14

Juz mial wykonac ciecie... zwyczajnie podciac jej gardlo... gdy drzwi do pokoju otworzyly sie z wielkim hukiem i wpadl do niego wysoki i dobrze zbydowany brazowowlosy chlopak... To on mial miec Kabuto na oku, przez kilka dni, to byl rozkaz Sasuke... Na twarzy szarowlosego pojawil sie przebiegly usmieszek i jeszcze bardziej przycisnal zimne ostrze kunai do jej szyji...
- Zostaw ja!! - powiedzial Juugo
- Ciebie najmniej bym sie tu spodziewal, ale co do tego co powiedziales, to nie, nie zostawie jej! - odpowiedzial ze szczurowatym wyrazem
twarzy
- W takim razie, juz mozesz zalowac swoich slow!! - dodal i szybkim krokiem zaczal kierowac sie w strone napastnika Sakury, kunoichi byla zdezorientowana, najpierw dwa tygodnie temu, Juugo o malo co jej nie zabil, a w tej chwili staje w jej obronie, jakby byli dobrymi przyjaciolmi... Nagle po czula jak ostrze juz styka sie z jej szyja... przestraszyla sie, jeden jego ruch dloni, a mogla po chwili juz nie zyc, a tym razem nie mogla by sama siebie uleczyc, zwlaszcza po tym jak ten uzyl na niej, swoje Jutsu paralizu... W ostatniej chwili Juugo zlapal za nadgarstego Kabuto, a na tego twarzy widac bylo nie za bardzo zadowolona mine. Nastepnie do pokoju wkroczyl ze swoim
wielkim ostrzem Suigetsu, jego wielgachny miecz odrazu powedrowal pod szyje szarowlosego...
- I kogo to juz jest koniec? - zadrwil z niego Suigetsu - Nieladnie, oj nieladnie, drugi dzien dopiero tu jestes, a juz nabroiles, wiesz ze on nie bedzie zbytnio zadowolony, jak dowie sie co probowales jej zrobic. - dodal po czym puscil oczko do brazowowlosego, ktory odrazu zrozumial o co mu chodzi i gdy miecz niebieskowlosego lekko odchylil sie od szyji Kabuto, Juugo jak najszybciej tylko mogl wykrecil mu rece do tylu i zlapal je tak, aby go czasami nie potraktowal tym samym jutsu co zielonooka, po czym wywalil go z pokoju prosto na korytarz i zamknal drzwi, ktore o malo co nie wyszly z zawiasow, zostawiajac przy tym samym Suigetsu z nieporuszajaca sie Sakura...
- Nic ci nie jest? - spytal
- Nie, ale napewno lepiej by mi sie lezalo na lozku a nie na twardej podlodze. - powiedziala
- Przeciez i tak nic nie czujesz.
- Moze i nie czuje, ale gdy wroci mi czucie, to bede miala okropny bol plecow, a chyba nie chcesz chodzic kolo mnie i slyszec jak narzekam na przeszywajacy bol. - dodala, a na chlopak tylko westchnal, odstawil swoj miecz na bok, po czym podszedl do niej i wzial ja na rece, a nastepnie polozyl ja na lozku
- Czegos jeszcze sobie zyczysz? - zazartowal i odniosl sie do niej tonem godnym krolowej
- Hahaha. - powiedziala z sarkazmem - Nie, ale dzieki za reczniki i moje ciuchy. - dodala, na co ten tylko zmarszyl brwi i dopiero teraz zauwazyl ze jest w swoich normalnych ciuchach
- Reczniki, jakie reczniki? - spytal z wyraznym zdziwieniem w glosie
- No te ktore mi przyniosles, znalazlam je rano na krzesle. - odpowiedziala
- Aaa o to chodzi... - powiedzial tak jakby doskonale wiedzial o co chodzi, chociaz nie za bardzo bylo to prawda...
