21. Ładna malinka

Księżyc świecił już wysoko na niebie. Granatowe niebo było pokryte galeonem gwiazd. Światło bijące od księżyca, oświetlało sylwetkę szczupłej kobiety, która leżała skulona na łóżku, okryta białą satynową kołdrą. Był już środek nocy, mimo to ona nie spała, cały czas myślała nad tym, co zdarzyło się kilka godzin temu. Nie sądziła, że kiedykolwiek coś takiego jej się przydarzy, lecz co się wydarzyło, już się nie odstanie. Po tym jak Sasuke opuścił ich sypialnie, siedziała chwile na podłodze, kłócąc się ze swoimi myślami. Jego pocałunki były takie zachłanne i pełne pożądania, miała pewność, że rzeczywiście chce wziąć ją siłą. A tu taka niespodzianka…, Gdy ją całował, czuła lekkie obrzydzenie do niego, nie chciała tego… nie chciała, aby jej dotykał… Chciała krzyczeć, jednak mimo wszystko tego nie zrobiła, była zbyt przerażona zaistniałą sytuacją i jego „pupilkami”. Leżąc tak na podłodze i czując jego pocałunki, a także ciężar ciała Uchihy, na sobie, była bezradna… Kruczowłosy od tamtego zdarzenia nie pojawił się jeszcze w pokoju, nie wiedziała, czemu. Cały czas nasłuchiwała czy czasami nie wchodzi po schodach do sypialni, jednak nic nie było takiego słychać. Po prostu nie wracał… Może i lepiej… Dla niej na pewno… W tej chwili biła się w myślach, skoro chce potomka i miał do tego sposobność, czemu tego nie zrobił? Przecież to była jego najlepsza okazja, bo przecież aż tak głupi nie jest, sądząc, że da się nabrać dwa razy na tą samą sztuczkę. Myślenie nad tym zabrało jej bardzo dużo czasu, jednak odpowiedzi, na zadane przez siebie pytanie nie znalazła. Nawet nie obejrzała się, kiedy nocna pora zaczynała ustępować swojemu następcy, na kilkanaście godzin. Dopiero, gdy jasne promyki porannego słońce zaczęły drażnić jej oczy, doszło do niej, że to już jest ranek, a ona nie zmrużyła oka, przez całą noc, jej mąż nie powrócił na noc do pokoju. Usiadła na łóżku, spojrzała na krajobraz za oknem, zapowiadał się słoneczny dzień. Westchnęła cicho i przeczesała sobie ręką, swoje gęste różowo włosy. Mimo iż wolałaby zostać i wylegiwać się w ciepłym łóżku, rozmyślając o zdarzeniu z wczorajszego wieczoru, musiała się zebrać i pójść do archiwum, gdyż obiecała Hokage, jeszcze przed tym jak stała się mężatką, że uporządkuje stare dokumenty. Które walały się bez oznakowania i odpowiedniego miejsca. Zwlokła się z łóżka, po czym powędrowała do łazienki, gdzie zrzuciła z siebie wczorajsze ciuchy i od razu weszła pod gorący strumień, jaki leciał spod prysznicu. Przez chciała się zrelaksować i zapomnieć o całym świecie, jednak jakoś jej się to nie udawało, gdyż w jej głowie krążyło, cały czas jedno i to samo pytanie…, „Dlaczego?”. Nie było chwili, aby o tym nie myślała. Po dziesięciu minutach wyszła ze szklanej kabiny, po czym owinęła się białym puchowym ręcznikiem i podeszła do lustra. Gdzie swoją delikatną dłonią, dotknęła szklanej powierzchni, tylko po to, aby zetrzeć z niej parę, która znajdowała się na całej powierzchni. Po chwili ujrzała swoje odbici, dłoń, która jeszcze chwilę temu, znajdowała się na szklanym lustrze, teraz bacznie dotykała swojego prawego policzka, w miejscu gdzie znajdowała się rozcięcie. Z przykrością musiała stwierdzić, że skóra w tym miejscu, zrobiła się zielono-purpurowa. Gdy dotknęła epicentrum, trochę zabolało. Teraz już wiedziała, że siniak zostanie przez parę dni, na jej twarzy. Jednak było coś, czego nie spodziewała się zobaczyć… na lewym profilu jej szyi, dało się widzieć czerwoną plamkę. Źrenice lekko się rozszerzyły, gdy to ujrzały. Uchiha zrobił jej malinkę, wczorajszej nocy. Pod nosem powiedziała kilka siarczystych przekleństw, skierowanych pod adresem męża, po czym wyszła z łazienki w samym ręczniku, lecz wpierw upewniła się czy kruczowłosy czasami nie wrócił. Widząc pusty pokój, bez problemu podeszła do szafy i zaczęła przebierać w ciuchach, szukając czegoś odpowiedniego na dzisiejszy dzień i coś, co, skutecznie zasłoni malinkę. Co niestety było trudne, zważywszy na to, że pogoda zapowiadała się być parna, dzisiejszego dnia. Ale wpadła na pewien pomysł… Z szafy wyciągnęła jasne rybaczki i niebieską bluzkę na cienkich ramiączkach, a do tego wzięła małą, skromną apaszkę, którą zawiązała na szyi, tak, aby zakrywała, niechciane wspomnienie po wczorajszej nocy. Nie chciała zwlekać ani chwili dłużej, po prostu wyszła z sypialni jak gdyby nigdy nic, z obawą, że spotka tam męża, który zacznie komentować wczorajszy wieczór. Dlatego nawet nie zaglądała do kuchni, tylko od razu wyszła z domu, nie chcąc nawet oglądać członków „Jastrzębia”…
||**||
W jednym pomieszczeniu w posiadłości klanu Uchiha, przesiadywała cała Taka, wraz ze swoim przywódca. Rozmawiali przyciszonymi głosami, tak, aby ktoś ich nie usłyszał, szczególnie, aby nowa pani Uchiha nic nie słyszała z ich konwersacji. Głównym powodem tego było to, iż powodem ich rozmowy była misja, jaką mieli.
- Co Ci powiedział gdy przekazałaś mu informacje, na które czekał? – spytał kruczowłosy
- Nie był za bardzo rozmowny, ale ma mi powiedzieć więcej za tydzień, Sasuke-kun. – odpowiedziała dumna z siebie czerwono włosa, mimo że reszta nie wiedziała ku temu żadnych powodów, gdyż nie przyniosła zbyt wiele informacji, na które wszyscy czekali
- Następnym razem pójdzie Juugo. – dodał kruczowłosy, gdy okularnica miała zaprotestować, wszyscy usłyszeli trzask zamykanych się drzwi. Wszyscy spojrzeli po sobie.
- Czyżby ptaszek wyleciał z klatki? – zapytał z rozbawieniem seledynowo włosy, na co kruczowłosy jedynie minimalnie się uśmiechną, na samą wspominkę o wczorajszej nocy
- Ważniejsze jest, to czy słyszała naszą rozmowę. – odparł brązowo włosy
- Karin… - warknął w jej stronę spadkobierca Sharingan, jakby zdanie, który przed chwilą wypowiedział Juugo, wybudziło go z chwilowego transu
- Nie, nie podsłuchiwała, tylko przeszła, Sasuke-kun. – odpowiedziała rudowłosa po chwili
- Bez śniadania? Dziwne… Przecież nawet nie ma siódmej. – skomentował to Suigetsu, po czym spojrzał na gospodarza domu kątem oka. On to zauważy, na co od razu wstał od stołu, przy którym jeszcze chwilę temu obradowali, po czym wyszedł z kuchni, a następnie z domu, o czym świadczyło kolejne trzaśnięcie drzwiami.
- Sasuke-kun! – krzyknęła swoim piskliwym głosem Karin, jednak on już jej nie usłyszał
- Mogłabyś już sobie dać z nim spokój. On ma żonę. – powiedział lakonicznie seledynowo włosy, przekręcając oczami
- Taaa wszyscy wiemy, po co ona jest nam potrzebna. – odparła z lekkim jadem w głosie
- Karin! Przymknij się już! Nie zmienisz już tego! – warknął do niej brązowowłosy, po czym i on odszedł od stołu i opuścił pomieszczenie…
||**||
Mijały minuty… a także godziny, a ona siedziała w archiwach wioski, czytając stare raporty i je porządkując, jak i segregując. Teraz już wiedziała, dlaczego Hokage, tak nie lubiła papierkowej roboty. Mimo wszystko to jest nudne. W owym pomieszczeniu była sama, od samego początku, nie przeszkadzało jej to, przynajmniej miała spokój, jednak zanim się tu zjawiła odwiedziła gabinet swojej sensei, żeby oświadczyć jej, że tego dnia, zabierze się za te stare dokumenty. Lecz nadal to, „Dlaczego?” nie dawało jej spokoju. Cały czas to jedno słowo, powtarzało się w jej głowie. W pewnym momencie odstawiła papiery na bok, robiąc sobie chwilową przerwę. Apaszka, którą miała założoną zaczęła ja uwierać w szyje, a biorąc pod uwagę fakt, iż nikogo tu nie ma, prócz niej, rozwiązała ją i położyła na stół, po czym wróciła do pracy. Na biurku, przy którym siedziała, znajdowała się mała skromna lampka, która oświetlała drewniany blat i wszystko, co się na nim znajdowało. Po dwóch godzinach uświadomiła sobie, że musi wziąć nową partię teczek z dokumentami, gdyż te się już skończyły. Odsunęła krzesło od biurka, po czym wstała i podeszła do kilku regałów, które znajdowały się za nią. Wskazującym palcem zaczęła jeździć po pułkach, szukając to, co ją interesowało najbardziej. Jednak natknęła się na teczkę, której nie spodziewała się zobaczyć, a mianowicie chodzi tu o folder, w którym zawarte były raporty z misji Itachi’ego Uchihy, z ciekawość wzięła teczkę od razu do ręki i nie wracając nawet do biurka, zaczęła ją przeglądać. Znalazła tam dużo rzeczy na jego temat, było tam nawet coś więcej niż tylko raporty z jego misji, ale i również jego dane osobowe jak i raporty, w których było napisane, co inni członkowie drużyn, z jakimi współpracował o nim sądzą. Była już przy samym końcu, gdy dostrzegła, że brakuje dwóch ostatnich kartek. Zmarszczyła lekko brwi, nie wiedząc, kto mógłby wyrwać papiery z tak ważnych dokumentów. Stwierdziła, że powiadomi o tym swoją przełożoną, jak tylko skończy segregować te dokumenty. Tymczasem wzięła jeszcze kilkanaście innych teczek i poczeła wracać do biurka, gdy usłyszała kroki jakiejś osoby, która najwidoczniej zmierzała w jej kierunku. Kunoichi przystanęła wpatrując się w miejsce skąd dochodzi dźwięk kroków. Wytężyła wzrok i po chwili ujrzała sylwetkę mężczyzny. O kruczoczarnych włosach i oczach tego samego koloru. Dziewczyna na sam jego widok lekko się wzdrygnęła.
- Sai… - wypowiedziała niesłyszalnie
- Witaj Sakura. – powiedział i zaczął pomału zbliżać się w jej stronę, jej soczyste zielone oczy niespodziewały się go ujrzeć. Widzi go pierwszy raz, odkąd z nim zerwała, na dodatek w dniu jej ślubu z Uchiha, jej mąż się z nim pobił. Ale teraz nie widzi na jego twarzy żadnych oznak pobicia, jedynie rozwalona warga i łuk brwiowy, poza tym nic poważnego. Podchodził coraz bliżej niej, dopiero teraz przypomniała sobie o siniaku i delikatnym rozcięciu na swoim policzku, odruchowo przyłożyła tam rękę, aby tego nie ujrzał. Lecz to nie pomogło, on wyczuł, że coś jest nie tak. Po chwili był tuż przed nią, ściągnął jej dłoń z miejsca, na którym go trzymała, ukazując tym samym dzieło pana, Uchihy, z wczorajszej nocy.
- Zabije go. – odparł ze złością
- Sai, o czym ty mówisz? – spytała jakby nie wiedziała, o co chodzi
- Uderzył Cię, przecież widzę. – powiedział tym samym tonem co wcześniej
- Nie! – podniosła głos – Uderzyłam się o szafkę wczorajszego wieczoru, on mnie nie tknął. – dodała, spoglądając w podłogę (wierzcie mi, że po takim uderzeniu może być taki siniak, znam to z własnego doświadczenia >.< hehe xD dop. autorki) Zaprzeczyła i skłamała, ale dlaczego, tego również nie wiedziała. Podniosła wzrok na niego, nie wierzył jej, była tego pewna, ale nie chciała mówić mu prawdy… nie jemu…
- Sakura-chan, proszę Cię… wróć do mnie… - zaczął łapiąc ją za dłonie i podciągając je ku swojej twarzy - … nie ważne, że jesteś z nim, możemy ucieknąć… razem… nie oglądając się nawet… - mówił z przerwami, różowo włosa spoglądała na niego z lekkim przerażeniem, była w szoku… wyciągnęła swoje dłonie, z jego uścisku i spojrzała na niego z błagalnym wzrokiem…
- Sai… ja… ja nie mogę. – odpowiedziała, była zdziwiona swoim zachowaniem, jednak, jeśli nawet by z nim uciekła to wioska by została zniszczona, ale tego mu nie może powiedzieć. Lecz ona nawet nie chciała uciekać, w tej chwili była przerażona tym jak się na nią patrzy. Po chwili wpatrywania tak się w siebie, oboje usłyszeli kroki… Kolejna osoba zmierzała ku temu pomieszczeniu. Zielonooka modliła się w duchu, aby tylko nie był to Sasuke. I jego życzenie zostało spełnione, to nie był jej mąż, a przyjaciółka… Cieszyła się w duchu, z tego widoku.
- Sakura, Tsunade-sama powiedziała mi, że… - urwała widząc, kto także przebywa w owym pomieszczeniu
- Ja już pójdę. – powiedział członek korzeni, Uchiha, nic nie powiedziała, stała jak sparaliżowana, nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Kruczowłosy po chwili, zniknął z pola widzenia, po czym granatowo włosa, od razu podeszła do zielonookiej.
- Czego on tu chciał? – spytała
- Chciał żebym z nim uciekła. – powiedziała jakby w jakimś transie, Uzumaki, od razu rozszerzyła oczy słysząc to
- A ty? – zapytała nieco zbulwersowana, propozycja kruczowłosego
- Odmówiłam, rzecz jasna. – odparła, już normalnym tonem
- O co chodzi z tym siniakiem i rozciętym policzkiem?
- Ehh… długa historia… ale nie skończyła się źle, jak widać. I to nic takiego. Zresztą opowiem Ci zaraz wszystko, tylko wpierw muszę dokończyć tą papierkową robotę. – powiedziała z uśmiechem, na co biało oka, odwdzięczyła się tym samym, po czym zaczęła bacznie ją lustrować, od tak sobie, gdy doszła do jej szyi, a raczej tego co tam się znajduję, uśmiechnęła się pod nosem

- Ładna malinka, czyżby, Sasuke już Cię do siebie przekonał? – spytała żartobliwie, na co ta ją spiorunowała wzrokiem i ponownie usiadła przy biurku… 

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya