Naruto
wraz ze swoją wierną przyjaciółką, właśnie dochodzili do
posiadłości Uzumakich. Blond włosy mężczyzna wyrażał pewną
obawę, związaną z powrotem do domu, bez córki, która została
pod opieką bezuczuciowego przyjaciela, który prawie całe swoje
życie poświęcił zemście. Był trochę przestraszony jej reakcją,
gdyż nie na darmo Sakura kilka lat temu, udzielała jej kilku
ważnych porad, jak postępować z nim, czy nawet jak się skutecznie
obronić i właśnie od tej pory zaczynał się bać swojej żony,
gdy coś przeskrobał. Jednak jeszcze nigdy nie wrócił do domu,
sam… bez dziecka… Jeszcze chwilka, a będzie świadom swego losu…
Z nie małą obawą nacisnął na pozłacaną klamkę, a następnie
delikatnie popchnął drzwi do środka, aby mógł wejść wraz z
różowowłosą, do środka. Gdy przekroczył mały drewniany próg,
od razu uderzył go łagodny zapach, gotowanych potraw, w końcu
zbliżała się pora obiadowa, lecz miał dziwne przeczucie, że z
dzisiejszym obiadem się będzie musiał pożegnać. Sakura widząc
minę niebieskookiego, jaka u niego właśnie zagościła
zachichotała pod nosem. Wiedziała, czemu jej przyjacielowi nie jest
za wesoło wracać teraz do domu. W końcu Hinata, która zazwyczaj
była znana ze swojej spokojności i opanowania, w niektórych
przypadkach potrafiła być wybuchowa, zwłaszcza, jeśli chodziło o
jej rodzinę, lub jedyną jak na razie córkę. Lazurowe tęczówki
zlustrowały twarz pani Uchihy i w odpowiedzi poczuł jej delikatną
dłoń na swoim barku. W tej chwili wiedział już, że na nią może
liczyć. Westchnął w myślach i ruszył w stronę kuchni, gdzie
spodziewał się zastać swoją żoną. I się nie mylił, gdy tylko
wszedł do pomieszczenia, zobaczył jej długie granatowe włosy i
szczupłą sylwetkę przy kuchence. Od razu wyczuła, że ktoś jej
się przygląda, więc nie czekając ani chwili dłużej, odwróciła
się w stronę gościa. Widząc męża uśmiechnęła się.
-
Weź Sui i siadajcie już, bo obiad już jest gotowy. –
powiedziała, odchodząc od kuchenki i wyciągając głębokie
talerze z szafki
-
No właśnie, Hinatko… eeee…. no, bo wiesz…. – zaczął się
plątać w zdaniach, Uzumaki, po raz kolejny odwróciła się w
stronę męża i dopiero teraz ujrzała Sakurę, jednak swojej córki
nigdzie nie dostrzegała
-
Gdzie jest Sui? – spytała z małą nutką obawy w głosie
-
Jakby Ci to powiedzieć… Sui jest… ee… - mówił nadal lekko
zakłopotany
-
Gdzie jest?! – spytała podniesionym głosem i z niebezpiecznymi
iskierkami w oczach
-
Co byś powiedziała na wersje, że nic jej nie jest? I że wróci do
nas niedługo? – zapytał, przymykając lekko oczy. Różowo włosa
widząc, że jej przyjaciółce zaraz nerwy puszczą, postanowiła
złagodzić trochę sytuacje i sama wszystko wyjaśnić.
-
Hinata spokojnie, Sui nic nie jest, zaraz Ci wszystko wytłumaczę. –
wtrąciła Sakura, białe oczy spoczęły teraz na sylwetce niedawnej
panny młodej, czekając na dalsze wyjaśnienia – Zanim cokolwiek
powiem więcej, wiec, że twojej córce nic nie zagraża i że cały
czas trzymam rękę na pulsie wraz z Naruto. – dodała, Hinata jej
nie przerwała, czekała cierpliwie, co różowo włosa ma do
powiedzenia – A więc twoja córka przebywa właśnie w moim domu,
pod opieką Sasuke, może to mu da do myślenia, bo dobrze wiesz, że
twoja córka, odziedziczyła charakter Naruto, co do robienia
zamieszania i bałaganu. – skończyła, a na twarzy pani Uzumaki
jakby zawitała ulga
-
Przynajmniej ty jedna umiesz wszystko wyjaśnić. Po tym, co
powiedział Naruto, myślałam że rzeczywiście coś złego się
stanie, a teraz widzę że to tylko rozgrywki małżeńskie. –
powiedziała już o wiele spokojniejszym tonem swojego melodyjnego
głosu
-
Mam nadzieję, że się nie gniewasz na mnie, że nie powiadomiłam
Cię wcześniej, ale to wyszło tak nagle. A bardzo chciałam dać
jakąś nauczkę, temu napuszonymi bucowi. – mówiła, jednak
wypowiadając ostatnie zdanie, złość ją ogarnęła
-
Eh…. A dopiero, co wczoraj się pobraliście a już kłótnie? –
spytała pani Uzumaki
-
Kłótnie?! Mówiłem Ci już, że to będzie wojna domowa i się nie
myliłem, bo dzisiaj rano o mało co się nie pozabijali na polu
treningowym numer 3. – wtrącił z nie małym przejęciem blond
włosy mężczyzna i w tej samej chwili zaczął iść w stronę
kuchenki, gdzie stał garnek z ciepłą zupą, która przed chwilą
ugotowała jego żona i gdy już zanurzał łyżkę w naczyniu, po
czuł pierzący ból na dłoni
-
Ani mi się waż! Nawet nie wiesz jak mnie nastraszyłeś! Zamiast od
razu mi powiedzieć gdzie jest Sui, to musiałeś mnie nastraszyć! O
nie, z obiadu dzisiaj nici, może coś dostaniesz jak wrócisz mi z
nią do domu, ale nie wcześniej! – powiedziała ostro
-
Ale Hinatka, no proszę, no. – mówił błagalnym głosem
-
Nie Hinatkuj mi tu tylko, bo i tak zdania nie zmienię. Ja już znam
twoje sposoby, a jak powiesz cos jeszcze na ten temat, to będą
również nici z ramenu. – groziła mu, Sakura zachichotała jak
ujrzała zbitą twarz przyjaciela – A tak w ogóle na jak długa
jest Ci potrzebna? – spytała się przyjaciółki
-
Za jakąś godzinę, możemy po nią iść. – odpowiedziała
-
Dobrze, a teraz siadaj, dam ci trochę zupy. – dodała, normalnie
Uchiha, by odmówiła gdyż nie chciała nadużywać gościnności
przyjaciół, jednak od rana nic nie jadła, ze względu, że jej
jajecznicę zjadł Sasuke. No, ale w końcu była spalona, właśnie
dzięki niemu… ale cóż poradzić… Usiadła przy stole, gdzie
jej przyjaciółka już po chwili podała jej gorący talerz zupy. Za
to Naruto mógł się przypatrywać w ten obrazek, gdyż mimo próśb
nic nie dało się zrobić, a ramenu nie chciał mieć zabronionego…
~~**~~
Tymczasem
w posiadłości klanu Uchiha, trwała zawzięte poszukiwania jedynej
jak na razie potomkini Uzumakich. Pan domu, którym był nie, kto
inny jak Sasuke, właśnie jak oparzony wpadł do salonu, wraz z
Suigetsu. Kruczowłosy zaczął bacznie lustrować całe
pomieszczenia, jednak gdy nie dostrzegł swojej zguby, warknął do
swojego towarzysza, który przebywał już wcześniej w tym pokoju…
-
Gdzie jest ten mały bachor?!
-
Chodzi Ci tego dzieciaka, którego miałeś wcześniej na rękach? –
spytał zdezorientowany Juugo
-
Dokładnie tak. – przytaknął
-
Tu jej nie widziałem. – odparł, zgodnie z tym, co widział, lub
jego teorii, jej tu rzeczywiście nie było – Przynajmniej ja tu
jej nie widziałam. – dodał, wzruszając przy tym ramionami
-
To gdzie ona do jasnej cholery polazła?! – mówił podniesionym
głosem spadkobierca Sharingan, jednak nikt mu nie odpowiedział,
gdyż z przedpokoju dopadł ich po raz kolejny krzyk Karin. Trójka
mężczyzn westchnęła cicho i ponownie skierowała się do drugiego
przedpokoju i musieli przyznać, że takiego obrazka to nie
spodziewali się ujrzeć… Na podłodze nadal siedziała
zdenerwowana Karin, jednak tym razem dosłownie na jej głowie
siedziała mała uciekinierka, która jakby specjalnie targała ją
za jej czerwone włosy. Seledynowo włosy widząc to wybuchnął
gromkim i niepohamowanym śmiechem. Niestety Karin o dziwo nie
zareagował na jego śmiech, gdyż była zbyt zajęta darciem się na
cały dom i siłowaniem się z tą małą niewinną istotką.
-
Bierzcie tego małego demona z mojej głowy!!!!!!!!! – krzyczała,
mimo iż ten obrazek rozbawił nie tylko Suigetsu, ale również i
pozostałą dwójkę mężczyzn, jednak Ci woleli to tłumić w sobie
głęboko. Niestety, ale Uchiha po krótkiej chwili, zaczął pomału
kierować się w stronę czerwono włosej kobiety i gościa, jakiego
miała na głowie.
-
Chodź tu mała… nic Ci nie zrobię… - mówił z lekkim
sarkazmem, bo gdyby tylko mógł to by rozszarpał tego małego
brzdąca na miejscu, teraz był już pewien, że ta mała blondynka
jest córką Kyubiego. To nie ulegało już żadnej wątpliwości.
Jednak dziewczynka widząc że kruczowłosy zmierza w jej kierunku,
od razu odskoczyła od swojej ofiary i pobiegła prosto w stronę
Uchihy, mężczyzna na to się trochę zdziwił, lecz po chwili
uśmiechnął się chytrze, gdyż sądził że jego cel jest już
blisko. Jednak jego wyraz twarzy zmienił się w momencie, gdy
dziewczynka nie wskoczyła mu w ramiona, tylko przebiegła mu pod
nogami i pognała prosto po schodach w górę.
-
Ehh… biegnie do waszego pokoju. – powiedział Suigetsu, który
był nieco oszołomiony, sprytem tej małej dziewczynki, która z
początku wydawała mu się taka niewinna…
-
Widzę… - warknął i ruszył w jej stronę. Sui jakby dostała
motorka z tyłu wdrapywała się po drewnianych schodach, prosto do
sypialni.
-
A co z wazonem? Lub jego resztkami? – spytał Juugo, poruszając
bardzo dobry temat, gdyż nikogo wcześniej nie kusiło pozbierać
porcelanowych odłamków. Uchiha przeklął pod nosem i ruszył w
ślad za małą ofiarą. Jednak reszta „Jastrzębia” pozostała
na dole, lecz żadnemu nie było śpieszno pomóc Karin podnieść
się z podłogi i żaden tego nie uczynił. Gdy kruczowłosy dotarł
już na górę, ujrzał całą i zdrową panienkę Uzumaki, bawiąca
się jakimiś kosmetykami Sakury, którymi malowała po całej
podłodze. Lecz na jego nieszczęście to on z wielkim impetem wpadł
w odłamki i zaczął kląć na cały głos.
-
Cholerna Sakura!!! – warknął – A teraz grzecznie chodź do
mnie! – powiedział lekko podniesionym głosem, najwidoczniej nerwy
zaczynały nim szargać.
-
Nieee. – odparła i odrzuciła na obok, rzeczy swojej przybranej
ciotki, następnie wskoczyła na łóżko i zaczęła na nim skakać
-
Złaś! – rozkazał srogo
-
Ciocia mi pozwoliła. – powiedziała szczerząc swoje białe ząbki
-
Ciocia? – zdziwił się, jednak nagle go olśniło – Co
dokładniej Ci ciocia powiedziała?! – spytał zmieniając trochę
ton, na bardziej milszy [?]. Jednak ta pokręciła przecząco głową.
– Jak mi powiesz, to dam Ci dużo czekoladek. – dodał, z chytrym
uśmiechem na twarzy…
No comments:
Post a Comment