Księżyc
świecił już wysoko na niebie. Granatowe niebo było pokryte
galeonem gwiazd. Światło bijące od księżyca, oświetlało
sylwetkę szczupłej kobiety, która leżała skulona na łóżku,
okryta białą satynową kołdrą. Był już środek nocy, mimo to
ona nie spała, cały czas myślała nad tym, co zdarzyło się kilka
godzin temu. Nie sądziła, że kiedykolwiek coś takiego jej się
przydarzy, lecz co się wydarzyło, już się nie odstanie. Po tym
jak Sasuke opuścił ich sypialnie, siedziała chwile na podłodze,
kłócąc się ze swoimi myślami. Jego pocałunki były takie
zachłanne i pełne pożądania, miała pewność, że rzeczywiście
chce wziąć ją siłą. A tu taka niespodzianka…, Gdy ją całował,
czuła lekkie obrzydzenie do niego, nie chciała tego… nie chciała,
aby jej dotykał… Chciała krzyczeć, jednak mimo wszystko tego nie
zrobiła, była zbyt przerażona zaistniałą sytuacją i jego
„pupilkami”. Leżąc tak na podłodze i czując jego pocałunki,
a także ciężar ciała Uchihy, na sobie, była bezradna…
Kruczowłosy od tamtego zdarzenia nie pojawił się jeszcze w pokoju,
nie wiedziała, czemu. Cały czas nasłuchiwała czy czasami nie
wchodzi po schodach do sypialni, jednak nic nie było takiego
słychać. Po prostu nie wracał… Może i lepiej… Dla niej na
pewno… W tej chwili biła się w myślach, skoro chce potomka i
miał do tego sposobność, czemu tego nie zrobił? Przecież to była
jego najlepsza okazja, bo przecież aż tak głupi nie jest, sądząc,
że da się nabrać dwa razy na tą samą sztuczkę. Myślenie nad
tym zabrało jej bardzo dużo czasu, jednak odpowiedzi, na zadane
przez siebie pytanie nie znalazła. Nawet nie obejrzała się, kiedy
nocna pora zaczynała ustępować swojemu następcy, na kilkanaście
godzin. Dopiero, gdy jasne promyki porannego słońce zaczęły
drażnić jej oczy, doszło do niej, że to już jest ranek, a ona
nie zmrużyła oka, przez całą noc, jej mąż nie powrócił na noc
do pokoju. Usiadła na łóżku, spojrzała na krajobraz za oknem,
zapowiadał się słoneczny dzień. Westchnęła cicho i przeczesała
sobie ręką, swoje gęste różowo włosy. Mimo iż wolałaby zostać
i wylegiwać się w ciepłym łóżku, rozmyślając o zdarzeniu z
wczorajszego wieczoru, musiała się zebrać i pójść do archiwum,
gdyż obiecała Hokage, jeszcze przed tym jak stała się mężatką,
że uporządkuje stare dokumenty. Które walały się bez oznakowania
i odpowiedniego miejsca. Zwlokła się z łóżka, po czym
powędrowała do łazienki, gdzie zrzuciła z siebie wczorajsze
ciuchy i od razu weszła pod gorący strumień, jaki leciał spod
prysznicu. Przez chciała się zrelaksować i zapomnieć o całym
świecie, jednak jakoś jej się to nie udawało, gdyż w jej głowie
krążyło, cały czas jedno i to samo pytanie…, „Dlaczego?”.
Nie było chwili, aby o tym nie myślała. Po dziesięciu minutach
wyszła ze szklanej kabiny, po czym owinęła się białym puchowym
ręcznikiem i podeszła do lustra. Gdzie swoją delikatną dłonią,
dotknęła szklanej powierzchni, tylko po to, aby zetrzeć z niej
parę, która znajdowała się na całej powierzchni. Po chwili
ujrzała swoje odbici, dłoń, która jeszcze chwilę temu,
znajdowała się na szklanym lustrze, teraz bacznie dotykała swojego
prawego policzka, w miejscu gdzie znajdowała się rozcięcie. Z
przykrością musiała stwierdzić, że skóra w tym miejscu, zrobiła
się zielono-purpurowa. Gdy dotknęła epicentrum, trochę zabolało.
Teraz już wiedziała, że siniak zostanie przez parę dni, na jej
twarzy. Jednak było coś, czego nie spodziewała się zobaczyć…
na lewym profilu jej szyi, dało się widzieć czerwoną plamkę.
Źrenice lekko się rozszerzyły, gdy to ujrzały. Uchiha zrobił jej
malinkę, wczorajszej nocy. Pod nosem powiedziała kilka siarczystych
przekleństw, skierowanych pod adresem męża, po czym wyszła z
łazienki w samym ręczniku, lecz wpierw upewniła się czy
kruczowłosy czasami nie wrócił. Widząc pusty pokój, bez problemu
podeszła do szafy i zaczęła przebierać w ciuchach, szukając
czegoś odpowiedniego na dzisiejszy dzień i coś, co, skutecznie
zasłoni malinkę. Co niestety było trudne, zważywszy na to, że
pogoda zapowiadała się być parna, dzisiejszego dnia. Ale wpadła
na pewien pomysł… Z szafy wyciągnęła jasne rybaczki i niebieską
bluzkę na cienkich ramiączkach, a do tego wzięła małą, skromną
apaszkę, którą zawiązała na szyi, tak, aby zakrywała,
niechciane wspomnienie po wczorajszej nocy. Nie chciała zwlekać ani
chwili dłużej, po prostu wyszła z sypialni jak gdyby nigdy nic, z
obawą, że spotka tam męża, który zacznie komentować wczorajszy
wieczór. Dlatego nawet nie zaglądała do kuchni, tylko od razu
wyszła z domu, nie chcąc nawet oglądać członków „Jastrzębia”…
||**||
W
jednym pomieszczeniu w posiadłości klanu Uchiha, przesiadywała
cała Taka, wraz ze swoim przywódca. Rozmawiali przyciszonymi
głosami, tak, aby ktoś ich nie usłyszał, szczególnie, aby nowa
pani Uchiha nic nie słyszała z ich konwersacji. Głównym powodem
tego było to, iż powodem ich rozmowy była misja, jaką mieli.
-
Co Ci powiedział gdy przekazałaś mu informacje, na które czekał?
– spytał kruczowłosy
-
Nie był za bardzo rozmowny, ale ma mi powiedzieć więcej za
tydzień, Sasuke-kun. – odpowiedziała dumna z siebie czerwono
włosa, mimo że reszta nie wiedziała ku temu żadnych powodów,
gdyż nie przyniosła zbyt wiele informacji, na które wszyscy
czekali
-
Następnym razem pójdzie Juugo. – dodał kruczowłosy, gdy
okularnica miała zaprotestować, wszyscy usłyszeli trzask
zamykanych się drzwi. Wszyscy spojrzeli po sobie.
-
Czyżby ptaszek wyleciał z klatki? – zapytał z rozbawieniem
seledynowo włosy, na co kruczowłosy jedynie minimalnie się
uśmiechną, na samą wspominkę o wczorajszej nocy
-
Ważniejsze jest, to czy słyszała naszą rozmowę. – odparł
brązowo włosy
-
Karin… - warknął w jej stronę spadkobierca Sharingan, jakby
zdanie, który przed chwilą wypowiedział Juugo, wybudziło go z
chwilowego transu
-
Nie, nie podsłuchiwała, tylko przeszła, Sasuke-kun. –
odpowiedziała rudowłosa po chwili
-
Bez śniadania? Dziwne… Przecież nawet nie ma siódmej. –
skomentował to Suigetsu, po czym spojrzał na gospodarza domu kątem
oka. On to zauważy, na co od razu wstał od stołu, przy którym
jeszcze chwilę temu obradowali, po czym wyszedł z kuchni, a
następnie z domu, o czym świadczyło kolejne trzaśnięcie
drzwiami.
