7. Mściciel.


          Siedziała na jego łóżku z podkulonymi nogami, podpierając głowę na kolanach. Nie tak to sobie wszystko wyobrażała. Sądziła, iż dawny przyjaciel zamiast ruszać za nią, będzie regenerować siły. Ale nie, on pomimo swego nienajlepszego stanu musiał wyruszyć za nią w pogoń. Była święcie przekonana, że wyśle za nią swych popleczników, tak jednak się nie stało. Co najgorsze, znalazł ją bez najmniejszego problemu. Gdyby nie te węże… -  warknęła w myślach zła na samą siebie. Nie znosiła tych obślizgłych kreatur, a on, doskonale o tym wiedząc, wykorzystał to bez najmniejszych skrupułów. Mogła jednak nie leczyć go do tego stopnia. Wtedy miałaby większe szanse na powodzenie ucieczki.
         Ciężkie westchnięcie wydobyło się z jej krtani. Tak bardzo chciała wrócić do domu, do Konohy. Ramiona oplotła wokół kolan, przyciskając je bardziej do siebie. Znała Sasuke na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie wypuści jej, dopóki nie dostanie tego, czego chce. W jej przypadku tym czymś był zwój, którego tak naprawdę nie posiadała. Musiała wymyśleć, jak  udowodnić mu, iż niemalże cały czas blefowała, by tylko prawdziwy zwój mógł dotrzeć bezpiecznie do Gaary. Jednak wiedziała, że przekonanie Uchihy do swoich racji nie będzie takim prostym zadaniem.
          Oparła głowę o ścianę, spoglądając pustym wzrokiem na zamknięte na trzy spusty drewniane drzwi znajdujące się tuż naprzeciw niej. Z wyraźnym zniecierpliwieniem czekała, aż drzwi ponownie zostaną otworzone. Po tym jak z krzykiem dosłownie wrzucił ją do pokoju, nie widziała ani jego, ani jego znajomych. Nikt nie przyszedł, nawet Suigetsu, z którym ostatnimi tygodniami miała najwięcej styczności. Jedyne, co oznajmił, nim wyszedł to to, że tym razem to on sam ją przypilnuje, co mogło oznaczać tylko jedno - dzielenie pokoju. Nie wiedziała nawet, dlaczego łzy zaczęły napływać do jej oczu. Szybko starła je, nie chcąc, by ktoś przez przypadek je zobaczył, a następnie pociągnęła nosem.
- Beksa - mruknęła sama do siebie w złości.
          Zastanawiała się, jak długo zajmie jej przekonanie Sasuke, że w rzeczywistości nigdy nie była w posiadaniu zwoju, którego tak bardzo cały czas łaknie tylko po to, by wreszcie znaleźć brata i móc dokonać upragnionej zemsty. Z drugiej strony, skoro już tu jest, może spróbować sprowadzić dawnego przyjaciela do wioski. W końcu Naruto pewnie nigdy by jej nie wybaczył, jeśli chociażby nie spróbowała. Tylko pojawiało się pytanie, jak miała to zrobić? Wątpiła, by zrobił to z własnej nieprzymuszonej woli.
          Rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu, które, jak wiedziała, było jego pokojem. Znajdowało się tu nieco więcej rzeczy niż w pomieszczeniu, w którym wcześniej była przetrzymywana. Przypuszczała, że po jej niespodziewanej ucieczce całe było w stanie nie do użytkowania, a wszystko przez dość drastyczny sposób ucieczki, jaki wybrała. Leniwie zeszła z łóżka i wolnym krokiem podeszła do jego szafek i bez najmniejszych zahamowań zaczęła je przeglądać. Nie wiedziała, czego dokładnie szukała, po prostu szperała, przeglądając wszystko, co wpadło w jej ręce. Po chwili złapała za kłębek cienkiej liny, a kącik jej ust uniósł się delikatnie. Obracając się po pokoju, by raz jeszcze się mu dokładnie przyjrzeć, podrzucała w dłoni owy kłębek, rozmyślając jakby tu wykonać mały plan, który niespodziewanie zaświtał w jej głowie. Po kilku minutach przeszła do wdrożenia go w życie.


          Czwórka członków Hebi siedziała od kilku godzin przy prowizorycznym kuchennym stole, pogrążona w rozmowie.
- Teraz pozostaje pytanie, czy cały ten czas blefowała, czy też może ma go przy sobie - skwitował Juugo.
          Sasuke przeniósł swój wzrok na seledynowowłosego.
- Jesteś pewien, że widziałeś jak zwój znika w jej dłoniach? - spytał, chcąc potwierdzić jego wersję wydarzeń.
- Jakiś zwój na pewno zniknął w jej dłoniach, ale czy to był ten, to nie jestem wstanie teraz powiedzieć - odpowiedział z małym niesmakiem. Tylko on widział zwój w dłoniach Haruno i tylko on był wstanie potwierdzić jego istnienie. Jednak teraz, gdy kunoichi Liścia cały czas twierdzi, że to był zwykły falsyfikat, pojawiało się pytanie, czy teraz różowowłosa mówi prawdę, czy może znowu blefuje?
- Pozostaje wykorzystać Sharingan do poznania prawdy - wtrąciła ostro Karin, na co Sasuke od razu warknął pod nosem w niezadowoleniu. Perspektywa spojrzenia ze swym aktywowanym kekkei genkai w duże szmaragdowe oczy tylko po to, by poddać ją torturom i dowiedzieć się, gdzie jest zwój, wcale mu się nie podobała. Nie wie, czy byłby w stanie jej to zrobić ze względu na stare czasy. Nadal pamięta, jak nie raz nad nim płakała, gdy któraś z ich misji nie poszła po ich myśli.
- Odpada - powiedział niespodziewanie. - Inaczej wyciągnę od niej tę informację - odparł, odsuwając krzesło od stołu i zaczął kierować się ku wyjściu z pomieszczenia kuchennego, jednak nim przekroczył próg, spojrzał przez ramię na swoich towarzyszy.
 - Suigetsu, Karin, szykujcie się. Jeśli ona rzeczywiście nie jest w posiadaniu zwoju, będziecie zmuszeni wyruszyć sami po informacje dotyczące Itachiego - rzucił na odchodne, a następnie wyszedł.
- Czyli ona tu zostaje dopóki Sasuke nie dostanie odpowiednich informacji? - spytała Karin, a jej głos nagle ożywił się.
- Teoretycznie tak - odpowiedział Juugo, na co czerwonowłosa zmarszczyła swe brwi.
          Hozuki zaśmiał się pod nosem.
- Ale w praktyce wszystko może się jeszcze okazać. W końcu znają się nie od dziś. Na dodatek nie ma zamiaru używać na niej Sharingan. To trochę daje do myślenia - dopowiedział zadziornie seledynowowłosy, robiąc swojej towarzyszce na złość. Jej mina była bezcenna.
- Gówno prawda - warknęła wyraźnie zdenerwowana.
- Zobaczymy. Ale później nie wściekaj się jak powiem “a nie mówiłem” -  odparł, wystawiając język.
         
