Trzask… radio spadało w wolnym tępie, roztrzaskując się o
ziemie… cisza… żadna nic więcej nie powiedziała… stały i wpatrywały się w
siebie… Ciepły letni wietrzyk powiewał włosami dziewczyn, bawiąc sie nimi jak
małe dziecko zabawkami.
- Czyżbyś mnie szukała? – powtórzyła swoje pytanie
Sakura, wyrywając tym samym druga z transu
- Może. – odpowiedziała czerwonowłosa i już chciała
zrobić ruch, jednak nie zdążyła bo zielonooka ja wyprzedziła, zjawiając się tuz
za nią i przykładając jej zimne ostrze kunai do szyi
- Wiedziałam od jakiegoś czasu, ze za mną podążasz. –
powiedziała – Czego chcesz? – dodała, lecz jej kunai nie drgnęło w żadna stronę
- Powiedzmy ze szukam pewnej rzeczy, lecz nawet nie
jestem pewna czy to masz – odparła i nagle na jej miejscu zamiast okularnicy
pojawiła się drewniana kłoda
~ Sprytnie…lecz nie wystarczająco. ~ pomyślała
rozowowlosa
- Nie pokonasz mnie, wiec jeśli masz to czego chce, radze
ci to oddać! – krzyknęła Karin gdzieś z oddali, nie pokazując się
- A niby skąd mam wiedzieć, czego chcesz, skoro nawet
jeszcze nie wspomniałaś małym słówkiem o co ci dokładnie chodzi. – droczyła się
z nią Haruno, chociaż dobrze wiedziała ze chodzi jej wyłącznie o zwój,
domyślała się także ze to ona była jedna z trzech osób które zaatakowały kilka
dni temu jej znajomych…
~ Dziewczyna o dość długich czerwonych włosach i w
okularach w czarnej oprawce… czy to jedna z „Hebi” ?? ~ pytała sama siebie w
myślach kunoichi z wioski liścia, nagle w jej stronę poleciało kilka
shurikenów, większość zwinnie ominęła, jednak jedno ostrze przecięło jej lekko
lewe ramie.
- Będziesz walczyć z ukrycia, czy może pokażesz na co
naprawdę cię stać!!!!!! – krzyknęła Sakura prowokująco w stronę skąd
przyleciały shurikeny… znowu głucha cisza…rozowowlosa była czujna, nie mogla
pozwolić, na jaki kol wiek atak z zaskoczenia…miała misje do wykonania i
zamierzała ja wykonać, choćby nie wiem co…
Po chwili czerwonowłosa zaczęła biec z kunai w rekach
prosto na Haruno, ta spokojnie, niczym się nie przejmując, wyciągnęła swoje
czarne rękawiczki po czym naciągnęła je na swoje dłonie.
~ Jeszcze kawałeczek. ~ powiedziała w myślach
rozowowlosa, gdy okularnica była już tylko kilka metrów od niej, uderzyła
pięścią w podłoże, jej uderzenie było na tyle silne aby ziemia się pod nimi
rozwaliła na drobne i kilka dużych kawałeczków. Sakura po tym jak to uczyniła,
wzbiła się w powietrze, robiąc salto w powietrzu i stając na grubej gałęzi
drzewa.
~~**~~
Kruczowłosy tak jak i reszta usłyszeli swoich radiach
głos dziewczyny, lecz to nie był głos ich towarzyszki. Po chwili nic już nie
słyszeli.
- Sasuke, co robimy? – spytał Suigetsu
- Idźcie w stronę w która poszła Karin, chyba znalazła
drużynę ze zwojem. – odpowiedział Uchiha, po chwili kontakt miedzy nimi także
się urwał, cala trojka rozdzielona od siebie o kilkanaście mil, zawróciła i
kierowała się teraz w kierunku południowo zachodnim.
~ Ten głos…czy to możliwe żeby to była ona?? ~ pytał sam
siebie kruczowłosy. Skakał po drzewach niemal ze z prędkością światła.
Najszybciej z całej trojki dotarł do miejsca w którym powinna być Karin.
Przystanął jakieś 20 metrów od rozwalonej ziemi, nie wiedział co dokładnie się
wydarzyło, lecz wiedział ze wywiązała się walka. Nigdzie nie mógł, wypatrzyć
swojej towarzyszki, jednak postanowił się nie zbliżać, aby dowiedzieć się z kim
dokładnie walczyła Karin i czy rzeczywiście głos który usłyszał, należał do
rozowowlosej kunoichi z wioski liścia. Po chwili zobaczył ja… około 30 metrów
od niego siedziała na gałęzi, bacznie wpatrując się w dol. Nie zauważyła go…
~ A jednak to ona. Tylko gdzie jest reszta drużyny z
która podróżowała? Czyżby to ona miała zwój? ~ cały czas nowe pytania
powstawały w jego głowie. Z rozmyśleń wyrwał go melodyjny głos Sakury…
postanowił zostać jeszcze trochę w ukryciu, aby zobaczyć co się jeszcze
wydarzy…
~~**~~
Kunoichi wpatrywała się w ziemie, szukając wzrokiem
czerwonowłosej. Wreszcie jej wzrok ja odnalazł jak pomału wygrzebywała się spod
kawałków ziemi. Jej włosy już niebyły tak idealne ułożone, jak parę minut temu.
A jedno szkło od jej okularów było pęknięte. Z prawego kącika ust wypływała
czerwona ciecz. Na jej twarzy tak jak i na reszcie jej ciała były różne
zadrapania i ranny. Tymczasem Haruno miała tylko drobna ranę po shurikenie.
- Coś mówiłaś wcześniej o tym ze cię nie pokonam? –
rzuciła w jej stronę Sakura i zjawiła się tuz obok niej, a dziewczyna
zignorowała jej pytanie, postanowiła zmienić jak najszybciej temat
- Nie wyczuwam żadnej innej nieznajomej czakry w pobliżu
czyżbyś była sama? – spytała, ścierając lecąca krew z ust
- Możliwe, ale ja bym radziła ci martwic się teraz o
siebie, niż przejmować się mną. Z tego co widzę to ty tez jesteś w tej chwili
sama, a na dodatek ja już cię poturbowałam. – odpowiedziała rozowowlosa,
przeczesując ręką swoje włosy.
- Masz racje poturbowałaś mnie i przyznam ze to dość
mocno, jednak mylisz się co do tego ze jestem sama. – odparła stanowczym tonem
swojego głosu, lekko zerkając w stronę gdzie stal schowany Sasuke.
~ Głupia… ~ przeszło przez myśli chłopakowi. Sakura
podążyła za wzrokiem Karin, spoglądając teraz tam gdzie ona…
- Nawet jeśli tam ktoś jest, to musi mieć jakiś powód,
aby się nie wtrącać... najpierw zajmę się tobą, a potem wyruszę w dalsza drogę.
– powiedziała spoglądając tym razem już prosto na swoja przeciwniczkę i
wyciągając dwa kunai, i tym razem to ona zaczęła walkę, rzucając się na nią…
druga z lekkim trudem zablokowała jej atak swoimi kunai...
- Nie jesteś aż tak silna. – skwitowała Haruno – Jesteś
jedna z „Hebi” ? – dodała gdy były dość blisko siebie
- A nawet jeśli to co? – zadrwiła, i obie od siebie
odskoczyły
- To masz przerąbane, za to jak potraktowaliście moich
znajomych! – krzyknęła i rzuciła się na nią, jedno kunai podrzuciła do góry i
złapała je w zęby, a drugie trzymała w lewej ręce, nie puszczając, zaczęła biec
na czerwonowłosą, z zaciśnięta prawa pięścią, gdy była już w odpowiedniej
odległości zamachnęła się i uderzyła ja z pieści. Karin, próbowała zablokować
jej cios, łapiąc jej pieść w swoja dłoń, jednak nie wytrzymała, cios Haruno był
zbyt mocny a na dodatek wypływała z niego ogromna ilość czakry… po chwili
rozległ się trzask… trzask łamiących się kości… to kości w dłoni okularnicy
pękły… Dziewczyna czując ból, złapała się prawa ręka za połamaną dłoń, dając
tym samym, swojej przeciwniczce pole do popisu… Pieść Sakury nie zatrzymała się, wręcz
przeciwnie... tym razem wylądowała na lewym policzku Karin…kolejny
trzask… kolejna kość złamana… okularnica po tym ciosie poleciała kilkanaście
dobrych metrów do tylu, koziołkując po ziemi...
~~**~~
Sasuke stojący w oddali rozszerzył gwałtownie swoje oczy,
widząc to co właśnie się wydarzyło. Nie mógł uwierzyć ze Karin leży, a Sakura
ma tylko jedno zadrapanie. Nigdy by się tego nie spodziewał… nie po Haruno… widząc
jej walkę wiedział już ze ona nie jest już ta sama dziewczyna co kilka lat
temu… zmieniła się i to drastycznie… jakby zwrot o 180 stopni. Po chwili kolo
niego pojawił się Suigetsu wraz z Juugo.
- Co się tu dzieje? – spytał Juugo
- Obserwujcie.– odpowiedział kruczowłosy, wskazując
najpierw na leżącą na ziemi Karin, i na podchodzącą do niej zielonooka
- No i znowu trzeba ta dziewuchę ratować. – westchnął
Suigetsu
- Masz racje,ale jeszcze nie teraz. – dodał, a ci się na
niego spojrzeli pytającym wzrokiem
- Jak myślicie, co ona robi tu tak daleko od Konohy, na
dodatek sama? – spytał ich, a ci spojrzeli tylko po sobie
- Nie mów tylko, ze Hokage była na tyle głupia, aby
powierzyć zwój jednemu ninja, a na dodatek jeszcze dziewczynie. To jest nie
możliwe, może jest tylko wysłana na zmyłkę. – zadrwił niebiesko włosy
(Suigetsu)
- O dziwo zgadzam się z nim. – dodał Juugo
- A ja wręcz przeciwnie, po tym co tutaj zobaczyłem i po
tym co jeszcze przed chwila usłyszałem, jestem prawie pewien ze to właśnie
Sakura ma zwój. – powiedział Uchiha swoim zwykłym oschłym tonem
- Powiedziałeś Sakura? Znasz ja? – spytali Suigetsu
- Tak... byłem razem z nią w drużynie. – odparł, bez
najmniejszego entuzjazmu
- Skoro ja znasz, znasz jej ataki, to czemu nie wkroczysz
pomiędzy nią a Karin? - spytał brązowo włosy (Juugo)
- Patrząc na nią teraz i słysząc jej słowa, wątpię abym
co kol wiek teraz o niej wiedział, lub abym ja w ogóle kiedy kol wiek znal.
–powiedział – Gdy dam wam znak, wkroczycie. Jednak powstrzymujcie się od
powiedzenia ze ja tu także jestem. – dodał, na co oni tylko pokiwali głowami i
wpatrywali się na to co się dalej wydarzy…
No comments:
Post a Comment