W
Krainie Ognia, zbliżały się już godziny popołudniowe. O tej
porze słońce znajdowało się wysoko na niebie, a większość
mieszkańców wioski, zmierzała do swoich domów, aby zjeść główny
posiłek tego dnia. Jednak było parę osób, którym wcale się tam
nie śpieszyło. Na polu treningowym numer trzy, odbywała się w tej
chwili zacięta walka pomiędzy nowym małżeństwem, które od
wczoraj jest razem, póki śmierć ich nie rozłączy… Kunoichi
sprytnie wykiwała właśnie swojego męża, jednak w tej chwili z
wielkiej kłęby kurzu, jaka unosiła się nad ziemią, pojawiły się
duże ilości ładunki elektryczne, uformowane w skupisko błyskawic,
które teraz z niesamowitą prędkością nacierały na różowo
włosą. Blondyn widząc to zareagował od razu, szybkim ruchem dłoni
wykonał swoje Kage Bunshin, które z równie ogromną prędkością
utworzyły rasengan i w ostatniej chwili pojawiły się tuż przed
przyjaciółką. Dwie ogromne siły uderzyły w siebie nawzajem
dosłownie sekundę później. Sylwetka zielonookiej zachwiała się,
po czym pod siłą uderzenia upadła. Dwa klony Uzumakiego po
natarciu zniknęły... Pył w momencie uderzenia opadł, tak, że
było widać dokładnie jak dwie siły o potężnym natężeniu
wbijają się w siebie nawzajem, z zawrotną szybkością. Jednak to
jutsu czwartego Hokage, przedarło się przez chidori przeciwnika,
uderzając go zwalniając przy tym prędkość, aby za mocno go nie
poturbować. Zielono oka patrzyła swoimi soczystymi oczami na
sylwetkę męża, która po chwili zniknęła, a w jej miejsce
pojawiła się jedynie kłęba szarego dymu.
~
Jutsu teleportacji… przynajmniej umiesz coś nowego… ~ pomyślała
wstając z ziemi. Natomiast nie minęło nawet pół minuty, gdy
Sasuke pojawił się na polu bitwy, z nie za bardzo za ciekawą miną
na twarzy…
-
Co to miało być? – warknął – Kto Ci się pozwolił wtrącać
nie do swojej walki? – spytał wkurzony, spoglądając na
niebieskookiego który nadal siedział na kamieniu z córką na
kolanach
-
A kto powiedział, że to będzie walka tylko i wyłącznie pomiędzy
tobą a mną? – spytała z ironią kunoichi opierając się o
drzewo, które stało za nią. Ten wykrzywił usta, robiąc znaczny
grymas przy tym, bo gdyby nie zdążył się teleportować to było
by już po nim. I tak w okolicach jego pępka było widać ranę
wywołaną uderzeniem blondyna.
-
Może skończymy już tą dziecinadę? – spytał z sarkazmem stając
w pozycji do ataku, jednak po chwili syknął z bólu, mimo iż rana
nie była zbyt wielka, to przysparzała mu duże problemy. Różowo
włosa przekręciła oczami widząc to.
-
Czyżby Naruto zbyt mocno Cię potraktował? – spytała podchodząc
pomału w jego stronę – Coś chyba koniec walki na dziś… jak na
razie można uznać, że mamy remis, bo muszę przyznać że byłeś
całkiem, całkiem. – powiedziała takim tonem jakby od niechcenia
-
A czy to ważne, wiesz, że i tak nie zmienisz zdania, Hokaga, więc
tak czy inaczej będziesz musiała mnie znosić w ANBU, dopóki to mi
się znudzi, lub twoja sensei zmieni zdanie, co jest mało
prawdopodobne. – odpowiedział jej, udając ten sam ton, co jego
małżonka
-
Ale wiesz że będziesz musiał znosić moje rozkazy, bo to mój
oddział, gdzie tylko i wyłącznie JA wydaję rozkazy. – mówiła
zbliżając się coraz to bliżej do niego, ten po marudził trochę
pod nosem, jednak wiedział, że innego wyjścia nie ma.
-
Taaa… - odparł znużony tą konwersacją. Zielonooką denerwował
ten jego ton, taki spokojny, oschłym i bez nawet najmniejszego
uczucia…
-
Jednak jest coś, co musisz jeszcze zrobić, bo ani ja ani Naruto nie
mamy teraz czasu, a ty, jako mój mąż powinieneś to wykonać bez
najmniejszego problemu. Zresztą przecież zależy Ci na potomku…
musisz na to zasłużyć. – powiedziała spokojnym tonem gdy była
już tuż przy nim i zaczęła uleczać jego ranę.
-
Co to ma być? - rzucił
Tymczasem
Naruto zauważył, co zamierza Sakura i zaczął rozmawiać ze swoją
córką.
-
Sui, ja zaraz pójdę z ciocią Sakurą, a ty zostaniesz z wujkiem.
Nie bój się, nic Ci nie zrobi. – powiedział do dziewczynki,
która siedziała na jego kolanach, jednak niechętnie przytaknęła
swoją małą główką. Nie znała Sasuke, dziś zobaczyła go
dopiero po raz pierwszy. Po chwili na całym polu treningowy dało
się słyszeć oburzenie ze strony Uchihy, na wieść, co ma zrobić…
-
Nie ma mowy!!! Ty chyba oszalałaś!!! – mówił podniesionym
tonem, ona go zignorowała i kończyła leczyć ranę, zadaną
wcześniej przez przyjaciela – Ty mnie słuchasz?! – warknął,
gdy nie usłyszał od niej żadnej odpowiedzi, ani nie ujrzał
reakcji…
-
Tak, w przeciwieństwie do ciebie. – powiedziała spokojnym tonem
gdy już jego rana była wyleczona
-
Coś sugerujesz?! – po raz kolejny warknął do niej
-
Nie, ja tylko stwierdzam fakty. – odparła – A tak a propos jej
imię to Sui i to córka Naruto. – powiedziała wskazując na
przyjaciela i dziewczynkę. Uzumaki pomachał do nich, widząc, że
się na nich patrzą.
-
Powiedziałem Ci już że N-I-E !!!! – dodał tym samym tonem,
tylko, że tym razem przeliterował ostatnie słowo
-
Nie jestem niedorozwinięta psychicznie, abyś musiał literować mi
jakiekolwiek słowa. – powiedziała krzyżując ręce na piersi –
Naruto, Sui chodźcie tutaj, niańka załatwiona! – krzyknęła w
ich stronę
-
Sakura! Nie przeginaj! Ile razy mam Ci mówić, że nie! – mówił
podniesionym głosem
-
Nie to nie! Ale pożegnaj się z tym, że pozwolę Ci wejść do
sypialni, a o potomku możesz zapomnieć. Chociaż i tak wątpię, że
jakikolwiek taki by był… - powiedział, jednak ostatnie zdanie
powiedziała pod nosem, tak, że nikt jej nie słyszał.
-
Wiesz, że do tego nie potrzebuję twojej zgody, tylko ciała. –
odparł oschle, kunoichi w tej chwili spiorunowała go morderczym
spojrzeniem.
-
Nie odważyłbyś się! – powiedziała, lecz w jej tonie nie było
już takiej pewności jak wcześniej
-
Widzę, że twoje zdecydowanie Cię opuściło. – powiedział, a
jego kącik ust lekko się uniósł do góry
-
Zmieniłam zdanie masz się nią zająć!!! – dodała wkurzona i
wzięła małą blondyneczkę od ojca i dała ją mężowi – Ja
ujrzę na niej chodź jedno zadrapanie to zabiję!!! – rzuciła
przez ramię i odeszła wraz z Uzumakim, zostawiając
zdezorientowanego Uchihe i Sui, którą trzymał na wyciągniętym
rękach przed sobą.
-
Pięknie… - powiedział pod nosem sarkastycznie
No comments:
Post a Comment