-
Sasuke-kun! – krzyknęła swoim piskliwym głosem Karin, jednak on
już jej nie usłyszał
-
Mogłabyś już sobie dać z nim spokój. On ma żonę. –
powiedział lakonicznie seledynowo włosy, przekręcając oczami
-
Taaa wszyscy wiemy, po co ona jest nam potrzebna. – odparła z
lekkim jadem w głosie
-
Karin! Przymknij się już! Nie zmienisz już tego! – warknął do
niej brązowowłosy, po czym i on odszedł od stołu i opuścił
pomieszczenie…
||**||
Mijały
minuty… a także godziny, a ona siedziała w archiwach wioski,
czytając stare raporty i je porządkując, jak i segregując. Teraz
już wiedziała, dlaczego Hokage, tak nie lubiła papierkowej roboty.
Mimo wszystko to jest nudne. W owym pomieszczeniu była sama, od
samego początku, nie przeszkadzało jej to, przynajmniej miała
spokój, jednak zanim się tu zjawiła odwiedziła gabinet swojej
sensei, żeby oświadczyć jej, że tego dnia, zabierze się za te
stare dokumenty. Lecz nadal to, „Dlaczego?” nie dawało jej
spokoju. Cały czas to jedno słowo, powtarzało się w jej głowie.
W pewnym momencie odstawiła papiery na bok, robiąc sobie chwilową
przerwę. Apaszka, którą miała założoną zaczęła ja uwierać w
szyje, a biorąc pod uwagę fakt, iż nikogo tu nie ma, prócz niej,
rozwiązała ją i położyła na stół, po czym wróciła do pracy.
Na biurku, przy którym siedziała, znajdowała się mała skromna
lampka, która oświetlała drewniany blat i wszystko, co się na nim
znajdowało. Po dwóch godzinach uświadomiła sobie, że musi wziąć
nową partię teczek z dokumentami, gdyż te się już skończyły.
Odsunęła krzesło od biurka, po czym wstała i podeszła do kilku
regałów, które znajdowały się za nią. Wskazującym palcem
zaczęła jeździć po pułkach, szukając to, co ją interesowało
najbardziej. Jednak natknęła się na teczkę, której nie
spodziewała się zobaczyć, a mianowicie chodzi tu o folder, w
którym zawarte były raporty z misji Itachi’ego Uchihy, z
ciekawość wzięła teczkę od razu do ręki i nie wracając nawet
do biurka, zaczęła ją przeglądać. Znalazła tam dużo rzeczy na
jego temat, było tam nawet coś więcej niż tylko raporty z jego
misji, ale i również jego dane osobowe jak i raporty, w których
było napisane, co inni członkowie drużyn, z jakimi współpracował
o nim sądzą. Była już przy samym końcu, gdy dostrzegła, że
brakuje dwóch ostatnich kartek. Zmarszczyła lekko brwi, nie
wiedząc, kto mógłby wyrwać papiery z tak ważnych dokumentów.
Stwierdziła, że powiadomi o tym swoją przełożoną, jak tylko
skończy segregować te dokumenty. Tymczasem wzięła jeszcze
kilkanaście innych teczek i poczeła wracać do biurka, gdy
usłyszała kroki jakiejś osoby, która najwidoczniej zmierzała w
jej kierunku. Kunoichi przystanęła wpatrując się w miejsce skąd
dochodzi dźwięk kroków. Wytężyła wzrok i po chwili ujrzała
sylwetkę mężczyzny. O kruczoczarnych włosach i oczach tego samego
koloru. Dziewczyna na sam jego widok lekko się wzdrygnęła.
-
Sai… - wypowiedziała niesłyszalnie
-
Witaj Sakura. – powiedział i zaczął pomału zbliżać się w jej
stronę, jej soczyste zielone oczy niespodziewały się go ujrzeć.
Widzi go pierwszy raz, odkąd z nim zerwała, na dodatek w dniu jej
ślubu z Uchiha, jej mąż się z nim pobił. Ale teraz nie widzi na
jego twarzy żadnych oznak pobicia, jedynie rozwalona warga i łuk
brwiowy, poza tym nic poważnego. Podchodził coraz bliżej niej,
dopiero teraz przypomniała sobie o siniaku i delikatnym rozcięciu
na swoim policzku, odruchowo przyłożyła tam rękę, aby tego nie
ujrzał. Lecz to nie pomogło, on wyczuł, że coś jest nie tak. Po
chwili był tuż przed nią, ściągnął jej dłoń z miejsca, na
którym go trzymała, ukazując tym samym dzieło pana, Uchihy, z
wczorajszej nocy.
-
Zabije go. – odparł ze złością
-
Sai, o czym ty mówisz? – spytała jakby nie wiedziała, o co
chodzi
-
Uderzył Cię, przecież widzę. – powiedział tym samym tonem co
wcześniej
-
Nie! – podniosła głos – Uderzyłam się o szafkę wczorajszego
wieczoru, on mnie nie tknął. – dodała, spoglądając w podłogę
(wierzcie mi, że po takim uderzeniu może być taki siniak, znam to
z własnego doświadczenia >.< hehe xD dop. autorki)
Zaprzeczyła i skłamała, ale dlaczego, tego również nie
wiedziała. Podniosła wzrok na niego, nie wierzył jej, była tego
pewna, ale nie chciała mówić mu prawdy… nie jemu…
-
Sakura-chan, proszę Cię… wróć do mnie… - zaczął łapiąc ją
za dłonie i podciągając je ku swojej twarzy - … nie ważne, że
jesteś z nim, możemy ucieknąć… razem… nie oglądając się
nawet… - mówił z przerwami, różowo włosa spoglądała na niego
z lekkim przerażeniem, była w szoku… wyciągnęła swoje dłonie,
z jego uścisku i spojrzała na niego z błagalnym wzrokiem…
-
Sai… ja… ja nie mogę. – odpowiedziała, była zdziwiona swoim
zachowaniem, jednak, jeśli nawet by z nim uciekła to wioska by
została zniszczona, ale tego mu nie może powiedzieć. Lecz ona
nawet nie chciała uciekać, w tej chwili była przerażona tym jak
się na nią patrzy. Po chwili wpatrywania tak się w siebie, oboje
usłyszeli kroki… Kolejna osoba zmierzała ku temu pomieszczeniu.
Zielonooka modliła się w duchu, aby tylko nie był to Sasuke. I
jego życzenie zostało spełnione, to nie był jej mąż, a
przyjaciółka… Cieszyła się w duchu, z tego widoku.
-
Sakura, Tsunade-sama powiedziała mi, że… - urwała widząc, kto
także przebywa w owym pomieszczeniu
-
Ja już pójdę. – powiedział członek korzeni, Uchiha, nic nie
powiedziała, stała jak sparaliżowana, nie mogąc wydusić z siebie
żadnego słowa. Kruczowłosy po chwili, zniknął z pola widzenia,
po czym granatowo włosa, od razu podeszła do zielonookiej.
-
Czego on tu chciał? – spytała
-
Chciał żebym z nim uciekła. – powiedziała jakby w jakimś
transie, Uzumaki, od razu rozszerzyła oczy słysząc to
-
A ty? – zapytała nieco zbulwersowana, propozycja kruczowłosego
-
Odmówiłam, rzecz jasna. – odparła, już normalnym tonem
-
O co chodzi z tym siniakiem i rozciętym policzkiem?
-
Ehh… długa historia… ale nie skończyła się źle, jak widać.
I to nic takiego. Zresztą opowiem Ci zaraz wszystko, tylko wpierw
muszę dokończyć tą papierkową robotę. – powiedziała z
uśmiechem, na co biało oka, odwdzięczyła się tym samym, po czym
zaczęła bacznie ją lustrować, od tak sobie, gdy doszła do jej
szyi, a raczej tego co tam się znajduję, uśmiechnęła się pod
nosem
-
Ładna malinka, czyżby, Sasuke już Cię do siebie przekonał? –
spytała żartobliwie, na co ta ją spiorunowała wzrokiem i ponownie
usiadła przy biurku…
No comments:
Post a Comment