          Stał przed drzwiami swego pokoju od kilku minut, zastanawiając się, w jaki sposób ma rozmawiać z Haruno. Był na nią wściekły za chęć ucieczki, a także za zwój, który nie wiadomo czy w ogóle posiadała. Dopóki nie będzie pewny co do tego, nie zamierza jej nigdzie puszczać, a zwłaszcza nie do Konohy. Kolejnym kłopotem dla niego był fakt, że dziewczyna zna dokładną lokalizację ich kryjówki. Jednak wszystkie opcje zamierzał rozważyć dopiero po dojściu do prawdy. Dłonią przejechał po swoich włosach, a następnie otworzył zakluczone drzwi i wszedł do pokoju, który wyglądał nieco inaczej.
          Jego brwi uniosły się w niemałym zdziwieniu. Uważnie przyjrzał się pokojowi, analizując każdą rzecz z osobna. Pomieszczenie nie było zdemolowane w żadnym stopniu, ale za to było przegrodzone na pół jakąś liną. Przez chwilę zastanawiał się, skąd ona ją wzięła, jednak widząc pootwierane szafki i porozsuwane szuflady, szybko doszedł do odpowiedniej konkluzji.
- Grzebałaś w moich rzeczach - warknął niezadowolony w stronę siedzącej na łóżku różowowłosej. Ona jednak nie wyglądała na bardzo przejętą.
- Widzę, że odzyskałeś siły - fuknęła pod nosem, mało zadowolona z tego faktu.
- Co tu się dzieje? - spytał ostro, zamykając za sobą drzwi na klucz.
- Znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. We wszystkim, co robisz, jesteś ostrożny, chcąc osiągnąć upragniony cel. Skoro mi nie wierzysz, że nigdy nie posiadałam zwoju, a przypuszczam, że prędko mnie nie wypuścisz z tego pokoju… Sam powiedziałeś, że teraz sam mnie przypilnujesz, tak więc nie radzę ci przekraczać nawet tej linii - powiedziała, spoglądając z determinacją w kare tęczówki dawnego członka drużyny siódmej.
          Sasuke przewrócił oczami.
- Myślisz, że to mnie powstrzyma? - spytał z niekrytą drwiną.
- Skądże - odparła zadziornie, z kącikiem ust uniesionym wysoko. - Ale w podzięce za to, że cię wyleczyłam, mógłbyś tak łaskawie uszanować moje słowo i nie przekraczać tej linii.
          Uchiha spojrzał na nią z rezerwą. Nie podobało mu się to, co właśnie usłyszał. Gdy tylko zorientował się, że któryś z jego pachołków przyprowadził Sakurę, by mu pomogła, domyślił się, że prędzej czy później dojdzie do takiej a nie innej sytuacji, w końcu to była Haruno. Nie chciał, by go leczyła, nie chciał, by mu pomogała, nie chciał mieć u niej żadnego długu wdzięczności, ale musiał przyznać, że podczas leczenia odczuwał ogromną ulgę. Gdyby tylko mógł, raz jeszcze chciałby poczuć jej jakże kojącą czakrę na swym ciele, które za kilka dni prawdopodobnie ponownie będzie poharatane.
- Gdybyś oddała zwój, nie musiałabyś dzielić pokoju na pół - skwitował, po czym dłonią przez którą przepływała śmiercionośna czakra przeciął bez najmniejszego problemu linę. - To mój pokój i nikt nie będzie go grodził - syknął do dawnej towarzyszki z drużyny siódmej.  
- Powtarzam po raz setny - zaczęła hardo, nawiązując z nim kontakt wzrokowy - Nie mam i nigdy nie miałam prawdziwego zwoju.
Sasuke zaczął robić wolne kroki w jej kierunku, nie przerywając ani na moment kontaktu wzrokowego. Dziewczyna nawet nie drgnęła pod naciskiem jego chłodnego spojrzenia. Zresztą ona znała je doskonale. Nie potrafił zrozumieć dlaczego, ale różowowłosa potrafiła wyczuć zachodzące w nim zmiany i to, co kryły jego najgłębsze myśli. W końcu to ona przeczuła, że opuści wioskę w środku nocy. Ona jako jedyna tamtej nocy próbowała go powstrzymać. Ta jej kobieca intuicja wyczuła jego intencje i musiał przyznać, że go to zaskoczyło i nadal zaskakuje, gdy pomyśli o tamtej nocy. Wtedy nawet jej podziękował. A za co? Ciężko określić. Chyba za to, że po prostu była.
Znajdując się tuż przy swoim łóżku, na którym kunoichi siedziała od samego początku, złapał ją mocno za nadgarstek i delikatnie podniósł do góry.
- W takim razie, gdzie on jest? - spytał chłodnym szeptem, spoglądając cały czas w szmaragdowe tęczówki.
          Sakura uważnie zlustrowała jego rysy twarzy, które w przeciągu tych kilku lat wyostrzyły się jeszcze bardziej, nadając mu jeszcze więcej męskości.
- Prawdopodobnie już dawno znajduje się w rękach Kazekage, który, jak się domyślasz, współpracuje z Konohą, jeśli chodzi o pozbycie się Akatsuki - odpiewiedziała z niepasującą do niej spokojnością. Dobrze pamiętał, jak czasami była tak samo narwana jak Naruto, a jemu to akurat mało kto mógł w tej kwestii dorównać.
- Więc nie tylko ty polujesz na Itachiego - dopowiedziała niespodziewanie, co spowodowało u niego zarówno szok, jak i ogromną złość. Ścisnął jej nadgarstek jeszcze bardziej. To była tylko i wyłącznie jego zemsta. Nie pozwoli, by ktoś jeszcze maczał w niej palce.
- Ale to ja dostanę go pierwszy - wysyczał prze zaciśnięte zęby.
- Jesteś tego pewny? - spytała zuchwale. Wiedziała, że musi dobierać słowa z wielką ostrożnością. Zdążyła zauważyć w tym krótkim czasie, że wściekłego Sasuke boją się nawet jego towarzysze, a zwłaszcza Karin nazywana przez Suigetsu pospolicie czerwoną małpą. Wiedziała, że ta trójka ma swoje powody i nie wiedziała, czy na pewno chce je poznać. - Suna i Konoha tworzą odpowiednie oddziały do starć z Akatsuki.
          Z gardła kruczowłosego wydobył się niespodziewany śmiech, przepełniony pogardą.
 - Czyżbyś insynuowała, że nie dam sobie rady?
- Tego nie powiedziałam - odparła niemalże od razu, nie pozbywając się swego stanowczego tonu głosu. - Jednak nie sądzisz, że w takim wypadku miałbyś wieksze szanse na dokonanie swej zemsty sprzymierzając się z Konohą?
          Sasuke momentalnie zaprzestał swego śmiechu i z konsternacją nadal się jej przyglądał. – Wiem, czego chcesz - wtrącił nagle. – Chcesz, bym wrócił do wioski, ale czy robisz to dla siebie czy dla tego głąba? - spytał przeczuwając jej obecne intencje. - Niech zgadnę, ten matoł nie wybaczyłby ci, gdyby dowiedział się, że przebywając ze mną nie próbowałaś mnie namówić do powrotu, co?
          Widział jak wykrzywia usta w grymasie niezadowolenia. Parsknął śmiechem, wiedząc, że trafił w dziesiątkę ze swoim spostrzeniem.
- Coś w tym stylu - burknęła pod nosem ledwo słyszalnym głosem.
          Sasuke puścił jej nadgarstek, gdzie dostrzegł odbite ślady swojej dłoni. Chyba trochę przesadził.
- Zapamiętaj, że nie wszystko kręci się wokół tego głąba – powiedział, powracając do swego normalnego chłodnego tonu.
- To i tak nie zmienia faktu, iż nie posiadałam nigdy zwoju - powiedziała odważnie. Chciała dodać, że zapędziła jego i jego małą organizację w kozi róg, jednak powstrzymała się, nie będąc pewna, jak na takie słowa zareaguje Sasuke.
- Masz pecha. Bez informacji na temat Itachiego nie mam zamiaru cię wypuszczać - skwitował mało przejęty tym, że w najbliższym czasie będzie zmuszony do spędzania czasu z różowowłosą kunoichi.
Sakura nabrała powietrza w usta w akcie zdenerwowania.
 - Dlaczego nie chcesz mnie wypuścić? - krzyknęła wreszcie, nie potrafiąc dłużej dusić w sobie emocji.
Sasuke spojrzał na nią z uniesioną brwią.
- Bo nie.
- To żadna odpowiedź – stwierdziła, splatając ze sobą ręce na klatce piersiowej.
- Nie muszę się z niczego tłumaczyć - odparł srogo, pomału zaczynając tracić do niej cierpliwość. - Po za tym powinnaś się cieszyć, że pozwalam ci spać na wygodnym łóżku. Równie dobrze mógłbym wsadzić cię do starych pomieszczeń Orochimaru, gdzie zalęgły się szczury. - Po jej przerażonej minie wiedział, że wygrał ten argument.
Niespodziewanie po pokoju rozległo się głośne pukanie do drzwi. Sasuke wolnym krokiem skierował sie ku wejściu, otwierając zakluczone drzwi. Na korytarzu dostrzegł stojącego Suigetsu z szerokim uśmiechem na twarzy i z pełnym talerzem kanapek. Już miał się odzywać, że przecież zjadł razem z nimi, gdy Hozuki wtrącił mu się w zdanie.
- To dla Sakury.
Sasuke spojrzał przez ramię na starą znajomą, która właśnie zakryła dłońmi burczący brzuch.



Mijały godziny, dnie, tygodnie, aż doszło do miesięcy. Dzisiaj mijają dokładnie trzy, odkąd młoda Sakura Haruno została uznana za zaginioną w niewyjaśnionych póki co okolicznościach. Ślad zupełnie po niej zaginął. Nawet ninja wysłani przez Kazekage nie natrafili  na żaden ślad zaginionej uczennicy Tsunade. Nikt nie wiedział, co się z nią dzieje i czy w ogóle jeszcze żyje. Jej zaginięcie było wielką tajemnicą dla wszystkich jej znajomych i przyjaciół. A zwłaszcza dla Naruto, który nie dość, że kilka lat temu stracił przyjaciela, to teraz musiał pogodzić się jeszcze z myślą, że nie wiadomo czy Sakura się odnajdzie. Ale on nie tracił nadziei, tylko co rusz rozpalał ją jeszcze bardziej w swoich przyjaciołach, którzy cały czas rozglądali się za nią.
Jiraya, tak jak obiecał Tsunade, wymyślił odpowiednie zajęcia dla Uzumakiego, by ten nie nękał co chwilę Hokage, która w kwestii blondyna miała związane ręce. Starszyzna z Danzou na czele nie dawała jej zbytniego pola do popisu, co i ją zaczynało coraz bardziej irytować. Była w niemałym szoku, gdy przekonała ich do tego, by Naruto uczestniczył w najbliższym egzaminie na chuunina. Miała wrażenie, że szalę przechylała wiadomość, iż stary pustelnik będzie mu towarzyszył bez przerwy, wraz z Kakashim i Yamato. W ten oto sposób Naruto był w drodze do Suna-gakure, gdzie miał odbyć się tegoroczny egzamin na chuunina. Oprócz opiekunów, towarzyszyli mu również Lee i Hinata. Jednak tylko Uzumaki brał czynny udział w egzaminie. Mieli tydzień na dotarcie do Suny, a więc ich tempo nie mogło być zbyt wolne. Nie mogli także pozwolić sobie na zbędne postoje.



