Po
południe w Konoha… Dwójka shinobi szła właśnie główną ulicą
wioski,rozmawiając. Jakieś pół godziny wcześniej, opuścili pole
treningowe numer trzy,gdzie zostawili wkurzonego Uchihę, wraz z małą
córeczką Uzumaki’ego.
-
Ehh.. Sakura-chan, czy jesteś pewna, że on jej nic nie zrobi? –
spytałblond włosy mężczyzna, a jego ton głosu był lekko
zaniepokojony.
-
Spokojnie, moje pijawki mają go na oku, zresztą twój klon również.
A on itak dobrze wie, że nie może nic jej zrobić. –
odpowiedziała
-
No ja mam nadzieję, bo jeśli nie to Hinata już zadba o to, aby
wąchałkwiatki od spodu. – dodał
-
Nie martw się, do takiej sytuacji nie dojdzie. Prędzej to jemu
trzebabędzie wykupić miejsce w psychiatryku, po kilku godzinnym
pobycie z twojącórką, niż to ażebyś musiał sobie dołek w
ogrodzie kopał. – powiedziała z nieukrywanym rozbawieniem na
twarzy – A teraz chodź, idziemy do ciebie do domu,lepiej żebym to
ja wytłumaczyła wszystko Hinacie, niż ty. – dodała, na co
jejprzyjaciel zrobił przerażoną minę, bo myślał, że jego żona
się o niczym niedowie, lecz poszedł…
~~**~~
Tymczasem
w innej części wioski liścia, chluby Krainy Ognia.
Pewienkruczowłosy mężczyzna dochodził właśnie do swojego domu,
klnąc pod nosem naswoją małżonkę. Całą drogę powrotną
przedźwigał małą blondynkę, gdyż niechciała iść na własnych
nóżkach. I po jakiś piętnastu minutach, wziął jąponownie na
ręce. I był zmuszony tak ją targać aż po wejście do
posiadłości.Przechodząc próg domu, był pewny, iż jest sam,
jednak się pomylił, gdy wszedłdo salonu, ujrzał tam siedzącego
na fotelu Juugo. Brązowo oki, powoli odwróciłgłowę w stronę
łuku, gdzie stał spadkobierca, sharingan, wraz z jakimśdzieckiem,
które widział po raz pierwszy w życiu. Ten widok go zdziwił,
niespodziewał się, że kiedykolwiek jego oczy, ujrzą taki obrazek
przed sobą.
-
Gdzie jest reszta? – rzucił w jego stronę
-
Karin wyszła. – odparł, kiwając mu porozumiewawczo głową, co
Uchiha,doskonale zrozumiał – A Suigetsu chyba rozpakowuje zakupy w
kuchni, które kazałamu zrobić twoja żona. – dodał, kończąc
swoją odpowiedzieć. Kruczowłosy nieczekając na nic więcej
opuścił pomieszczenie. Natomiast jego „podwładny” niewypytywał
się o ów dziewczynkę, gdyż stwierdził, iż to nie jest jego
sprawa. Jednak,gdy wszedł do innego pomieszczenia, gdzie znajdowała
się kuchnia, zastała gozupełnie inna sytuacja.
-
Sasuke… co to za dziecko? – spytał seledynowo włosy, gdy tylko
ujrzał hebanoweoczy a wraz z nim małą nieznaną dziewczynkę
-
Córka Naruto. – odparł, sadzając ją na blacie stołu – Zajmij
się nią. –rzucił do niego po chwili
-
Chyba żartujesz, jak ja nigdy się dzieckiem nie zajmowałem. A
takiegomałego brzdąca to na oczy nie widziałem. – odpowiedział
lekko zakłopotanyspoglądając na małą dziewczynkę o białych
oczach - A skoro to córka Kyubi’ego,to, czemu sam się nie zajmuje
swoją córką?
-
Powiem tak… Sakura. – odparł, jednak nie chciało mu się dalej
kontynuowaćtej rozmowy
-
A więc żonka, Cię wrobiła w rolę niańki, czyżby to miało coś
wspólnego zwaszą poranną konwersacją, na temat haremu? – spytał
z rozbawieniem, lecz wodpowiedzi dostał jedynie piorunujące
spojrzenie kruczowłosego – Dobra, dobra,już nic nie mówię. –
dodał
-
Chcę czekoladkę! – usłyszeli podniesiony głos, oboje spojrzeli
w tejsamej chwili na siedząca dziewczynkę na drewnianym stole, z
wyszczerzonymiząbkami na twarzy, i machając wesoło swoimi małymi
nóżkami
-
To nie dom pomocy społecznej, nie dostaniesz żadnych słodyczy. –
odparłoschle Uchiha, na co natychmiast dostał odpowiedź w formie
wrzasków białookiej. Suigetsu od razu zatkał swoje uszy, słysząc
jej piskliwy głosik. - Małairytująca dziewucha, przestań
wrzeszczeć! – kontynuował, jednak tym razem tonjego głosu
zmienił się na bardziej donośny. Lecz zamiast uciszyć ją,
pogorszyłsprawę jeszcze bardziej, gdyż ona jeszcze bardziej
nasiliła swoje krzyki.
-
Może jednak dasz jej coś słodkiego? – spytał seledynowo włosy,
odchylającna chwilę jedną dłoń z ucha, aby móc usłyszeć
odpowiedź Uchihy
-
Nic z tego, a później uzależni się od słodyczy i będzie na
mnie. – odparłstanowczo – A ty mała… – tu zwrócił się
córki przyjaciela, wziął ją na ręce ipostawił na ziemi - …idź
się gdzieś bawić i przestań wrzeszczeć już. Onazrobiła mały
grymas na twarzy i wyszła z kuchni. Suigetsu odetchnął i wreszcie
odsunąłręce od uszu i westchnął.
-
Muszę przyznać, że ta mała ma głos. Ile ona w ogóle ma lat?
-
A bo ja wiem… wygląda na jakieś dwa. – powiedział zgodnie z
prawdą, bonie wiedział dokładnie, w jakim jest wieku jego
tymczasowa podopieczna. – Gdzieona w ogóle polazła? – spytał
rozglądając się po pomieszczeniu
-
No przecież kazałeś jej wyjść i się bawić.
-
Kazałem jej się bawić tutaj, a nie gdzieś iść. –
odpowiedział nieco zły, bo przecież nieminęło nawet godziny jak
już zgubił dziecko. Po chwili oboje usłyszeli głośnykrzyk, ich
towarzyski z przedpokoju, gdzie oboje od razu się skierowali.
Tamujrzeli leżącą na podłodze czerwono włosą, z wyrazem
wściekłości wymalowanym natwarzy.
-
Co do za mały potwór tu biega?! – krzyknęła, poprawiając sobie
okulary nanosie
-
Gdzie pobiegła?! – spytał Sasuke tym samym tonem, co ona, a ona
pokazałamu dłonią drogę do salonu – Suigetsu łap ją! –
rozkazał
-
Ale to nie mój dzieciak?! – oburzył się
-
A czy mój?! – spytał kruczowłosy – Dobra, oboje. – dodał i
wraz zseledynowo włosym skierowali się do pomieszczenia gdzie
znajdował się Juugo. Nieminęło nawet pół minuty gdy tam się
znaleźli.
-
Gdzie jest ten mały bachor?! – warknął Uchiha, gdy wręcz
wleciał dosalonu
No comments:
Post a Comment