~ Czyzby Sasuke sie odwazyl... nie... to malo prawdopodobne... a moze?? ~  przeszlo mu przez mysl...
~~**~~
Tymczasem na korytarzu... Wkurzony Juugo prowadzil Kabuto, prosto do Sasuke... Po chwili napotkali Uchihe, gdy szedl w ich strone, nie wiedzial co sie przed chwila wydarzylo w pokoju Sakury, ale gdy zauwazyl mine towarzysza, wiedzial ze cos sie wydarzylo...
- Co jest? - spytal kruczowlosy
- Nabroil... - rzucil Juugo - ...o malo co nie zabil tej dziewczyny. - dodal, Uchiha slyszac to wyciagnal tylko dlon, a nastepnie scisnal w niej szyje Kabuto, a nastepnie przycisnal go do sciany...
- Ostrzegalem cie. - powiedzial jego hebanowe oczy wyrazaly gniew, tak samo jak jego glos, jego dlon coraz bardziej sie zaciskala...
- Sa...su...ke... - wyjakal Kabuto, probujac zlapac powietrze, po chwili uscisk na jego szyji zelzal a on sam upadl na ziemie i lapal lapczywie powietrze do ust...
- Spadaj stad... I lepiej zebym cie juz nigdy wiecej nie widzial, bo zabije bez zastanowienia. - powiedzial kruczowlosy patrzac na niego z  gory - Juugo pomoz mu opuscic ten teren. - dodal do brazowowlosego, po czym oddalil sie w strone pokoju Sakury... Na swojej drodze spotkal po chwili Karin, o dziwo miala dobry humor. Uchiha przystanal i spojrzal na nia z dziwnym wzrokiem...
- Dlaczego Kabuto mial klucze do jej pokoju? - spytal lodowatym tonem, dziewczyna slyszac to wzdrygnela sie
- Bo niosl jej posiek. - odpowiedziala po chwili
- A czy czasami ty tego nie powinnas zrobic?! - spytal podnoszac ton, dziewczyna tylko przelknela sline widzac jego powazny wyraz na twarzy
- Jak ci kaze cos zrobic, to masz to wykonac, a nie przekazywac to komus innemu. - powiedzial i wyminal ja
- Moze powiesz mi prawde, co??!! Kim ona jest??!! I co naprawde tu robi??!! - krzyczala za nim, jednak on to zignorowal i nie zwracal na to uwagi, a po chwili zniknal za najblizszym rogiem... Gdy doszedl do drzwi, za ktorymi znajdowala sie Haruno, przylozyl do nich ucho i sluchal czy ktos tam jeszcze jest... gdy uslyszal glos
Suigetsu, uspokoil sie troche, a nastepnie uchylil troche drzwi i nasluchiwal rozmowy...
~~**~~
Rozowowlosa lezala na lozku, nadal jeszcze nic nie czula, slyszala o tym jutsu, ktorym potraktowal ja Kabuto od Hokage, ktora sama kiedys zakosztowala tego jutsu, zreszta Naruto takze... W tej chwili poddala sie rozmowie z Suigetsu, ktory jeszcze przebywal w jej pokoju, po chwili uslyszala otwierajace sie drzwi... Odwrocila glowe w ich strone, bo tylko glowa mogla ruszyc, jednak nikogo nie zauwazyla... Suigetsu zauwazyl jej zaklopotanie na twarzy...
- Eee... to przeciag. - sklamal, chociaz doskonale wiedzial ze skoro drzwi same sie otworzyly to to byla sprawka nie kogo innego jak samego Sasuke Uchihy.
- Aha. - powiedziala, chociaz wydalo jej sie to dziwne, bo w pokoju nie bylo zadnego okna, ale przyznala mu racje. Gdy Suigestu po chwili chcial wyjsc, gdy kunoichi powiedziala jeszcze do niego...
- Kiedy zobacze sie z liderem? - spytala
- Widze ze bardzo sie niecierpliwisz, jednak to nie zalezy ani odemnie ani odciebie. - powiedzial i wyszedl... A na korytarzu spotkal nie kogo innego jak swojego "szefa", ktory stal oparty o sciane, a jego prawa noga byla zgieta i oparta o sciane, natomiast rece mial wlozone w kieszenie, widac bylo ze nad czyms duma...
- Slyszales wszystko? - spytal niebieskowlosy dla pewnosci, ten tylko przytaknal po czym zniknal w klebie dymu. Suigetsu tylko wzruszyl ramiona i ruszyl korytarzem...
~~**~~
Po paru godzinach cialo Sakury wrocilo do stanu normalnosci... Dni mijaly po malu... Kazdej nocy kruczowlosy zakradal sie do pokoju zielonookiej i spogladal jak spi, chociaz nawet nie wiedzial czemu to robi. Jednak Sakurze znudzilo sie czekania na spotkanie z liderem, miala dosc bezczynnego czekania, postanowila nie czekac dluzej az laskawie "dominujacy samiec" sie do niej pofatyguje, szczerz to w tej chwili odechcialo jej sie z nim spotykac. Postanowila sie stad jakos wydostac... Sposob juz znalazla... I postanowila go wtloczyc w zycie nastepnego ranka... O dziwo tej nocy Uchiha nie pojawil sie w jej pokoju, zostal u siebie i myslal... Gdy nastal ranek doskonale juz wiedzial co zrobic, postanowil wreszcie z nia porozmawiac, albo raczej w ogole ukazac jej sie w koncu. Wyszedl ze swojego pokoju i skierowal sie
prosto do jej pokoju, otworzyl drzwi za pomoca klucza, a nastepnie pchnal je. Jednak pokoj byl pusty, byla tylko dosc sporo dziura na sklepieniu, ktora najprawdopodobniej byla dzielem kunoichi.
~ Zdolna bestia, ciekawe czy rozwalila to w nocy, czy nie dawno? ~ spytal sam siebie w myslach, po czym wyszedl z jej pokoju. Na korytarzu spotkal Suigetsu, ktory zdziwil sie ze widzi wychodzacego Uchihe z pokoju dziewczyny...
- Gdzie idziesz? - spytal niebieskowlosy
- Po nasza zgube. - powiedzial i oddalil sie, a Suigetsu ktory nie za bardzo zakapowal, zerknal do pokoju Sakury, i oniemienial ze zdziwienia
~ A wiec po to bylo jej wiedziec, czy znajdujemy sie w podziemiach. ~ przelecialo mu przez mysl
~~**~~
Rozowowlosa spiesznym krokiem skakala po drzewach w kierunku w ktorym kilka tygodni temu stoczyla walke z Hebi... Spieszylo jej sie po zwoj... Bo wkoncu nie wykonala jeszcze misji, ktora jej powiezono... Zdziwila sie jak nikt gdy dowiedziala sie pierwszego dnia po przebudzeniu, ze oni nie znalezli zwoju, myslala ze stac ich na wiecej... Gdy po godzinie dotarla do ow drzewa, przy ktorym Karin ja obserwowala, przystanelam przy nim po raz kolejny, nastepnie zaczela rozkopywac ziemie pod nim. Po jakis dziesieciu minutach dokopala sie do zwoju, naszczescie byl caly. Wyciagnela go z dziury i schowala do plecaka, ktory wczesniej zwedzila z Hebi i odwrocila sie aby
kontynuowac dalsza droge... Jednak to kogo tam zobaczyla sprawilo ze zamarla w bezruchu, nie wiedziala co zrobic, jak zareagowac...
- Sasuke...kun... - tylko tyle zdolala z siebie wydusic

- Chcialas sie widziec z liderem Hebi, a wiec teraz masz okazje. - powiedzial, po czym zrenice dziewczyny rozszerzyly sie jeszcze bardziej ze zdziwienia...

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya