Juugo kroczył przyśpieszonym krokiem do pokoju, w którym zazwyczaj
urzędował Uchiha. Spodziewał się nieprzychylnej reakcji spadkobiercy Sharingan,
gdy tylko przekaże mu, że ich tymczasowy gość zaczął stawiać warunki. Warunki,
które zależą tylko i wyłącznie od niego. Osobiście wiedział, że Sasuke odmówi,
bez najmniejszego zawachania. Jego wcześniejsze zachowanie wyraźnie sugerowało,
że z dawną znajomą nie chciał mieć nic wspólnego. Ale zważywszy na stan zdrowia
ich towarzyszki, to nie była pora na zabawę w kotka i myszkę. Dlategoteż Sasuke
jeszcze może ich zaskoczyć.
Znajdując się przy starych dębowych
drzwiach zapukał raz, a następnie wszedł do środka. Jednak to co ujrzał,
spodowało, iż stanął jak słup, nie potrafiąc poruszyć się choćby o milimetr.
Sasuke nie był sam. Towarzyszyła mu
najmniej mile widziana osoba.
Uchiha widząc nagłe wtargnięcie
kompana, domyślił się, że ma to coś wspólnego z Haruno. - Co jest Juugo? -
Spytał chłodno.
Brązowowłosy nie spuszczał wzroku z
niespodziewanego gościa. Zdawał sobie sprawę, że jego obecność może dużo
pozmieniać.
- Chodzi o naszego
gościa. - Zaczął niepewnie, nie sądząc, by mógł udzielić zbyt wiele informacji
przy dawnym towarzyszu Orochimaru.
- Zaczęła mówić? -
Spytał, mając nadzieję, że Suigetsu i Juugo udało się przełamać pannę Haruno.
Doskonale pamiętał, że jej psychika nigdy nie była zbyt silna. Potencjalnie
Sakura była pierwszą osobą z drużyny siódmej, która byłaby zdolna do wyjawienia
ważnych informacji pod presją.
Juugo prychnął pod nosem. - Zaczęła
stawiać warunki. - Odparł spokojnie i widząc wyraz twarzy lideram Hebi,
wiedział, że ten takiej odpowiedzi się nie spodziewał.
Sasuke uniósł swe brwi wysoko, nie
kryjąc tym samym zdziwienia.
- Czego chce?
- Spotkać się z
osobą, która ją ogłuszyła. - Powiedział Juugo.
Kącik ust kruczowłosego uniósł się
minimalnie. A jednak zmieniła się pomyślał, wiedząc, że w przeszłości
wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej.
- Inaczej nie
wyleczy Karin. - Dodał, chcąc, by Uchiha miał pełny obraz zaistniałej sytuacji.
Cichy śmiech wydobył się z krtani
karookiego.
- Widzę, że macie
ręcę pełne roboty. - Wtrącił niespodziewanie gość Sasuke.
Lider Hebi zamyślił się na krótką
chwilę, z góry było przesądzone, że nie spotka się z różowowłosą. Nie chciał
się z nią widzieć, gdyż wiedział, co by było gdyby dowiedziała się o jego
obecności tutaj. Tak jak kilka lat wstecz, wolał nie wplątywać jej w swoje
sprawy. Zwłaszcza w zemstę. To był powód dla którego nie pozowlił jej wtedy
pójść ze sobą, dlatego zostawił ją.
Swoje spojrzenie przeniósł na szarowłosego mężczyznę.
- Wylecz Karin,
wtedy pomyślę nad twoją prośbą. - Powiedział bezuczuciowo. - A teraz zostaw nas
na chwilę samych. - Odparł dokładnie tym samym tonem.
Kabuto przytaknął i tak jak został poproszony opuścił tymczasowo
pomieszczenie.
Gdy tylko drzwi za mężczyzną szczelnie się zamknięty, zdenerwowany Juugo
spytał, - Co on tu robi?
Sasuke westchnął ciężko.
- Chce się
przyłączyc. - Mruknął apatycznie.
Juugo zamilkł, nie wiedząc, co ma powiedzieć.
Uchiha postanowił jednak przerwać ciszę. - Udało się wam wyciągnać jakieś
informacje z niej? - Zapytał, powracając do tematu Haruno.
- Jest zupełnie
inną osobą, niż pamiętasz. Nabrała wody w usta i nic nie wskazuje na to, że
słowne pogróżki na nią podziałają.
Na twarzy kruczowłosego zawitał grymas, to wszystko zaczynało się
niepotrzebnie przeciągać. Nie podobało mu się to. - Próbujcie dalej, ale póki
co zabierzcie ją z pokoju Karin. Nie chcę, by Kabuto wiedział kogo przetrzymujemy.
Suigetsu pomału zaczynał dostawać białej gorączki.
- Powiesz
wreszcie, gdzie ukryłaś zwój czy nie!? - Wrzasnął tracąc pomału cierpliwość.
- Nie. - Odparła
ostro, spoglądając na niego z wrogością.
Mężczyzna złapał się za swoje włosy. - Jak można być tak upartym? - Spytał
podniesionym głosem. - Oddasz zwój i wrócisz od razu do Konohy. Proste! -
Dopowiedział, cały czas mając nadzieję, że uda mu się przekonać różowowłosą,
jednak z każdą kolejną minutą zaczynał ją tracić. A to na pewno nie spodoba się
Sasuke.
- Może dla ciebie
jest to dziecinnie proste, ale ja nie zamierzam go wam oddawać ani mówić gdzie
jest. - Warknęła przez zaciśnięte zęby.
Suigetsu upadł zrezygowany na krzesło. - Kobiety. - Fuknął pod nosem będąc
złym sam na siebie. - To chociaż wylecz tą wiedźmę.
Haruno spojrzała na niego surowo. - Najpierw chcę się widzieć z tamtym. -
Odparła, nie zamierzając zmieniać zdania. Miała przeczucie, że owa czwarta
osoba jest kluczem do pojawiających się zagadek. Dlategoteż nie odpuści.
Prędzej czy później pozwolą się mu z nim bądź też nią spotkać. I wtedy to ona
będzie górą. Chciałaby zobaczyć ich miny, gdy dowiedzą się, że zwój jaki
posiada to fałszywka, nikomu do niczego nie potrzebna. Miała tylko nadzieję, że
osoba posiadająca dobry zwój, znalazła się już bezpiecznie w Sunie. Naruto, gdy
pewnie dowie się o jej zaginięciu rozpęta małą wojnę, ale to już był on. A ona
nie zamierzała tu spędzić wieczności.
Nagle do pokoju powrócił brązowowłosy i z kamiennym wyrazem twarzy podszedł
do związanej kunoichi. Ignorując jej zdziwienie, a także pytające spojrzenie
Suigetsu, chwycił ją w pasie i przerzucił przez ramię.
- Ty chyba
żartujesz... - Zaczął Hozuki, sądząc, iż Juugo zabiera Sakurę do Sasuke. - On
się z nią spotka? - Po prostu nie wierzył we własne słowa.
Juugo spojrzał na swojego towarzysza z politowaniem. - To raczej ty
żartujesz, jego odpowiedź była taka jaką przewidywałem; czyli stanowcze nie. -
Odparł. - Ale kazał ją przenieść, gdyż znalazł medyka, który wyleczy Karin bez
stawiania warunków.
Sakurze nie spodobało się, co właśnie usłyszała. Jej plan A właśnie legł w
gruzach. A plan B, nie był aż tak przyjemny jak pierwsza opcja. Problem jednak
leżał w tym, że będzie musiała odczekać trochę, zanim zacznie działać.
Lazurowymi tęczówkami spoglądał z wściekłością na swoją przełożoną. To, co
przed chwilą usłyszał w żadnym stopniu mu się nie podobało. Nie miał zamiaru
siedzieć na tyłku, gdy po jego przyjaciółce ślad zaginął.
- Nie zostanę w
wiosce! - Zaprotestował głośno Uzumaki. I Tsunade mogła przysiąść, że połowa
wioski jest w stanie słyszeć jego krzyki.
- Nie masz innego
wyboru! - Odkrzyknęła mu zdenerwowana Piąta. - Nie mogę cię wysłać! - Dodała,
ledwo trzymając nerwy na wodzy. Gdyby to od niej zależało Naruto wraz z resztą
od razu dołączyliby się do poszukiwań prowadzonych przez Sunę. Ale trójka
starców kategorycznie zabroniła jej wysyłać go, zwłaszcza, że dowiedzieli się,
że Akatsuki może maczać w tym palce.
- Chodzi o Sakurę!
- Zaargumentował ostro.
- Doskonale wiem o
kogo chodzi! Myślisz, że ja potrafię siedzieć tu spokojnie wiedząc, że wsiągła
gdzieś jak kamfora?! - Wrzasnęła zdzierając swe gardło. - Razem z Gaarą
wysłaliśmy świetnych shinobi i wierzę, że niedługo się odnajdzie!
- Mineły już trzy
tygodnie!
