Cichy szelest… lekki powiewający wietrzyk i tańczące na
nim drobne liście. Nagle w leśnej głuszy dało się słyszeć łamiąca się gałązkę.
To Haruno zbliżała się wolnym krokiem do swojej przeciwniczki. Gdy znalazła się
kolo niej, dziewczyna żyła, jednak miała liczne rany zadane przez rozowowlosa i
była na wpół przytomna… Mimo dobrego wyglądu Sakura, w środku była wyczerpana,
najpierw mecząca całodniowa i całonocna podróż, tylko z dwoma postojami, a
teraz jeszcze ta walka. Na szczęście już się zakończyła.Kunoichi kucnęła kolo
swojej przeciwniczki…
- Słaba jesteś. - powiedziała
- K-kim… ty… jes-tes… ? –wydukała, dławiąc się swoja
własną krwią
- Haruno Sakura, uczennica 5th, jednej z trzech
legendarnych Sanninów. – odpowiedziała, a okularnica spojrzała się na nią
dziwnym wzrokiem, tak jakby coś ja zaniepokoiło w tym co powiedziała kunoichi z
wioski liścia – Chec pragnienia zwoju doprowadziła cię do opłakanego stanu,
jednak i tak nie dostaniesz zwoju. – dodała, jednak te słowa nie dotarły już do
niej, bo czerwonowłosa straciła przytomność… ale za to te słowa usłyszał ktoś
inny...
~~**~~
Słowa dziewczyny które właśnie wypowiedziała, szumiały w
głowie kruczowłosego.
~ A jednak to ona ma zwój…sama Tsunade ja uczyła? Duzo
się zmieniło… ~ przeleciało mu przez myśl. I w tej samej chwili odezwał
się do swoich kompanów.
- Macie odebrać jej zwój, tylko pamiętajcie nie
wspominajcie ze ja tu także jestem. – powiedział Uchiha –A ty Juugo uważaj żeby
cię znowu zbytnio nie poniosło, tak jak ostatnio. – dodał, bo dobrze wiedział
co on naprawdę potrafi zrobić jak straci kontrole nad sobą i ze tylko on jest
jedyna osoba która może go powstrzymać, a raczej która jest wystarczająco silna
aby to uczynić.
- Jeszcze jedno, można się z nią pobawić trochę, czy od
razu ja zabić? – spytał Suigetsu z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
- To się jeszcze okaże, dam wam jakiś znak. A teraz
odbierzcie jej zwój, bo zaraz będziecie musieli ja szukać po całym lesie. –
powiedział, a na jego ostatnie słowa niebieskowlosy wraz z brązowowłosym
zniknęli, pozostawiając kruczowłosego samego ze swoimi myślami…
- No Sakura, pokaz teraz na co cię stać… - powiedział sam
do siebie
~~**~~
Sakura ogarnęła się lekko po walce z Karin i już była
przygotowana do dalszej drogi, jednak gdy chciała kontynuować swoja podróż do
Suny, usłyszała świst… świst ciężkiego ostrza przecinającego powietrze. Bez
obracania się do tylu i zobaczeniu co się dzieje, instynktownie podskoczyła,
odwracając się dopiero w powietrzu w stronę z której dochodził ów świst.
Zobaczyła dwie osoby płci przeciwnej. Po chwili lekko opadła na grube ostrze,
które zamiast trafić w nią, wbiło się w gruby pień drzewa.
- Czyżbym znowu miała towarzystwo. – mruknęła sama do
siebie
- Może od razu przejdę dorzeczy jeśli oddasz nam zwój,
będziesz mogla spokojnie wrócić do swojej wioski, chyba ze… - urwał, nie
wiedział czy Sasuke będzie miał jakieś plany wobec niej, zawsze mówił albo
„Zabij” albo „Zostaw” a teraz ze się dopiero okaże…
- Chyba ze co? – weszła mu w zdanie
- Nic… lub jeśli nie będziesz chciała nam go oddać, to
wtedy spotkają cię nieprzyjemności. – powiedział spokojnym tonem swojego głosu
– A teraz złaś z mojego miecza! – dodał już surowszym tonem, na co kunoichi
skończyła na pierwsze drzewo po lewej i siadając na gałęzi.
~ No nieźle, muszę coś wykombinować, bo sama nie dam im
rady, skoro nawet Neji i Lee im nie dali, a ja na dodatek jestem w nie
najlepszej kondycji. Ten wielki miecz... przypomina mi trochę miecz Zabuzy...
czyli musi być także z wioski ukrytej we mgle. Ale co z tym drugim kolesiem,
nie wiem czemu ale w ogóle nie podoba mi sie jego wzrok. Wiec krotko mówiąc mam
przerąbane, chyba ze użyje tego jutsu, ale nie, nie mam go jeszcze doskonalonego.
Pozostaje tylko ucieczka, ale wątpię żeby poszło łatwo. ~ z analizowania
sytuacja, wyrwał ja głos niebieskowlosego
- Długo zamierzasz tak sterczeć na tym drzewie? Lepiej
powiedz ze oddajesz zwój i będzie po sprawie.
- Nikt ci nie powiedział, ze dziewczyn sie nigdy nie
pogania. - odpowiedziała, mając już mały zarys pomysłu, który postanowiła od
razu zacząć realizować. Zniknęła z gałęzi drzewa, pojawiając sie obok niego...
i oboje wpatrywali sie w swoje oczy, jej ciepła i zacięta zieleń, a jego także
były zielone, lecz jaskrawe, bardziej chłodne...
- Moja odpowiedz brzmi... chyba jesteś głupi myśląc ze
oddam ci zwój. Nie mam zamiaru oddać go w twoje łapska. - powiedziała
zadziornym tonem, bez nutki strachu czy leku...
- Czyli wiesz co teraz
sie stanie? - spytał szykując już swój miecz
- Doskonale zdaje sobie z
tego sprawę. - odpowiedziała, na jej twarzy pojawił sie przebiegły uśmiech, a
sama zniknęła w kłębie dymu i z zaskoczenia pojawiła sie tuz
za nim, rzucając sie na niego z kunai. Zatrzymał jej atak,
rękojeścią swojego wielgachnego miecza.
~ Kiedy ona wykonała
Kawarimi no Jutsu (zamiana cial)?!?! Lub kiedy złożyła jakie kol wiek
pieczecie?!?!?! ~ pytał sam siebie krzycząc w myślach
- A ty co tak stoisz,
może byś pomógł, co? - rzucił w stronę Juugo, gdy odepchnął kunoichi od
siebie
- Sprytna dziewuszka z
ciebie, jednak jesteś za słaba. - powiedział brazowowlosy, tym razem to on
zjawił sie tuz za nią, łapiąc prawa ręką za jej szyje, co spowolniało jej
oddychanie - A teraz oddaj grzecznie nam zwój, a obiecuje ze będzie mnie
bolało. - dodał, jednak nagle jej smukła szyja zmieniła sie w kolejny pień, a
ziemia pod nimi zatrzęsła sie, co spowodowało kolejne rozłamy w ziemi... a
także kule kurzu, która owiła najbliższe 300 metrów. I tym razem już prawdziwa
Sakura, pognała w stronę swoich napastników...
~ Nie mam większego
wyboru, muszę użyć to jutsu, a potem spadać stad, jak najszybciej. ~
przeleciało jej przez myśl, gdy zbliżała sie do Suigetsu, skupiła swoja czakrę,
po czym przemieniła ja.... w impuls elektryczny.... coraz mniejsze odległość
dzieliły ja a niebieskowlosego, jednak nigdzie w tej kłębie kurzu nie mogla
dojrzeć, tego co przyprawia ja o ciarki... może to dla tego ze w jego oczach,
było widać tylko i wyłącznie chęć mordu... jest już tylko pól metra od swojego
celu... widzi go... celuje... i trafia prosto w centralny ośrodek nerwowy z
tylu głowy Suigetsu...
- Ty jak narazie nie
będziesz już problemem dla mnie. - powiedziała odskakując od niego, ten gdy
chciał sie złapać prawa ręka, za miejsce w które uderzyła go zielonooka, to
poruszyła sie lewa noga....
- Cos ty zrobiła
?!?! - krzyknął posylajac jej mordercze spojrzenie
- Nic. - odpowiedziała
niewinnie i już chciała jak najszybciej stad uciekać, aby Juugo jej nie dorwał,
jednak spóźniła sie.... poczuła jak wielkie i silne dłonie oplatają jej
szyje...
- Powtórzę jeszcze tylko
raz, oddaj zwój, albo będziesz cierpieć w męczarniach, jakich jeszcze nikt nie
doznał. - powiedział
- Nie oddam. -
odpowiedziała stanowczym tonem swojego głosu, który zaczynał już stawać sie
zachrypiały, nagle poczuła jak uścisk na jej szyi rozluźnia sie, lecz ona sama
poleciała na najbliższe drzewo, wbijając sie w nie...
- Sama wybrałaś swój los.
- powiedział do niej i zaczął podchodzić bliżej niej, aby moc zadać jej kolejne
obrażenia
- A chrzan sie. -
powiedziała wypluwając krew - Mam gdzieś czy tu zginę czy nie?!
Najważniejsze ze zwoju mimo wszystko nie dostaniesz?! Bo ja ci na to nie
pozwolę!! - wykrzyczała rozowowlosa, po czym zgromadziła odrobinę swojej
leczniczej czakry i przyłożyła sobie ja do prawego uda, w które wbił sie jakiś
konar, chciała tylko trochę zmniejszyć ta ranę, aby przynajmniej mogla na niej
ustać, i aby walczyć do końca...
- Przyznam ze masz
charakterek. - powiedział będąc około metra od niej, a ta podpierając sie o
najbliższą gałąź, zaczęła pomału podnosić sie - Jednak i to ci nie pomoże!
Gadaj gdzie jest zwój!! - krzyknął gdy stała już na nogach... nic... żadnej
odpowiedzi... był już coraz bliżej niej... ona nadal stała, nawet sie nie
ruszyła z miejsca... zaczął ja okładać... ponownie leżała na ziemi...
~ Teraz to może mnie
uratować zwyczajny cud. ~ przeleciało jej przez myśl
- Juugo, opanuj sie, nie
możesz jej zabić, dopóki nie dostaniemy zwoju. - rzucił w jego stronę Suigetsu,
ten tylko odwrócił sie do niego przez ramie, jego wzrok nie wyrażał żadnego
uczucia, był pusty, bez żadnego jakie kol wiek uczucia... tylko chęć mordu...
chęć zabicia wszystkich... stracił już kontrole nad sobą i nad tym co robi...
~ Nie dobrze... ~
pomyślał Suigetsu
Mężczyzna stal nad młoda
kunoichi i ja bil, każda cześć ciała dziewczyny krzyczała niemiłosiernie z
bolu, lecz ona nie pisnęła nawet ani trochę, znosiła to... lecz przychodziło
jej to z trudem, chciała przezwyciężyć nie ustający ból.
- Oddaj!! - krzyknął
uderzając ja z prawej reki w twarz - Bo "on" nie będzie zadowolony. -
dodał, łapiąc ja za bluzkę i podnoszac wysoko do góry, tak ze nie dotykała już
dłużej ziemi. Byla tak skupiona na bolu, ze nie miała siły przeanalizować tego
co on właśnie powiedział.
- Oddaj!! - krzyknął
ponownie
- Możesz sie wypchać!!
Wole... zginać.... niż go wam... oddać! Tak postępują.... prawdziwi ninja...
kładą na szali... swoje życie... dla dobra swojej wioski... a także aby ja
chronić... i ludzi w niej żyjących!! - powiedziała stanowczym i rosnącym w gore
tonem swojego głosu, przy czym co jakiś czas krztusiła sie swoja krwią a
następnie ja na niego wypluła...
- Szmata!!! - krzyknął i
rzuciła nią o skały które znajdowały sie 20 metrów dalej... z początku
wyglądało jakby była już martwa, nie ruszała sie... jednak nagle
dało sie dostrzec, jak przewraca sie z brzucha na plecy i wpatrywała sie
w niebo nad sobą, Juugo widząc to, ponownie zaczął kroczyć w jej stronę, aby
tym razem zabić ja raz na zawsze...
~~**~~
Sasuke stal cały czas tam
gdzie stal, nie poruszył sie ani w jedna ani w druga stronę... jednak coś sie
zmieniło... jego oczy... w tej chwili stal i wpatrywał sie w toczące sie walkę
na dole z aktywowanym sharingan... bacznie przypatrywał sie każdemu ruchowi
dziewczyny... po długiej chwili podjął swoja decyzje... już wiedział co z nią
zrobić, po czym zniknął w wielkiej kłębie dymu...
No comments:
Post a Comment