Po trzydniowej podróży shinobi Liścia
mogli odsapnąć. Większość z nich wkroczyła z rana do Suny, kończąc tym samym
ważniejszą cześć swego zadania. Naruto widząc znajomy widok, odetchnął z
ulgą, chociaż niesmak też pozostawał, gdyż w drodze spodziewał się jakiejś
akcji, walki, adrenaliny - czegokolwiek. Jednakże nic takiego nie nastapiło.
Gdy tylko przeszli z Kakashim i Yamato przez przesmyk, ujrzeli czekającego na
nich Kankuro.
- Ilu już jest? -
Spytał Hatake oficjalnym tonem, chcąc poznać jak najszybciej informacje
odnośnie młodych shinobi.
- Brakuje tylko Haruno
Sakury, i Nary Shikamaru. - Odparł prowadząc ich w głąb Wioski Ukrytej w
Piasku. - Pewnie za niedługo i oni się pojawią. - Powiedział, będąc jakże
przekonanym swych słów.
Gdy tylko pierwszy shinobi Liścia dotarł do nich, wszyscy byli zdumieni
decyzją Hokagę, a zwłaszcza Kazekage. Sai poinformował szczegółowo Gaarę, jak i
jego rodzeństwo o uczestnikach owej niespodziewanej wyprawy jakże wielkiej
wagi. Żadno z nich nie kwestionowało decyzji podjętej przez Tsunade, zdając
sobie sprawę, że bez dobrego powodu by tak nie postąpiła. Obawa o ich
bezpieczeństwo nadal była, zwłaszcza, że shinobi Suny również doświadczyli
kilku kłopotów ze strony tajemniczej trójki, która nadal nie została
zidentyfikowana.
Idąc spokojnym krokiem przez wioskę Naruto rozglądał się w poszukiwaniu
któregoś ze znajomych. Jego wysiłek jednak poszedł na marnę, gdyż nie udało mu
się dostrzec nikogo z wioski Liścia. Wszędzie byli tylko i wyłącznie rodowici
mieszkańcy Suny. Niespodziewanie większa ilość ninja przebiegła tuż obok niego,
kierując się ku wyjściu z wioski. Każdy ubrany był mundur z pełnym ekwipunkiem,
a ich twarze były szczelnie zakryte chustami. Brat Gaary kątem oka uważnie
zlustrował każdą osobę znajdującą się w grupie, wiedząc, że nie są to zwykli
shinobi. Złe przeczucia zaczynały go ogarniać.
Naruto, chcąc jak najszybciej ukończyć misję, by móc wrócić do Konohy i
kontynuować treningi, narzucał tempo ku siedzibie Kazekage. Ale jego orientacja
w terenie nie była najlepsza, zwłaszcza, że w Piasku wszystko wyglądało tak
samo. Westchnął ociężale, drapiąc się po głowie, próbując zlokalizować, gdzie
się znajduje.
- Tędy. -
Powiedział Kankuro skręcając w prawo.
- Ostatnio droga
była inna. - Mruknął prawie niezrozumiale blondwłosy pod nosem.
Po chwili kroczyli już dobrze oświetlonymi korytarzami budynku Kage.
Kankuro zapukał do jednych z większych drzwi, znajdujących się na ostatnim
piętrze i nie czekając na odpowiedź z środka, otworzył drzwi wprowadzając
trójkę shinobi z Liścia.
Źrenice Uzumakiego drgnęły
dostrzegając roztrzęsioną Hinatę w gabinecie Gaary. On natomiast stał przy
otwartym oknie, spoglądając na swoją wioskę. Słysząc jak kilka osób wchodzi do
pomieszczenia, spoglądnął przez ramię na nowo przybyłych gości.
- Kakashi, Yamato.
- Kazakage odwrócił się, zaś skinięciem głowy przywitał ich, po czym przeniósł
swój wzrok na blondyna. - Siadaj Naruto. - Powiedział chłodnym tonem.
- Postoję. -
Odparł machając ręką. - Byłem na gorszych misjach. - Powiedział z nutką
zawiedzenia w swym głosie, ale na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Gaara westchnął ciężko.
- Ej Hinata co
jest? - Spytał Naruto podchodząc do dziewczyny.
Hyuga jednak nie spojrzała na niego,
lecz na Gaarę z wieloma pytaniami w oczach.
- Naruto usiądź. -
Powtórzył nieco ostrzej czerwonowłosy.
Kakashi wraz z Yamato wymienili się
spojrzeniami, domyślając się, że coś musiało się stać. W innym wypadku, nie tak
by wyglądało to powitanie. Hatake nie chcąc tracić więcej czasu, chwycił swego
ucznia za ramiona i siłą posadził na najbliższym krześle.
- Gdzie reszta
tych, którzy dotarli przed Hinatą? - Wtrącił Yamato.
- Odpoczywają w
kwaterach jakie zostały im przydzielone. - Odpowiedział ze stoickim spokojem
Kazekage.
Nagle drzwi do gabinetu ponownie się
otworzyły, a przez nie wkroczyła Temari wraz z Shikamaru. Nara uważnie
zlustrował wszystkie osoby znajdujące się w środku.
- Czemu mam
przeczucie, że to co zaraz usłyszymy nie spodoba się żadnemu z nas? - Spytał z
westchnięciem, podchodząc bliżej czerwonowłosego i podając mu zapieczętowany
zwój.
Gaara obrócił w palcach kilka razy
zwój z drobnym uśmiechem na swojej twaarzy.
- Kolejna
fałszywka. Tsunade wszystko przemyślała. - Powiedział spokojnie. Każdy shinobi
wysłany przez Piątą oprócz Naruto wręczył mu taki sam zwój, jednak tylko jeden
z nich zawierał prawdziwe informacje. I to zwój powierzony Hyuudze.
Naruto spojrzał na niego pytającym
wzrokiem, zastanawiając się o czym mówi Shikamaru.
- Masz zupełną
rację. - Odparł Gaara na komentarz Nary, opierając się w między czasie dłońmi o
oparcie swego krzesła. - Dwa dni temu Hinata dzięki swemu Byakugan zdołała
zaobserwować kilka ważnych rzeczy, którymi przed chwilą się ze mną podzieliła.
- Zaczął, co chwilę przenosząc wzrok z granatowłosej na Naruto i z powrotem.
Wszystkie spojrzenia zostały
skierowane na młodą Hyugę, która póki co siedziała cicho.
- Powiedz im, to
co przed chwilą powiedziałaś mi. - Dopowiedział Kazekage, patrząc na nią
ciepłym wzrokiem. Zdawał sobie sprawę, że to co zaraz powie, pozostawia wiele
pytań, ale także przyniesie ze sobą złość.
Hinata przełknęła ślinę, a następnie
skinęła głową i zaczęła mówić niepewnym głosem.
- Byłam śledzona
przez dwie osoby. Ale po chwili zawrócili i skierowali się w epicentrum skąd
dobiegł nagły huk, albo raczej drobne trzęsienie ziemi w wykonaniu Sakury. -
Widziała jak na imię towarzyszki z drużyny, Naruto chciał poderwać się z
krzesła, ale Kakashi ponownie wsadził go do krzesła i cały czas dłońmi go
przytrzymywał. - Na początku miała przewagę, połamała kunoichi, unieruchomiła
drugiego w spektakularny sposób używając jednego z jutsu Tsunade... - Mówiła
przejętym głosem, będąc pod wrażeniem tego, czego była świadkiem - ...ale
później straciła swoją czujność. Zabrali ją. - Dodała zmieniając diametralnie
swoją tonację. A to jeszcze nie koniec tego, co miała im do powiedzenia.
- Co?! - Krzyknął
przerażony Uzumaki. - Jak to ją zabrali?!
- Naruto ciszej. -
Mruknął leniwie Shikamaru. - Daj pomyśleć.
- Informajce od
Hokage zostały dostarczone? - Spytał pośpiesznie Yamato, chąc się upewnić, że
to nie Sakura była w posiadaniu zwoju od Tsunade.
Gaara przytaknął potwierdzając odbiór
zwoju przekazanego mu również przez Hyugę, po czym powiedział oficjalnym tonem.
- Niezwłocznie wysłałem oddział specjalny na jej poszukiwania.
- Mijaliśmy ich. -
Zauważył Kankuro, wiedząc, że jego złe przeczucie właśnie się sprawdziło.
- Też idę. -
Powiedział zdeterminowany Naruto, wstając z krzesła i tym razem nie pozwalając
swemu nauczycielowi posadzić go z powrotem.
- Ty nigdzie się
nie ruszasz. - Zauważył Gaara, na co Yamato wraz z Kakashim przytaknęli,
całkowicie podzielając zdanie Kazekage. - To zbyt niebezpieczne, zwłaszcza,
że... - Urwał przenosząc swój wzrok ponownie na Hyugę.
- Zwłaszcza, że
co? - Krzyknął poddenerwowany Uzumaki.
- Hinata... -
Zaczął spokojnie Nara, chcąc tak samo jak reszta dowiedzieć się tego, co nie
zostało jeszcze powiedziane.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech. - Jedna z tych osób, które mnie śledziły
posiadała Sharingan. - Powiedziała przyciszonym głosem.
- Sasuke. -
Szepnął Naruto z rozszerzonymi tęczówkami. A w jego głowie zaczęły pojawiać się
co rusz nowe pytania, odnośnie przyjaciół z drużyny.
- Albo Itachi. -
Wtrącił Kakashi, nie chcąc, by jego uczeń ponownie trzymał się jednej
informacji, która wcale nie była potwierdzona. - Ja również nie chcę by Sakurze
cokolwiek się stało, ale trzeba poczekać na informacje od Hokage.
- Jastrząb już
jest w drodze. - Poinformował Gaara ze stoickim spokojem. - Temari i Kankuro,
pokażą wam miejsce, gdzie możecie się zatrzymać. Gdy tylko dostanę jakiekolwiek
informacje od razu po was poślę.
Wszyscy z wyjątkiem Naruto przytaknęli.
- Nigdzie się nie
ruszam. - Zaznaczył stanowczo Naruto.
Kakashi pokręcił z dezaprobatą głową i chwytając go mocno za ramię,
wyprowadził z gabinetu Gaary.
Stał oparty o ścianę z rękoma
splecionymi na klatce piersiowej. Swym wzrokiem uważnie spoglądał na dwie
nieprzytomne kunoichi, które właśnie zostały położone na dwóch przeciwległych łóżkach
przez jego towarzyszy. Na jego twarzy nadal panował grymas niezadowolenia. Nie
podobało mu się, że musieli przyciągnąć ze sobą Haruno, a przede wszystkim
fakt, że to ona była w posiadaniu tak bardzo pożądanych przez niego informacji.
Zniósłby jeśli byłaby to Ino, na którą natknęli się ostatnim razem, ale ona?
Przy ostatnim razie próbował ją zabić. Wyciągnął na nią Kusanagi i nie zawachał
się zamachnąć. Gdyby nie Yamato, jego ostrze przepełnione chidori z łatwością
by się w nią wbiło. Ciężkie westchnięcie wydobyło się z jego krtani, w oznace
bezradności. Najchętniej zostawiłby ją nieprzytomną w lesie, ale z drugiej
strony nie mógł pozwolić sobie na utratę tak ważnych informacji. Uniosł lekko
swą głowę do góry, po czym spytał:
- Co z Karin?
Juugo pokręcił swą głową.
- Nieźle jest
połamana, ta mała rzeczywiście ma siłę w swoich pionstkach. - Odparł, cały czas
oglądając rany czerwonowłosej. - Bez pożądnego medyka, jej kości będą się
zrastać miesiącami. - Skwitował z westchnięciem.
- Ona jest medykiem.
- Powiedział Suigetsu wskazując na Sakurę, którą związał, tak by po
przebudzeniu nie mogła się ruszyć.
- Ona stąd znika.
Jak najszybciej. - Wtrącił ostro Sasuke.
- Ciężko mi to
przyznać ale Suigetsu ma rację. - Powiedział niespodziewanie Juugo. - Karin ma
połamane, a raczej zmiażdżone kości dłońmi i nadgarstka, niewspominając o
kościach policzkowych czy żebrach. Jeśli rzeczywiście jest tym za kogo się
podaje, to jako uczennicy Tsunade wykonanie tego będzie dla niej jak bułka z
masłem. - Dodał chcąc przekonać lidera o tym co byłoby najlepsze dla nich, a
także dla pokiereszowanej kunoichi.
Sasuke przekręcił lakonicznie oczami.
- To jak nasz gość się obudzi, Suigetsu ładnie ją poproś o wyleczenie Karin, a
przy okazji zrób wszystko by wyciągnąć od niej informacje. - Zakomunikował
stanowczym tonem.
Hozuki stał przez chwilę, jakby do
niego nie docierało to, co właśnie zostało powiedziane. - Że ja? - Spytał
zmieszany. - Ty ją znasz, ty powinieneś z nią rozmawiać. - Zaargumentował.
- Ja chcę by jak
najszybciej stąd zniknęła. - Warknął przez zaciśnięte zęby. - A przedewszystkim
by nie dowiedziała się, że ja tu jestem.
Suigetsu uniósł kącik swych ust do
góry, w zadziornym uśmiechu. - Aż tak bardzo nie chcesz się z nią spotkać? A co
ze wspólną przeszłością? Napewno macie jakieś wspomnienia. - Drążył wyraźnie
zaciekawionym perypetiami kruczowłosego z lat spędzonych w Konoha.
Brew Sasuke uniosła się w zdziwieniu.
Nie wierzył że Suigetsu właśnie powiedział co powiedział. Wspomnień były nawet
dużo, ale... jeśli chciał całkowicie zerwać swe więźi z nią i Naruto, nie mógł
o tym myśleć. Nie mógł wspominać przeszłości. Kilka lat temu zrobił kilka
kroków i teraz nie może się cofnąć.
- Chcę by stąd
zniknęła. - Wycedził. - Tuż po tym jak wyśpiewa wam gdzie ukryła zwój. -
Mruknął mało zadowolony pod nosem.
- Nie prościej
byłoby wprowadzić ją w genjutsu? - Wtrącił Juugo kończąc opatrywać
powierzchownie rany Karin. - Wtedy wiedziałbyś od razu gdzie go schowała i w
ciągu kilku następnych godzin by jej tu już nie było.
Sasuke spojrzał na brązowowłosego
kątem oka. - Wtedy od razu wiedziałaby że to ja, bądź mój brat. A nie
potrzebujemy jeszcze Konohy na ogonie. - Odparł nieco spokojniej. - Ale jeśli
będe musiał zrobię to, jednak tylko w ostateczności.
- Prędzej czy
później Liść dowie się o nas i o tobie. - Fuknął Suigetsu pod nosem.
- Preferuję tą
drugą opcję. - Powiedział chłodno, otwierał usta by jeszcze coś powiedzieć, gdy
nagle dostrzegł jak Sakura pomału zaczyna się przebudzać. Jej powieki drgały, a
ciało poruszało się. Widząc to bez słowa wyszedł zza drzwi, koło których cały czas
stał pozostawiając swych towarzyszy z dawną znajomą.
Juugo wraz z Suigetsu w zdziwieniu
spoglądali jak ich lider w pośpiechu opuszcza należący do czerwonowłosej pokój.
- Gorzej niż baba.
- Skwitował Hozuki, robiąc krok w tył od łóżka, na który przebudzała się
właśnie młoda Haruno.
Jej ciągle drgające powieki, wreszcie
otworzyły się ukazując w pełnej okazałości duże szmaragdowe oczy. W
zastraszająco szybkim tempie rozejrzała się po przyciemnionym pokoju,
dostrzegając niedaleko siebie dwie poznane niedawno osoby. Widząc ich zaczęła
szarpać się i wiercić, chcąc wydostać się z sznurów, ale więzy były zbyt mocne
by je przerwać.
- To bezcelowe. -
Powiedział Suigetsu, sprawiając, iż kunoichi spojrzała na niego z przymróżonymi
oczami.
- Gdzie ja jestem?
- Syknęła wściekłym głosem spoglądając na nich z odrazą.
Juugo parsknął pod nosem. - Ma temperamencik. - Mruknął spoglądając kątem
oka na towarzysza.
- To i tak nic. -
Odparł Hozuki wzruszając ramionami.
- Ej! - Krzyknęła.
- Ja tu jestem!
- Dokładnie jesteś
tu. - Skwitował seledynowowłosy chwytając za krzesło i przystawiając je bliżej
łóżka Haruno. Usiadł na nim okrakiem, ramionami opierając się oparcie. - A
teraz powiedz mi ładnie gdzie schowałaś zwój, który mi pokazałaś.
Sakura uniosła swe brwi, po czym z jej gardła wydobył się melodyjny śmiech.
- Chyba sobie ze
mnie kpisz. - Powiedziała zaostrzonym tonem. - Jestem kunoichi Liścia i nie mam
zamiaru wyjawiać tajemnicy powieżonej mi przez Hokage.
Kącik ust brązowowłosego uniósł się ku górze i wolnym krokiem zaczął
zbliżać się do kobiety. Palce swych dłoni splótł ze sobą i zaczął rozluźniać je
poprzez strzelanie kośćmi. Następnie chwycił mocnym uściskiem kobietę za jej
gardło.
- Suigetsu prosi
ładnie, ja nie. - Powiedział chłodno, przeszywając ją piorunującym wzrokiem.
- Gówno mnie to
obchodzi. - Warknęła. - Słówka nie pisnę, choćbym miała zginąć w męczarniach.
- To się okaże. -
Odpowiedział pewnym siebie głosem.
- Juugo, nie
zapominaj, że musimy naszego gościa jeszcze o coś poprosić. - Wtrącił Suigetsu,
chcąc chwilowo zmienić temat na nieco łagodniejszy.
Brązowowłosy rozluźnił swój uścisk chwilowo i odsunął się od niej.
Sakura zmarszczyła brwi i spojrzała podejrzliwie na mężczyzn. - Czego chcecie?
- Naprawisz nam tą
wiedźmę. - Powiedział Suigetsu wskazując palcem za siebie na nieprzytomną
kunoichi.
Różowowłosa kątem oka zerknęła w
miejsce w które wskazuję Hozuki, domyślając się kogo ujrzy. I nie myliła się. -
Chcecie bym ją poskładała? - Spytała nieco zdziwiona.
Ci przytaknęli w odpowiedzi.
Haruno parsknęła pod nosem. - A co bym
z tego miała?
- Gwarancję, że po
tym jak oddasz nam zwój, będziesz mogła spokojnie wrócić do swojej wioski.-
Odpowiedział Suigetsu zaczynając te małe negocjacje.
- Ta jasne. -
Fuknęła Sakura. - I że mam wrócić do Konohy jak zwykły tchórz z podkulonym
ogonem? - Spytała nie ukrywając sarkazmu.
- Kwestia wyboru.
- Wtrącił Juugo wzruszając ramionami.
- Teraz to ja
zadam pytanie, po waszej odpowiedzi zastanowię się nad wyleczeniem, jak sam
powiedziałeś tej wiedźmy. - Powiedziała ze stoickim spokojem.
- Co to za
pytanie? - Spytał Suigetsu, spoglądając kątem oka na swego towarzysza.
- Gdzie ten
czwarty co mnie ogłuszył?
No comments:
Post a Comment