Tsunade przejechała dłonią przez swoje długie blond włosy. Naruto nie
musiał mówić ile czasu minęło od zaginięcia Haruno, gdyż od tamtej pory każdy
dzień był dla niej katorgą. Na domiar złego drużyna Ino, która się zbudziła nie
jest w stanie udzielić jej więcej informacji niż to, że zostali zaatakowani
przez trzy-osobową drużynę zwaną Hebi. Jedna kobieta i dwie osoby płci
przeciwnej. Jedynym światełkiem w tunelu, była informacja o dziwnych znakach
jakie zaczęły ogarniać ciało jednego z nich. To coraz bardziej uświadczało ją i
Shizune w stwierdzeniu, że to byli stare obiekty badań Orochimaru. Jeśli to
była rzeczywiście prawda, wspomniany przez Hinatę sharingan mógł należeć tylko
i wyłącznie do Sasuke.
Gaara niezwłocznie został poinformowany o domniemanych rewelacjach, dlatego
też oddziały poszukujące zostały dodatkowo wzmocnione.
Ona sama miała jednak nadzieję, że pomimo, iż ostatnie spotkanie drużyny
siódmej nie skończyło się tak jak by wszyscy tego chcieli, to Sasuke opamięta
się i nie skrzywdzi jej. Bo jeśli tylko coś jej zrobi, obiecała sobie, że sama
go wytropi i nie będzie się pod żadnym pozorem powstrzymywać. Wiedziała, że
historia chcąc czy nie chcąc, pomału zaczyna zataczać błędne koło.
- Wiem ile czasu
minęło. - Warknęła opadając na skórzany fotel. - Ale pomimo wszystko nie możesz
opuścić wioski. To dla twojego dobra. - Dopowiedziała spokojniej, wiedząc, że
krzyki w niczym nie pomogą.
- Chrzanić moje
dobro! - Wrzasnął, a następnie opuścił gabinet wielmożnej z głośnym
trzaśnięciem drzwiami.
Wnuczka Hashiramy westchnęła ciężko, po czym nalała sobie kieliszek sake,
który wybiła ciurkiem.
- Widzę, że Naruto
nie jest za bardzo zadowolony z twojej decyzji. - Oznajmił Jiraya, pojawiając
się niespodziewania w jej gabinecie przez okno.
- A kto by był? -
Fuknęła. - Był na misji, wszyscy inni uczestniczy włączyli się w poszukiwania
Sakury, a on wraz z Yamato i Kakashim musiał wracać do wioski, bo taka była
zachcianka trójki starców. - Powiedziała nie kryjąc swej złości w stosunku do
rady, która zawsze musiała wtrącić swe dwa grosze w najmniej odpowiednim
momencie. - Co najgorze nadal nie wiadomo, co z Sakurą, plus mam przeczucie, że
jak ktoś nie uwiąże Naruto to ten zrobi coś bardzo głupiego. - Syknęła będąc
zła na samą siebie.
- Nie możesz się
obwiniać. Nie mogłaś przewidzieć tego, co się stało. Sakura to mądra
dziewczyna, podobna do ciebie. Ten sam ostry temperament i charakterek. Napewno
do nas wróci. - Zapewniał ją Jiraya. - Wytrenowałaś własną kopię, więc Sakura
da sobie radę. A co do Naruto, skoro wróciłem z misji, to ja już mu znajdę
jakieś zajęcie. - Dopowiedział, a wypowiadając ostatnie zdanie, szatański
uśmieszek zawitał na jego twarzy.
- Dopóki nie
opuścicie terenów wioski, rób z nim co chcesz. - Odpowiedziała obojętnie.
- NIe martw się,
ta trójka jest łudząco podobna do nas.
Tsunade oparła się
wygodnie na swoim fotelu i spojrzała na przyjaciela wymownym wzrokiem. -
Właśnie dlatego się martwię. Patrz co się z nami stało. - Mruknęła mało
zadowolonym tonem. - Nigdy bym nie przypuszczała, że to wszystko się tak
potoczy. Ale nadal w głębi proszę o to, żeby ich drogi znowu się złączyły w
dobrym tego słowa znaczeniu. Żeby ich historia skończyła się zupełnie inaczej
niż nasza. - Dopowiedziała przyciszonym głosem.
Ciche westchnięcie
wydobyło się z krtani starca.
- Napewno skończy
się to zupełnie odwrotnie, przy takim kimś jak Naruto nie ma innego wyjścia. Za
bardzo przypomina Kushinę, by mogło być inaczej. - Powiedział.
- Gdyby Minato z
Kushiną żyli, to wszystko pewnie wyglądałoby inaczej. - Odparła w zadumie.
- Tsunade, to już
nie ma większego znaczenia. Teraz trzeba stawić czołu czychającemu
niebezpieczeństu, które cały czas jest wymierzone w wioskę i ich syna.
Wiedziała, że
Jiraya mówi prawdę, ale w niej nadal tkwiły wątpliwości, co do przyszłości.
Palcami zaczęła stukać o blat swego biurka, nie mogąc przestać myśleć o tym, co
dzieje się poza wioską.
- Co do misji, na
którą mnie wysłałaś, póki co Akatsuki siedzi cicho i nie wykonuje żadnych
ruchów. - Wtrącił mędrzec, przerywając tym samym rozmyślenia kobiety.
- Przynajmniej
jedna dobra wiadomość. - Burknęła pod nosem.
- To teraz ja idę
znaleźć tego narwańca i dać mu jakieś zajęcie.
Tsunade
przytaknęła, dziękując w duchu przyjacielowi, że właśnie wrócił, gdyż on był
nieliczną osobą, która potrafiła poskromić upartego Naruto.
Od kilkunastu dni, nie była już
wiązana, za co podziękowała Suigetsu. Liny, które spowodowały liczne obtarcia
na jej nadgarstkach i kostkach, już dawno nie istniały. Za pomocą swojej chakry
była jednak w stanie wyleczyć je bez najmniejszego problemu. Pomimo upływu
czasu, nadal nie miała pojęcia kto wyleczył “wiedźmę”, jak to miał w zwyczaju
mówić seledynowowłosy. Od momentu odseparowania, również jej nie widziała.
Jedyny kontakt miała z Suigetsu i Juugo, którzy za wszelką cenę próbowali
wydobyć od niej informacje, jakich tak naprawdę nie miała, ale póki co jeszcze
o tym nie wiedzieli. Jedyną informacją jaką była w stanie zdobyć, był fakt, że
osoba czwarta była płci męskiej. Czasami w nocy wydawało jej się, że ktoś ją
obserwuję, ale za każdym razem, gdy się przebudziła nie była w stanie dostrzec
niczego prócz ciemności.
Nagle drzwi ponownie zostały otwarte
od zewnątrz i ku jej zdziwieniu we drzwiach oprócz Suigetsu i Juugo, znajdowała
się kobieta, którą pokiereszowała kilka tygodni temu.
- Wy chyba sobie
żartujecie! - Powiedziała podniesionym głosem, gdy tylko ujrzała Haruno. - Co
ona w ogóle tu robi? - Warknęła wskazując palcem na siedzącą na podłodzę
kunoichi.
- Jego rozkazy. -
Odparł Juugo wzruszając ramionami.
- Widzę, że ktoś
cie nieźle poskładał, aczkolwiek, gdybym ja to zrobiła, pewnie sprawiłabym ci
małego psikusa byś mówić nie mogła. - Wtrąciła Sakura swym melodyjnym głosem.
- A mogło być tak
pięknie. - Powiedział Suigetsu zawiedzionym głosem. - Niestety ty zaczełaś
stawiać warunki, które były nie do spełnienia. - Dopowiedział, chociaż oddałby
wszystko, by Haruno zamieniła słowa w czyny.
- Suigetsu ty się
zamknij! - Krzyknęła do towarzysza. - A ty... - Zaczęła ostro, podchodząc do
nieprzejętej niczym Haruno. - Gadaj, gdzie ukryłaś te informacje i spadaj! -
Wrzasnęła chwytając kunoichi liścia za koszulkę i unosząc nieco wyżej.
Sakura zmarszczyła swe brwi
niebezpiecznie. - Zabieraj łapska, albo tym razem połamię cię tak, że nikt cię
już nie poskłada. - Warknęła z jadem.
Juugo znając możliwości uderzania
dawnej znajomej Sasuke, czym prędzej odciągnął Karin od niej. - Uspokój się. -
Powiedział do niej przez zaciśnięte zęby, odstawiając czerwonowłosą na drugi
koniec pokoju. - A jeśli o ciebie chodzi, to ten u góry pomału zaczyna tracić
cierpliwość. - Rzucił w kierunku Sakury.
Tym razem jednak Haruno nie zamierzała
siedzieć cicho. - Jeśli wam powiem, wrócę nietknięta do Konohy? - Spytała
ostrożnie.
- Jeszcze tego
samego dnia cię tam zaprowadzę. - Mruknęła Karin, której wyraźnie nie podobała
się obecność dziewczyny, zwłaszcza, gdy dowiedziała się, że osoba z jaką
walczyła zna Sasuke aż nad to.
- Karin. - Syknął
Juugo.
- Tak, wrócisz do
Konohy bez najmniejszego problemu. - Wtrącił Suigetsu.
- W takim razie
powiem wam, ale pod jednym warunkiem. - Odparła.
- Zaczyna się. -
Powiedział niezadowolony Hozuki, opierając się o ścianę.
- Powiem, gdzie
ukryłam zwój ba, nawet wam go dam. - Zaczęła spokojnie, uważnie lustrując każdą
z trzech osób znajdującą się w pomieszczeniu. - Ale będę rozmawiać tylko i
wyłącznie z tamtym, co boi się pokazać. - Czuła, że coś jest nie tak niemalże
od samego początku. Chcieli informacji, a nawet nie odważyli się urzyć
przemocy, a nie wyglądali na prowizoryczną grupę przestępczą, to więc dlaczego?
Wiedziała, że odpowiedź na to pytanie pozna jak tylko pozna kto jest ich
towarzyszem.
Słyszał każde wypowiedziane przez nią
słowo. Miał przeczucie, że po jej głowie chodzi wiele teorii, ale nie
przypuszczał, że on jest jedną z tych opcji. Sakura była coraz bardziej
zawzięta, by się dowiedzieć kim tak naprawdę jest. I najwidoczniej nie będzie
miał wyjścia, ale na samą myśl złość w nim wzbierała. Musiał przespać się z tą
myślą. Spod rękawa wypuścił węża, który popełzał po zimnej posadzce do pokoju,
w którym znajdowała się reszta Hebi, wraz z Sakurą. Po krótkiej chwili jego
drużyna opuścił pokój, zamykając Haruno na klucz.
- Co o tym
sądzisz? - Spytał Juugo przyciszonym głosem.
- Po... - Jego
zdanie zostało brutalnie przerwane, poprzez odgłos wybuchu nieopodal. Wiedział
doskonale skąd doszedł ten wybuch, ta pułapka była specjalnie podłożona. -
Kabuto. - Warknął wściekle, domyślająć się, że prędzej czy później dojdzie do
tego.
Nie tracąc ani chwili wraz z całą
drużyną ruszył w kierunków pomieszczeń, których niegdyś używał Orochimaru.
Stłumiony dzwięk wybuchu doszeł i do
niej uszu, krótko po tym jak jej goście opuścili pokój. Zerwała się na równe
nogi, podbiegając do drzwi, jednak nie była w stanie nic usłyszeć oprócz
odgłosu biegnących nóg. Nie wiedziała, co się stało, nikt nie zawrócił do niej
i nie poinformował o niczym. Sakura chodziła zdenerwowana po pomieszczeniu, nie
wiedząc nawet jak długo. Gdy co jakiś czas przystawiała ucho do solidnych
drzwi, wydawało jej się, że w oddali słyszy odgłosy walki. Nie czuła się zbyt
komfortowo wiedząc, że nie posiada przy sobie żadnej broni, rękawiczki także
zostały jej zabrane i musiałaby uderzać gołymi dłońmi gdyby ktoś wtargnął i
tutaj. Na samą myśl o tym grymas niezadowolenia pojawił się na jej twarzy.
Zaczęła rozluźniać swe mięśnie, które zastały się przez te kilka tygodni, gdzie
spędziła jako jeńc. I już po chwili drzwi zostały otworzone z impetem.
Sakura zamachnęła się, chcąc położyć
oprawcę na łopatki, jednak gdy dostrzegła przed sobą zakrwawionego Suigetsu,
zatrzymała się w miejscu.
- Potrzebujemy
twojej pomocy. - Powiedział pośpiesznie i nim ona zdążyła cokolwiek
odpowiedzieć, chwycił ją za nadgarstek i zaczął ciągnąć za sobą.
Nie wiedziała, gdzie ją zabiera. Miała
dziwne przeczucie, że zaraz jej wszystkie pytania zostaną rozwiazane. Ale nie
wiedząc czemu jej serce chciało, by zatrzymała się i zaczęla biec w drugą
stronę.
I gdy tylko ujrzała tak dobrze znaną
sylwetkę opartą o ścianę, żałowała, że tego nie zrobiła. Przerażona przystanęła
w miejscu, wyrywając swoją ręke z uścisku Hozukiego. Rozszerzyła delikatnie swe
usta, na których znajdowało się jego imię
- Sasuke.
No comments:
Post a Comment