17. Jak mi powiesz, to dam Ci dużo czekoladek

Naruto wraz ze swoją wierną przyjaciółką, właśnie dochodzili do posiadłości Uzumakich. Blond włosy mężczyzna wyrażał pewną obawę, związaną z powrotem do domu, bez córki, która została pod opieką bezuczuciowego przyjaciela, który prawie całe swoje życie poświęcił zemście. Był trochę przestraszony jej reakcją, gdyż nie na darmo Sakura kilka lat temu, udzielała jej kilku ważnych porad, jak postępować z nim, czy nawet jak się skutecznie obronić i właśnie od tej pory zaczynał się bać swojej żony, gdy coś przeskrobał. Jednak jeszcze nigdy nie wrócił do domu, sam… bez dziecka… Jeszcze chwilka, a będzie świadom swego losu… Z nie małą obawą nacisnął na pozłacaną klamkę, a następnie delikatnie popchnął drzwi do środka, aby mógł wejść wraz z różowowłosą, do środka. Gdy przekroczył mały drewniany próg, od razu uderzył go łagodny zapach, gotowanych potraw, w końcu zbliżała się pora obiadowa, lecz miał dziwne przeczucie, że z dzisiejszym obiadem się będzie musiał pożegnać. Sakura widząc minę niebieskookiego, jaka u niego właśnie zagościła zachichotała pod nosem. Wiedziała, czemu jej przyjacielowi nie jest za wesoło wracać teraz do domu. W końcu Hinata, która zazwyczaj była znana ze swojej spokojności i opanowania, w niektórych przypadkach potrafiła być wybuchowa, zwłaszcza, jeśli chodziło o jej rodzinę, lub jedyną jak na razie córkę. Lazurowe tęczówki zlustrowały twarz pani Uchihy i w odpowiedzi poczuł jej delikatną dłoń na swoim barku. W tej chwili wiedział już, że na nią może liczyć. Westchnął w myślach i ruszył w stronę kuchni, gdzie spodziewał się zastać swoją żoną. I się nie mylił, gdy tylko wszedł do pomieszczenia, zobaczył jej długie granatowe włosy i szczupłą sylwetkę przy kuchence. Od razu wyczuła, że ktoś jej się przygląda, więc nie czekając ani chwili dłużej, odwróciła się w stronę gościa. Widząc męża uśmiechnęła się.
- Weź Sui i siadajcie już, bo obiad już jest gotowy. – powiedziała, odchodząc od kuchenki i wyciągając głębokie talerze z szafki
- No właśnie, Hinatko… eeee…. no, bo wiesz…. – zaczął się plątać w zdaniach, Uzumaki, po raz kolejny odwróciła się w stronę męża i dopiero teraz ujrzała Sakurę, jednak swojej córki nigdzie nie dostrzegała
- Gdzie jest Sui? – spytała z małą nutką obawy w głosie
- Jakby Ci to powiedzieć… Sui jest… ee… - mówił nadal lekko zakłopotany
- Gdzie jest?! – spytała podniesionym głosem i z niebezpiecznymi iskierkami w oczach
- Co byś powiedziała na wersje, że nic jej nie jest? I że wróci do nas niedługo? – zapytał, przymykając lekko oczy. Różowo włosa widząc, że jej przyjaciółce zaraz nerwy puszczą, postanowiła złagodzić trochę sytuacje i sama wszystko wyjaśnić.
- Hinata spokojnie, Sui nic nie jest, zaraz Ci wszystko wytłumaczę. – wtrąciła Sakura, białe oczy spoczęły teraz na sylwetce niedawnej panny młodej, czekając na dalsze wyjaśnienia – Zanim cokolwiek powiem więcej, wiec, że twojej córce nic nie zagraża i że cały czas trzymam rękę na pulsie wraz z Naruto. – dodała, Hinata jej nie przerwała, czekała cierpliwie, co różowo włosa ma do powiedzenia – A więc twoja córka przebywa właśnie w moim domu, pod opieką Sasuke, może to mu da do myślenia, bo dobrze wiesz, że twoja córka, odziedziczyła charakter Naruto, co do robienia zamieszania i bałaganu. – skończyła, a na twarzy pani Uzumaki jakby zawitała ulga
- Przynajmniej ty jedna umiesz wszystko wyjaśnić. Po tym, co powiedział Naruto, myślałam że rzeczywiście coś złego się stanie, a teraz widzę że to tylko rozgrywki małżeńskie. – powiedziała już o wiele spokojniejszym tonem swojego melodyjnego głosu
- Mam nadzieję, że się nie gniewasz na mnie, że nie powiadomiłam Cię wcześniej, ale to wyszło tak nagle. A bardzo chciałam dać jakąś nauczkę, temu napuszonymi bucowi.  – mówiła, jednak wypowiadając ostatnie zdanie, złość ją ogarnęła
- Eh…. A dopiero, co wczoraj się pobraliście a już kłótnie? – spytała pani Uzumaki
- Kłótnie?! Mówiłem Ci już, że to będzie wojna domowa i się nie myliłem, bo dzisiaj rano o mało co się nie pozabijali na polu treningowym numer 3. – wtrącił z nie małym przejęciem blond włosy mężczyzna i w tej samej chwili zaczął iść w stronę kuchenki, gdzie stał garnek z ciepłą zupą, która przed chwilą ugotowała jego żona i gdy już zanurzał łyżkę w naczyniu, po czuł pierzący ból na dłoni
- Ani mi się waż! Nawet nie wiesz jak mnie nastraszyłeś! Zamiast od razu mi powiedzieć gdzie jest Sui, to musiałeś mnie nastraszyć! O nie, z obiadu dzisiaj nici, może coś dostaniesz jak wrócisz mi z nią do domu, ale nie wcześniej! – powiedziała ostro
- Ale Hinatka, no proszę, no. – mówił błagalnym głosem
- Nie Hinatkuj mi tu tylko, bo i tak zdania nie zmienię. Ja już znam twoje sposoby, a jak powiesz cos jeszcze na ten temat, to będą również nici z ramenu. – groziła mu, Sakura zachichotała jak ujrzała zbitą twarz przyjaciela – A tak w ogóle na jak długa jest Ci potrzebna? – spytała się przyjaciółki
- Za jakąś godzinę, możemy po nią iść. – odpowiedziała
- Dobrze, a teraz siadaj, dam ci trochę zupy. – dodała, normalnie Uchiha, by odmówiła gdyż nie chciała nadużywać gościnności przyjaciół, jednak od rana nic nie jadła, ze względu, że jej jajecznicę zjadł Sasuke. No, ale w końcu była spalona, właśnie dzięki niemu… ale cóż poradzić… Usiadła przy stole, gdzie jej przyjaciółka już po chwili podała jej gorący talerz zupy. Za to Naruto mógł się przypatrywać w ten obrazek, gdyż mimo próśb nic nie dało się zrobić, a ramenu nie chciał mieć zabronionego…
~~**~~
Tymczasem w posiadłości klanu Uchiha, trwała zawzięte poszukiwania jedynej jak na razie potomkini Uzumakich. Pan domu, którym był nie, kto inny jak Sasuke, właśnie jak oparzony wpadł do salonu, wraz z Suigetsu. Kruczowłosy zaczął bacznie lustrować całe pomieszczenia, jednak gdy nie dostrzegł swojej zguby, warknął do swojego towarzysza, który przebywał już wcześniej w tym pokoju…
- Gdzie jest ten mały bachor?!
- Chodzi Ci tego dzieciaka, którego miałeś wcześniej na rękach? – spytał zdezorientowany Juugo
- Dokładnie tak. – przytaknął
- Tu jej nie widziałem. – odparł, zgodnie z tym, co widział, lub jego teorii, jej tu rzeczywiście nie było – Przynajmniej ja tu jej nie widziałam. – dodał, wzruszając przy tym ramionami
- To gdzie ona do jasnej cholery polazła?! – mówił podniesionym głosem spadkobierca Sharingan, jednak nikt mu nie odpowiedział, gdyż z przedpokoju dopadł ich po raz kolejny krzyk Karin. Trójka mężczyzn westchnęła cicho i ponownie skierowała się do drugiego przedpokoju i musieli przyznać, że takiego obrazka to nie spodziewali się ujrzeć… Na podłodze nadal siedziała zdenerwowana Karin, jednak tym razem dosłownie na jej głowie siedziała mała uciekinierka, która jakby specjalnie targała ją za jej czerwone włosy. Seledynowo włosy widząc to wybuchnął gromkim i niepohamowanym śmiechem. Niestety Karin o dziwo nie zareagował na jego śmiech, gdyż była zbyt zajęta darciem się na cały dom i siłowaniem się z tą małą niewinną istotką.
- Bierzcie tego małego demona z mojej głowy!!!!!!!!! – krzyczała, mimo iż ten obrazek rozbawił nie tylko Suigetsu, ale również i pozostałą dwójkę mężczyzn, jednak Ci woleli to tłumić w sobie głęboko. Niestety, ale Uchiha po krótkiej chwili, zaczął pomału kierować się w stronę czerwono włosej kobiety i gościa, jakiego miała na głowie.
- Chodź tu mała… nic Ci nie zrobię… - mówił z lekkim sarkazmem, bo gdyby tylko mógł to by rozszarpał tego małego brzdąca na miejscu, teraz był już pewien, że ta mała blondynka jest córką Kyubiego. To nie ulegało już żadnej wątpliwości. Jednak dziewczynka widząc że kruczowłosy zmierza w jej kierunku, od razu odskoczyła od swojej ofiary i pobiegła prosto w stronę Uchihy, mężczyzna na to się trochę zdziwił, lecz po chwili uśmiechnął się chytrze, gdyż sądził że jego cel jest już blisko. Jednak jego wyraz twarzy zmienił się w momencie, gdy dziewczynka nie wskoczyła mu w ramiona, tylko przebiegła mu pod nogami i pognała prosto po schodach w górę.
- Ehh… biegnie do waszego pokoju. – powiedział Suigetsu, który był nieco oszołomiony, sprytem tej małej dziewczynki, która z początku wydawała mu się taka niewinna…
- Widzę… - warknął i ruszył w jej stronę. Sui jakby dostała motorka z tyłu wdrapywała się po drewnianych schodach, prosto do sypialni.
- A co z wazonem? Lub jego resztkami? – spytał Juugo, poruszając bardzo dobry temat, gdyż nikogo wcześniej nie kusiło pozbierać porcelanowych odłamków. Uchiha przeklął pod nosem i ruszył w ślad za małą ofiarą. Jednak reszta „Jastrzębia” pozostała na dole, lecz żadnemu nie było śpieszno pomóc Karin podnieść się z podłogi i żaden tego nie uczynił. Gdy kruczowłosy dotarł już na górę, ujrzał całą i zdrową panienkę Uzumaki, bawiąca się jakimiś kosmetykami Sakury, którymi malowała po całej podłodze. Lecz na jego nieszczęście to on z wielkim impetem wpadł w odłamki i zaczął kląć na cały głos.
- Cholerna Sakura!!! – warknął – A teraz grzecznie chodź do mnie! – powiedział lekko podniesionym głosem, najwidoczniej nerwy zaczynały nim szargać.
- Nieee. – odparła i odrzuciła na obok, rzeczy swojej przybranej ciotki, następnie wskoczyła na łóżko i zaczęła na nim skakać
- Złaś! – rozkazał srogo
- Ciocia mi pozwoliła. – powiedziała szczerząc swoje białe ząbki

- Ciocia? – zdziwił się, jednak nagle go olśniło – Co dokładniej Ci ciocia powiedziała?! – spytał zmieniając trochę ton, na bardziej milszy [?]. Jednak ta pokręciła przecząco głową. – Jak mi powiesz, to dam Ci dużo czekoladek. – dodał, z chytrym uśmiechem na twarzy…

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya