13

Noc... Rozowowlosa kunoichi z wioski Liscia dwie godziny temu oddala sie w slodkiem objecia Morfeusza, pana snu... O dziwo zasnela spokojnie, rozmyslajac o minionym dniu... W tym samym czasie po pokoju w ktorym spala rozlegl trzask otwierajacego zamka od drzwi, ktos delikatnie przekrecal klucz w zamku. Po chwili drzwi powoli sie uchylily, jednak to nie obudzilo spiacej dziewczyny... Wysoki chlopak widzac brak reakcji ze strony Sakury, smialym jednak cichym krokiem wszedl do pokoju, zamykajac za soba drzwi, przez jego ramie byly przerzucone dwa snieznobiale reczniki, jeden wiekszy a drugi mniejszy i ciuchy nalezace do Haruno,  poloz je na krzesle obok sciany, i juz mial wyjsc gdy dziewczyna niespokojnie odwrocila sie w jego strone, jednak dalej spala... Kruczowlosy nie mogl sie powstrzymac, wzial ow krzeslo i powoli zaczal z nim podchodzic do jej lozka i gdy je postawil przysiadl na nim kolo jej lozka, nastepnie jak zaczarowany wpatrywal sie w nia. Jego twarz byla bardzo blisko jej, czul jej cieply oddech na swojej twarzy. Ponownie zaczal zblizac swoja twarz blizej jej, jednak po chwili opanowal sie i oddalil lekko, jednak nie przestawal jej obserwowac... Usiadl na krzesle na ktorym polozyl chwile wczesniej reczniki, i swoim zimnym wzrokiem patrzyl jak spi... Wydawalo mu sie ze sni jej sie cos milego, bo umiechala sie przez sen. Ten piekny usmiech rozpromienial jej twarz, nawet noca, nawet gdy jej oczy byly zamkniete... Nie wiedzal czemu, ale lubil jej usmiech, byl taki... taki... radosny i szczery... Nie wiedzial ile czasu spedzil w pokoju, jednak wiedzial ze dosc sporo... Wstal z krzesla na ktorym siedzial i skierowal sie w strone drzwi, na jego nieszczescie nadepnal na deske ktora niesfornie zaskrzypiala, co nie za bardzo spodobalo sie spiacej kunoichi... Na jej twarzy powstal wyraz zniesmaczenia a potem jej powieki zaczely sie pomalu otwierac, widzac tu Uchiha jak szybko tylko mogl wyszedl z jej pokoju. Gdy otworzyla oczy, instyktownie popatrzyla w strone drzwi, drzwi ktore sie wlasnie zamykaly... ujrzala tylko i wylacznie cien... Jednak nie wiedziala do kogo moze on nalezec... Zaspana usiadla na lozku i przetarla dlonmi twarzy, sciagac przy tym samym pare spiochow z oczu. Rozejrzaka sie po pokoju... nic sie nie zmienilo, procz tego, ze kolo jej lozka bylo krzeslo ktorego wczesniej tu nie bylo, co ja zdziwiolo... Na ow krzesle
dojrzala swoje ciuchy, ktore byly czyste, plus dwa reczniki, roznej wielkosci. Nie wiedziala ktora jest godzina, jednak w tym pokoju nie bylo zadnego zegarka aby to sprawdzic, ale czula ze sa juz godziny poranne. Wziela ubrania i reczniki, po czym skierowala sie do lazienki. Fakt, jej czystosc ja odstraszala, jednak jeszcze bardziej odstarszal ja, jej wlasny zapach... Gdy weszla do lazienki, jak zwykle ledwo palaca
sie zarowka oswietlila pomieszczenie, dziewczyna delikatnie zrzucila z siebie ciuchy ktore nalezaly do Karin i juz chciala wejsc pod prysznic, gdy sobie przypomniala, co bylo gdy odkrecila wode w umywalce, dla pewnosci aby nie byc jeszcze bardziej brudnym, odkrecila kurek z ciepla woda, zanim weszla do kabiny prysznicowej... Widzac co zaczelo z wyplywac z bateri, ulzylo jej ze postanowila wpierw sprawdzic wode, ktora byla jeszcze gorsza, niz wtedy gdy odkrecila kurek w umywalce... Czekala chyba dobre pietnascie minut az woda zmieni swoja barwe, gdy wreszcie sie doczekala tego momentu, bez wahania weszla wreszcie pod prysznic, jednak przez cala kompiel obawiala sie zeby czasami brudna woda znowu nie powrocila... Wiec jak najszybciej oplukala sie pod goraca woda, aby przez przypadek nie byc brudna od blota. Nastepnie owinela sie w duzy recznik, a mokre wlosy obwiazala w mniejszy. Po czym wydarla swoje mokre cialo i narzucila na siebie, swoje czyste ubranie i wyszla z lazienki. W pokoju jak zwykle nikogo nie bylo, po raz kolejny usiadla na swoim lozku, pograzajac sie w nudzie...
~~**~~
Kilka minut wczesniej gdy Sasuke zobaczyl jak oczy kunoichi sie otwieraja, postanowil ulotnic sie z jej pokoju, nie chcial aby jeszcze sie dowiedziala... chcial jeszcze troche zwlekac... jeszcze pare dni... Ponownie przekrecil klucz w drzwiach od jej pokoju i oddalil sie w strone kuchni... O dziwo zastal tam spiaca na stole Karin, na co Uchiha zdeka sie wkurzyl...
- KARIN!!! Co ty robisz na tym stole??!! - powiedzial podniesionym glosem, na co dziewczyna sie troche przestraszyla, i z hukiem spadla z stolu prosto na twarda podloge
- Spie, a niby co mialam robic!
- Od tego jest lozko, a nie stol jeszcze przy ktorym wiekszosc z nas je!
- Niby jak mialam spac w swoim lozku, skoro do mojego pokoju spakowaliscie JA. Mimo tego nie mialam zamiaru blagac o miejsce do spania Juugo, Suigetsu, czy nawet Kabuto. A ty nie otwierales jak pukalam do twojego pokoju. - powiedziala, a Sasuke zwyczajnie to olal, spojrzal na zegarek ktory znajdowal sie na scianie i zdziwil sie... bylo dwadziescia po osmej, a gdy zmiezal do pokoju zielonookiej bylo zaledwie po dwudziestej drugiej... czyzby... czyzby... spedzil cala tam noc? Nie wiedzial co z nim sie stalo... czemu go tak zahipnotyzowala?? Czerwonowlosa zauwazyla ze kruczowlosy patrzac na zegar zamyslil sie... jednak ona nie wiedziala nad czym, wiec
postanowila wyrwac go ze stanu chwilowej nieswiadomosci...
- Powiesz mi wreszcie co ona tu robi? I co ze zwojem? Macie go? - spytala, wtedy wzrok Uchihy spoczal na niej a nie na zegarze
- Jest wiezniem, a co do zwoju to nie, nie mamy go jeszcze.
- Co w nim jest takiego waznego ze ona tu musi byc?! - spytala lekko podniesionym glosem, bo prawda bylo ze nie za bardzo przepadala za Sakura, a zwlaszacza po tym jak uslyszala wczorajszego wieczoru od Suigetsu, ze Sasuke ja zna, jeszcze za czasow jego pobytu w wiosce...
- Informacje dotyczace Akatsuki i planow Hokage wraz z Kazekage. - odpowiedzial
- Czemu po prostu nie mozesz pojsc do niej i zabrac jej go? - kontynuowala swoje pytania, ktore z kazda chwila coraz bardziej go irytowaly
- Poniewaz go nie ma przy sobie. A i jeszcze jedno gdy bedziesz sie z nia widziec, nie znasz mnie, nigdy nie widzialas i pod zadnym warunkiem nie mowiesz jej ze ja tu takze jestem! - powiedzial, gdy zobaczyl jej mine ktora wyrazala widoczne zdziwinie i gdy chciala cos jeszcze dodac, ten tylko powiedzial - Mnie tu dla niej nie ma! A teraz zanies jej cos do jedzenia, tu masz klucz, pamietaj aby zamknac poznie spowrotem. - dodal i rzucil jej maly metalowy przedmiot, a nastepnie wyszedl z kuchni zostawiaja nabuzowana okularnice sama w pomieszczeniu...
~ A moze tak chociaz raz, o mnie by sie pomartwil a nie o nia! ~ warknela w myslach, po czym wziela jakis napoj i pare kromek chleba, posmarowanych maslem i nalozonym na nim serem z pomidorem i takze wyszla z kuchni, w strone niegdys swojego pokoju, klnac pod noseem, najrozniejszymi przeklenstewami swiata. Po drodze na swojej drodze napotyka szarowlosego, ktorego odbarzyla wrogim
spojrzeniem, a nastepnie niespodziewanie wylala na niego troche soku...
- Uwazaj troche, co? - warknal na nie
- Nie bedziesz mi rozkazywal co mam robic. - dogryzla mu dosc podobnym tonem
- Oj widze ze ktos wstal lewa noga. Czyzby zly humor? - spytal z parszywym usmieszkiem na twarzy
- Nie twoj interes, ale widze ze bardzo zalezy ci na poprawieniu mi humoru, a wiec prosze bardzo, zanies to tej jedzy, drugi pokoj po lewej za toba. - powiedziala i wcisnela mu kanapki i sok, ktory ow wczesniej troche na niego wylala, a takze maly kluczyk, po czym odwrocila sie na piecie i zniknela, zostawiajac oszolomionego Kabuto na korytarzu. Na jego twarzy nagle pojawil sie przebiegly usmiech, lecz zaraz
zniknal i skierowal sie w strone pomieszczenia ktore wskazala mu Karin...
Kabuto wlozyl klucz do dziurki, a nastepnie go przekrecil i lekko popchnal drzwi do srodka. W pokoju odrazu zauwazyl siedzaca na lozku w skulonej pozycji, rozowowlosa. Jej zielone spojrzenie spoczelo na nim, odrazu gdy wszedl do pokoju. Zdziwila sie tym widokiem i to bardzo.
~ Czy... czy to on jest liderem? ~ spytala sama siebie w myslach, jednak po chwili wyrwal ja z nich
- Po humorze Karin, widze ze jej sie narazilas.
- Jesli chodzi o ta czerwona malpe, to mam ja serdecznie gdzies!!!! Co ty tu robisz??!! - spytala podniesionym glosem
- Nie widac? - zadrwil, jednak widzac jej mine dodal - Przynioslem ci sniadanie, bo jak ja nazwalas... ah tak... czerwona malpa miala zly humor.
- Nie o to mi chodzilo!!!! Jakie masz stanowisko w Hebi!!!! - mowila coraz to bardziej glosniejszym tonem i wstajac z lozka
- Jak narazie jestem tu na probe. On ofiarowal mi laske. - odpowiedzial
~ A wiec jednak nie jest liderem... Ale kim jest "ON"?? ~ pytala siebie poraz kolejny, tak bardzo pograzyla sie myslach ze nie zauwazyla jak Kabuto, wyciaga za plecami jedno kunai, a druga reka jarzy mu sie zielona czakra... Dopiero gdy zaczal do niej podchodzic, ocknela sie...Jednak bylo juz za pozno... Jego reka przepelniona czakra, dotknela ciala dziewczyny... co spowodowalo tymczasowy paraliz... a nastepnie
upadla na drewniana podloge
- TY PRZEBIEGLY SZCZURZE CZEGO CHCESZ??!! - wydarla sie na niego
- Jednak nie jestes taka sprytna. - powiedzial z ironia w glosie
- CZEGO CHCESZ??!! - powtorzyla tym samym tonem
- Nie moge pozwolic, zeby ktos mial lepsze zdolnosci niz ja, chyba sobie kpisz myslac ze ci na to pozwole. Wiec po prostu zabije cie. - powiedzial, naciskajac na ostatnie zdanie jakie wypowiedzial, i z kunai w reku zaczal do niej podchodzic...
- To byl twoj cel od poczatku?! Od poczatku chciales mnie zabic!! - krzyknela
- Tak... - odpowiedzial i podszedl do lezacej na ziemi, a nastepnie przykucnal i przylozyl jej kunai do szyji

- To twoj koniec... - dodal...

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya