14. Rasengan!!!!!

Trójka shinobi wraz z dwuletnią dziewczynką znajdowali się właśnie na wyznaczonym wcześniej polu. Gdzie kilka lat temu, odbyli swój pierwszy trening, jako drużyna 7. Jednak teraz to nie miał być żaden trening, tylko mały test sprawdzający, który miał sprawdzić dokładne umiejętności pana Uchihy. Co było tylko i wyłącznie planem jego żony, gdyż nie miała zamiaru znosić jego w swoim oddziale. Miała pewny plan, który zamierzała wtoczyć w życie, w trakcie walki. Naruto zgodził się na jej pomysł, w końcu to tylko na parę godzin nic więcej… Lecz dla kruczowłosego później te kilka godzin okaże się bardzo długim zakończeniem dzisiejszego dnia.  Dzisiejszy dzień był wprost idealny na walkę. Różowo włosa stała koło jednego z trzech pali, opierając się o niego i wpatrując w niebo nad sobą. Po chwili jednak jej powieki zamknęły się, a lekki wiaterek zaczął muskać jej twarz i bawić się jej włosami. Przez chwilę pogrążyła się w relaksie, jaki doznawała z tej chwili, jednak tą błogą chwile przerwał jej niespodziewanie głos jej męża…
- Czyżbyś już na samym początku zamierzała zrezygnować? – spytał z wyraźną drwiną w swoim głosie, kunoichi na te słowa, gwałtownie otworzyła swoje soczyście zielono oczy, które teraz spoglądały na niego ze wściekłością.
- Słońce ty moje, nie bądź aż taki pewny siebie, bo zanim się zorientujesz to będziesz leżał obolały na ziemi. – powiedziała i nie czekając na jego reakcje rzuciła w niego trzema kunai. Uchiha trochę się zdekoncentrował, lecz w ostatniej chwili złapał wszystkie ostrza pomiędzy palcami prawej dłoni.
- Ehh… irytująca kobieta… - powiedział pod nosem, tak, że go nie usłyszała. Tym razem to on zaczął, jednak nie zamierzał być dla niej łagodnym, oj nie… Przynajmniej nie tym razem… Spadkobierca Sharingan zaczął pomału wyciągać swoją katanę, po czym wykonał kilka gestów dłoni, uaktywniając tym samym chidori, które w tej chwili przepływało przez jego broń.
~ Znowu to samo. ~ westchnęła w myślach, widząc, co szykuje mężczyzna stojący niedaleko niej ~ Jednak tym razem, nie będzie powtórki. ~ dodała szybko uśmiechając się chytrze do niego, po czym wykonała parę pieczęci i zniknęła z oczu zebranych tu osób.
- Łał… - zachwycała się mała blondyneczka – Tato… Gdzie jest ciocia? – spytała od razu, gdy ujrzała jak kobieta o różowych włosach nagle zniknęła
- Zaraz ją zobaczysz, a teraz patrz i obserwuj jak twoja ulubiona ciotka, daje w kość twojemu wujkowi. – dodał z nie schodzącym uśmiechem z jego twarzy
- Wujkiem? – spytała wpatrując się w ojca, tak, aby upewnić się, że to, co przed chwilą usłyszała było prawdą. Lecz słownej odpowiedzi nie usłyszała, jedynie kiwnięcie głową niebieskookiego mężczyzny mogło ją utwierdzić, że się wcale nie przesłyszała. Dziewczynka nie dopytując się dalej, ponownie spojrzała w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą widziała kunoichi, która obiecała jej cukierki. Po chwili ponownie ją ujrzała, tuż za plecami kruczowłosego. Jednak ten tak jakby wyczuł to, co zamierza zrobić i uniemożliwił jej atak z tyłu, łapiąc ją. Lecz w pewnej chwili coś się zaczęło dziać, a dokładniej mówiąc, jej szczupła sylwetka zniknęła w gęstym dymie, a na jej miejsce pojawiła się drewniana kłoda.
~ Kawarimi… kto by pomyślał? ~ przeszło mu przez myśl, po czym niesłyszalnie westchnął. Nie uaktywnił jak na razie swojej największej broni; sharingan; gdyż uważał, że taka „irytująca” i „bezsilna” kobieta jak ona, nie jest tego warta…. To by zraziło jego dumę, gdyby musiał to uczynić, wolał to zrobić trochę inaczej… Gdy dym po kilku sekundach zniknął, zaczął się bacznie rozglądać po bokach. Jednak jego uwadze uszło pewne miejsce, a dokładniej mówiąc, to, co znajdowało się nad nim. I ona to wykorzystała, nad nim pojawiła się jego małżonka z ostrym kunai, od którego odbijało się światło słoneczne. Shinobi nie zawahał się, jednym cięciem uderzył w kobietę. Jakiego szoku doznał, gdy ujrzał kolejną kłodę, która tym razem była rozleciała się dwa równe kawałki. Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, myślał, że załatwi tą sprawę raz, dwa, lecz ona postanowiła bawić się z nim w kotka i myszkę. Niby było to takie proste, jednak nadal irytujące. Po jakiejś chwili pojawiła się tuż przed nim, Sasuke uniósł delikatnie swoją katanę do góry, gotowy do oparcia atak, jednak po raz kolejny zdarzyło się coś, czego się nie spodziewał… Jej rękawiczki na dłoniach, były mocno zaciśnięte, po chwili uderzyła z całej siły z rozmachem w ziemie. Niezadowolony Uchiha w ostatniej chwili zdążył odskoczyć, z pola rażenia. Podłoże było rozkruszone, na co najmniej 15 metrów, w każdym kierunku.  Jego twarz nadal nie wyrażała praktycznie niczego, prócz zimności i obojętności na wszystko, jednak w środku cały się gotował z zaistniałej sytuacji. Był zły jak cholera, delikatnie mówiąc, co nie za dobrze wróży każdemu jego wrogowi, z jakim walczył i będzie walczył. Jednak w tej chwili źle to wróżyło kunoichi, która stała kilkanaście metrów przed nim.
~ No dobrze, koniec obrony… pora zaatakować. ~ pomyślał i już miał zaatakować, gdy do jego uszu dobiegł przesłodzony głos żony
- Kochanie co tak słabo? – spytała, na co ten nie zareagował – Czyżby czasami nikt Ci nie pomagał w walkach? Sądząc po twoich towarzyszach to, ta ruda małpa odpada, a stawiałabym na tego eh.,. Juugo czy jak mu tak, chociaż Suigetsu może też by się spisał. – droczyła się z nim, kącik jego ust lekko uniósł się do góry…
- Moja droga, widać Ci, którzy rozgłaszają o twojej sile, się najwidoczniej mylą. – powiedział oficjalnym tonem – Może jednak, Tsunade to nie taka dobra nauczycielka? Lub może po prostu jesteś nadal… za słaba? – chciał ją wyprowadzić z równowagi, wiedział że wtedy może stać się nieobliczalna.
- Oj kochanie, wiesz że tak nic nie wskórasz? – spytała nadal tym samym słodkim aż do przesady tonem głosu – A zwłaszcza ze mną… - dodała po cichu

W tej samej chwili, to Uchiha zaatakował ją z chidori które nadal „płynęło” w jego katanie. Kunoichi dzięki swojej zwinności unikała jego ciosów. Jednak wydawało jej się że kruczowłosy nie daje z siebie wszystkiego, jakby się ograniczał, niecąc jej nic zrobił. Prychnęła pod nosem, postanowiła to wykorzystać, gdy była odwrócona do niego tyłem, niezauważalnie wykonała kilka pieczęci, a po kilku sekundach, koło niej, pojawiły się cztery jej kopie. Razem było teraz 5 różowo włosach kunoichi, które zręcznie go okrążyły w odległości jakiś trzech metrów od niego.
~ Nie dość że muszę się użerać z jedną taką wnerwiającą kobitą, to jeszcze utworzyła swoje klony. ~ westchnął w myślach i gdy już chciał wykonać jakiś kolejny ruch, poczuł jak ziemia pod jego nogami się rozpada… Co było wywołane tym że pięć młodych kobiet zręcznie uderzyły w ziemie, robiąc ogromne BUM na całą okolice. Uzumaki zakrył ręką twarz córeczki, aby przez przypadek pył albo jakiś odłamek skalny nie uderzył ją. Wielka kłęba dymu unosiła się przez kilka sekund nad pobojowiskiem, za nim całkowicie opadła, to z jej wnętrza zaczęły wydobywać się pioruny, która skutecznie zniszczyły klony pani Uchihy. Gdy już ładunki elektryczne miały uderzyć w swój ostatni cel, powietrze przeszedł krzyk….
- RASENGAN!!!!!!

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya