Juz mial
wykonac ciecie... zwyczajnie podciac jej gardlo... gdy drzwi do pokoju
otworzyly sie z wielkim hukiem i wpadl do niego wysoki i dobrze zbydowany
brazowowlosy chlopak... To on mial miec Kabuto na oku, przez kilka dni, to byl
rozkaz Sasuke... Na twarzy szarowlosego pojawil sie przebiegly usmieszek i
jeszcze bardziej przycisnal zimne ostrze kunai do jej szyji...
- Zostaw
ja!! - powiedzial Juugo
- Ciebie
najmniej bym sie tu spodziewal, ale co do tego co powiedziales, to nie, nie
zostawie jej! - odpowiedzial ze szczurowatym wyrazem
twarzy
- W
takim razie, juz mozesz zalowac swoich slow!! - dodal i szybkim krokiem zaczal
kierowac sie w strone napastnika Sakury, kunoichi byla zdezorientowana, najpierw
dwa tygodnie temu, Juugo o malo co jej nie zabil, a w tej chwili staje w jej
obronie, jakby byli dobrymi przyjaciolmi... Nagle po czula jak ostrze juz styka
sie z jej szyja... przestraszyla sie, jeden jego ruch dloni, a mogla po chwili
juz nie zyc, a tym razem nie mogla by sama siebie uleczyc, zwlaszcza po tym jak
ten uzyl na niej, swoje Jutsu paralizu... W ostatniej chwili Juugo zlapal za
nadgarstego Kabuto, a na tego twarzy widac bylo nie za bardzo zadowolona mine.
Nastepnie do pokoju wkroczyl ze swoim
wielkim
ostrzem Suigetsu, jego wielgachny miecz odrazu powedrowal pod szyje
szarowlosego...
- I kogo
to juz jest koniec? - zadrwil z niego Suigetsu - Nieladnie, oj nieladnie, drugi
dzien dopiero tu jestes, a juz nabroiles, wiesz ze on nie bedzie zbytnio
zadowolony, jak dowie sie co probowales jej zrobic. - dodal po czym puscil
oczko do brazowowlosego, ktory odrazu zrozumial o co mu chodzi i gdy miecz
niebieskowlosego lekko odchylil sie od szyji Kabuto, Juugo jak najszybciej
tylko mogl wykrecil mu rece do tylu i zlapal je tak, aby go czasami nie
potraktowal tym samym jutsu co zielonooka, po czym wywalil go z pokoju prosto
na korytarz i zamknal drzwi, ktore o malo co nie wyszly z zawiasow, zostawiajac
przy tym samym Suigetsu z nieporuszajaca sie Sakura...
- Nic ci
nie jest? - spytal
- Nie,
ale napewno lepiej by mi sie lezalo na lozku a nie na twardej podlodze. -
powiedziala
-
Przeciez i tak nic nie czujesz.
- Moze i
nie czuje, ale gdy wroci mi czucie, to bede miala okropny bol plecow, a chyba
nie chcesz chodzic kolo mnie i slyszec jak narzekam na przeszywajacy bol. -
dodala, a na chlopak tylko westchnal, odstawil swoj miecz na bok, po czym
podszedl do niej i wzial ja na rece, a nastepnie polozyl ja na lozku
- Czegos
jeszcze sobie zyczysz? - zazartowal i odniosl sie do niej tonem godnym krolowej
-
Hahaha. - powiedziala z sarkazmem - Nie, ale dzieki za reczniki i moje ciuchy.
- dodala, na co ten tylko zmarszyl brwi i dopiero teraz zauwazyl ze jest w
swoich normalnych ciuchach
-
Reczniki, jakie reczniki? - spytal z wyraznym zdziwieniem w glosie
- No te
ktore mi przyniosles, znalazlam je rano na krzesle. - odpowiedziala
- Aaa o
to chodzi... - powiedzial tak jakby doskonale wiedzial o co chodzi, chociaz nie
za bardzo bylo to prawda...
~ Czyzby
Sasuke sie odwazyl... nie... to malo prawdopodobne... a moze?? ~ przeszlo
mu przez mysl...
~~**~~
Tymczasem
na korytarzu... Wkurzony Juugo prowadzil Kabuto, prosto do Sasuke... Po chwili
napotkali Uchihe, gdy szedl w ich strone, nie wiedzial co sie przed chwila
wydarzylo w pokoju Sakury, ale gdy zauwazyl mine towarzysza, wiedzial ze cos
sie wydarzylo...
- Co
jest? - spytal kruczowlosy
-
Nabroil... - rzucil Juugo - ...o malo co nie zabil tej dziewczyny. - dodal,
Uchiha slyszac to wyciagnal tylko dlon, a nastepnie scisnal w niej szyje
Kabuto, a nastepnie przycisnal go do sciany...
-
Ostrzegalem cie. - powiedzial jego hebanowe oczy wyrazaly gniew, tak samo jak
jego glos, jego dlon coraz bardziej sie zaciskala...
-
Sa...su...ke... - wyjakal Kabuto, probujac zlapac powietrze, po chwili uscisk
na jego szyji zelzal a on sam upadl na ziemie i lapal lapczywie powietrze do
ust...
- Spadaj
stad... I lepiej zebym cie juz nigdy wiecej nie widzial, bo zabije bez
zastanowienia. - powiedzial kruczowlosy patrzac na niego z gory - Juugo
pomoz mu opuscic ten teren. - dodal do brazowowlosego, po czym oddalil sie w
strone pokoju Sakury... Na swojej drodze spotkal po chwili Karin, o dziwo miala
dobry humor. Uchiha przystanal i spojrzal na nia z dziwnym wzrokiem...
-
Dlaczego Kabuto mial klucze do jej pokoju? - spytal lodowatym tonem, dziewczyna
slyszac to wzdrygnela sie
- Bo
niosl jej posiek. - odpowiedziala po chwili
- A czy
czasami ty tego nie powinnas zrobic?! - spytal podnoszac ton, dziewczyna tylko
przelknela sline widzac jego powazny wyraz na twarzy
- Jak ci
kaze cos zrobic, to masz to wykonac, a nie przekazywac to komus innemu. -
powiedzial i wyminal ja
- Moze
powiesz mi prawde, co??!! Kim ona jest??!! I co naprawde tu robi??!! -
krzyczala za nim, jednak on to zignorowal i nie zwracal na to uwagi, a po
chwili zniknal za najblizszym rogiem... Gdy doszedl do drzwi, za ktorymi
znajdowala sie Haruno, przylozyl do nich ucho i sluchal czy ktos tam jeszcze
jest... gdy uslyszal glos
Suigetsu,
uspokoil sie troche, a nastepnie uchylil troche drzwi i nasluchiwal rozmowy...
~~**~~
Rozowowlosa
lezala na lozku, nadal jeszcze nic nie czula, slyszala o tym jutsu, ktorym
potraktowal ja Kabuto od Hokage, ktora sama kiedys zakosztowala tego jutsu,
zreszta Naruto takze... W tej chwili poddala sie rozmowie z Suigetsu, ktory
jeszcze przebywal w jej pokoju, po chwili uslyszala otwierajace sie drzwi...
Odwrocila glowe w ich strone, bo tylko glowa mogla ruszyc, jednak nikogo nie
zauwazyla... Suigetsu zauwazyl jej zaklopotanie na twarzy...
- Eee...
to przeciag. - sklamal, chociaz doskonale wiedzial ze skoro drzwi same sie
otworzyly to to byla sprawka nie kogo innego jak samego Sasuke Uchihy.
- Aha. -
powiedziala, chociaz wydalo jej sie to dziwne, bo w pokoju nie bylo zadnego
okna, ale przyznala mu racje. Gdy Suigestu po chwili chcial wyjsc, gdy kunoichi
powiedziala jeszcze do niego...
- Kiedy
zobacze sie z liderem? - spytala
- Widze
ze bardzo sie niecierpliwisz, jednak to nie zalezy ani odemnie ani odciebie. -
powiedzial i wyszedl... A na korytarzu spotkal nie kogo innego jak swojego
"szefa", ktory stal oparty o sciane, a jego prawa noga byla zgieta i
oparta o sciane, natomiast rece mial wlozone w kieszenie, widac bylo ze nad
czyms duma...
-
Slyszales wszystko? - spytal niebieskowlosy dla pewnosci, ten tylko przytaknal
po czym zniknal w klebie dymu. Suigetsu tylko wzruszyl ramiona i ruszyl
korytarzem...
~~**~~
Po paru
godzinach cialo Sakury wrocilo do stanu normalnosci... Dni mijaly po malu...
Kazdej nocy kruczowlosy zakradal sie do pokoju zielonookiej i spogladal jak
spi, chociaz nawet nie wiedzial czemu to robi. Jednak Sakurze znudzilo sie
czekania na spotkanie z liderem, miala dosc bezczynnego czekania, postanowila
nie czekac dluzej az laskawie "dominujacy samiec" sie do niej
pofatyguje, szczerz to w tej chwili odechcialo jej sie z nim spotykac.
Postanowila sie stad jakos wydostac... Sposob juz znalazla... I postanowila go
wtloczyc w zycie nastepnego ranka... O dziwo tej nocy Uchiha nie pojawil sie w
jej pokoju, zostal u siebie i myslal... Gdy nastal ranek doskonale juz wiedzial
co zrobic, postanowil wreszcie z nia porozmawiac, albo raczej w ogole ukazac
jej sie w koncu. Wyszedl ze swojego pokoju i skierowal sie
prosto
do jej pokoju, otworzyl drzwi za pomoca klucza, a nastepnie pchnal je. Jednak
pokoj byl pusty, byla tylko dosc sporo dziura na sklepieniu, ktora
najprawdopodobniej byla dzielem kunoichi.
~ Zdolna
bestia, ciekawe czy rozwalila to w nocy, czy nie dawno? ~ spytal sam siebie w
myslach, po czym wyszedl z jej pokoju. Na korytarzu spotkal Suigetsu, ktory
zdziwil sie ze widzi wychodzacego Uchihe z pokoju dziewczyny...
- Gdzie
idziesz? - spytal niebieskowlosy
- Po
nasza zgube. - powiedzial i oddalil sie, a Suigetsu ktory nie za bardzo
zakapowal, zerknal do pokoju Sakury, i oniemienial ze zdziwienia
~ A wiec
po to bylo jej wiedziec, czy znajdujemy sie w podziemiach. ~ przelecialo mu
przez mysl
~~**~~
Rozowowlosa
spiesznym krokiem skakala po drzewach w kierunku w ktorym kilka tygodni temu
stoczyla walke z Hebi... Spieszylo jej sie po zwoj... Bo wkoncu nie wykonala
jeszcze misji, ktora jej powiezono... Zdziwila sie jak nikt gdy dowiedziala sie
pierwszego dnia po przebudzeniu, ze oni nie znalezli zwoju, myslala ze stac ich
na wiecej... Gdy po godzinie dotarla do ow drzewa, przy ktorym Karin ja
obserwowala, przystanelam przy nim po raz kolejny, nastepnie zaczela rozkopywac
ziemie pod nim. Po jakis dziesieciu minutach dokopala sie do zwoju, naszczescie
byl caly. Wyciagnela go z dziury i schowala do plecaka, ktory wczesniej
zwedzila z Hebi i odwrocila sie aby
kontynuowac
dalsza droge... Jednak to kogo tam zobaczyla sprawilo ze zamarla w bezruchu,
nie wiedziala co zrobic, jak zareagowac...
-
Sasuke...kun... - tylko tyle zdolala z siebie wydusic
-
Chcialas sie widziec z liderem Hebi, a wiec teraz masz okazje. - powiedzial, po
czym zrenice dziewczyny rozszerzyly sie jeszcze bardziej ze zdziwienia...
No comments:
Post a Comment