Promienie
słoneczne wdzierały się do sypialni, która znajdowała się na
pierwszym piętrze, w posiadłości klanu Uchiha. Różowo włosa
kunoichi spała na parapecie, a jej głowa była oparta o szklaną
szybę, okna. Zasnęła tak skulona kilka godzin temu, gdy jej mąż
był w łazience i się suszył, a raczej swojej krocze. Jej powieki
zaczęły drgać, a następnie lekko się uniosły. Delikatnie
zamrugała, przyzwyczajając tym samym swoje oczy do jasnego światła
słonecznego, które nie dość, że wpadało do sypialni, przez nie
zasłonięte zasłony, to jeszcze raziły ją w oczy. Przez przypadek
zachwiała się na parapecie i gdyby nie jej szybki refleks, to by
już leżała plackiem na podłodze.
-
Co ja do cholery robie tutaj? – spytała sama siebie przecierając
dłonią swoją twarz i schodząc z parapetu. Jednak widok śpiącego
męża na łóżku ją uświadomił – O nie, ja spałam na
parapecie, a on wygodnie się rozłożył na miękkim łóżku. –
dodała pod nosem z zaciętością w głosie. Podeszła do swoich
kartonów, które nie były jeszcze do końca rozpakowane i
wyciągnęła z jednego z nich, biały jedwabny szlafrok, który na
siebie zarzuciła i prowizorycznie zawiązała w pasie. Skierowała
się w stronę drzwi, aby zejść na dół i zrobić sobie coś do
jedzenia. Jednak przy wyjściu z pokoju, natknęła się na kawałki
porcelany, które jeszcze wczoraj przed spotkaniem z głową Uchihy,
był wazonem.
~
Ja tego sprzątać nie będę. ~ pomyślała i ominęła odłamki,
wychodząc tym samym przez drewniane drzwi z sypialni. Gdy zeszła do
kuchni, nikogo tam nie zastała, wzruszyła jedynie ramionami i
spojrzała na zegar, który miał swoje miejsce na ścianie. Czarne
wskazówki wskazywały dwadzieścia po dziesiątej. Podeszła do
lodówki i otworzyła białe drzwiczki. Zaczęła się po niej
rozglądać. Szczerze mówiąc to nie było w niej niczego
konkretnego, jakieś jajka, dwa pomidory, ogórek, kawałek szynki,
masło i jakaś kiełbasa. Wyciągnęła składanki, jakie są jej
potrzebne na jajecznice. Po czym zaczęła grzebać po szafkach w
poszukiwaniu jakiejś patelni, deski do krojenia i noży. Gdy po
pięciu minutach znalazła wszystko, czego potrzebowała, odkręciła
gaz na kuchence i zaczęła przyrządzać potrawę. Nagle poczuła
wzrok na swoich plecach, odwróciła się w drzwi, gdzie ujrzała
rudowłosą.
-
Może powinnyśmy się sobie przedstawić, skoro mieszkamy w jednym
domu… Sakura… - powiedziała w jej stronę zielono oka, pilnując
swojej jajecznicy
-
Karin. – rzuciła i ponownie zmierzyła Kunoichi, co nie umkło
bystremu wzrokowi różowo włosej
-
Masz coś do mnie? – spytała Uchiha, już całkiem innym tonem
swojego głosu, jednak ta nie odpowiedziała tylko spojrzała na nią
z wyższością. Sakura miała już coś powiedzieć, gdy do ich
uszu, dobiegła konwersacja, czy raczej monolog…
-
Ja Ci mówię, później zrobiło się dość cicho… Albo się
pozabijali, albo do cz… - urwał, gdyż wszedł do kuchni i
zauważył, kto w niej przebywa – O hej. – powiedział nieco
zmieszany w stronę żony „szefa” – Zapomniałem Ci się
wczoraj przedstawić Suigetsu jestem. – dodał zmieniając temat
-
Juugo. – powiedział brązowo włosy
-
Sakura. – odpowiedziała – Suigetsu tak? Pójdziesz zaraz do
sklepu, bo w tym domu nie ma prawie, że niczego do jedzenia. –
dodała z szatańskim uśmiechem i wyciągnęła jakiś skrawek
papieru i długopis, na które natknęła się, gdy przeszukiwała
szafki.
-
Karin pójdzie, mi się nie chcę. – odpowiedział od znudzenia
-
A mi się zdaje, że ty, może to Cię oduczy podsłuchiwania. –
powiedziała z udawanym uśmiechem na twarzy. Seledynowo włosy, już
miał zaprotestować, gdy wszystkich zebranych w kuchni, doszedł
krzyk i wielki huk z pierwszego piętra. „Jastrząb” spojrzał
się pytająco w stronę różowo włosej, która domyśliła się,
co właśnie się stało w sypialni. Jednak jedynie wzruszyła
ramionami i wróciła do smażenia jajecznicy, która prawie była
już gotowa. Już miała wyłączyć gaz i przestawić potrawę na
inny palnik, gdy usłyszała ostre słowa skierowane w jej stronę.
-
Co za irytująca kobieta! Sakura może byś łaskawie zajęła się
pracą kobiety i posprzątała! – a te słowa były wypowiedziane
nie, przez kogo innego, jak przez jej męża
-
Przepraszam bardzo, ale to ty rozwaliłeś ten wazon a nie ja, więc
niby, dlaczego to ja miałabym sprzątać po tobie? – spytała z
ironią w głosie i odwróciła się w jego stronę
-
Że co proszę?! To ty rzuciłaś we mnie nim! Więc to ty, to
posprzątasz! – dodał już nieco podniesionym głosem, widać że
tylko ona jako jedyna potrafi go wyprowadzić z równowagi
-
Oj mężulku nie gorączkuj się tak, w małżeństwie trzeba się
poświęcać. Chyba nic się twojej dumie nie stanie, jak weźmiesz
szczotkę i szufelkę do ręki i ładnie to zmieciesz. Zresztą to i
tak rozbiło się na twojej głowie, więc to ty spowodowałeś, że
się zepsuło. – odpowiedziała jakby gdyby nic i spojrzała na
swój posiłek, który zdążył się już przypilić. Przeklęła
pod nosem, pojawienie się kruczowłosego i przełożyła lekko
spaloną jajecznicę na talerz. Do głowy przyszedł jej pewien
pomysł, na jej twarzy zawitał szatański uśmiech. Po czym dodała
w stronę męża – Nie denerwuj się już tak, siadaj zrobiłam Ci
śniadanie. – jej ton głosu był dość hmm… łagodny (?), jak
na nią i jej osobę. Sasuke tego się nie spodziewał po niej, lecz
musiał przyznać, że głodny to był, dlatego wykorzystując
sytuacje, usiadł i czekał aż żona poda mu posiłek.
-
A ty? – spytał
-
Jadłam już wcześniej. – skłamała, po czym podstawiła mu pod
nos, spaloną jajecznice i dodała – Smacznego. – na twarzy
czarnookiego pojawił się nieznaczny grymas, gdy ujrzał posiłek,
jaki „mu” przygotowała. Różowo włosa, skierowała się w
stronę wyjścia z kuchni, jednak przechodząc obok Suigetsu, wbiła
mu w jego rękę kartkę – To lista zakupów, oczekuję, że jak
wrócę wieczorem to wszystko będzie. – Cały team Uchihy, był
zdziwiony zaistniała sytuacją i nie reagowali. Nigdy nie widzieli
swojego przywódcy, aby tak bardzo się wkurzył i to jeszcze za
sprawą dziewczyny. Nawet Karin go nigdy tak nie wyprowadziła z
równowagi. Ale cóż poradzić… życie… Pani domu schodami
zaczęła kierować się w stronę sypialni, aby się przebrać.
Ciuchy, w jakie miała się dzisiaj ubrać, były naszykowane już na
fotelu, gdzie je wczoraj położyła, aby się zbytnio nie pogniotły.
Wzięła je i weszła do łazienki. Gdzie odbyła poranna toaletę,
przywróciła swoje włosy do odpowiedniego porządku. Po jakiś
piętnastu minutach opuściła ów pomieszczenie, w którym się
znajdowała. W sypialni był już jej mąż, który siedział na tym
fotelu, na którym jeszcze kilka minut temu, leżały jej ubrania.
-
Gdzie idziesz? – spytał się jej tym swoim oschłym tonem
-
Nie będę się tobie spowiadać. – odpowiedziała i już chciała
kierować się w stronę drzwi, gdy poczuła na swoim nadgarstku jego
silny uścisk, odwróciła twarz w jego stronę i spojrzała w jego
hebanowe oczy, westchnęła widząc jego srogi wzrok, po czym dodała
– Do Hokage, ja w przeciwieństwie do ciebie jestem w oddziale
ANBU, a ty nadal na poziomie genina, czyż nie? – po tych słowach
puścił jej nadgarstek, pozwalając tym samym na odejście…
~
Tak jakby mi łaskę robił. ~ pomyślała, po czym wyminęła
odłamki rozbitego wazonu, które nadal leżały na podłodze i
wyszła…
No comments:
Post a Comment