Stała na
potężnej gałęzi, spoglądając w dół na ziemię, która wyglądała jakby przeszło
przez nią silne trzęsienie. Spośród gruzów i większych odłamków wroga kunoichi
próbowała się wydostać. Jednak niespodziewanie dziewczyna zniknęła w kłębie
dymu, pozostawiając jedynie po sobie kłodę. Sakura syknęła pod nosem, zdając
sobie sprawę iż jej przeciwniczka użyła tego same triku, co ona kilka sekund
wcześniej.
- Śledziłaś
mnie. - Powiedziała stanowczym tonem różowowłosa. - Czego chcesz? - Spytała,
uważnie obserwując otoczenie wokół siebie. Wiatr ustał, powodując iż wszystko
zamarło w bezruchu. Ptaki również uciekły, gdy tylko usłyszały wcześniejszy
huk, wywołany przez impact zetknięcia się czerwonowłosej z gruntem. Sakura
uważnie nasłuchiwała, czekając na jeden mały szmer, który pomógłby jej w
zlokalizowaniu kunoichi. Nie wiedząc czemu, miała przeczucie, że ta kobieta
należy do tajemniczej trójki, która ostatnio przysporzyła tyle kłopotów
drużynie Lee. A to oznaczało, że gdzieś w pobliżu czaiła się również pozostała
dwójka.
Była czujna,
nie mogąc pozwolić sobie na żaden atak z zaskoczenia, który by spowodował
uszczerbek na jej zdrowiu. Miała misję do wykonania i zamierzała ją wykonać. Po
chwili wyczekiwania, czerwonowłosa wychyliła się zza jednego drzewa.
- A jednak
cię trafiłam. - Powiedziała z satysfakcją Haruno, widząc pocharataną kunoichi.
Jej włosy nie były już tak idealnie ułożone jak kilka minut temu. Jedno z jej szkieł
wypadło całkowicie, natomiast drugie ledwo się trzymało w czarnych oprawkach. Z
kolei z jej ust ciurkiem skapywała krew.
- Zapłacisz
mi za to. - Warknęła przez zaciśnięte zęby.
Niespodziewanie
obie kobiety usłyszały męską zaczepkę, dochodzącą z dołu.
- Czyżby
ktoś cię poturbował, Karin? - Spytał, a śmiech wybrzmiał z jego krtani.
Sakura
zlustrowała uważnie shinobi, który najwyraźnie doskonale znał jej
przeciwniczkę. Jednak to nie jego obecność ją ciekawiła, a miecz jaki znajdował
się na jego plecach. Pomimo iż minęło wiele lat, wszędzie by go rozpoznała. W
końcu tyle się wtedy wydarzyło. Ich pierwsza misja poza bramę Konohy, jako
drużyna siódma. Na samo wspomnienie, przymknęła na chwilę swe powieki. Nie
chcąc zbytnio ponieść się emocją, które pojawiały się, gdy tylko myślała o
drużynie jaką niegdyś tworzyli.
- Zamknij
się Suigetsu! - Wrzasnęła wyraźnie poirytowana Karin.
Oczy Sakury
ponownie się otworzyły.
- Najlepiej
oboje się zamknijcie i powiedzcie czego chcecie od shinobi Liścia. - Wtrąciła
ostro.
Mężczyzna
uniósł swą głowę do góry, spoglądając na kunoichi, którą dopiero teraz ujrzał.
- Ooo. - Powiedział nieco zaskoczony. - Wiesz, gdybym nie musiał być z nią w
drużynie, to bym ci brawa bił.
Sakura
uniosła swą brew do góry w zdziwieniu. - Z wioski, z której pochodzę, nikt
nigdy nie cieszyłby się z rannego towarzysza. - Powiedziała z odrazą. Zdawała
sobie sprawę że żadna drużyna nie była idealna. Zgrzyty zdażały się wszędzie,
czego idealnym przykładem była właśnie drużyna siódma. Jednak gdy trzeba było,
każdy wstawiał się za każdym, a wydarzenia na moście noszącym imię Naruto
świadczyły właśnie o tym. - Jednak co taka osoba okradajaca groby jak ty może
wiedzieć. - Rzuciła, nawiązując do miecza Zabuzy.
