3. Incognito.

Stała na potężnej gałęzi, spoglądając w dół na ziemię, która wyglądała jakby przeszło przez nią silne trzęsienie. Spośród gruzów i większych odłamków wroga kunoichi próbowała się wydostać. Jednak niespodziewanie dziewczyna zniknęła w kłębie dymu, pozostawiając jedynie po sobie kłodę. Sakura syknęła pod nosem, zdając sobie sprawę iż jej przeciwniczka użyła tego same triku, co ona kilka sekund wcześniej.
- Śledziłaś mnie. - Powiedziała stanowczym tonem różowowłosa. - Czego chcesz? - Spytała, uważnie obserwując otoczenie wokół siebie. Wiatr ustał, powodując iż wszystko zamarło w bezruchu. Ptaki również uciekły, gdy tylko usłyszały wcześniejszy huk, wywołany przez impact zetknięcia się czerwonowłosej z gruntem. Sakura uważnie nasłuchiwała, czekając na jeden mały szmer, który pomógłby jej w zlokalizowaniu kunoichi. Nie wiedząc czemu, miała przeczucie, że ta kobieta należy do tajemniczej trójki, która ostatnio przysporzyła tyle kłopotów drużynie Lee. A to oznaczało, że gdzieś w pobliżu czaiła się również pozostała dwójka.
Była czujna, nie mogąc pozwolić sobie na żaden atak z zaskoczenia, który by spowodował uszczerbek na jej zdrowiu. Miała misję do wykonania i zamierzała ją wykonać. Po chwili wyczekiwania, czerwonowłosa wychyliła się zza jednego drzewa.
- A jednak cię trafiłam. - Powiedziała z satysfakcją Haruno, widząc pocharataną kunoichi. Jej włosy nie były już tak idealnie ułożone jak kilka minut temu. Jedno z jej szkieł wypadło całkowicie, natomiast drugie ledwo się trzymało w czarnych oprawkach. Z kolei z jej ust ciurkiem skapywała krew.
- Zapłacisz mi za to. - Warknęła przez zaciśnięte zęby.
Niespodziewanie obie kobiety usłyszały męską zaczepkę, dochodzącą z dołu.
- Czyżby ktoś cię poturbował, Karin? - Spytał, a śmiech wybrzmiał z jego krtani.
Sakura zlustrowała uważnie shinobi, który najwyraźnie doskonale znał jej przeciwniczkę. Jednak to nie jego obecność ją ciekawiła, a miecz jaki znajdował się na jego plecach. Pomimo iż minęło wiele lat, wszędzie by go rozpoznała. W końcu tyle się wtedy wydarzyło. Ich pierwsza misja poza bramę Konohy, jako drużyna siódma. Na samo wspomnienie, przymknęła na chwilę swe powieki. Nie chcąc zbytnio ponieść się emocją, które pojawiały się, gdy tylko myślała o drużynie jaką niegdyś tworzyli.
- Zamknij się Suigetsu! - Wrzasnęła wyraźnie poirytowana Karin.
Oczy Sakury ponownie się otworzyły.
- Najlepiej oboje się zamknijcie i powiedzcie czego chcecie od shinobi Liścia. - Wtrąciła ostro.
Mężczyzna uniósł swą głowę do góry, spoglądając na kunoichi, którą dopiero teraz ujrzał. - Ooo. - Powiedział nieco zaskoczony. - Wiesz, gdybym nie musiał być z nią w drużynie, to bym ci brawa bił.
Sakura uniosła swą brew do góry w zdziwieniu. - Z wioski, z której pochodzę, nikt nigdy nie cieszyłby się z rannego towarzysza. - Powiedziała z odrazą. Zdawała sobie sprawę że żadna drużyna nie była idealna. Zgrzyty zdażały się wszędzie, czego idealnym przykładem była właśnie drużyna siódma. Jednak gdy trzeba było, każdy wstawiał się za każdym, a wydarzenia na moście noszącym imię Naruto świadczyły właśnie o tym. - Jednak co taka osoba okradajaca groby jak ty może wiedzieć. - Rzuciła, nawiązując do miecza Zabuzy.
Hozuki otworzył swe usta by coś powiedzieć, jednak zamknął je po chwili zastanawiając się nad słowami kunoichi, które dawały mu dużo do myślenia. Nie wiele osób wiedziało o tym gdzie owy miecz jeszcze niedawno się znajdował. Osobiście miejsce to znał tylko Sasuke.
Korzystając z chwili nieuwagi, Karin zebrała w sobie siłę i odbiła się od gałęzi, nacierając na różowowłosą. Pośpiesznie wyciągnęła z tylniej kieszonki shurikeny, które bez zawachania rzuciła w jej stronę.
Sakura widząc biegnącą w jej stronę kunoichi, a także ostrza shurikenów lecące w zastraszająco szybkim tempie, zaczęła składać pieczęci. Gdy tylko ostrza wbiły się w jej ciało, zamieniła się w kłodę, a ona sama znalazła się tuż za czerwonowłosą. Zamachnęła się pięścią wypełnioną chakrą, tak jak uczyła ją Tsunade. Karin jednak odwróciła się w ostatniej chwili i próbując zatrzymać cios, złapała jej pięść otwartą dłonią.
- Błąd. - Powiedziała Sakura z kącikiem ust uniesionym wysoko, wypuszczając skoncentrowaną chakrę.
Trzask.
Karin pobladła słysząc dźwięk łamiących się kości, a z jej krtani wydobył się przeraźliwy krzyk.
Kunoichi Liścia zamachnęła się raz jeszcze, tym razem lewą ręką uderzając prosto w prawy policzek kobiety. Pół przytomna Karin czując ogromną siłę uderzenia, zaczęła cofać się na gałęzi, jednak po chwili straciła grunt pod nogami.
Suigetsu widząc spadającą towarzyszkę ruszył w jej stronę, łapiąc ją w niemalże ostatniej chwili. - Nie powiem, masz temperament. - Stwierdził, gdy tylko odstawił ranną Karin na bok. Unosząc swą głowę do góry ujrzał jak kunoichi w stanie idealnym siedzi na gałęzi, z której przed chwilą zleciała czerwonowłosa. - Ale czy to bezpieczne by kobieta podróżowała w samotności? Nawet taka jak ty? - Spytał podnosząc się z klęczek, ani na chwilę nie spuszczając jej z wzroku.
- Zostaliśmy do tego zmuszeni. - Odpowiedziała od razu. - W końcu ktoś miał shinobi Konohy na oku, a ostatnio nawet moi znajomi nie wrócili do domu w zbyt dobrym stanie. - Powiedziała spokojnie, wiedząc że to jedyny sposób w który mogła dowiedzieć się czy oni rzeczywiście mieli z tym coś wspólnego.
- Chodzi ci o tą blondynę, gościa w przestarzałym kombinezonie z ogromnymi brwiami. A i był jeszcze jeden z psem i jeden z robalami. - Wyliczył na palcach.
Sakura zmarszczyła swoje brwi, wzdychając ciężko. Ja i moje cholerne szczęście, pomyślała poprawiając w między czasie rękawiczki na dłoniach. Zaczęła powoli wstawać, gdy nagle usłyszała świst przedzierający się przez powietrze. Instynktownie podskoczyła do góry, łapiąc się kolejnej gałezi. Miecz należący niegdyś do Zabuzy wbił się z impetem w grubą korę drzewa. Korzystając z momentu, w którym mężczyzna nie mógł wyciągnąć ostrza, zeskoczyła prosto na jego szerokość.
- Zraniłeś kilka ważnych osób. I gdyby w tej chwili stał tu pewien nadpobudliwy ninja, to pewnie już dawno obiłby ci buźkę. - Powiedziała bez ogródek. - Czego chcecie od Liścia? - Tym razem warknęła ostro, czując jak miecz na którym stoi giba się to w lewo to w prawo, jak Suigetsu próbuję go wydostać.
Zawachał się.
- Sądząc po tym co powiedziałaś o podróżowaniu w pojedynkę mogę z łatwością wywnioskować, że są bardzo duże szanse na to, że jesteś w posiadaniu czegoś, co my bardzo chcemy. - Odparł po dłuższej chwili, po czym wreszcie zdołał wydostać wbite ostrze z drewna. Sakura widząc nagłą zmianę zeskoczyła w pośpiechu w dół. Wiedziała, że gdyby tylko chciała z łatwością mogłaby złamać miecz i mieć problem z głowy. Ale nie chciała tego robić. Zbyt dużo wspomnień, które wolała zachować.
- Ciekawe czego możecie chcieć. - Powiedziała stając na stałym gruncie. - Może tego? - Spytała, a z jej rękawa wysunął się zapieczętowany zwój.
Hozuki zmarszczył brwi, widząc tak bardzo pożądany przez nich przedmiot.
- Informacje. Tego chcecie, nieprawdaż? - Spytała, a raczej powiedziała twierdząco. Nie chcąc by zwój dostał się w niepowołane ręce, spowodowała iż zniknął w małej kłębie dymu i tylko ona wiedziała gdzie on się znajdował. - Teraz pozostaje jeszcze pytanie, gdzie się trzeci z was znajduje? - Zapytała, zerkając w stronę Suigetsu.
Kącik ust mężczyzny uniósł się.
- Jesteś dobrze poinformowana. - Odparł i bez zawachania chwycił za rękojeść Kubikiribocho, po czym zeskoczył celując wprost na kunoichi.
Sakura odskoczyła, jednak miecz zdążył zranić ją w ramię. Na jej twarzy pojawił się chwilowy grymas, który zniknął gdy tylko dłonią uderzyła w podłoże. Grunt po raz kolejny zatrząsł się, a następnie pęknął. Korzystając z momentu, w którym Suigetsu próbował utrzymać równowagę, pośpiesznie w biegu przemieniła swą chakrę w impuls elektryczny. Dotknęła mężczyznę idealnie w centralny ośrodek nerwowy z tyłu jego głowy. Obawiając się miecza Zabuzy, odskoczyła do tyłu. Gdy tylko ujrzała jak jutsu Tsunade zaczęło działać, uśmiech satysfkacji pojawił się na jej twarzy. Nauka tej oto techniki nie była aż taka prosta, z jednego prostego powodu - używanie impulsów elektrycznych nie było jej mocną stroną.
Hozuki od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Nie było nic normalnego w chęci poruszenia lewą nogą, gdy prawy bark się ruszał. To samo tyczyło się reszty części jego ciała.
- Dobra, to wcale nie jest śmieszne! - Krzyknął. - Coś ty zrobiła?! - Chcąc zamachnąć się Kubikiribocho zamiast jego ramion poruszyły się stopy, powodując iż upadł on twarzą w dół.  
Kunoichi parsknęła śmiechem, lecz nie chcąc by zadławił się gruzem, czy też udusił się podeszła do niego i przewróciła go na drugi bok.
- Przyznam masz charakterek. - Powiedziała spokojnie Suigetsu.
- Za jakieś pół godziny twoje nerwy powinny już normalnie funkcjonować. - Odparła przykładając dłoń wypełnioną leczniczą chakrą na zranione ramię. - Niedługo pewnie pojawi się jeszcze wasz kolega. - Skwitowała.
- Lepiej zwiewaj, bo jeśli będzie sam i straci kontrolę, to podzielisz los swoich znajomych. - Nie miał pojęcia czemu to powiedział. Równie dobrze mógł ją spróbować przytrzymać, aż do pojawienia się Sasuke i Juugo. Aczkolwiek nie chciał by spotkało ją to samo co ostatnią czwórkę, na którą natknął się Juugo. To byłby zbyt okrutny los.
Haruno mimowolnie zmarszczyła swe brwi zdając sobie sprawę, że właśnie została ostrzeżona, przed czychającym gdzieś niedaleko niebezpieczeństwie.
- Ale zanim znikniesz powiedz kim jesteś i skąd wiedziałaś o mieczu Zabuzy. Hozuki Suigetsu z tej strony.
Uśmiechnęła się do niego ciepło. - Haruno Sakura, uczennica Tsunady Senjuu, Piątej Hokage Wioski Ukrytej w Liściach. - Powiedziała, lecz jej wzrok spoczął na nieprzytomnej niedaleko kobiecie. Westchnęła ciężko podchodząc do niej, wiedziała, że nie może jej tak zostawić. Nim odpowiedziała Suigetsu na drugie pytanie, uklękła przy niej i sprawdziła tętno.
- Będzie żyć, ale ktoś musi posłakać jej połamane kości. - Mruknęła. - A jeśli chodzi o Zabuzę... - Zaczęła niepewnie.  -...byłam w drużynie która pochowała go i wbiła miecz w jego grób.
Źrenice Suigetsu rozszerzyły się gwałtownie. - Tyy... - Powiedział, zdając sobie sprawę kim prawdopodobnie była dziewczyna stojąca niedaleko niego. Jednak widząc zbliżająca się osobę przeklnął siarczyście pod nosem.  - Uciekaj! -  Wrzasnął do niej.

Gdy tylko usłyszeli huk dobiegający z miejsca, w którym powinna znajdować się Karin wraz z Suigetsu, od razu zawrócili. Tym razem Sasuke nie zamierzał ryzykować tak jak ostatnim razem. Jeśli rzeczywiście tamta dwójka natknęła się na kogoś posiadające informacje, nie zamierzał się powstrzymać. Zrobi wszystko by tylko dorwać brata. W zastraszająco szybkim tempie pokonywali dzielącą ich odległość. Kolejny huk, niczym grzmot rozszedł się po okolicy. Przyśpieszyli i już po chwili byli w stanie dostrzec poruszające się osoby tuż przed nimi. Źrenice Sasuke rozszerzyły się, po czym zatrzymał się gwałtownie. Juugo widząc niespodziewany postój lidera, również przystanął i spoglądnął na niego pytającym wzrokiem.
- Obserwuj. - Powiedział Uchiha przyciszonym głosem,
- Jak...? - Wtrącił brązowowłosy wskazując na ich towarzyszkę z drużyny, która leżała nieprzytomna. Zauważywszy jak Suigetsu macha wielkim mieczem, wstrzymał oddech. Jednak widząc jak kobieta zdążyła w porę ominąć śmiertelne ostrze, uniósł swe brwi wysoko.
- Nieco się podszkoliła. - Stwierdził spadkobierca sharingan, dostrzegając jak dawna znajoma roztrzaskuje ziemię.
- Znasz ją? - Spytał jeszcze bardziej zdziwiony Juugo.
- Długa historia. - Skwitował krótko nie chcąc wdrążać się w zbytnie szczegóły.
Wraz z niespodziewanym upadkiem Suigetsu na twarz i jego brwi uniosły się. Co ona zrobiła? Spytał sam siebie w myślach, wiedząc że seledynowowłosy z czystego przypadku nie runąłby jak kłoda na ziemię, zwłaszcza twarzą w dół. Dotknęła go. To pewne, ale... Uporczywie rozmyślał nad jutsu, jakiego użyła właśnie Haruno. Nie mogąc usłyszeć ani słowa z ich konwersacji, uruchomił swój Sharingan by móc czytać im z ust.
- Ciekawe. - Mruknął pod nosem podusmowując to co właśnie powiedziała różowowłosa. Nigdy by nie przypuszczał, że i nad nią będzie trzymał pieczę jeden z legendarnych Sanninów. Orochimaru nie był zbyt rozmówny na temat swej przeszłości w Konoha, ale o Jirayii i Tsunade zdażało mu się powiedzieć coś od czasu do czasu.
- Juugo. - Zwrócił się do mężczyzny surownym tonem. - Pora zakończyć tą dziecinadę. - Dopowiedział.
Brązowowłosy skinął głową porozumiewawczo, po czym wyruszył w stronę swych kompanów, jak i kunoichi Liścia. Będąc niemalże na miejscu, Suigetsu dostrzegł go. I nie wiedząc czemu, ostrzegł dziewczynę o jego obecności. Gdy jej szmaragdowe tęczówki spojrzały na niego, widział w nich obawę. Nie wiedział co powiedział jej Suigetsu, ale to wystraczyło by zasiać w niej ziarenko strachu.
- Jest i pan numer trzy. - Powiedziała nagle, poprawiając czarne rękawiczki.
- Powiedz mi co taka dziewczynka jak ty, robi sama w środku lasu? - Spytał podchodząc do niej zdecydowanym krokiem.
Kunoichi uniosła swą głowę wysokę. - Dziewczynką już dawno przestałam być. - Warknęła i bez najmniejszego zawachania zaczęła biec w jego stronę, z przygotowaną pięścią wypełnioną kumulującą się cały czas chakrą. Juugo zatrzymał się w miejscu i czekał na uderzenie, chcąc skosztować trochę siły kobiety.
Niespodziewanie na jego ciele zaczęły pojawiać się czarne znaki, których z sekundy na sekundę było coraz więcej. Źrenice Sakury zadrażały, gdy tylko ujrzały tak charakterystyczne znaki. Doskonale wiedziała co one oznaczają.
- Klątwa Orochimaru. - Wyszeptała w przerażeniu, uświadamiając sobie z kim tak naprawdę ma doczynienia. Widziała na własne oczy jak te znaki wpływają na człowieka.
W momencie, kiedy jej pięść miała zatknąć się z ciałem mężczyzny, usłyszała syki węża, jednak nim zdążyła się odwrócić poczuła silne uderzenie w potylicę. Jej powieki niemalże od razu zamknęły się.

Uderzywszy Sakurę chwycił ją w pasie, chroniąc przed upadkiem. Kątem oka spojrzał na Juugo, który właśnie opanowywał swe nerwy, a obecność kruczowłosego dużo mu w tym pomogła. Upewniwszy się, że ten nie straci kompletnego panowania nad sobą, położył różowowłosą na bardziej stabilnym gruncie.  Po tym czynie zwrócił się do Suigetsu.
- Co tu się stało? - Spytał chłodno.
- Karin dała się zauważyć i wywiązała się mała jadka pomiędzy dwoma kunoichi. - Odparł nadal mając trudność z poprawnym poruszeniem się. - Karin nie była w stanie sprzeciwić się brutalnej sile twojej znajomej.
Sasuke uniósł brew ku górze, po czym zignorował jego ostatnie słowa. - Co ci zrobiła? - Zapytał nie zmieniając tonu ani o oktawę, a swe kroki skierował ku niemu.
- Pomieszała trochę w moim systemie nerwowym, za jakieś dwadzieścia minut to jutsu ma przestać działać. - Odparł z grymasem.
Juugo zaśmiał się cicho. - Sprytna.
- To nie jest śmieszne! Zamiast ruszać jedną kończyną, zupełnie inna się odzywa! - Odpowiedział zbulwesrowanym tonem.
- Gdzie reszta jej drużyny? - Wtrącił Uchiha.
- Ku twojemu i mojemu zdziwieniu jest sama. A co więcej, jest w posiadaniu zwoju dla Kazekage.
Sasuke parsknął śmiechem. - Ona?
- Sam widziałem. - Podkreślił, będąc pewnym swych słów i tego co dostrzegły jego oczy.
Spadkobierca sharingan przeklnął pod nosem, a następnie zaczął przeszukiwać jej rzeczy.  W plecaku nie było nic, co by przykuło jego uwagę. Suigetsu by go nie okłamał, był tego pewien, a więc pozostawała tylko jedna opcja.
- Gdziekolwiek ukryła ten zwój, tylko ona o tym wie. - Warknął poddenerwowany, nie chciał jej brać ze sobą, ale wychodziło na to, że nie mieli innego wyjścia. Pokręcił w niedowierzaniu głową, nie mogąc oswoić się z myślą, że Sakura spędzi najbliższe kilka godzin w dawnej kryjówce Orochimaru. - Bierzemy ją ze sobą. - Powiedział informującym tonem.

No comments:

Post a Comment

Szablon wykonała Anaya