Sakura nie wiedziała, jakim sposobem udało jej się wytrzymać tyle czasu w towarzystwie Hebi, a co najważniejsze w towarzystwie Uchihy. Z początku nie siedziała grzecznie w kącie, czekając, aż towarzysze Sasuke natkną się na odpowiednie informacje, aby mogła wrócić do domu. Próbowała kilku ucieczek, jednak nie przez dziurę w suficie jak to było za pierwszym razem, tylko delikatniejszy sposób. Jednakże za każdym razem, kiedy myślała, że już się jej udało, przed nią niespodziewanie zjawiał się Sasuke i zabierał ją z powrotem do kryjówki. Leczyła go nieraz. Nigdy nie pytała, skąd ma takie rany, jednak z każdym dniem miała wrażenie, że przybywa ich coraz więcej. Jednak nie narzekała - przynajmniej miała co robić, gdy Suigetsu znikał z Karin w poszukiwaniu informacji o Itachim. Zazwyczaj to on z nią spędzał najwięcej czasu nawet na głupią grę w karty. Wszystko tylko po to, by zabić wolny czas.
Z tego dłuższego pobytu Sakury w Hebi, oczywiście nie była zadowolona Karin, która wręcz ciskała w nią piorunami przy każdym spotkaniu. Suigetsu natomiast uwielbiał jej dogryzać, rzucając dwuznaczne podteksty o tym, że to Sakura a nie ona śpi w łóżku Sasuke.
Haruno na początku śmiała się z tego, jednak z czasem zaczęła posyłać seledynowowłosemu mordercze spojrzenie, mówiące, by się kulturalnie zamknął. Docinki do kruczowłosego również nie umknęły jej uwadze.
Westchnęła ciężko, wpatrując się w szarawy sufit. Miała tego naprawdę serdecznie dość. Od trzech miesięcy siedziała tutaj bezczynnie w powiększającej się  jeszcze bardziej nudzie. Po chwili usłyszała charakterystyczny szczęk zamka i nim zdążyła się podnieść, w drzwiach stanął kruczowłosy.
- Zostaw mnie samą - powiedziała nieobecnym głosem, nawet nie spoglądając na niego.
Sasuke jednak nie miał zamiaru robić tego, czego chciała, to on ma jurysdykcję w tym pokoju, nie ona.
- Mój pokój, będę do niego przychodził, kiedy tylko mi się podoba – odparł, wchodząc w głąb pomieszczenia, gdzie jedynym źródłem światła były zwykłe pospolite lampki. - Po za tym nie zapominaj, że jesteś tu tylko i wyłącznie chwilowo - dopowiedział chłodno.
Haruno parsknęła pod nosem, słysząc jakże irytującą wypowiedź. Podpierając się na łokciach, usiadła a następnie wstała z łóżka i spoglądała na niego z rozśmieszeniem zmieszanym ze złością.
- Chwilowo? – spytała, nie kryjąc swego rozbawienia. - Chwilowo to pojęcie względne, jak widać. Siedzę tu już ponad trzy miesiące - tym razem warknęła, hardo wpatrując się w niego szmaragdowymi oczami. - Mam dość tego siedzenia cały dniami w tym cholernym pokoju! - podniosła głos niespodziewanie - Chcę wrócić do Konohy! - żądała.
Wiedziała, że gdyby jeszcze wstała i zaczęła tupać nogami, wyglądałaby jak mała rozpieszczona dziewczynka, której rodzic nie kupił nowej zabawki. Jednak tu sprawa była bardziej poważna. Nie wiedziała, czemu tak długo tu jest, on również wydawał się nie znać odpowiedzi na to pytanie. Z pewnością Hebi musiało natknąć się na choć jedną wzmiankę o położeniu Itachiego. Ale jej on nie obchodził. Ona chciała wrócić do wioski, do swych przyjaciół. Jednak najbardziej obawiała się, że zacznie jej brakować dawnego członka ich drużyny, z którym ostatnio tak dużo czasu spędza.
- Co cię ugryzło? - spytał chłodno Uchiha.
- Chcę wreszcie stąd odejść. Chcę wrócić do Konohy - powtórzyła stanowczo, spoglądając w kare tęczówki shinobi.
- W swoim czasie - odparł tym samym tonem i momentalnie zauważył lecącą ku niemu poduszkę. Nie przejmując się zbytnio, w ostatniej chwili zrobił unik, a poduszka uderzyła o ścianę.
 – Uhu, Haruno pokazuję pazurki - powiedział, przewracając oczami.
- Nie mam zamiaru stać się osobą twojego pokroju.
Sasuke słysząc jej słowa, niespodziewanie zmarszczył delikatnie brwi, nie za bardzo wiedząc, do czego kunoichi dąży. Powolnym krokiem zaczął się do niej zbliżać, nie odrywając wzroku od jej szmaragdowych tęćzówek.
- Rozwiń myśl - powiedział z chłodnym spokojem.
Sakura wzięła głęboki wdech, po czym słowa zaczęły wypływać z jej krtani drżącym głosem.
- Odszedłeś z wioski bez najmniejszego pożegnania, nie wspominając już o tym, że mnie ogłuszyłeś. A dlaczego? Dla zemsty, która pomału zaczyna zjadać cię od środka. Powodujesz, iż z każdym dniem tracisz to, kim jesteś naprawdę. Stajesz się kimś innym, stajesz się nikomu nie potrzebnym mścicielem.
- Bo nim jestem! - warknął poirytowany, unosząc głos o tonację. - Chcę pomścić swój klan - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Ale jakim kosztem? - spytała z bólem w głosie - W takim tempie staniesz się taki jak on. Taki jak Itachi.
- Nie będę jak on - zaakcentował ostro, przymykając na chwilę powieki, chcąc zgasić narastająca w nim złość.
- Skąd wiesz? - zapytała, nie potrafiąc pojąć, dlaczego o tym rozmawiają i dlaczego ją to tak boli. - Co zrobisz, jak już go zabijesz?! - krzyknęła, co było szokiem również dla niej samej.
- Nie wiem! - odkrzyknął, dając się ponieść krzątającym się w nim emocjom. - Jednak mogę dać ci moje słowo, że nie stanę się taki jak on! - Nie wiedział, czemu to powiedział, a także czemu się unosił, aczkolwiek słowa Haruno dotknęły go w znaczący sposób. Nie chciał, by w jej oczach był jedynie imitacją starszego brata.
- Niby po co mi twoje słowo, skoro kilka lat temu zawiodłeś nas wszystkich, odchodząc do Orochimaru? - spytała drżącym głosem. - A zresztą, czasu nikt nie jest w stanie cofnąć - powiedziała ze zrezygnowaniem, zaczynając odwracać się od niego na pięcie. Nagle poczuła mocny uścisk na swym przedramieniu, po którym nastąpiło lekko szarpnięcie, powodujące iż ponownie musiała spojrzeć w jego kare tęczówki.
- Musiałem to zrobić, musiałem odejść - powiedział z nutką złości i zaczął się zastanawiać, czy  naprawdę właśnie zaczął się jej tłumaczyć.
- Jak powiedziałam przed chwilą, czasu nie da się cofnąć - odparła. - Odszedłeś i nie wrócisz. Gdy mnie wreszcie wypuścisz, prawdopodobnie prędko się nie spotkamy – mówiła, wyrywając swoje ramię z jego uścisku.
Jednak Sasuke nie skończył z nią rozmawiać, złapał ją obiema dłońmi za ramiona, a następnie przycisnął swym ciałem do ściany.
Sakura rozszerzyła delikatnie źrenice w zdziwieniu, nie spodziewając się takiej reakcji z jego strony.
Karooki również nie wiedział, co w niego wstąpiło. Perspektywa, że nie będzie mógł napajać się jej kojącą chakrą nigdy więcej, nie za bardzo mu się podobała. Z drugiej strony, wiedział, że to nie jest miejsce dla niej.
- Nie bądź taka pewna, gdy zabije brata, wszystko będzie możliwe. Nawet powrót do Konohy - oznajmił jej niespodziewanie.
- Wybacz mi, Uchiha, jednak ciężko mi uwierzyć w twoje słowa - powiedziała jakby od niechcenia, w rzeczywistości ukrywając w sobie tę znikomą nadzieję odnośnie jego powrotu.
Cisza.
Sasuke skrupulatnie przypatrywał się rysom jej twarzy. Od początku wiedział, że nie jest tą samą osobą, co kilka lat temu. Wiedział, że się zmieniła, ale nie przypuszczał, że aż tak bardzo. Niekontrolowany śmiech wydobył się z jego krtani.
- Nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek zwrócisz się do mnie w ten sposób - stwierdził bez ogródek.
Sakura parsknęła śmiechem, po czym zaczęła szarpać się, chcąc wydostać się z jego uścisku. - Puść mnie! - warknęła ostro, spoglądając w jego magnetyczne kare tęczówki.
          Jej krzyki nie robiły na nim najmniejszego wrażenia. Nie zamierzał jej prędko puszczać, wolał napawać się intensywnością jej wyrazistych szmaragdowych oczu póki jeszcze może. Miał dziwne przeczucie, że tym razem Suigetsu i Karin przyniosą dokładne informacje, które doprowadzą go prosto do brata. Będąc zahipnotyzowanym jej spojrzeniem, nie wytrzymał. Nie wiedział czemu, ale musiał to zrobić, nie potrafiąc oprzeć sie tej jakże kuszącej pokusie. Niespodziewanie wpił się zachłannie w jej soczyste karmazynowe usta.


 Od Autorki: Jak większość z was pewnie wie, byłam zmuszona przenieść tego bloga wraz z Bonds na blogspota ;) I nie żałuję swej decyzji, wręcz przeciwnie. Jedyne czego żałuję to, to że nie zrobiłam tego wcześniej ;) Jak widać blog jeszcze nie jest do końca ogarnięty, ale postaram się to zrobić w tym tygodniu ;) Rozdział 8 prawdopodobnie zacznę pisać w weekend ;)

8 comments:

  1. Muahahaha warto było czekać ;D Takie przesunięcie w czasie dobrze zrobiło rozdziałowi :D Sasuke coraz bardziej w jakiś sposób przywiązuje się do Sakury i to jest Sweet *___* Sis, powiedz że coś z tego wyniknie, prawda ? prawda ? *____* Najlepsze było zakończenie. Awwww !!! *___* Ciekawe co zrobi Sakura ? Spoliczkuje go, czy podda się tej chwili *___* Fajnie jakby nakryła ich Karin ];-> Czerwona małpa dostała by zawału ];-> To na Tyle Sis. Buźka :*****

    ReplyDelete
  2. Ps. Zapomniałam o szczególe... Sis możesz zmienic kolor czcionki na biały ? Źle mi się czyta gdy jest czarna na ciemnym tle... Dzięki Sis :)

    ReplyDelete
  3. Uhm. No i co? Porzucasz mnie z tym niedosytem? Rawrrrr. Tyle miałam do powiedzenia po ostatniej scenie Sasuke i Sakury. Do tej pory już i tak wychodziłaś poza stereotypy, jednak dzisiaj przekroczyłaś jakąś magiczną linię, co poruszyło mnie tam, w środku. Wiesz, w okolicach mostka, możliwe, że lekko po lewej stronie. Takie coś, co bije. Raz mocno, a raz nie. Raz boleśnie, a raz radośnie. No, to chyba nazywa się serduszko :) Kocham Twoje opowiadania i tak się załamuję, gdy nie mogę czytać ich dalej. Czasami czekanie mnie dołuje, ale jednak zwycięża ta ciekawość i chęć zagłębienia się w ich motywach, co nie raz pozwala mi poznać Cię dokładniej :) Buziaki i wiedz, że czekam niecierpliwie :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gomene!
      Wiesz co ci powiem? Na dniach dostalam kopa w dupe, mozna powiedziec ze od siebie samej i zamierzam pisac nieco dluzsze rozdzialy ;) A zwlaszcza tu! ;)
      Oooo mowisz ze rozszyfrowujesz mnie xD Podoba mi sie to xD

      Delete
  4. Przeczytałam na raz wszystkie twoje opowiadania, przypominając je sobie... właśnie skończyła i jestem po wrażeniem... brak mi sów, widać że przez te 4 lata kiedy się nie odzywałam zmieniłaś się... Oczywiście dalej mogę stwierdzić że kocham Twoje opo!!!
    A teraz moja droga... zapraszam Cię do siebie... powracam po 4 latach zmotywowana do prowadzenia swojego bloga znów!
    http://ss-kdc-by-yoruichisia.blog.pl/

    Twoja stara znajoma... Yoruichisia ;*

    ReplyDelete
  5. Przeczytałam już wszystkie rozdziały na Twoich blogach ^^ :)
    Stałam się ich wielką fanką, ponieważ piszesz fenomenalnie! (wiem, powtarzam się)
    Co do tej historii: Sasuke w końcu się przywiązał do Sakury, choć sam nie zdaje sobie z tego sprawy :) xD Jestem bardzo ciekawa jak zareaguje na to różowowłosa ^^
    Nie mogę uwierzyć, że przez całe 3 miesiące Tsunade i innym udało się powstrzymać Naruto przed poszukiwaniem Sakury. :P :P

    Pozdrawiam :3

    ReplyDelete
  6. No kurdę... Nie mam słów. Normalnie cud miód i orzeszki. Chociaż nie. To jest o wiele smaczniejsze niż masło orzechowe xD. To jest tak jakby Nutella wsadzona do naleśnika i polane to wszystko przepysznym syropem klonowym *.* ! Co prawda na onecie czytałam twoje opowiadanie z zapartym tchem, to tutaj... Tutaj się normalnie duszę z przejęcia :3 .. Ojejej... Co będzie dalej? Czyżby miał być Hentai? A może coś jeszcze innego? Osz, no! Nie mogę wytrzymać ; _ ; ... To takie trudne.
    Czekam ze zniecierpliwieniem w takim razie ^.^

    ReplyDelete

Szablon wykonała Anaya