Kruczowlosy wlasnie
wolnym krokiem wychodzil ze swojej siedziby. Musial sie troche przewietrzyc,
przemyslec wszystko... Sam nie wiedzial czemu nie chce rozmawiac z Sakura, ale
moment on nawet nie chce aby sie dowiedziala ze on tu takze przebywa i ze jest
liderem organizacji Hebi. A powod byl nie znany, nawet jak dla niego... Moze
rzeczywiscie nie chce powracac do wspomnien, ktore byly dla niego tak bolesne?
Ale jak wspomnienia zwiazane z druzyna siodma mogly byc dla niego bolesne?
Przeciez przeszedl z nimi tak wiele, dopiero bedac z nimi poczuł ze nalezy do
jakiejs czastki swiata, ze zycie nie polega tylko na zemscie... Jednak wtedy to
sie stalo, najpierw
klatwa Orochimaru na nim,
a potem Itachi... wrocil do wioski na chwile aby dorwac Naruto... wlasnie
Naruto?! Czemu nie przyszedl dokonczyc tego co zaczal kilka lat wczesniej,
czemu nie wrocil aby zmierzyc sie ze swoim mlodszym bratem, lub inaczej mowiac
czemu nie przyszedl z checia zabicia jego. Ale nie... dla Itachiego wazniejsze
bylo zdobycie Naruto, a dokladniej demona ktory w nim tkwi. Wtedy Sasuke ledwo
co przezyl po spotakaniu z bratem, a przezyl tylko wylacznie dzieki pomocy
Tsunade, ktora wowczas sprowadzil do wioski Jiraya i Naruto, jako nowego Hokage
wioski Ukrytej w Lisciach. Wtedy takze zauwazyl jak malo dzieli Naruto od tegu
zeby stal
sie silniejszy niz on,
prawde mowiac Sasuke wtedy czul ze on juz jest silniejszy niz on sam. I to tak
jakby przewazylo szale... wtedy wraz z ninja z wioski dzwieku uciekl ze swojej
rodzinnej wioski, w celu zdobycia wiekszej mocy, tylko po to aby pewnego dnia
zmierzyc sie ze swoim bratem na rowni, a potem go zabic, tak jak on wybil
praktycznie caly swoj rod, bez zadnego wahania, pozostawiajac jedynie przy
zyciu jego. Ale... ale... po co on w tej chwili mieszal Sakure w to, ona nie
brala w tym praktycznie udzialu, po za tym ze byla w jego druzynie. Jednakze
nie miala nic wspolnego ani z Itachim, ani z rywalizacja miedzy nim a Naruto.
Mozna powiedziec ze byla bezstronna, ktoregos dnia prawie ze nie umarla, przez
glupote ich rywalizacji... wtedy na dachu szpitala za bardzo ich obu
ponioslo... chidori vs rasengan... gdyby nie Kakashi-sensei nie wiadomo jakby
sie to skonczylo, jednak napewno nie dobrze... Ale co on wyprawial w tej
chwili? Czemu sie przed nia chowal? Czemu zachowywal sie jak tchorz? Wszystko
bylo by inaczej, gdyby ona oddala im zwoj, wtedy wrocilaby do Konohy, jednakze
ona nie jest juz ta sama osoba co kilka lat temu, zmienila sie i Uchiha dojrzal
ta zmiane w niej... Nagle uslyszal szelest dobiegajacy z krzakow po jego
prawej, nic sobie z tego nie robil, czekal spokojnie w miejscu aby zobaczyc kto
sie
zakrada ku niemu... Po
chwili dalo sie dojrzec krotkie szare wlosy... to byl Kabuto...
- Czego tu szukasz? -
spytal beznamietnie Uchiha
- Dobrze wiesz czego
chce... - powiedzial, Sasuke jedynie przysiadl sobie na najblizszym glazie, byl
zaintrygowany jego postawa - Zabiles Orochimaru i wyszedles z tego bez szwanku.
Slyszalem ze zebrales druzyne. - dodal
- Zebralem i co z tego? -
spytal tym samym tonem glosu co wczesniej
- Chce sie do was
przylaczyc. - powiedzial prosto z mostu
- Przylaczyc? A niby po
co? Twoj pan nie zyje, mozesz odejsc gdzie tylko chesz.
- Latwo powiedziec,
trudniej zrobic. - skwitowal - Wszystkie wioski znaja mnie jako poplecznika
Orochimaru i juz nie raz od jego smierci natknelem sie na ninja ktorzy chcieli
mnie zabic. A korzystajac z okazji ze wam potrzebny jest jakis dobry medic na
wszelki wypadek, chce sie do was dolaczyc. - dodal
- Jakby to powiedziec w
tej chwili mamy juz jednego medycznego ninja, wiec po co nam wiecej? A cos mi
sie zdaje ze jej umiejetnosci przewyzszaja nawet twoje. - powiedzial
kruczowlosy
- Jedynie Hokage Krainy
Ognia jest potezniejsza odemnie. - odparl mu
- A ja twierdze ze jest
jeszcze ktos. - dodal stanowczym tonem, chociaz nie wiedzial czemu to mowi
- Niby kto taki?
- Jej uczennica...
- Aaaa slyszalem ze
przyjela pod swoje skrzydla mloda Haruno, ktora calkiem niezle sie spisuje.
Chodza nawet plotki ze moze ona byc nastepczynia nawet samej Hokage. I masz
racje, ona takze moze mnie przewyzszac.
- Nie podlizuj sie
Kabuto, bo to ci nie pomoze. Jak juz powiedzialem nie potrzebny mi jest kolejny
medyk. - odparl, chociaz tak naprawde nie wiedzial co mowi... wiedzial ze
przekonanie Sakury z wyleczeniem kolejnej rannej osoby z Hebi bedzie rownalo
sie z cudem, gdy dowie sie ze Suigetsu zlapal ja za slowko i ze tak szybko nie
zobaczy sie z przywodca organizacji...
- Chyba niechcesz
powiedziec, ze ona jest takze z toba..
- Tak chce to powiedziec,
jednakze nie jako towarzysz tylko tymczasowy wiezien. Po glebszym przemysleniu
twojej propozyji ulegne, jednak wiec ze nie odrazu zdobedziesz tak latwo moje
zaufanie. Jeden nie potrzebny ruch a skonczy sie to gorzej niz wywalenie z
Hebi. Zrozumiano?- spytal, a gdy ten pokiwal glowa ze dotarlo do nigo,
Uchiha wstal z glazu na ktorym siedzial i skierowal sie spowrotem w strone
swojej siedziby, a za nim kroczyl Kabuto...
~~**~~
Tymczasem w pokoju w
ktorym przetrzymywano Sakure, kunoichi prawie ze zakonczyla leczenie Karin.
Byla troche zmeczona, jednak nie przeszkadzalo jej to, chciala jak najszybciej
spotkac sie z przywodca organizacji w ktorej sie znajduje i jakos stad zwiac.
Gdy po chwili skonczyla, przetarla sobie reka czolo i skierowala sie do brudnej
lazienki, po raz kolejny "wymacala" (bez skojarzen, prosze xD xD xD)
na
scianie lacznik do
swiatla, po czym maly promyk swiatla ktory dochodzil z ledwo palacej sie
zarowki oswietlil lazienke. Podeszla do kranu i odkrecila kurek z ciepla
woda... to samo co wczesniej, najpierw brudna jak bloto woda, a dopiero po
jakis trzech minutach zaczela leciec krystalicznie czysta. Zlaczyla dlonie,
tworzac tak jakby polmisek i skierowala go pod wode, ktora nastepnie znalazla
sie na jej twarzy...
Przydal by sie jej takze
prysznic, jednak nie miala nawet recznika a na sobie miala jakies cudze
ubrania... W tej chwili uslyszala jak ktos wszedl do pokoju, jednak dana osoba
nie wkroczyla do lazienki gdzie znajdowala sie rozowowlosa, widocznie czekala
az wyjdzie z niej. Z poczatku myslala ze to lider przyszedl, jednak gdy wyszla
z lazienki, zobaczyla po raz kolejny w dzisiejszym dniu Suigetsu...
- Wykonalam juz swoja
czesc umowy, teraz twoja kolej. - powiedziala wychodzac z drugiego
pomieszczenia
- Spotkasz sie z nim,
jednak nie dzisiaj, to on zadecyduje kiedy to zrobi, wiec sobie poczekasz. -
odpowiedzial a na jej twarzy zaczal sie malowac wyraz niezadowolenia
- Chyba sobie kpisz ze
mnie! - dodala podniesionym tonem
- Wcale ze nie kpie. Po
prostu mowie co jest prawda, gdy zawarlismy umowe nie bylo nic mowy o tym kiedy
masz sie z nim spotkac. Ale wiec ze to nastapi, jednak dokladniejszej daty nie
moge ci podac, bo jej nie znam. - odpowiedzial ze stoickim spokojem. W tej
samej chwili oczy czerwonowlosej, zaczely pomalu otwierac sie, jednak oni tego
nie zauwazyli, bardziej byli zajeci kloceniem sie miedzy soba o umowe.
Gdy jej oczy otworzyly
sie do konca, na poczatku nie wiedziala gdzie jest, jednak po chwili sobie przypomniala,
to miejsce... to byl jej pokoj. Nie mogla zniesc tego chalasu, tej klotni ktora
odbywala sie obok niej... Na pewno poznawala jeden glos, glos Suigetsu, a
drugiego nie byla za bardzo pewna, po chwili nie wytrzymala, krzyknela...
- MOZECIE PRZESTAC SIE
WYDZIERAC??!! - krzyknela i spojrzala na dwojke ninja ktorzy znajdowali sie w
jej pokoju, dopiero teraz gdy zobaczyla Haruno, poznala jej glos, glos swojej
przeciwniczki, tej ktora ja pokonala...
~ Rzeczywiscie ona jest
niezla... ~ przelecialo mu przez mysl, gdy spojrzal na Sakure ~
...dopiero co ja wyleczyla a ta po chwili odzyskala w pelni swiadomosc...
ladnie... ladnie... ~
- CO ONA TU ROBI??!! -
krzyknela po raz kolejny wskazujac kunoichi i wstala z lozka, stajac
naprzeciwko rozowowlosej
- To tak ladnie
dziekujesz mi za ocalenie co zycia. - powiedziala z sarkazmem zielonooka
- Taaa jasne, mozesz
pomazyc. A teraz gadaj co tu robisz i po jakiego ciula przebywasz w moim pokoju
a na dodatek w moich ubraniach!?
- Oj przepraszam bardzo
wielmozna ksiezniczke, ale ja tu robie niby za wieznia a co do tych ciuchow to
sie w nich obudzilam, wiec z pretensjami nie do mnie, tylko do tych ktorzy mnie
przebierali gdy bylam nie przytomna!! A szczerze to bym wolala swoje, bo te to
jakies szmaty!!! - krzyknela Sakura, dziewczyny byly tak zajete klotnia ze
soba, ze nie dostrzegly otwartych drzwi od pokoju, Suigetsu takze tego nie
zauwazyl, bo bardziej byl zajeciem rozdzieleniem dwoch kunoichi, zeby sie
czasami jeszcze nie pobily...
- ZE NIBY JAK?! Wkrecac
to ja tobie, a nie ty mi! Ze niby ktos cie przebral, nawet jesli to jest prawda
to by musial to robic jakis osobnik plci przeciwnej, bo jak narazie to ja
jestem jedyna dziewczyna nalezaca do Hebi. - niebieskowlosy wiedzial, ze jak
tak dalej pojdzie, to Karin ktora nic nie wiedziala o tym ze ma trzymac jezyk
za zebami, nieswiadomie wygada kto jest ich przywodca... Gdy Sakura miala juz
cos powiedziec, Suigetsu przylozyl jej reke do ust i Karin takze...
- Obie CISZA!!! -
krzyknal - Karin wychodzimy! - powiedzial podniesionym tonem
- To moj pokoj! -
oburzyla sie sciagajac reke chlopaka ze swoich ust
- No to juz wiem, czemu
jest taki syf w lazience. - dogryzla jej Haruno, widzac niezadowolona mine
Karin Suigetsu jak najszybciej wypchnal ja z jej wlasnego pokoju, i sam wyszedl.
Pozostawiajac tym razem sama kunoichi w pokoju.
~~**~~
Uchiha stal oparty o
sciane na korytarzu i przysluchiwal sie przez otwarte drzwi, klotnia, jakie
dochodzily z pomieszczenia obok... Po chwili z pokoju, wyleciala wsciekla
Karin, widzac jej mine, kruczowlosy zrozumial ze ktos jej w tym pomogl. Gdy
czerwonowlosa zobaczyla kolo kogo stoi juz miala krzyknac z zachwytu, jednak
ten pokazal jej ze ma siedziec cicho narazie, co jej sie nie za bardzo
podobalo. Gdy Suigetsu takze wyszedl z pokoju, pokazal mu i Karin, aby poszli
za nim... Ci wykonali to bez najmniejszego wahania, jednak w glowie dziewczyny
roilo sie pelno pytan. Gdy byli jeszcze blisko pokoju w ktorym przetrzymywali
Sakure, doszedl ich krzyk kunoichi...
- SUIGETSU CZY JAK TY SIE
TAM ZWIESZ, PRZYNIES MI JAKIS RECZNIK!!!!!!
- A co to jakis pies na
posylki. - powiedzial pod nosem - Moze Sasuke ty bys jej go zaniosl, co? -
spytal jednak widzac mordercze spojrzenie kruczowlosego, nie powiedzial juz ani
slowa... Karin juz w ogole nie wiedziala o co tu chodzi... Po chwili doszli do
jakiegos pomieszczenia, Uchiha kazal im tam wejsc.... w pokoju przebywal takze
Juugo i ku zdziwieniu reszty Kabuto, ktorego doskonale znali...
- A co on tu robi? -
spytala czerwonowlosa
- Jest nowy. Ma okres
probny. - odpowiedzial, siedzieli tu jeszcze chwili, gdy nagle Sasuke kazal
Kabuto opuscic pokoj...
- Juugo miej go na oku,
nie ufam mu jak narazie. - oznajmil kruczowlosy, a ten tylko kiwnal glowa, po
czym wyszedl aby przygladac sie nowemu w grupie
- Skoro mu nie ufasz, to
czemu on tu jest? - spytala Karin
- Mowia zeby trzymac
przyjaciol blisko, a wrogow jeszcze blizej. - powiedzial
- Ale cos mi sie tu nie
zgadza, przeciez ty omijasz przyjaciol szerokim lukiem. - dodal z sarkazmem
niebieskowlosy, hebanowe oczy po raz kolejny spojrzaly sie na niego z mordem
wypisanych na sobie, i pytaniem "czy cos jeszcze?"
- Dobra a teraz skonczmy
temat tego gada, i wyjasnil mi Sasuke z laski swojej co tu robi ta... ta... -
zaczela jednak nie mogla znalesc slowa ktorym chciala okreslic rozowowlosa
- Jest wiezniem. Ale to
chyba sama ci powiedziala... - odpowiedzial
- Ale ja chce szczegoly!
- powiedziala podniesionym tonem swojego glosu
- Nie ma zadnych
szczegolow! - odpowiedzial jej kruczowlosy tym samym tonem co ona - A teraz
oboje wyjdzcie. - dodal, gdy Karin i Suigetsu znalezli sie na korytarzu,
kunoichi zapytala
- Wiesz ze za toba nie
przepadam i to z wzajemnoscia, ale moze powiesz mi laskawie kim ona jest, co
tutaj robi, po za tym ze jest wiezniem i czemu Sasuke sie tak dziwnie zachowuje?
- Wiem tylko tyle ze
Sasuke zna ja, ponoc byli razem w druzynie, gdy byl jeszcze w Konoha, nic
wiecej nie wiem. A Sasuke to najlepiej sama sie spytaj co sie z nim dzieje, bo
takze nie mam zielonego pojecia. - odpowiedzial - Robi sie juz pozno, ide spac.
- dodal i skierowal sie w strone swojego pokoju
- A ja to niby gdzie mam
spac?! - krzyknela za nim
- Najlepiej na podlodze!
- krzyknal i zniknal za rogiem....
No comments:
Post a Comment