Tylko powiedz jeszcze gdzie się wybieracie. – powiedziała wstając z podłogi

- Do Krainy północy. – odpowiedział, na co jego żona tylko uśmiechnęła się pod nosem i wyszła z salonu… 

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya