13. Oj przymknij się matole

Kruczowłosy mężczyzna siedział w swoim pokoju, a raczej w sypialni, którą dzielił ze swoją żoną. Odkąd różowo włosa opuściła pokój z wielkim hukiem, nie ruszył się nawet o centymetr z fotela, wpatrując się w widok za oknem. Nie wiedział, czemu nie powiedział jej, że już nie jest geninem, doskonale wiedział, że skoro idzie do Hokage, to od niej się dowie paru rzeczy. Wolał się z nią podroczyć. A co do rozbitego wazonu, to nawet nie kiwnął palcem, aby go sprzątnąć, bo, po co? Po piętnastu minutach przestał wyglądać przez okno, a teraz zaczął lustrować cały pokój, w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby zwrócić jego uwagę. A tym czymś po niedługim czasie okazały się nierozpakowane się jeszcze kartony ze starego mieszkania zielonookiej. Coś go z nich zaintrygowało, najprawdopodobniej były to wystająca ramka i parę okładek książek. Mimowolnie zmarszczył brwi i wytężył wzrok ku swojemu celowi. Po czym wstał z fotela, na którym spędził tak dużo czasu i zaczął kierować się pod ścianę. Gdzie zaciekawiony zaczął wyciągać poszczególne rzeczy z kartonowych pudełek. W ramce, która wcześniej przykuła jego uwagę, okazało się, że było w nich zdjęcie, na którym znajdował się Team 7, sprzed kilku lat. Zdziwiło go to… myślał, że dawno pozbyła się tego zdjęcia, jednak nie… ona nadal je miała. Po kilku minutach błogiego spoglądania na „obraz” z dzieciństwa, odłożył drewnianą ramkę, na podłogę, po czym jego ręka skierowała się po kolejną rzecz w kartonie. Okazało się, że były to książki medyczne, po zaginanych zżółkniętych kartkach i małych notatkach na krańcach każdej strony, wywnioskował, że różowo włosa, dość często z nich korzystała. Następną rzeczą, na jaką natknęła się jego ręka w kartonie, był srebrny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie drobnego i skromnego serduszka, z delikatną strzałą, którą przechodziła przez jedną połówkę serduszka. Na jego twarzy, pojawił się grymas, który był spowodowany niemałym zdziwieniem, przecież takie coś powinna nosić na swojej szyi, a nie na samym dnie jakiegoś kartonu. Gdy już miał sięgał po coś innego, usłyszał donośne głosy dochodzące z dołu, westchnął cicho. Dobrze wiedział, z czym to się równa… jego żona powróciła… Wstał z podłogi, włożył wisiorek do kieszeni, niechętnie zaczął kierować się w stronę drzwi, aby zejść na dół i dowiedzieć się jaki jest powód wrzasków różowo włosej.
||**||
Kilka minut wcześniej…
Zielonooka kobieta wraz z blond włosym przyjacielem i jego córką, weszli do posiadłości Uchiha. Mężczyzna nigdy wcześniej nie był jeszcze tutaj, dlatego też jego lazurowe tęczówki zaczęły lustrować poszczególne pomieszczenia. Natomiast mała Sui, kurczowo trzymała się ręki swojej cioci, gdyż chciała już dostać wcześniej obiecane cukierki. Po chwili cała trójka wkroczyła do kuchni, gdzie akurat jeszcze nikogo nie było. Różowo włosa podeszła z dzieckiem na rękach, do trzeciej szafki po prawej, w poszukiwaniu czegoś słodkiego. Jednak na nic takiego się nie natknęła. W innych szafkach również było pusto, jak i w lodówce. Po chwili do kuchni, weszła czerwono włosa, która spojrzała z wyższością na przybyłych gości.
- Gdzie jest Suigetsu? – spytała różowo włosa
- Twój pies na posyłki, poszedł tam gdzie go wysłałaś. – odparła z jadem, po czym weszła w głąb pomieszczenia. Na twarzy zielonookiej pojawił się grymas zadowolenia, chociaż on jeden, ją słucha. Uzumaki lustrował obie kunoichi i ich mordercze spojrzenia względem siebie.
- A i radzę zmienić ton. – dodała z przekąsem w głosie, podając Sui swojemu ojcu
- Czyżbyś mi groziła? – zapytała takim samym tonem głosu, jak wcześniej
- Oj a co by powiedział mój mąż, gdyby się dowiedział, że Ci grożę? – spytała z nie małą wcale ironią, naciskając na słowo „mąż”. Okularnica słysząc jak zielonooka wymówiła zdanie, poprawiła sobie okulary na nosie, po czym zacisnęła mocno pięści. I rzuciła się z nimi, na nią. Różowo włosa odwróciła się w jej stronę i w ostatniej chwili złapała ją za nadgarstki. Po czym odepchnęła ją od siebie. I złapała za nóż.
- Uważaj sobie! I wyprzedzając twoje pytanie, to tak to jest groźba!! – powiedziała donośnym głosem, wymachując jej przed nosem ostrym ostrzem noża.
- Bo co?! Zawołasz męża?! – pytała z drwiną, na co zielonooka, prychnęła jedynie pod nosem
- Myślisz, że bez niego sobie nie poradzę?! To jesteś w wielkim błędzie! – odparła z jadem i widoczną niechęcią do niej. Po czym okręciła nóż w dłoni i wyrzuciła go w stronę kunoichi. W tym samym momencie do kuchni wszedł kruczowłosy i na jego nieszczęście, nóż który rzuciła jego żona, wbił się w ścianę tuż koło jego głowy.
- Znowu kobieto chcesz mnie zabić?!?!?! – krzyknął w stronę żony
- Przestań się drzeć, bo dziecko już się ciebie boi. – rzuciła do niego jakby od niechcenia, dopiero teraz zauważył, że w kuchni oprócz dwóch kłócących się kobiet, jest jeszcze jego blond włosy przyjaciel wraz ze swoją córką. – A i sądzę że Karin nadaję się jako pierwsza do twojego haremu. – dodała z przekąsem w głosie, i gdyby nie glos czerwono włosej, to pewnie tym razem to on by rzucił się na swoją żonę.
- Jaki harem? – spytała spadkobiercy Sharingan
- Nie wiedziałaś że Sasuke zakłada Harem, gdyż chce potomka? – wtrąciła się była panna Haruno
- Sakura! – warknął przez zaciśnięte zęby. Uzumaki bacznie lustrował i zapamiętywał każde wypowiedziane słowo. A za to jego córka, stała teraz na jego kolanach i bawiła się jego włosami.    
- No przecież mówię prawdę. – powiedziała głosem niewiniątka – Aha i kochanie musimy porozmawiać, co do twojej wczorajszej konwersacji z Hokage, o której nic nie wiem. – dodała z wymalowanym przebiegłym uśmiechem na twarzy. Ten tylko podszedł do kuchennego blatu i wziął butelkę wody, po czym ją odkręcił…
- To moja sprawa, z kim rozmawiam i o czym… ale mów, o czym dokładniej chcesz gadać. – powiedział jakby od niechcenia i zaczął pić wodę prosto z butelki.
- Ponoć już nie jesteś geninem… co mnie nieco frustruje, ale to tylko taki mały szczegół, a przechodząc do rzeczy, właśnie się dowiedziałam że Tsunade-sama dodała Cię do MOJEGO oddziału ANBU i za jej zgoda, postanowiłam że Cię wpierw sprawdzę. – odpowiedziała z chytrym uśmiechem
~ O tym mowy nie było… Ale jak przegra, to może chociaż na trochę, da mi spokój… ~ westchnął w myślach
- Dobra… Z przyjemnością porachuję Ci kości. – odparł
- A ja doprowadzę, że będziesz zbierał zęby z ziemi.
Naruto słysząc ich konwersacje uśmiechnął się szatańsko, wiedząc, co dokładnie planuje jego przyjaciółka. Sama myśl o tym przyprawiała go o dużą dawkę humoru.
- No, więc przyjaciele, walka rozpocznie się za pół godziny, na polu treningowym numer 3. – wtrącił się blond włosy

- Oj przymknij się matole… - rzucił do niego Uchiha

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya