Dźwięk budzika, nagle zaczął
rozchodzić się po jego małym mieszkaniu. Leniwie wyciągnął rękę spod kołdry, i
na oślep zaczął błądzić nią w poszukiwaniu urządzenia, które wydawało się z
siebie tak bardzo irytujące dźwięki. Huk tłuczonej szklanki o podłogę rozległ
się po pomieszczeniu, jednak on nawet nie uniósł głowy.
- Jeszcze pięć minut. - Mruknął pod
nosem Naruto, pół słyszalnym głosem, gdy tylko nacisnął duży prostokątny
przycisk, po czym ponownie zawinął się w kołdrę, nie chcąc by promienie słońca
które właśnie wpadały przez rozsunięte zasłony, zetknęły się przez przypadek z
jego oczami.
Ciche ćwierkanie ptasząt, pomału
zaczynału dochodzić do jego uszu, coraz bardziej uświadamiając mu, że pora
wstać. Jednak to lenistwo było takie błogie, że aż ciężko było opuścić łóżko. W
końcu nie każdego dnia, jest mu dane spędzić noc w swoim mieszkaniu. Ostatnie
treningi z Jirayą, pomimo iż go wymęczały, to przynosiły mu ogromną
satysfakcję. Czuł jak w przeciągu ostatnich miesięcy stał się silniejszy.
Nagle okno rozsunęło się z hukiem, co
wybudziło go z jakże spokojnego snu. Jak oparzony usiadł na swoich łóżku, a
jego żabia czapka zsunęła się z jego głowy na pościel.
- Słońce od pół godziny znajduje się
wysoko na nieboskłonie. - Powiedział Jiraya surowym tonem.
- Istnieje coś takiego jak drzwi! -
Krzyknął zbulwersowany Naruto, który podskoczył do pionu, stając na łóżku
wskazując palcem na drzwi frontowe.
- Nie dramatyzuj już tak. - Odparł ze
spokojem pustelnik. - Przyszedłem tylko cię poinformować, że od dziś zaczynasz
trening z Kakashim i Yamato. Za dwadzieścia minut na polu numer jeden.
Naruto zamrugał kilka razu w
zdziwieniu, zastanawiając się czy czasami się nie przesłyszał. Jeszcze wczoraj
umawiali się na spotkanie w dzisiejsze popołudnie, gdzie stary pustelnik miał
mu pokazać nowe jutsu, a tu taki myk. Wręcz obiecał mu to.
- Ej! - Krzyknął. - A co z tą nową
technika!?
Jiraya uśmiechnął się do niego. -
Wybacz, jestem zajęty. - Powiedział, a następnie zniknął w kłębie gęstego
szarego dymu.
Nastolatek czym prędzej wychylił się
przez okno, sprawdzając czy czasami jego tutor nie znajduję się na dachu nie
dalekiej łaźni, gdyż to było częste miejsce jego posiedzeń, aczkolwiek nie tym
razem. Naruto pokręcił nosem w niezadowoleniu. Nie podobała mu się ta nagła
zmiana planów.
- Wystrychał mnie na dudka. - Mruknął
niezadowolony Uzumaki, schodząc z łóżka i kierując ku skromnej kuchni. Z małej
lodówki wyciągnął karton otwartego od kilku dni soku, po czym zaczął go
zachłannie pić. Wrzucając kromkę jasnego pieczywa do tostera, odstawił karton
na kuchenny blat, a następnie chwycił za swoje pomarańczowe spodnie, które już
po chwili założył na siebie. Gdy tylko przypieczona kromka wyskoczyła z
tostera, włożył ją w zęby i tuż przed wybiegnięciem z mieszkania zabrał po drodze
jeszcze swoją bluze i w pośpiechu zacząl biec na pole treningowe numer jeden.
Przebiegając po dachach budynków, dostrzegł różowowłosą kroczącą główną ulicą
wioski, bez zastanowienia zeskoczył z dachu, tuż przed nią.
- Naruto! - Krzyknęła zaskoczona. -
Nie strasz mnie! - Dopowiedziała, a mała żyłka zaczęła pulsować na jej czole.
Uzumaki widząc reakcję przyjaciółki, z
przepraszającym uśmiechem zrobił kilka kroków w tył.
- Gdzie się tak śpieszysz? - Spytała,
tym razem spokojniejszym tonem.
- Mam trening z Kakashim i Yamato, na
jedynce. - Odpowiedział, ubierając swoją bluzę do końca. - Ej, Sakura a ty
gdzie pędzisz tak z rana? - Z tego co wiedział, słońce dopiero co uniosło się
ponad horyzont.
Haruno uniosła delikatnie swą brew. -
U Tsunade to normalne. - Odparła wzruszając ramiona. Już dawno przyzwyczaiła
się do wczesnego wstawania i jakoś przestało jej to przeszkadzać. W obecnej
chwili widziała same pozytywy, tak jak dłuższy dzień i więcej czasu na to co ma
zrobić.
- A co z Jirayą? - Zapytała, tudzież
będąc lekko zdziwioną, gdyż nic ostatnim czasem nie wskazywało iż Naruto
ponownie wróci pod piecze Hatake.
- Zboczony pustelnik, wystawił mnie do
wiatru. - Powiedział obużony. - Coś czuje że babunia maczała w tym swoje palce.
- Nagle jego lazurowe tęczówki rozszerzyły się gwałtownie, a usta ułożyły się w
podejrzliwy uśmiech.
Sakura na ten widok westchnęła tylko
ciężko, wiedząc że w obecnej chwili nad głową blondyna pojawiła się duża
żarówka, która świadczyła o jego kolejnym “genialnym” pomyśle.
- A ty się dowiesz dlaczego i po co! -
Powiedział pół krzykiem pokazując na nią palcem.
- Chyba zupełnie postradałeś rozum. -
Fuknęła odwracając się na pięcie i kierując w stronę siedziby Hokage.
Naruto stał przez chwilę w bez ruchu,
po czym zaczął biec za przyjaciółką. - Ej nie bądź taka. Pogadaj z babunią. -
Powiedział błagalnym tonem. - Potrzebuje tego pustelnika, obiecał mi nową
technikę.
Sakura pokręciła lakonicznie oczyma. -
Zapomnij. - Syknęła przez zaciśnięte zęby. - Nie ma mowy! Chcesz to sam idź do
Tsunade, ja w to się nie bawię. - Dopowiedziała surowym tonem.
- Ale Sakurcia...
- Nie jęcz. - Fuknęła. - Pamiętasz co
było ostatnim razem? - Spytała stając w miejscu.
Naruto podrapał się zażenowany po
głowie, gdy tylko przed oczyma przeleciało mu zdażenie sprzed dwóch tygodni. -
Nie było aż tak źle. - Powiedział ledwo słyszalnym głosem, tuż pod nosem.
- Nie, nie, i jeszcze raz nie. -
Upierała się przy swoim, nie zamierzając zmieniać zdania. Wiedziała że jeśli
uległaby namową blondyna, to by się to źle skończyło, zwłaszcza że Tsunade
prędzej czy później wywęszyłaby podstęp młodego Uzumakiego. - Lepiej idź już na
ten trening. - Dopowiedziała, wznawiając swój chód.
- Kakashi zawsze się spóźnia. -
Odburknął.
Sakura przytaknęła, zgadzając się z
nim w całej okazałości, jednak w tym co powiedział było, “ale”. - Nie zapominaj
że Yamato natomiast jest zawsze przed czasem. I jeśli będzie musiał, to
zaciągnie Kakashiego nawet siłą, na to pole treningowe. - Powiedziała,
uświadamiając mu jakże ważny argument.
- Jestem spóźniony. - Powiedział
podniesionym głosem. - Narazie Sakura! - Krzyknął, powracając do biegu przez
wioskę.
Haruno uśmiechnęła się sama do siebie,
krocząc spokojnym tempem, ku siedziby Godaime.
Tsunade stukała swymi paznokciami o
drewniany blat biurka, czytając uważnie raporty z ostatnich kilku misji. Po
kilku pierwszych zdaniach, od razu wiedziała że sytuacja poza wioską podobała
jej się coraz mniej. Każda z drużyn od których dostała sprawozdanie, albo
została bezpośrednio skonfrontowana z tajemniczą trójką, albo czuła iż ktoś ich
dokładnie obserwuje. Zdawała sobie sprawę że jeśli to byłoby Akatsuki, doszło
by do krwawej jadki, ale póki co takie zdarzenie nie miało miejsca. Oparła się
wygodnie w swoim skórzanym krześle, a koniuszkami swych palców, zaczęła
delikatnie przejeżdżać po swoich ustach w zamyśleniu. Zastanawiała się czego
nieznana nikomu trójka mogła chcieć, gdyż wiadomym faktem było iż obrali sobie
na cel Konohę. Po wczorajszym raporcie z ptaszarni, wiedziała że jest duże
prawdopodobieństwo tego iż chcą informacji, ale jakich? Przygryzła nieco
mocniej swój kciuk w frustracji. Na domiar złego musiała wysłać Jirayę poza
wioskę. Ciężkie westchnięcie wydobyło się z jej krtani.
Po chwili po gabinecie rozeszło się
ciche pukanie, a następnie jej podopieczna wkroczyła do pomieszczenia.
Tsunade uniosła swą brew w zdziwieniu.
- Sądziłam że ten narwaniec wparuje tutaj za tobą, aż się za nim będzie
kurzyło. - Powiedziała ze stoickim spokojem, na co Sakura tylko zaśmiała się.
- Omało by tego nie zrobił, chociaż
bardziej kusiła go opcja bym ja dowiedziała się gdzie wysłałaś Jirayę i
dlaczego. - Powiedziała wchodząc z uśmiechem w głąb gabinetu.
- Po moim trupie. - Mruknęła pół
żartem, pół serio Piąta. - Lepiej dla niego, by nie wiedział o niektórych
rzeczach, przynajmniej do czasu. - Powiedziała tym razem poważnym tonem.
Sakura przytaknęła, zgadzając się
całkowcie ze swoją przełożoną.
- Dzisiaj to co zazwyczaj, spróbuj
zwiększyć swoją siłę uderzenia i zielarstwo. Popołudniem razem zajmiemy się
udoskalaniem medycyny.
Haruno ponownie skinęła, dostowując
się do planu dnia, jaki sporządziła dla niej jedna z legendarnych Sanninów.
Jeszcze kilka lat temu, nie przeszło jej przez myśl że spotka Tsunade, a tym
bardziej że będzie jej indywidualną nauczycielką. A teraz jakże nie realny
scenariusz sprawdził się. Ona uczy się pod pieczą wnuczki, założyciela Konohy,
Jiraya użera się z Naruto i vice versa, a Sasuke zaszył się gdzieś daleko wraz
z Orochimaru. Na same wspomnienia, ciężkie westchnięcie wydobyło się z jej
krtani. To nie tak miało być. I nawet jeśli nie musiałaby, czy też pożegnać się
z miejscem w którym teraz stoi, tylko po to by Sasuke wrócił do wioski, nie zawachałaby
się. Wiedziała że Naruto zrobiłby to samo. Bo po co komu chwała i uznanie,
skoro nawet nie dało się uratowac przyjaciela?
- Coś jeszcze? - Spytała, tuż przed
zamiarem opuszczenia gabinetu.
Tsunade zerknęła na nią znad papierów,
przyglądając się jej dłuższą chwilę, po czym pokręciła głową. - Możesz.. -
Zaczęła, jednak nie dane było jej dokończyć, gdyż kłęba gęstego szarego dymu
pojawiła się niespodziewanie i po krótkiej chwili, ukazał im się członek ANBU.
Hokage wraz ze swoją uczennicą,
zmarszczyły pytająco brwi, gdyż doskonale zdawały sobie sprawę, że taka nie
zapowiedziana wizyta ANBU mogła oznaczać tylko kłopoty.
- Yamanaka Ino, Inuzuka Kiba, Aburame
Shino, i Rock Lee, zostali właśnie w ciężkim stanie przetransportowani do
szpitala, jednak twoja pomoc jest niezbędna. - Powiedział pośpiesznie ze
stoickim spokojem.
Tsunade poderwała się ze swego miejsca
i dłońmi uderzyła z impetem o blat biurka. - Co? - Wrzasnęła zdenerwowana. Ich
misja nie była na tyle niebezpieczna by cała czwórka znalazła się w szpitalu. Z
mieszanymi uczuciami, wyszła za biurka. - Idziemy. - Rzuciła do Haruno i obie w
biegu zaczęły kierować się w stronę szpitala.
Tak jak zostały uprzedzone przez
członka ANBU, czwórka shinobi była w stanie ciężkim. Gdy tylko znalazły się
przy rannych, obie rozpoczęly walkę o życie pacjentów. Sakura spoglądała z
przerażeniem ale też i z determinacją na twarz Ino. Nie zamierzała pozwolić jej
odejść ot tak. Zrobi co w jej mocy by ją uratować. Z zaciętością leczyła liczne
rany a także złamania na jej ciele, gdy nagle Yamanaka zaczęła krwawić w
zastraszająco szybkim tempie. Różowowłosa przeklnęła pod nosem, a następnie
wraz z asystą kilku świetnie wykwalifikowanych lekarzy, zabrali się za próbę
odnalezienia, źródła krwawienia. Czas uciekał, jednak mimo to, udało im się
zatamować ranę na podbrzuszu, która przysporzyła im tyle problemów. Po kilku
godzinach przy stole operacyjnym, stan Ino został nareszcie uznany za ciężki,
ale stabilny, co było dobrym znakiem. Miała tylko nadzieję że z pozostałą trójką,
też wszystko się ustabilizuje. Ściągnęła swój zakrwawiony fartuch i wyrzuciła
go do kosza, wraz z elastycznymi rękawiczkami, i wyszła na korytarz gdzie
czekała już na nią Tsunade.
- Jak Yamanaka? - Spytała, ujrzawszy
tylko swą uczennice.
- Stabilny ale ciężki. -
Odpowiedziała.
Hokage westchnęła ciężko. - Tak jak
reszta. - Powiedziała siadając na ławce. Tuż obok niej usiadła Sakura,
podzielając niepokój kobiety. - Lee, Shino i Kiba, mieli identyczne obrażenia,
jakby starli się tylko z jedną osobą. - Powiedziała po chwili, myśląc głośno.
- Czy to możliwe? - Spytała z
niedowierzeniem Sakura. Pomimo iż byli to jej rówieśnicy, zdawała sobie
sprawę z tego jakie posiadali zdolności w walce. Były o wiele lepsze niż jej.
Każdy z nich, dla niej był niepowtarzalny, Kiba wraz z Akamaru, Shino i jego
robale, Lee ze swoją młodzięńczą zdolnością, a także Ino wraz ze swoją unikalną
techniką.
Tsunade wzruszyłą ramionami. - Nie
posiadali śladów, aby zostali zaatakowani przez Jinchuriki, więc pozostaje
tylko gdybać że gdzieś poza Konohą ukrywa się shinobi o niespotykanej sile. -
Odparła z zaniepokojeniem, pogrążając się w zamyśleniu.
Zastanawiała się czy czasami owy atak
nie miał nic wspólnego z wydarzeniami, jakie przeczytała w porannych raportach.
Jednak tam była wzmianka o trójce shinobi. Jastrzębie również znajdowały się
pod obserwacją, a żadne informacje jakie opuszczały Konohę drogą powietrzną nie
mogły dostać się w niepowołane ręce. Przeklnęła ostro w myślach, a ręce zaczęła
mocno ściskać na zużytej szpitalnej ławce. W obecnej chwili nie miała zbyt
wielu opcji, ale istniała misja, która musiała być niezwołocznie wykonana,
jeśli mają mieć jakiekolwiek szanse w przyszłości przeciwko Akatsuki.
Zdenerwowana wstała z ławki i wolnym krokiem zaczęła kierować się ku wyjściu.
Nagle jednak przystanęła i spojrzała przez ramię na rózowowłosą. - Za dwie
godziny, zjaw się u mnie w gabinecie. Resztę dnia masz wolną, rób co chcesz. -
Powiedziała, a następnie wznowiła swój chód.
Sakura opłukała twarz zimną wodą, cały czas zastanawiając się co takiego chciała
jej powiedzieć Tsunade. Z wyrazu jej twarzy wnioskowała, że to nie była
błahostka, ale w obecnej sytuacji słowo “błahostka” nawet nie powinno istnieć.
Mając jeszcze ponad godzinę, do ponownego spotkania z Hokage, postanowiła
trochę poćwiczyć. Otworzyła grubą księgę z medycznymi jutsu, i zaczęła ją
studiować, pragnąc poduczyć się. Po chwili jednak nastał moment w którym
opuściła swoje mieszkanie, kierując się po raz kolejny dzisiejszego dnia ku
siedzibie Hokage. Gdy zbliżała się ku celowi, dostrzegła jak Shikamaru wraz z
Choijim wchodzą do budynku. Zdawała sobie sprawę z tego że pewnie zostali już
poinformowani o tym co się stało Ino i żadne nie było zadowolne z tego powodu. W
końcu nikt by nie był.
Równie o czwartej popołudniu, wkroczyła do gabinetu Hokage, w którym ku jej
zdziwieniu znajdowała się spora grupka shinobi, większość była jej
rówieśnikami. Haruno niespodziewając się tego, zmarszczyła lekko swoje brwi,
ale minimalny uśmiech Tsunade, ukoił jej nerwy. Hinata wraz z TenTen stały tuż
obok niej, w głębi pokoju znajdował się Shikamaru wraz z Choijim, których
dopiero co widziała. Nie zabrakło również Neji’ego, Sai’a i Naruto. Wszyscy,
łącznie z nadpobudliwym ninja numer jeden, stali w skupieniu, czekając aż
Tsunade zacznie tłumaczyć powód dla którego wszystkich tu ściągnęła.
- Skoro wszyscy tu jesteście, przejdę do rzeczy. - Zaczęła, spoglądając na
wszystkich ze spokojem. - Doszły was pewnie informacje o ostatniej misji Ino,
Shino, Kiby i Lee.
Wszyscy przytaknęli.
- Jeśli mamy złapać tych którzy to zrobili to na co czekamy? - Spytał
Naruto poważnym głosem.
- Nie taka jest wasza misja. - Wtrąciła surowszym tonem wnuczka pierwszego
Hokage. - Waszym zadanie będzie przekazanie pilnych informacji do Kazekage. Ale
nie będziecie podróżować w grupie, z wyjątkiem ciebie Naruto, ty będziesz miał
przy sobie Kakashiego i Yamato. Powiedzmy że to będzie dalszy trening dla
ciebie, ale reszta ma się skupić tylko i wyłącznie na tym by dane informacje
dotarły na czas do Suny. - Wyjaśniła pokrótce.
- Skoro mamy podróżować indywidualnie, to czy informajce będą podzielone? -
Spytał Shikamaru.
Tsunade pokręciła głową. - Wśród was, znajduje się osoba która będzie w
posiadaniu tych informacji. Zwój dostanie przy bramie. Jednak reszta nie pozna
jej tożsamości, dla własnego bezpieczeństwa, jak i innych.
- Innymi słowy, osoby nieposiadające zwoju są przynętami. - Zauważył Neji,
na co Hokage skinęła, zgadzając się z nim.
- Poza Konohą, czai się trójka niezidentyfikowanych jak do tej pory
shinobi, wśród nich może znajdować się osoba która jest odpowiedzialna za Ino,
Shibę, Kibę i Lee, ale pewności nie mam tak samo jak i wy. Więc miejcie głowę
na karku i nie szarżujcie. - Powiedziała, spoglądając ostro na Naruto. -
Wyruszacie w odstępie półgodzinnym. Neji jesteś pierwszy, opuszczasz wioskę za
godzinę, później Choiji, TenTen, Naruto, Hinata, Sai, Sakura i wreszcie
Shikamaru. A teraz rozejść się. Widzimy się przy bramie.
No comments:
Post a Comment