Wieczor... Pelnia...
Wielki bialy ksiezyc spoczywal na ciemnoniebieskim sklepieniu... sklepieniu na
ktorym nie bylo zadnej, nawet najmniejszej chmurki, jedynie on i gwiazdy. Ktore
byly pieknie porozmieszczane. Jednak przez niezasloniete zaslony, draznil swoja
obecnoscia pewna kunoichi, ktora od kilku godzin spala na miekkiej kanapie w swoim
salonie. Po chwili jej powieki zaczely sie po chwili rozchylac i jej zielone
teczowki zaczely sie rozgladac po ciemny pokoju. Przez chwile nie pamietala
gdzie jest, jednak po dwoch minutach wszystko do niej wrocilo. Nagle zaczela
sie podnosic do pozycji siedzacej, sciagajac tym samym koc, ktorym nakryla ja
Ino. Na szklanym stoliku przy sofie, mozna bylo dostrzec kubek z zimna juz
herbata a takze karteczke oparta o nia. Gdy Sakura wstala z kanapy, wziela do
reki drobna karteczke i
ja przeczytala na glos:
"Przyjde jutro, zobaczyc jak sie
czujesz.
Ino"
Rozowowlosa lekko sie
usmiechnela do samej siebie, poczym odlozyla kartke i skierowala sie w strone
lazienki. Gdy juz sie tam znalazla odkrecila kurek z goraca woda pod prysznicem
i zaczela pomalu sciagac z siebie ubrania. Delikatnie sprawdzila czy woda ma
odpowiednia temperature, a nastepnie weszla pod goracy strumien wody.
Zatapiajac sie w kazda krople. Istny wrzotek splywal po jej ciele, jednak ona
tego zbytnio nie
odczuwala, a moze nie chciala? Prysznic brala dosc dlugo... Po chwili oparla
sie delikatnie o kafelki a nastepnie zjechala po nich, siadajac przy tym, poraz
kolejny tego dnia myslala i to uporczywie. Jej lzy zmieszaly sie z woda, lzy
ktorych nie mogla powstrzymac... Lazienka byla zaporowana przez wrzatek ktory
non-stop lecial z pod przysznica. Nagle jednak kurek zostal przez nia zakrecony
jednak nadal
nie podnosila sie... gdy wreszcie
to nastapilo owinela sie w recznik, a pozniej narzucila na siebie bialy
jedwabny recznik i wyszla z lazienki, zostawiajac drzwi otwarte, aby para sie z
niej ulotnila chociaz troche... Skierowala sie do kuchni i zaparzyla sobie
swieza kawe, dopiero teraz zauwazyla godzine na zegarze, bylo ledwo co po
pierwszej w nocy, jednak jej to nie przeszkadzalo. Gdy kawa ja dostatecznie
pobudzila
wolnym krokiem poszla
ponownie do salonu i usiadla na szerokim parapecie. Wpatrujac sie w ksiezyc,
ktory jakas godzine temu ja obudzil... Patrzyla tak jakby chciala cos z niego
wyczytac... z niego i okalajacych go rozgwiezdzonych gwiazd. Jednak nie
wiedziala ze daleko od jej rodzinnej wioski, ktos wpatruje sie w ten sam punkt
na niebie, a ta osoba byl Sasuke Uchihe. Po chwili oderwali swoj wzrok i wbili
go gdzies indziej, tak jakby wiedzieli ze ich spojrzenia sie spotkaly... Ze
przed chwila ponownie spojrzeli gleboko w oczy tej drugiej osobie...
~~**~~
Minely trzy tygodnie od
powrotu mlodej Haruno do wioski, jednak odkad wrocila siedziala w domu, chociaz
nie... wychodzila z domu tylko i wylacznie po to zeby potrenowac swoja sile, a
raczej by zademastrowac ja jakiemus drzewu, lub tez kolejnej bali wbitej w
ziemie na polu treningowym. Dwa tygodnie temu wrocil takze Naruto z reszta z
Suny. Byl uradowany od ucha do ucha, bo wreszcie nie jest najstarszym geninem w
wiosce, tylko wreszcie chuuninem. Uzumaki jednak nie wiedzial co sie dzieje z
jego przyjaciolka, bo nikt go nie chcial laskawie poinformowac
o tym, co go bardzo... a to
bardzo irytowalo i denerwowalo. Jednak nie przeszkadzalo mu to w nachodzeniu
jej i nekaniu, gdy mial przerwe podczas treningow. Ale nie tylko on ja
codziennie nachodzil w domu... Ino i Hinata takze sie do tego zaliczaly... Nie
ominelo jej zreszta odwiedziny reszty znajomych, jednak oni przychodzili
rzadziej. Nikt nie wiedzial co sie dzieje z ich kolezanka... przyjaciolka, nikt
procz Tsunade, Yamanaki i Hyugi. Kolejny poranek... Bylo juz kilka minut po
dziewiatej. Dlugowlosa wlasnie wyszla ze swojego domu i kierowala sie w strone
domu starej przyjaciolki. Do jej glowy teraz wiele roznych mysli...
wspomnien... a takze urywki z wczorajszej rozmowy z Hokage... "Ino prosze
Cie, zajmij sie przez jakis czas nia, ja jak to mozliwe to postaram sie
skonczyc ta papierkowa robote i takze porozmawiac z nia." Byla
zamyslona... Nigdy by nie pomyslala w przeszlosci, ze Sakura tak bardzo go
kocha... Jednak ten dal jej ludna nadzieje... Nadzieje ktora zyla przez chwile,
a potem... a
potem ja zostawil, bez
zadnych wyjasnien, czy nawet glupiej rozmowy... Byla juz przed drzwiami Haruno,
zapukala ale nie otrzymala zadnej odpowiedzi, pukala jeszcze chwile, gdy juz
miala nacisnac klamke, drzwi sie otworzyly...
- Wiesz... jestes
uciazliwa, nawet pospac nie dasz. - powiedziala zielono-oka ktora stala w
drzwiach w samym szlafroku, na dodatek owinieta w cieply koc, ktory tazal sie
po ziemi. Jej oczy byly podkrazone i to bardzo, wygladala tak jakby od kilku
dni w ogole nie sypiala, a ten radosny usmiech ktory zawsze miala zniknal z jej
twarzy, jakis czas temu... Pokazala niebiesko-okiej aby weszla i poszla za nia.
Ta tak tez uczynila.
- Chcesz czegos? -
spytala spokojnie Sakura, jednak w jej glosie nie bylo slychac zadnej radosnej
barwy, jedynie bol... cierpienie i zal... Jej pytanie bylo wywolane tym ze juz
sie przyzwyczaila do codziennych wizyt Ino i Hinaty, wiec od jakiegos czasu
pytala sie czy chca czegos na przyklad do picia...
- Nie dzieki. -
odpowiedziala i usiadla na kanape. Rozowowlosa poraz kolejny usiadla na
marmurowym parapecie, otulajac sie szczelnie kocem i wpatrujac sie w przestrzen
za oknem. Nastala cisza... cisza w ktorej Sakura rozmyslala, jednak blondynka
byla tutaj by jej pomoc jakos wydostac sie z tej "depresji",
ale jej przyjaciolka jej tego wcale nie ulatwiala... Pomieszczenie w ktorym sie
znajdowaly bylo wrecz w
oplakanym stanie,
wszedzie gdzies walaly sie jakies talerze z jedzeniem albo kubki, z niedopita
kawa czy herbata... Gorzej niz w mieszkaniu Naruto....
- Moze sie gdzies
przejdziemy? - spytala po chwili, Sakura nawet sie na nia nie spojrzala, tylko
odparla tym samym smetnym tonem co wczesniej...
- Nie mam ochoty, gdzie
kolwiek wychodzic. - i poraz kolejny glucha cisza...
- Tsunade powiedziala ze
dzisia przyjdzie. - sprobowala jeszcze raz, jednak tym razem zielonooka nic nie
odpowiedziala - Slyszlas co powiedzialam? - zapytala z nadzieja ze powie cos
wiecej, niz zdania negatywne lub zwykle "nie", ale ona tylko pokiwala
glowa na znak ze doskonale slyszala, w tej samej chwili odbylo sie pukanie do
drzwi, na ktore ona nawet nie zareagowala. Zrezygnowana Yamanaka wstala tylko
po czym skierowala sie w
strone drzwi wejscowych, aby je otworzyc przybylemu gosciu, ktorym okazala sie
osoba, o ktorej przed chwila wspomniala, wraz z towarzyszaca jej bialo-oka.
- Jak sie dzis czuje? -
spytala na wstepie nie co przyciszonym tonem Tsunada, wchodzac do domu.
- Gorzej niz wczoraj. -
skwitowala, na co wielmozna spojrzala na nia pytajacym wzrokiem - Wczoraj byla
bardziej rozmowna niz dzis. Teraz jej odpowiedzi schodzac na zwykle "nie",
same negatywne zdania albo w ogole nic nie odpowiada gdy sie do niej mowi. -
dodala. Hokage nie porzebowala wiecej informacji, tyle jej wystarczylo...
- Gdzie ona jest? -
zapytala
- W salonie, siedzi na
parapecie. - odpowiedziala, po czym Piata szybkim krokiem skierowala sie w
strone pomieszczenia o ktorym wspomniala Ino.
Gdy weszla, jej uczennina
nawet sie nie odwrocila w jej strone. Hokage na widok salonu lekko sie zlekla,
nigdy nie widziala aby zielono-oka kiedy kolwiek by tak zaniedbala swoj dom.
~ Widze ze trzeba podjac
drastyczne srodki. ~ przelecialo jej przez mysli, gdy podchodzila do Sakury, po
czym niespodziewanie zlapala za koniuszek koca i go nagle z niej sciagnela, co
prawie nie spowodowalo jej upadku, jednak upadek nie byl najwazniejszy...
najwazniejsze bylo wyciagniecie jej z tego "letargu" w ktorym sie
znajdowala...
- Sakura zlas! -
skwitowala lekko podniesionym glosem, jednak ona takze i ja zignorowala -
Slyszysz co do ciebie mowie?!?! Jesli mi nie odpowiesz, to
przysiegam gorzko tego
pozalujesz!!! - dodala jeszcze bardziej donosnym tonem
- Tak slyszalam. -
odparla cicho
- No to ruszaj sie, nie
mam zamiaru dwa razy sie powtarzac! - dodala swoim wladzczym tonem, na co
kunoichi jak od niechcenia zeszla z parapetu, jednak nadal sie o niego
opierala... Cale to zajscie obserwowala Ino wtraz z Hinata, ktore staly we
framudze drzwi, modlily sie o to zeby chociaz wielmozna znalazla sposob na
przywrocenie Haruno do stanu poprzedniego...
- A teraz jak najszybciej
idziesz do gory i sie ubierasz! Za dziesiec miniut widze cie tu z powrotem,
ubrana i odswiezona!! - nadal krzyczala, zielono-oka niechcac czekac, az jej
nauczycielka wkurzy sie do konca, skierowala sie do swojego pokoju, gdy
wychodzila z salonu, natknela sie na Naruto ktory wlasnie wszedl do jej domu...
- Co to za krzyki? -
spytal na wstepie, jednak przyjaciolka z druzyny mu nie odpowiedziala, ale do
jej "nie odpowiedzi" juz sie przyzwyczail przez ten
czas, chociaz jednak
draznila go niewiedza, gdy ominela go bez slowa, skierowal swoj pytajacy wzrok
na reszte, jednak gdy ujrzal Tsunade... to... domyslil sie o co chodzi?
Nieee.... Naruto nie mysli... a raczej nie ma do tego zadnych sklonnosci...
- Babciu Tsunade, o co
tyle krzyku? - spuytal sie jej, Piata gdy poraz kolejny uslyszala z jego ust
slowo "babciu" to na jej czole zaczela pojawiac sie mala zylka, ktora
zaczynala pomalu pulsowac...
- JA CI ZARAZ DAM
BABCIE!!! - wydarla sie na niego i zlapala go za jego blad czupryne i wywalila
go z domu Sakury przez otwarte drzwi, jednak gdyby byly zamkniete, to
zlatwoscia by je rozwalil... Hinata gdy to zobaczyla lekko zmartwila sie o
przyjaciele i cicho powiedziala "Naruto-kun..."
- Nie jestem dzis w
humorze Naruto!!!!!!!!!!! - darla sie nadal, na Uzumakiego, ktory podnosil sie
wlasnie spod wysokiego brazowego plotu
- Ale o co tyle krzyku?!
- wydarl sie do niej, wracajac spowrotem do domu Sakury
- O to ze juz ci mowilam
zebys mnie nie nazywal babcia!!!!
- Dobra, dobra bab... - i
tu urwal, bo widzial jak wielmozna przygotowuje sie do kolejnego ataku na niego
-... ehh... Tsunade-sama. - poprawil sie szybko - A kiedy wreszcie przydzielisz
mi jakas misje? Jestem Chunninem wiec jakas porzadna misja mi sie nalezy! -
powiedzial, a gdy wymawial slowo "Chunin" stal sie bardziej pewny
siebie... dumny...
- Pogadamy o tym jutro. -
odpowiedziala widzac ze Haruno juz schodzi, jednak jej twarz nadal byla blada i
bez wyrazu - A czy czasami nie czeka na ciebie Kakashi? - dodala do
niebiesko-okiego, nagle jego oczy szerzej sie rozszerzyly i jak szybko tylko
mogl wybiegl z domu, machajac do nich i krzyczac "narazie"
- A ty pojdziesz ze mna!
- dodala srogo do rozowowlosej, ta jedynie cicho westchnela i ruszyla za swoja
nauczycielka - Wy takze mozecie isc. - dodala, zwracajac sie do dwoch kunoichi
ktore staly obok, te kiwnely glowami i takze ruszyly za nia...
- Cos mi sie zdaje, ze
Hokage planuje akcje, a raczej misje pt. "Zapominamy o Sasuke" -
szepnela Ino do spadkobierczyni Byakugan...
No comments:
Post a Comment