Hozuki
otworzył swe usta by coś powiedzieć, jednak zamknął je po chwili zastanawiając
się nad słowami kunoichi, które dawały mu dużo do myślenia. Nie wiele osób
wiedziało o tym gdzie owy miecz jeszcze niedawno się znajdował. Osobiście
miejsce to znał tylko Sasuke.
Korzystając
z chwili nieuwagi, Karin zebrała w sobie siłę i odbiła się od gałęzi,
nacierając na różowowłosą. Pośpiesznie wyciągnęła z tylniej kieszonki
shurikeny, które bez zawachania rzuciła w jej stronę.
Sakura
widząc biegnącą w jej stronę kunoichi, a także ostrza shurikenów lecące w
zastraszająco szybkim tempie, zaczęła składać pieczęci. Gdy tylko ostrza wbiły
się w jej ciało, zamieniła się w kłodę, a ona sama znalazła się tuż za
czerwonowłosą. Zamachnęła się pięścią wypełnioną chakrą, tak jak uczyła ją
Tsunade. Karin jednak odwróciła się w ostatniej chwili i próbując zatrzymać
cios, złapała jej pięść otwartą dłonią.
- Błąd. -
Powiedziała Sakura z kącikiem ust uniesionym wysoko, wypuszczając
skoncentrowaną chakrę.
Trzask.
Karin
pobladła słysząc dźwięk łamiących się kości, a z jej krtani wydobył się
przeraźliwy krzyk.
Kunoichi
Liścia zamachnęła się raz jeszcze, tym razem lewą ręką uderzając prosto w prawy
policzek kobiety. Pół przytomna Karin czując ogromną siłę uderzenia, zaczęła
cofać się na gałęzi, jednak po chwili straciła grunt pod nogami.
Suigetsu
widząc spadającą towarzyszkę ruszył w jej stronę, łapiąc ją w niemalże
ostatniej chwili. - Nie powiem, masz temperament. - Stwierdził, gdy tylko
odstawił ranną Karin na bok. Unosząc swą głowę do góry ujrzał jak kunoichi w
stanie idealnym siedzi na gałęzi, z której przed chwilą zleciała czerwonowłosa.
- Ale czy to bezpieczne by kobieta podróżowała w samotności? Nawet taka jak ty?
- Spytał podnosząc się z klęczek, ani na chwilę nie spuszczając jej z wzroku.
- Zostaliśmy
do tego zmuszeni. - Odpowiedziała od razu. - W końcu ktoś miał shinobi Konohy
na oku, a ostatnio nawet moi znajomi nie wrócili do domu w zbyt dobrym stanie.
- Powiedziała spokojnie, wiedząc że to jedyny sposób w który mogła dowiedzieć
się czy oni rzeczywiście mieli z tym coś wspólnego.
- Chodzi ci
o tą blondynę, gościa w przestarzałym kombinezonie z ogromnymi brwiami. A i był
jeszcze jeden z psem i jeden z robalami. - Wyliczył na palcach.
Sakura
zmarszczyła swoje brwi, wzdychając ciężko. Ja i moje cholerne szczęście,
pomyślała poprawiając w między czasie rękawiczki na dłoniach. Zaczęła powoli
wstawać, gdy nagle usłyszała świst przedzierający się przez powietrze.
Instynktownie podskoczyła do góry, łapiąc się kolejnej gałezi. Miecz należący
niegdyś do Zabuzy wbił się z impetem w grubą korę drzewa. Korzystając z
momentu, w którym mężczyzna nie mógł wyciągnąć ostrza, zeskoczyła prosto na
jego szerokość.
- Zraniłeś
kilka ważnych osób. I gdyby w tej chwili stał tu pewien nadpobudliwy ninja, to
pewnie już dawno obiłby ci buźkę. - Powiedziała bez ogródek. - Czego chcecie od
Liścia? - Tym razem warknęła ostro, czując jak miecz na którym stoi giba się to
w lewo to w prawo, jak Suigetsu próbuję go wydostać.
Zawachał
się.
- Sądząc po
tym co powiedziałaś o podróżowaniu w pojedynkę mogę z łatwością wywnioskować,
że są bardzo duże szanse na to, że jesteś w posiadaniu czegoś, co my bardzo
chcemy. - Odparł po dłuższej chwili, po czym wreszcie zdołał wydostać wbite
ostrze z drewna. Sakura widząc nagłą zmianę zeskoczyła w pośpiechu w dół.
Wiedziała, że gdyby tylko chciała z łatwością mogłaby złamać miecz i mieć
problem z głowy. Ale nie chciała tego robić. Zbyt dużo wspomnień, które wolała
zachować.
- Ciekawe
czego możecie chcieć. - Powiedziała stając na stałym gruncie. - Może tego? -
Spytała, a z jej rękawa wysunął się zapieczętowany zwój.
Hozuki
zmarszczył brwi, widząc tak bardzo pożądany przez nich przedmiot.
-
Informacje. Tego chcecie, nieprawdaż? - Spytała, a raczej powiedziała
twierdząco. Nie chcąc by zwój dostał się w niepowołane ręce, spowodowała iż
zniknął w małej kłębie dymu i tylko ona wiedziała gdzie on się znajdował. -
Teraz pozostaje jeszcze pytanie, gdzie się trzeci z was znajduje? - Zapytała,
zerkając w stronę Suigetsu.
Kącik ust
mężczyzny uniósł się.
- Jesteś
dobrze poinformowana. - Odparł i bez zawachania chwycił za rękojeść
Kubikiribocho, po czym zeskoczył celując wprost na kunoichi.
Sakura
odskoczyła, jednak miecz zdążył zranić ją w ramię. Na jej twarzy pojawił się
chwilowy grymas, który zniknął gdy tylko dłonią uderzyła w podłoże. Grunt po
raz kolejny zatrząsł się, a następnie pęknął. Korzystając z momentu, w którym
Suigetsu próbował utrzymać równowagę, pośpiesznie w biegu przemieniła swą
chakrę w impuls elektryczny. Dotknęła mężczyznę idealnie w centralny ośrodek
nerwowy z tyłu jego głowy. Obawiając się miecza Zabuzy, odskoczyła do tyłu. Gdy
tylko ujrzała jak jutsu Tsunade zaczęło działać, uśmiech satysfkacji pojawił
się na jej twarzy. Nauka tej oto techniki nie była aż taka prosta, z jednego
prostego powodu - używanie impulsów elektrycznych nie było jej mocną stroną.
Hozuki od
razu zorientował się, że coś jest nie tak. Nie było nic normalnego w chęci
poruszenia lewą nogą, gdy prawy bark się ruszał. To samo tyczyło się reszty
części jego ciała.
- Dobra, to
wcale nie jest śmieszne! - Krzyknął. - Coś ty zrobiła?! - Chcąc zamachnąć się
Kubikiribocho zamiast jego ramion poruszyły się stopy, powodując iż upadł on
twarzą w dół.
Kunoichi
parsknęła śmiechem, lecz nie chcąc by zadławił się gruzem, czy też udusił się
podeszła do niego i przewróciła go na drugi bok.
- Przyznam
masz charakterek. - Powiedziała spokojnie Suigetsu.
- Za jakieś
pół godziny twoje nerwy powinny już normalnie funkcjonować. - Odparła
przykładając dłoń wypełnioną leczniczą chakrą na zranione ramię. - Niedługo
pewnie pojawi się jeszcze wasz kolega. - Skwitowała.
- Lepiej
zwiewaj, bo jeśli będzie sam i straci kontrolę, to podzielisz los swoich
znajomych. - Nie miał pojęcia czemu to powiedział. Równie dobrze mógł ją
spróbować przytrzymać, aż do pojawienia się Sasuke i Juugo. Aczkolwiek nie
chciał by spotkało ją to samo co ostatnią czwórkę, na którą natknął się Juugo.
To byłby zbyt okrutny los.
Haruno
mimowolnie zmarszczyła swe brwi zdając sobie sprawę, że właśnie została
ostrzeżona, przed czychającym gdzieś niedaleko niebezpieczeństwie.
- Ale zanim
znikniesz powiedz kim jesteś i skąd wiedziałaś o mieczu Zabuzy. Hozuki Suigetsu
z tej strony.
Uśmiechnęła
się do niego ciepło. - Haruno Sakura, uczennica Tsunady Senjuu, Piątej Hokage
Wioski Ukrytej w Liściach. - Powiedziała, lecz jej wzrok spoczął na
nieprzytomnej niedaleko kobiecie. Westchnęła ciężko podchodząc do niej,
wiedziała, że nie może jej tak zostawić. Nim odpowiedziała Suigetsu na drugie
pytanie, uklękła przy niej i sprawdziła tętno.
- Będzie
żyć, ale ktoś musi posłakać jej połamane kości. - Mruknęła. - A jeśli chodzi o
Zabuzę... - Zaczęła niepewnie. -...byłam w drużynie która pochowała go i
wbiła miecz w jego grób.
Źrenice
Suigetsu rozszerzyły się gwałtownie. - Tyy... - Powiedział, zdając sobie sprawę
kim prawdopodobnie była dziewczyna stojąca niedaleko niego. Jednak widząc
zbliżająca się osobę przeklnął siarczyście pod nosem. - Uciekaj! -
Wrzasnął do niej.
Gdy tylko
usłyszeli huk dobiegający z miejsca, w którym powinna znajdować się Karin wraz
z Suigetsu, od razu zawrócili. Tym razem Sasuke nie zamierzał ryzykować tak jak
ostatnim razem. Jeśli rzeczywiście tamta dwójka natknęła się na kogoś
posiadające informacje, nie zamierzał się powstrzymać. Zrobi wszystko by tylko
dorwać brata. W zastraszająco szybkim tempie pokonywali dzielącą ich odległość.
Kolejny huk, niczym grzmot rozszedł się po okolicy. Przyśpieszyli i już po
chwili byli w stanie dostrzec poruszające się osoby tuż przed nimi. Źrenice
Sasuke rozszerzyły się, po czym zatrzymał się gwałtownie. Juugo widząc
niespodziewany postój lidera, również przystanął i spoglądnął na niego
pytającym wzrokiem.
- Obserwuj.
- Powiedział Uchiha przyciszonym głosem,
- Jak...? -
Wtrącił brązowowłosy wskazując na ich towarzyszkę z drużyny, która leżała
nieprzytomna. Zauważywszy jak Suigetsu macha wielkim mieczem, wstrzymał oddech.
Jednak widząc jak kobieta zdążyła w porę ominąć śmiertelne ostrze, uniósł swe
brwi wysoko.
- Nieco się
podszkoliła. - Stwierdził spadkobierca sharingan, dostrzegając jak dawna
znajoma roztrzaskuje ziemię.
- Znasz ją?
- Spytał jeszcze bardziej zdziwiony Juugo.
- Długa
historia. - Skwitował krótko nie chcąc wdrążać się w zbytnie szczegóły.
Wraz z
niespodziewanym upadkiem Suigetsu na twarz i jego brwi uniosły się. Co ona
zrobiła? Spytał sam siebie w myślach, wiedząc że seledynowowłosy z czystego
przypadku nie runąłby jak kłoda na ziemię, zwłaszcza twarzą w dół. Dotknęła go.
To pewne, ale... Uporczywie rozmyślał nad jutsu, jakiego użyła właśnie Haruno.
Nie mogąc usłyszeć ani słowa z ich konwersacji, uruchomił swój Sharingan by móc
czytać im z ust.
- Ciekawe. -
Mruknął pod nosem podusmowując to co właśnie powiedziała różowowłosa. Nigdy by
nie przypuszczał, że i nad nią będzie trzymał pieczę jeden z legendarnych
Sanninów. Orochimaru nie był zbyt rozmówny na temat swej przeszłości w Konoha,
ale o Jirayii i Tsunade zdażało mu się powiedzieć coś od czasu do czasu.
- Juugo. -
Zwrócił się do mężczyzny surownym tonem. - Pora zakończyć tą dziecinadę. -
Dopowiedział.
Brązowowłosy
skinął głową porozumiewawczo, po czym wyruszył w stronę swych kompanów, jak i
kunoichi Liścia. Będąc niemalże na miejscu, Suigetsu dostrzegł go. I nie
wiedząc czemu, ostrzegł dziewczynę o jego obecności. Gdy jej szmaragdowe
tęczówki spojrzały na niego, widział w nich obawę. Nie wiedział co powiedział
jej Suigetsu, ale to wystraczyło by zasiać w niej ziarenko strachu.
- Jest i pan
numer trzy. - Powiedziała nagle, poprawiając czarne rękawiczki.
- Powiedz mi
co taka dziewczynka jak ty, robi sama w środku lasu? - Spytał podchodząc do
niej zdecydowanym krokiem.
Kunoichi
uniosła swą głowę wysokę. - Dziewczynką już dawno przestałam być. - Warknęła i
bez najmniejszego zawachania zaczęła biec w jego stronę, z przygotowaną pięścią
wypełnioną kumulującą się cały czas chakrą. Juugo zatrzymał się w miejscu i
czekał na uderzenie, chcąc skosztować trochę siły kobiety.
Niespodziewanie
na jego ciele zaczęły pojawiać się czarne znaki, których z sekundy na sekundę
było coraz więcej. Źrenice Sakury zadrażały, gdy tylko ujrzały tak
charakterystyczne znaki. Doskonale wiedziała co one oznaczają.
- Klątwa
Orochimaru. - Wyszeptała w przerażeniu, uświadamiając sobie z kim tak naprawdę
ma doczynienia. Widziała na własne oczy jak te znaki wpływają na człowieka.
W momencie,
kiedy jej pięść miała zatknąć się z ciałem mężczyzny, usłyszała syki węża,
jednak nim zdążyła się odwrócić poczuła silne uderzenie w potylicę. Jej powieki
niemalże od razu zamknęły się.
Uderzywszy
Sakurę chwycił ją w pasie, chroniąc przed upadkiem. Kątem oka spojrzał na
Juugo, który właśnie opanowywał swe nerwy, a obecność kruczowłosego dużo mu w
tym pomogła. Upewniwszy się, że ten nie straci kompletnego panowania nad sobą,
położył różowowłosą na bardziej stabilnym gruncie. Po tym czynie zwrócił
się do Suigetsu.
- Co tu się
stało? - Spytał chłodno.
- Karin dała
się zauważyć i wywiązała się mała jadka pomiędzy dwoma kunoichi. - Odparł nadal
mając trudność z poprawnym poruszeniem się. - Karin nie była w stanie
sprzeciwić się brutalnej sile twojej znajomej.
Sasuke
uniósł brew ku górze, po czym zignorował jego ostatnie słowa. - Co ci zrobiła?
- Zapytał nie zmieniając tonu ani o oktawę, a swe kroki skierował ku niemu.
- Pomieszała
trochę w moim systemie nerwowym, za jakieś dwadzieścia minut to jutsu ma
przestać działać. - Odparł z grymasem.
Juugo
zaśmiał się cicho. - Sprytna.
- To nie
jest śmieszne! Zamiast ruszać jedną kończyną, zupełnie inna się odzywa! -
Odpowiedział zbulwesrowanym tonem.
- Gdzie
reszta jej drużyny? - Wtrącił Uchiha.
- Ku twojemu
i mojemu zdziwieniu jest sama. A co więcej, jest w posiadaniu zwoju dla
Kazekage.
Sasuke
parsknął śmiechem. - Ona?
- Sam
widziałem. - Podkreślił, będąc pewnym swych słów i tego co dostrzegły jego
oczy.
Spadkobierca
sharingan przeklnął pod nosem, a następnie zaczął przeszukiwać jej rzeczy.
W plecaku nie było nic, co by przykuło jego uwagę. Suigetsu by go nie
okłamał, był tego pewien, a więc pozostawała tylko jedna opcja.
- Gdziekolwiek ukryła ten zwój, tylko ona o tym wie. - Warknął
poddenerwowany, nie chciał jej brać ze sobą, ale wychodziło na to, że nie mieli
innego wyjścia. Pokręcił w niedowierzaniu głową, nie mogąc oswoić się z myślą,
że Sakura spędzi najbliższe kilka godzin w dawnej kryjówce Orochimaru. -
Bierzemy ją ze sobą. - Powiedział informującym tonem.
No comments:
Post a Comment