Cała
posiadłość "zadrżała" słysząc krzyk kruczowłosego
mężczyzny, a następnie głośne trzaśnięcie drzwi od sypialni,
państwa Uchiha. W owym pomieszczeniu panowała napięta atmosfera.
Sasuke ściągnął swoją żonę z ramienia, po czym posadził ją
na łóżku. Ona zaczęła mierzyć go nienawistnym spojrzeniem, po
czym wstała, aby móc być z nim na równi. W środku cała się
gotowała, na samo wspomnienie o tym, co się wydarzyło przed chwilą
i o czym się dowiedziała, od blondynki. Jednak on wygląd tak,
jakby w ogóle się niczym nie przejmował, stał naprzeciwko niej,
ze spokojnym spojrzeniem. Co było całkowitą odwrotnością,
zielonych tęczówek o sto osiemdziesiąt stopni. W pokoju panował
pół mrok, gdyż żadnemu z nich nie chciało się zapalić światła,
a na zewnątrz zapadał już zmrok. Różowo włosa nie wytrzymała
tego napięcia... doszła do szczytu swojej cierpliwości...
-
Co to miało być?!?!?!?!?!?!?! - wydarła się na niego
-
Przyniosłem Cię tutaj siłą, bo nie miałaś zamiaru przyjść tu
o własnych siłach. - odpowiedział lakonicznie
-
To, to widziałam! Jednak chodzi mi, o co innego!! Czemu go pobiłeś?!
- mówiła, nie zmieniając nawet o pól tonu, swój jakże melodyjny
głos
-
Było minęło. - odparł, po czym ruchem dłoni przesunął ją o
centymetr, a następnie usiadł, jakby gdyby nigdy nic na łóżku
-
Było minęło?!?! I ty mówisz to tak spokojnie?! Na dodatek nic mi
o tym nie powiedziałeś!! Jak mogłeś go zaatakować?! Nawet powodu
nie miałeś!! - krzyczała, on się jedynie położył, lekceważąc
ją po raz kolejny. Na czole zielonookiej, pojawiła się żyłka,
która niebezpiecznie pulsowała, gdy już miała coś powiedzieć, a
raczej po raz kolejny się na niego wydrzeć, on się odezwał...
-
Nie wiesz, co się wydarzyło, to nie komentuj... Zresztą sama
powiedziałaś Ino, że zbytnio się sobie nie zwierzamy, więc się
tego trzymaj. - powiedział i przymknął swoje powieki, co jeszcze
bardziej ją rozzłościło..., lecz nie wiedziała jednego.... on to
robi specjalnie, aby ją wyprowadzić z równowagi...
-
Pewnie bym się tego trzymała gdyby nie fakt, że pobiłeś Sai?a!!!
- kącik jego ust uniósł się w górę nieznacznie, czego ona nie
zauważyła. Jego powieki ponownie się otworzyły i nagle znowu
pojawił się przed nią, w zaskakująco szybkim tempie. Lecz tym
razem zrobił coś więcej, niż tylko stanie przed nią..
przygwoździł ją własnym ciałem, do ściany, która znajdowała
się tuż za nią. Swoje ręce oparł o ścianę, po dwóch
przeciwległych stronach jej głowy
-
Czemu tak bardzo się nim przejmujesz? Przecież już z nim nie
jesteś, o czym sama zadecydowałaś. - powiedział, grając na jej
nerwach
-
Dobrze wiesz, czemu z nim zerwałam! I nie udawaj jakbyś o tym nie
wiedział! Zrobiłam to tylko i wyłącznie dla dobra wioski! -
dodała patrząc mu prosto w oczy, swoimi soczystymi oczami, w
których można było dostrzec niebezpieczne iskierki
-
Ale go nie kochałaś, ani nie kochasz. - odparł, również
spoglądając w jej oczy
-
Tego niestety nie możesz wie... - zaczęła, lecz on jej przerwał,
wtrącając się w jej zdanie
-
Wiem to ze swoich źródeł i nawet nie próbuj temu zaprzeczyć, bo
to będzie zwykłe kłamstwo. - teraz to ją zaskoczył, nie
spodziewała się, że to usłyszy od niego, jednak to było
prawdą... wiedziała to..., lecz nie miała pojęcia skąd on o tym
wie... musiała z tego jakoś wybrnąć, aby nie stracić twarzy, nie
chciała mu dać tej satysfakcji...
-
Ale mogę się w nim zakochać, o każdej porze dnia i nocy... pewnie
nawet by doszło do czegoś innego. - dodała z chytrym uśmiechem i
satysfakcją, wymalowaną na twarzy. Gdy skończyła swoją
wypowiedź, poczuła jak napiera na nią coraz to mocniej, spojrzała
w jego oczy... już nie było widać w nich tego lakonicznego
spokoju... była złość i rozdrażnienie... Jego twarz zbliżała
się na niebezpieczną odległość...
-
Zapamiętaj jedno... - zaczął i w tej samej chwili dotknął jej
podbródka, podnosząc go trochę wyżej - ...jesteś tylko i
wyłącznie moja... więc nawet nie próbuj kombinować... -
dokończył, po czym wpił się w jej usta, jak pijawka... Przez
chwilę wydawało mu się nawet, że odwzajemniła ten jakże
brutalny pocałunek. Gdy przygryzał jej usta... Po chwili odsunął
swoją twarz, od jej malinowych ust i tym razem to on uśmiechał się
chytrze... w przeciwieństwie do niej... która teraz przetarła
wierzchem dłoni swoje usta...
-
Będę robić, co mi się podoba i do nikogo nie należę, zwłaszcza
nie do ciebie! To, że za Ciebie wyszłam, nie oznacza niczego!
Więc to ty lepiej nie kombinuj! Bo jeśli będzie mi się podobać,
to się mogę przespać z pierwszym lepszym facetem z ulicy! - mówiła
podniesionym głosem, a z jej oczu płynęły niebezpieczne iskry -
Wiesz, co ci jeszcze powiem!? Brzydzę się tobą!!! - powiedziała,
jeszcze głośnie, a na zakończenie, zebrała trochę śliny w swoim
gardle i napluła mu prosto na twarz. Ten jego chytry uśmieszek w
mgnieniu oka, mu zniknął z twarzy, w zamian za odrobinę śliny
kunoichi. Która była zadowolona, z przebiegu sytuacji. Jednak teraz
według niego przegięła i przekroczyła granicę, jaka była
pomiędzy nimi.... Tym razem to on nie wytrzymał i po tym zajściu
to jemu puściły nerwy.. Nie obejrzała się nawet, kiedy poczuła
jego twardą dłoń na swoim prawym policzku... zapiekło i to
bardzo... Jej twarz jego odwróciła się w lewo, a włosy niesfornie
opadły na jej prawy profil, przykrywając owa część twarzy.
Spojrzała na niego, mściwym wzrokiem, odgarnęła włosy, i
dotknęła miejsca, w które kruczowłosy ją uderzył. Pod skórą,
poczuła ciepłą ciecz... Jego uderzenie było takie mocne, że
spowodowało rozcięcie jej delikatnej skóry, w epicentrum. Teraz
już nie panowała nad sobą, była na niego tak wściekła, że
trudno to jest opisać... niespodziewana się, że kiedykolwiek,
podniesie na nią rękę... przynajmniej nie w taki sposób... Tym
razem to jej puściły nerwy, mocno zacisnęła pięści, po czym
chciała go uderzyć, lecz złość w tej chwili jej przeszkodziła...
spudłowała... co skutecznie wykorzystał Uchiha. Złapał za jej
obie pięści i mocno je zacisnął w swoje dłonie.
-
Lubię jak się złościsz. - zadrwił i wykręcił jej obie ręce,
tak, że nie mogła się ruszyć, gdy próbowała się wyrwać, a
dokładniej mówiąc, gdy chciała spróbować wykonać jakieś
jutsu, podciął jej obie nogi, tak że upadła na podłogę, a on
razem z nią ... jednakże to on był nad nią.
~
O ironio! Znowu! ~ przeleciało jej przez myśl
-
Złaś ze mną! - warknęła do niego, powtarzając siebie i ową
sytuację, z poprzedniego wieczoru
-
Nie ma mowy... pamiętasz, co mówiłem wczoraj? - spytał, ona, mimo
iż doskonale pamiętała jego słowa, milczała... leżała
obrażona, a zarazem wściekła na swojego męża za zaistniałą
sytuacje - To ci je przypomnę... chcę potomka... twojego
potomka... i nic mnie przed tym nie powstrzyma. - zakończył,
zbliżając swoją twarz, do jej szyi, gdzie drażnił ją oddechem,
a jego dłonie szczelnie trzymały jej ręce, aby się nie wyrwała,
lub nie zrobiła czegoś głupiego. Po chwili zaczął ją całować
po szyi, zostawiając mokre ślady, na jej szyi, szarpała się, ale
nic to nie pomagało. Był za ciężki, aby mogła go z siebie
zrzucić, a za jej nadgarstki trzymał mocno, nawet bardzo... tak, że
nawet nie mogła nimi poruszyć... jednak było coś, czym mogła
poruszać... a mianowicie chodzi tu o nogi, dlatego postanowiła, je
wykorzystać. Zaczęła nimi szamotać... on westchnął cicho... bo
to trochę go dekoncentrowało. Poczuła, że uścisk na jej dłoniach
zelżał i chciała to wykorzystać, chciała uciekać przed mężem,
nawet podniosła się z podłogi, lecz to skończyło się fiaskiem,
gdyż po chwili znowu leżała na drewnianej podłodze, jednak tym
razem to nie Sasuke ją przytrzymywał, a jego węże... Gdy to
ujrzała lekko się wzdrygnęła, gdyż perspektywa że pełzają po
niej paskudne i obleśne węże, ją lekko odstraszała...
-
Bierz to coś ze mnie!!!! - krzyknęła
-
Nic z tego... przynajmniej będziesz leżeć cicho i nie będziesz
się szarpać. - odpowiedział, unosząc kącik swoich ust, po czym
ponownie zniżył się tak, aby mógł ją obdarzać swoimi
pocałunkami, jednak tym razem nie skończyło się tylko na
całowaniu szyi... zaczął zjeżdżać coraz to niżej... od szyi do
dekoltu... odsłonił jej ramię, gdzie także składał swoje
pocałunki, na jej jedwabistej skórze, gdzie pojawiły się właśnie
ciarki, po tym jak poczuła, że jego obie dłonie znajdują się pod
jej bluzką. Spojrzała na niego z wielkim wyrzutem, czego on
nie zobaczył, gdyż był za bardzo zajęty całowaniem jej. Jego
dłonie, bacznie badały każdy skrawek jej ciała, które było
przykryte pod jasną beżową bluzką. Doszedł do stanika... jak na
razie nie mógł określić jego koloru, ale po dotyku, wyczuł, że
jest gładki. Zaczął się z nią bawić... podciągnął jej bluzkę
do góry, ukazując przy tym jej płaski brzuch... gdzie po chwili
także zaczął jej całować... Na jej twarzy coraz to bardziej
pojawiało się obrzydzenie do kruczowłosego...
-
Czemu... czemu... to robisz? - spytała ledwo słyszalnym tonem, gdyż
zrozumiała, że nie ma teraz szans, wydostać się z tej opresji...
musiała to znieść... ale to było, bardzo trudne...
-
Po co pytasz skoro znasz odpowiedź? - zapytał sarkastycznie w
przerwie na pocałunek, ona pozostawiła to już bez komentarza,
spojrzała błagalnie na swój nadgarstek, mając nadzieje, że węże
ześlizną się z jej reki, jednak na marne... Po chwilę jej strach
wziął nad nią górę, gdy poczuła, że jego dłonią, znajdują
się na zapięciu jej stanika.... Serce zaczęło przyśpieszać, jej
oddech stawał się coraz bardziej głębszy... Kruczowłosy bez
najmniejszego zawahania odpiął zapięcie, po czym spojrzał na
twarz zielonookiej... Ujrzał jej strach i bezradność... Uśmiechnął
się z satysfakcją, po czym z niej zszedł. Sakura była pewna, że
schodzi z niej, tylko i wyłącznie po to, aby zdjąć z siebie
ubrania. Spojrzał na nią z góry, uśmiech nie znikał z jego
twarzy. Ukląkł przy jej twarzy, gdzie się nachylił i złożył na
jej ustach kolejny pocałunek. I wtedy wydarzyło się coś
niespodziewanego... Sasuke zamiast zacząć się rozbierać, aby
dokończyć to, co zaczął, począł kierować się w stronę
drzwi... Różowo włosa, spojrzała na niego, nie bardzo wiedząc, o
co chodzi, ten po raz kolejny przeniósł swój hebanowy wzrok na
nią...
-
Mówiłem Ci wczoraj, że nic Ci nie zrobię... to była kara za
twoje zachowanie, co do mojej osoby. - powiedział, ona rozszerzyła
swoje soczyste oczy i poczuła że węże które przytrzymywały jej
szczupłe ciało, znikają... zresztą tak samo jak jej mąż, który
opuścił właśnie jej pokój...
No comments:
Post a Comment