16. Gdzie jest ten bachor?!

Po południe w Konoha… Dwójka shinobi szła właśnie główną ulicą wioski,rozmawiając. Jakieś pół godziny wcześniej, opuścili pole treningowe numer trzy,gdzie zostawili wkurzonego Uchihę, wraz z małą córeczką Uzumaki’ego.
- Ehh.. Sakura-chan, czy jesteś pewna, że on jej nic nie zrobi? – spytałblond włosy mężczyzna, a jego ton głosu był lekko zaniepokojony.
- Spokojnie, moje pijawki mają go na oku, zresztą twój klon również. A on itak dobrze wie, że nie może nic jej zrobić. – odpowiedziała
- No ja mam nadzieję, bo jeśli nie to Hinata już zadba o to, aby wąchałkwiatki od spodu. – dodał
- Nie martw się, do takiej sytuacji nie dojdzie. Prędzej to jemu trzebabędzie wykupić miejsce w psychiatryku, po kilku godzinnym pobycie z twojącórką, niż to ażebyś musiał sobie dołek w ogrodzie kopał. – powiedziała z nieukrywanym rozbawieniem na twarzy – A teraz chodź, idziemy do ciebie do domu,lepiej żebym to ja wytłumaczyła wszystko Hinacie, niż ty. – dodała, na co jejprzyjaciel zrobił przerażoną minę, bo myślał, że jego żona się o niczym niedowie, lecz poszedł…
~~**~~
Tymczasem w innej części wioski liścia, chluby Krainy Ognia. Pewienkruczowłosy mężczyzna dochodził właśnie do swojego domu, klnąc pod nosem naswoją małżonkę. Całą drogę powrotną przedźwigał małą blondynkę, gdyż niechciała iść na własnych nóżkach. I po jakiś piętnastu minutach, wziął jąponownie na ręce. I był zmuszony tak ją targać aż po wejście do posiadłości.Przechodząc próg domu, był pewny, iż jest sam, jednak się pomylił, gdy wszedłdo salonu, ujrzał tam siedzącego na fotelu Juugo. Brązowo oki, powoli odwróciłgłowę w stronę łuku, gdzie stał spadkobierca, sharingan, wraz z jakimśdzieckiem, które widział po raz pierwszy w życiu. Ten widok go zdziwił, niespodziewał się, że kiedykolwiek jego oczy, ujrzą taki obrazek przed sobą.
- Gdzie jest reszta? – rzucił w jego stronę
- Karin wyszła. – odparł, kiwając mu porozumiewawczo głową, co Uchiha,doskonale zrozumiał – A Suigetsu chyba rozpakowuje zakupy w kuchni, które kazałamu zrobić twoja żona. – dodał, kończąc swoją odpowiedzieć. Kruczowłosy nieczekając na nic więcej opuścił pomieszczenie. Natomiast jego „podwładny” niewypytywał się o ów dziewczynkę, gdyż stwierdził, iż to nie jest jego sprawa. Jednak,gdy wszedł do innego pomieszczenia, gdzie znajdowała się kuchnia, zastała gozupełnie inna sytuacja.
- Sasuke… co to za dziecko? – spytał seledynowo włosy, gdy tylko ujrzał hebanoweoczy a wraz z nim małą nieznaną dziewczynkę
- Córka Naruto. – odparł, sadzając ją na blacie stołu – Zajmij się nią. –rzucił do niego po chwili
- Chyba żartujesz, jak ja nigdy się dzieckiem nie zajmowałem. A takiegomałego brzdąca to na oczy nie widziałem. – odpowiedział lekko zakłopotanyspoglądając na małą dziewczynkę o białych oczach - A skoro to córka Kyubi’ego,to, czemu sam się nie zajmuje swoją córką?
- Powiem tak… Sakura. – odparł, jednak nie chciało mu się dalej kontynuowaćtej rozmowy
- A więc żonka, Cię wrobiła w rolę niańki, czyżby to miało coś wspólnego zwaszą poranną konwersacją, na temat haremu? – spytał z rozbawieniem, lecz wodpowiedzi dostał jedynie piorunujące spojrzenie kruczowłosego – Dobra, dobra,już nic nie mówię. – dodał
- Chcę czekoladkę! – usłyszeli podniesiony głos, oboje spojrzeli w tejsamej chwili na siedząca dziewczynkę na drewnianym stole, z wyszczerzonymiząbkami na twarzy, i machając wesoło swoimi małymi nóżkami
- To nie dom pomocy społecznej, nie dostaniesz żadnych słodyczy. – odparłoschle Uchiha, na co natychmiast dostał odpowiedź w formie wrzasków białookiej. Suigetsu od razu zatkał swoje uszy, słysząc jej piskliwy głosik. - Małairytująca dziewucha, przestań wrzeszczeć! – kontynuował, jednak tym razem tonjego głosu zmienił się na bardziej donośny. Lecz zamiast uciszyć ją, pogorszyłsprawę jeszcze bardziej, gdyż ona jeszcze bardziej nasiliła swoje krzyki.
- Może jednak dasz jej coś słodkiego? – spytał seledynowo włosy, odchylającna chwilę jedną dłoń z ucha, aby móc usłyszeć odpowiedź Uchihy
- Nic z tego, a później uzależni się od słodyczy i będzie na mnie. – odparłstanowczo – A ty mała… – tu zwrócił się córki przyjaciela, wziął ją na ręce ipostawił na ziemi - …idź się gdzieś bawić i przestań wrzeszczeć już. Onazrobiła mały grymas na twarzy i wyszła z kuchni. Suigetsu odetchnął i wreszcie odsunąłręce od uszu i westchnął.
- Muszę przyznać, że ta mała ma głos. Ile ona w ogóle ma lat?
- A bo ja wiem… wygląda na jakieś dwa. – powiedział zgodnie z prawdą, bonie wiedział dokładnie, w jakim jest wieku jego tymczasowa podopieczna. – Gdzieona w ogóle polazła? – spytał rozglądając się po pomieszczeniu
- No przecież kazałeś jej wyjść i się bawić.
- Kazałem jej się bawić tutaj, a nie gdzieś iść.  – odpowiedział nieco zły, bo przecież nieminęło nawet godziny jak już zgubił dziecko. Po chwili oboje usłyszeli głośnykrzyk, ich towarzyski z przedpokoju, gdzie oboje od razu się skierowali. Tamujrzeli leżącą na podłodze czerwono włosą, z wyrazem wściekłości wymalowanym natwarzy.
- Co do za mały potwór tu biega?! – krzyknęła, poprawiając sobie okulary nanosie
- Gdzie pobiegła?! – spytał Sasuke tym samym tonem, co ona, a ona pokazałamu dłonią drogę do salonu – Suigetsu łap ją! – rozkazał
- Ale to nie mój dzieciak?! – oburzył się
- A czy mój?! – spytał kruczowłosy – Dobra, oboje. – dodał i wraz zseledynowo włosym skierowali się do pomieszczenia gdzie znajdował się Juugo. Nieminęło nawet pół minuty gdy tam się znaleźli.

- Gdzie jest ten mały bachor?! – warknął Uchiha, gdy wręcz wleciał dosalonu

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya