23. Bo zmienię swoje zdanie

Dwie kunoichi biegły w zastraszająco szybkim tempem przez swoją rodzinną wioskę. Ich celem był najważniejszy budynek w Konoha. Nie mogły tego zrozumieć, że przez ich głupotę, ta teczka zginęły. Sakura była na siebie zła, za to, że nie wzięła owego przedmiotu, ze sobą, zwłaszcza, że wydawało jej się, że kogoś zauważyła w archiwach, teraz już wiedziała, że wcale się nie przewidziała. Była wściekła na siebie, gdy wcześniej coś zjadła, to by do tego nie doszło. Lecz jeśli by się nie zjawiła tak wcześnie, możliwe, że tajemnicza teczka, nie zostałaby odnaleziona, a złodziej mógłby ją zabrać, nie zwracając przy tym niczyjej uwagi, ale one ją widziały, nawet czytały niektóre strony. Jednak czasu nie da się cofnąć, w tej chwili najważniejsze jest powiadomić Tsunade, o całym zajściu. I właśnie teraz, zamierzały to zrobić. Nie minęło dużo czasu, a już kroczyły przyśpieszonym krokiem, po siedzibie Piątej. Różowo włosa, zazwyczaj pukała, jednak tym razem nawet o tym nie pomyślała, gdyż od razu bez najmniejszego zawahania nacisnęła na mosiężną klamkę, po czym otworzyła drzwi, które prowadziły do gabinetu jej przełożonej.
- Tsunade-sama! Musimy porozmawiać! – powiedziała podniesionym głosem na wstępie zielonooka, blondynka, która jeszcze pół minuty temu, smacznie drzemała sobie, na swoim biurku, teraz z hukiem upadła na podłogę usłyszawszy niemalże krzyk, swojej podopiecznej. Ociężale podniosła się z ziemi, po czym to samo uczyniła ze swoim fotelem, jednak już na nim nie usiadła, tylko stała tak za swoim biurkiem, a rękami z trzaskiem uderzyła o blat.
- Sakura Haruno! Jak śmiesz mnie budzić! – krzyknęła na całą wioskę – Znaczy Uchiha. – poprawiła się, gdy tylko zdała sobie sprawę z wypowiedzianych przez siebie słów
- To jest ważne! – nalegała różowo włosa, na jej twarzy jak i jej towarzyszki, dało się dostrzec zaciętość i powagę, dotyczącą owej sprawy. Brązowo oka, widząc to westchnęła cicho, po czym ponownie usiadła, na swoim skórzanym fotelu…
- Mam nadzieję, że macie jakiś dobry powód, przez który mnie obudziłyście. – powiedziała lustrując obie, kunoichi, miała dziwne przeczucie, co do zaistniałej sytuacji…
- Wiesz coś może na temat teczki Itachi’ego Uchihy? – zapytała takim samym co wcześniej, tylko że trochę ciszej
- Teczkę Itachi’ego Uchihy?! – powtórzyła nieco głośniej słowa Sakury, na co obie kunoichi przytaknęły – Pierwsze słyszę, aby coś takiego istniało. – przyznała, zgodnie z tym co było jej wiadome
- Jednak ona istnieje, albo istniała. – dodała Hinata
- Mówcie dalej. – powiedziała, wyraźnie zainteresowana całą tą sytuacją Wielmożna
- Znalazłam tą teczkę dzisiaj w archiwum, do którego mnie wysłałaś, pomiędzy jakąś stertą papierów, co dziwniejsze brakowało w niej dwóch, lub nawet więcej stron. – mówiła Uchiha
- A więc pokażcie mi ją!
- W tym właśnie problem, Tsunade-sama. – wtrąciła granatowo włosa, księżniczka Konohy, zmarszczyła brwi, czekając na dalsze wyjaśnienia z ich strony
- Teczka zniknęła, po tym jak wyszłyśmy na chwilę coś zjeść. Chociaż nie wiemy jak to mogło się stać, gdyż specjalnie ukryłam ją, w innym miejscu, niż ją znalazłam, jednak w pewnym momencie zdawało mi się, że kogoś ujrzałam pośród regałów i najwidoczniej, to nie było przewidzenie. – dodała, z lekką odrazą do samej siebie, za to, że nie sprawdziła dokładnie czy ktoś tam jest, a najlepiej, jakie ma zamiary, gdyż teraz wie, że ktoś rzeczywiście tam był…
- Jesteście pewne, że to była jego teczka?! – spytała podniesionym głosem, na co obie równocześnie przytaknęły. Blondynka splotła ze sobą ręce, po czym zamyśliła się, czego świadkiem był grymas na jej twarzy – Macie jakieś podejrzenia? – odezwała się po chwili,
- Jak na razie nie, ale trzeba pomyśleć, kto wiedział o istnieniu owej teczki. – odpowiedziała różowo włosa
- Rozumiem, wróćcie do archiwum i przetrzepcie je całe, jeśli znajdziecie coś, co mogłoby wiązać się z tą sprawą, od razu chcę o tym wiedzieć. Natomiast ja postaram się czegoś dowiedzieć z innego źródła. Tej sprawy nie można zbagatelizować. – dodała bardzo poważnym tonem – Hinata mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci to w tej chwili, no chyba, że musisz opiekować się dzieckiem. To jakoś rozwiążemy tą sytuację inaczej. – zwróciła się bezpośrednio do Uzumaki
- Spokojnie mam czas, Sui jest pod opieką Naruto i Sasuke, nic jej nie będzie. – powiedziała, Hokage na wzmiankę o mężu swojej uczennicy, zdziwiła się trochę, ale nie chciała drążyć tego tematu, dlatego jak najszybciej pozwoliła im odejść, aby mogły wykonać powierzone im zadanie…
||**||
Uchiha, właśnie wracał do swojej posiadłości. Miał dość już niańczenia, córki przyjaciela, nawet, jeśli on także tam był. Szczerze to nawet stwierdził, że Sui, zachowuje nawet trochę gorzej, niż była sam na sam z nim. Ale to już nie jego problem. Jak na razie był zadowolony z tego, że udało mu się jakoś wymigać. Parę minut temu zapadł zmierzch, o dziwo tej pory, na ulicach było jeszcze dużo ludzi. Lecz on się nimi w ogóle nie przejmował, bo, po co. Dziwiło go to, że za nim jeszcze wyszedł z domu, Uzumakich, Hinata jeszcze nie wróciła. Co było równoznaczne z tym, że i jego żona także nie wróciła do domu. Ale jemu to pasowało, gdyż musiał porozmawiać z Taką, na pewien temat. Droga powrotna, nie zajęła mu zbyt dużo czasu, co było do przewidzenia, gdyż szedł dość szybkim krokiem. Nie minęło nawet dziesięć minut, odkąd odpuścił dom Naruto, a już otwierał drzwi, prowadzące do własnego domu. Gdy już się w nim znalazł, bacznie rozglądnął się na wszelki wypadek, czy Sakura, czasami nie wróciła do domu, lecz jej nie zastał. Natychmiast zwołał wszystkich członków swojej drużyny w salonie, którzy doskonale wiedzieli, po co się zebrali, gdyż rano już to wszystko zaplanowali.
- Zanim zaczniemy, Karin bądź w stanie czujności przez cały czas. Zwłaszcza na chakrę Sakury. – powiedział oschle Uchiha, na co ta od razu zrobiła kilka gestów rękami, a następnie kiwnęła głową do kruczowłosego, co oznaczało „gotowe”. – Suigetsu, masz to, co miałeś przynieść? – zapytał, nie zmieniając w ogóle tonu swojego głosu.
- Mam, ale ona… - odpowiedział seledynowo włosy, lecz jego wypowiedź została przerwana
- Wiem, że tam była. Mam nadzieję, że nie widziała ani Ciebie, ani teczki.
- Właśnie w tym problem, że to ona ją znalazła. Gdy tam przyszedłem, rozmawiała z jakimś kolesiem, później wkroczyła kobieta i ten facet wyszedł. A mi nie pozostało nic innego jak siedzieć w ukryciu i czekać aż sobie gdzieś pójdą, a wtedy ją zabrałem. I raczej mnie nie widziała. – odpowiedział, hebanowo oki zrobił nieco gniewną minę, słysząc całość.
- Przeglądała ją? – spytał z nadzieją, że usłyszy odmowną odpowiedź
- Niestety tak, ta jej przyjaciółeczka też. – westchnął ociężale
- Zawaliłeś Suigetsu! – warknął – Nikt miał o tej teczce nie wiedzieć! – uderzył pięścią w drewniany stolik, tak że o mało co się nie rozleciał
- Nie moja wina, że w nocy coś między wami zaszło i teraz jest na ciebie cięta, a także, że wyszła tak wcześnie z domu. – powiedział pod nosem, lecz niestety wszyscy usłyszeli każde wypowiedziane przez niego słowo. Reszta Taki, patrzyła na niego z nie małym zdziwieniem…
- Juugo, Karin zostawcie nas samych. – zwrócił się do nich, przez zaciśnięte zęby. Najwidoczniej był wściekły na seledynowo włosego, za to, co powiedział.
- A co z teczką Itachi’ego? – spytał brązowo włosy, wstając z fotela, który zajmował przez dłuższy czas
- Zajmij się nią, ona nie może wiedzieć, że jest w naszym posiadaniu, także ani słowa Madarze. To tyczy się wszystkich. – odpowiedział, po czym dwójka, którą prosił wcześniej o wyjście, uczyniła to… Gdy tylko drzwi do salonu się zamknęły, Uchiha od razu zaczął…
- Mów wszystko, co słyszałeś! – powiedział podniesionym głosem
- Ehh… po za tym, co wydarzyło się w nocy, to rozmawiały o tym, co ten koleś powiedział Sakurze, a także o teczce, twojego brata. – kruczowłosy zmarszczył brwi, na kolejną wzmiankę o mężczyźnie i nie za bardzo był zadowolony z tego faktu – Ale ten facet, to jakiś kompletny idiota, żeby takie coś proponować mężatce, to ja nie wiem. Trzeba na niego uważać, gdyż może nam pokrzyżować plany. – dodał seledynowo włosy
- Co mówił?! I kim on był?! – warknął do niego, widać było że nerwy mu już puszczają
- Raczej Ci się to nie spodoba, to był jej niedoszły małżonek, niejaki Sai i najwyraźniej zaproponował jej ucieczkę i bycie z nim. Ale ona odmówiła. Więc chyba nie ma sprawy, co nie? – ostatnie wypowiedziane zdanie, powiedział nieco miększym tonem, gdyż nie chciał mieszać się w sprawy małżeńskie swojego szefa. Sasuke mimowolnie zacisnął mocno swoją lewą dłoń i wstał
- Od jutra rana, będziesz jej ogonem, chyba, że będzie ze mną i dam Ci znak, że możesz odejść, zrozumiano?! – zapytał srogim głosem, patrząc na niego z góry, na co ten jedynie przytaknął skinieniem głowy. Kruczowłosy widząc pozytywną odpowiedź, opuścił salon, na korytarzu minął się z zaciekawionym wzrokiem Juugo i Karin, lecz nic nie powiedział, tylko skierował się po schodach do sypialni. Na łóżku leżał biały puszysty ręcznik, jeszcze po porannej kąpieli Sakury. Minoł go i wolnym krokiem podszedł do parapetu, gdzie usiadł. Z kieszeni wyciągnął naszyjnik żony i zaczął go przewracać w dłoniach.
~ Jaką tajemnicę skrywasz? ~ spytał sam siebie w myślach.
W całym domu, z każdą nową chwilą, robiło się coraz ciszej. Widocznie i nawet Taka, potrzebuje snu, który jest potrzebny każdemu człowiekowi, na regenerację sił. Uchiha kątem oka, zerknął na zegar wiszący na ścianie, jego wskazówki wskazywały za pięć pierwsza w nocy. Trochę się zdziwił gdyż niespodziewały się spędzić tak długiego czasu na parapecie, rozejrzał się po pokoju. Całe pomieszczenie było w mroku, tylko światło z dużego okna, oświetlało, pewną część sypialni. Sakura jeszcze nie wróciła, co było bardzo dziwne, ociężale zwlókł się z miejsca, na którym siedział. A następnie wyszedł, kierując się w stronę budynku, w którym spodziewał zastać żonę…
||**||
Siedziały w wioskowych archiwach dobre parę godzin, jak nie więcej. Ogromny drewniany zegar, który stał pod jedną ze ściany, właśnie wybił godzinę pierwszą w nocy. Jednak nawet to nie przeszkadzało dwóm kobietą, które nadal bacznie przeszukiwały całe pomieszczenie i jak do tej pory, na nic się nie natknęły. Były już trochę znużone, gdyż praktycznie cały dzisiejszy dzień spędziły w poszukiwaniu czegoś, co pomogłoby im w poparciu faktu, iż ta teczka istnieje. W momencie, gdy zegar wbił, ów późno godzinę nocną, różowo włosa spojrzała w stronę wskazówek.
- Hinata, może lepiej będzie jak wrócisz już do domu? – spytała łagodnie
- I zostawić Cię z całym tym bałaganem? Nie ma mowy. – odparła jej przyjaciółka
- No, ale, masz męża i córkę. Powinnaś wrócić do domu i trochę odpocząć! – nalegała
- Powiedziałam już, że nie, zresztą ty także masz męża. – na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek skierowany właśnie do zielonookiej
- Taaaa, który mnie bije. Zresztą ten jego nagły powrót do Konohy mi nie pasuje, a na dodatek ta trójka, co jest z nim… Coś mi tu nie gra… - mówiła, granatowo włosa odłożyła na bok papiery, jakimi się właśnie znajdowała i spojrzała na kunoichi, marszcząc przy tym swoje brwi
- Co masz na myśli?
- To, że tak nagle przypomniało mu się o wiosce i o zamążpójściu. To jest zbyt piękne, aby było prawdziwe. Oni coś ukrywają, a ja mam zamiar odkryć, co to takiego jest. – odpowiedziała z istną zaciętością w głosie
- Co ty znowu kombinujesz? – zapytała ciekawsko, ta tylko westchnęła, nie wiedząc jeszcze co zrobi w tej sprawie, głęboko się zamyśliła, lecz po chwili usłyszała, kolejne pytanie, które wydobyło się z ust, tej która jeszcze kilka lat temu, na sam widok swojego ówczesnego męża mdlała – Czy ty go kochasz? – Sakura gniewnie prychnęła
- Nie żartuj sobie! Fakt, kilkanaście lat temu byłam w nim zauroczona, ale wtedy byłam małą nic nieumiejącą, słabą i bezwartościową kunoichi! Teraz to się zmieniło, moje uczucia także się zmieniły o sto osiemdziesiąt stopni! A to, że wydano mnie za niego, jako jego żonę, tylko mnie jeszcze bardziej denerwuje! Jakby nie było kogoś innego! – mówiła, a każde wypowiedziane przez nią słowo, było przepełnione jadem i goryczą
- Dobra już o nic więcej nie pytam. – powiedziała, widząc, że swoim pytaniem zdenerwowała przyjaciółkę, lecz po chwili nie wytrzymała, a raczej ciekawość wzięła nad nią górę – A czemu skłamałaś przed Naruto, że uderzyłaś się o szafkę? – zapytała, różowo włosa westchnęła
- Odpowiem, jeśli zgodzisz się na pójście wreszcie do domu, sen Ci się należy. – powiedziała z przebiegłym uśmiechem na twarzy
- Sen raczej tobie by się przydał, gdyż to jest już twoja druga zarwana nocka. Ale niech Ci będzie. – odparła, mimo iż nie zamierzała i tak opuszczać owego budynku, bez zielonookiej.
- Bo on nadal traktuje go jak przyjaciela, tak jakby nic się nie wydarzyło i on wcale nie odszedł. Nie wiem jak twój mąż jest do tego zdolny. – odpowiedziała na zadane jej pytanie – A teraz możesz już wracać do domu. – dodała z uśmiechem i wróciła do grzebania w kolejnej stercie papierów, odwracając się przy tym do niej tyłem… Czekała na jakieś zaprzeczenie z jej strony, gdyż przypuszczała, że bez jakiejkolwiek riposty z jej strony się nie obejdzie, ale wydarzyło się, co innego…
- To ja już pójdę. – powiedziała biało oka, lecz w jej głosie dało się słyszeć nutkę zaskoczenia. Sakura gwałtownie się odwróciła, aby zobaczyć, co wywołało taką reakcję u przyjaciółki. Ujrzała jedynie oddalająca się sylwetkę Uzumaki, a także muskularną postać swojego męża. Przeklęła pod nosem, że powiedziała w Ichiraku, gdzie przebywa.
- Co ty tu robisz?! – warknęła w jego stronę
- A co ty tu robisz? – spytał nie, co spokojniej, rozglądając się po całym pomieszczeniu. Wszędzie walały się jakieś świstki, teczki i raporty. Domyślił się jaki był powód owego bałaganu… teczka Itachi’ego, a raczej jej brak.
- Nie grzecznie jest odpowiadać pytaniem na pytanie! – rzuciła w jego stronę przez zaciśnięte zęby, szczerze mówiąc, to w tej chwili nie miała jakiejkolwiek ochoty na sprzeczkę, no, ale cóż poradzić – Jakbyś nie widział to pracuje. – dodała
- W środku nocy? – próbował udać zdziwienie, ale jakoś nie za bardzo mu to wyszło. Podszedł do biurka, gdzie odgarnął teczki na bok, a następnie usiadł na blacie.
- Dokładnie tak. – odpowiedziała i wróciła do swojego zajęcia, jednak szybko sobie przypomniała, że nie odpowiedział na jej pytanie – A co ty tu robisz? – powtórzyła, nie odwracając się nawet w jego stronę.
- Nudzi mi się. – odparł jak gdyby nigdy nic, Sakura prychnęła, po czym spojrzała na niego przez ramię, wydawało się jakby myślami, był gdzieś zupełnie indziej
- Ujmę to inaczej, po co tu przyszedłeś?! – jej ton wyrażał wściekłość, to nie był jej najlepszy dzień…
- Żeby Cię o coś spytać. – powiedział, patrząc się na jej plecy i jak przegląda jakieś dokumenty, które i tak po chwili lądują gdzieś w kącie
- Ooo bardzo interesujące, ciekawe, o co wielki Pan Uchiha, chciał mnie spytać. – tym razem wściekłość zamieniła się w istną drwinę, on się tylko chytrze uśmiechnął, po czym wyciągnął z kieszeni tajemniczy łańcuszek, który zawiesił na palcu…
- O to. – powiedział z wyższością, kunoichi odwróciła się w jego stronę, aby zobaczyć, o co mu chodzi. Jej źrenice gwałtownie się poszerzyły, gdy ujrzała, co trzyma w ręku Uchiha. Szybkim krokiem podeszła do niego i wyrwała mu wisiorek z dłoni. Teraz już nie wytrzymała, zamachnęła się i go uderzyła… na dodatek bardzo celnie…
- Nie próbuj nawet więcej grzebać w moich rzeczach! Słyszysz nigdy! Bo to małżeństwo skończy się dla Ciebie koszmarem! – powiedziała podniesionym głosem, kruczowłosy złapał się za policzek, w który właśnie przed chwilą uderzyła go jego własna żona, na dodatek z zamkniętej pięści. Musiał przyznać, że zabolało… Stała przed nim, z satysfakcją wymalowaną na twarzy. Złapał ją mocno za prawy nadgarstek.
- Nigdy więcej nie podnoś na mnie ręki! – warknął na nią
- Skoro ty możesz mnie bić, to ja również! – powiedziała i mu się wyrwała

- Uważaj, bo zmienię swoje zdanie, co do grzecznego traktowania Ciebie! I tym razem to, co było karą zeszłej nocy, zmieni się w twój najgorszy koszmar! Więc patrz, co robisz i z kim się zadajesz! – zagroził jej, z jego tonu można było wywnioskować, że wcale nie żartuje i że jest zdolny, nawet do takiego posunięcia, jak zgwałcenie i pobicie własnej żony…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya