Rozowowlosa kunoichi siedziala
na lozku Uchihy, skulona i z oparta glowa o kolana. Z pod jej powiek, polecialo
pare lez... Ale lez czego...nienawisci? A moze milosci? Niewiedziala...
Wiedziala jedynie ze nie chce tu byc, nie chce tu byc razem z nim... a
zwlaszcza w jednym pokoju, gdzie jest tylko i wylacznie jedno lozko... Glowa
nagle zmienila swoja pozycje, juz nie lezala oparta o jej kolana, tylko teraz o
sciane
ktora miala za soba.
Rekami otarla te pare lez ze swoich polikow i wstala z lozka... W tym pokoju
bylo troche wiecej rzeczy, oprocz lozka i dwoch krzesel byla takze szafa i
biurko, do ktorego wlasnie sie zblizala i zaczela szperac w jego szufladach...
Z poczatku nie wiedziala czego dokladmie szuka, jednak gdy znalazla sznurek do
glowy przyszedl jej pomysl... Pomysl z ktorego kruczowlosy napewno nie bedzie
zadowolony. Sciagnela
takze posciel z koldry i poduszki, jednak stwierdzila ze bedzie za malo
materialu aby mogla zrobic to co zaplanowala, wiec tym razem skierowala sie do
szafy "wielkiego pana Uchihy". Po czym w niej takze zaczela grzebac,
wyciagnela jeszcze jakis kilka wiekszysz materialow i zaczela wdrazac swoj plan
w zycie. Gdy skonczyala (co zrobila dowiecie sie gdy wroci jej lokator^^)
skierowala sie do lazienki aby sprawdzic, czy i ona jest tak zapuszczona jak ta
wczesniejsza. Jednak gdy otworzyla drwi, zdziwila sie ta lazienka byla czysta
do anielskosci... Gdy odkrecila kurki z woda, odrazu zaczela z nich leciec
krystalicznie czysta woda... Co bylo takze kolejnym powodem jej zdziwienia... I
dopiero teraz zauwazyla ze lazienka jak i pokoj sa duzo jasniejsze od innych
powmieszczen. Nastepnie wrocila do pokoju i usiadla na lozku tak jak wczesniej,
czekala na kruczowlosego i jego reakcje w zwiazku z tym co przed chwila zrobila
z jego pokojem.
~~**~~
Sasuke siedzial w kuchni
razem ze swoimi towarzyszami i rozmawiali dluzsza chwile. Nie mowiac juz o
zazenowanej Karin...
- A wiec zwoj ma przy
sobie, tak? - spytal Juugo
- Dokladnie, jednak nie
rozstaje sie z nim ani na krok, ale niedlugo go bede mial, a wtedy bedzie mogli
zaczac dzialac. - odpowiedzial
- Sasuke a ona ma tak
zawsze? - spytal Suigetsu, przypominajac sobie jak jego zwierzchnik niosl przez
rzucona przez ramie Haruno, ktora sie na niego wydzierala i walila piesciami w
jego plecy
- Odkad mnie zobaczyla to
tak. - przyznal szczerze
- No to bedzie ciekawie.
- dodal cicho pod nosem niebieskowlosy, jednak Uchiha prawdopodobnie to
uslyszal bo poraz kolejny na Suigetsu spoczal jego lodowaty wzrok
- Dobra ja juz nic nie
mowie. - oznajmil, po czym pozwolil reszcie mowic
- Czyli ona zostaje tu
dopoki nie bedziemy miec zwoju, tak? - spytala czerwonowlosa z ludna nadzieja w
glosie
- Prawdopodobnie, jednak
wszystko sie okaze. - odpowiedzial najmlodszy Uchiha, a na twarzy okularnicy
pojawil sie wredny usmieszek
~ Nie badz taka pewna
siebie Karin... Ona ma przewage i to duza... ~ przelecialo mu przez mysl, gdy
zobaczyl jej wyraz na twarzy, po chwili uslyszeli odsuwanie krzesla od stolu,
byl to Uchiha, dla ktorego ta "pogawedka" sie skonczyla, wychodzac z
pomieszczenia zwrocil sie jeszcze przez ramie do niebieskowlosego...
- Suigetsu zrob cos do
jedzenia dla niej. A pozniej przynies to do mojego pokoju. - powiedzial i
zniknal za drzwiami
- Czemu on do niej
polazl?! - pisnela wkurzona Karin
- Prawdopodobnie ma w
sobie to "cos" czego ty nie masz. - skwitowal posiadacz wielkiego
miecza, Juugo widzac ze czerwonowlosa ma zamiar sie zaraz na niego rzucic,
powstrzymal ja, lapiac za ramie... Ta zaraz sie opanowala, nie lubila gdy
brazowowlosy jej dotyka, w ogole nie lubila jego osoby, jego towarzystwa, dla
niej byl on tylko i wylacznie morderca bez zadnych skrupolow...
~~**~~
Kruczowlosy wlasnie
kroczy korytarzem kierujac sie do swojego pokoju, gdzie przebywala takze w tej
chwili mloda Haruno. Rece mial jak zazwyczaj wlozone w kieszeniach, jednak gdy
stal przed drzwiami byl zmusozny jedna z nich wyciagnac aby moc otworzyc drzwi.
Gdy to zrobil i je otworzyl, a nastepnie wszedl do pomieszczenia, oczy mu sie
szerzej otworzyly, jednak nigdzie nie mogl dostrzec tej ktora powinna tu byc.
Po chwili jednak ja dojrzal, ale tylko i wylacznie dlatego ze ona wstala z
lozka.
- Co tu sie dzieje? -
spytal swoj zwyklym chlodnym tonem, jednak z nutka zdziwienia, widzac ze pokoj
jest przedzielony na nie rowna polowe sznurkiem, na ktorym jeszcze wisialy
jakies rozne materialy, z ktorych wywnioskowal ze to byly jego ciuchy. Jednak
ona nie odpowiedziala z poczatku, gdy wstala podeszla do liny i oznajmila mu z
cala swoja stanowczoscia w glosie...
- Moja polowa jest tu. -
wskazala reka na 3/4 pokoju - A twoja tu gdzie stoisz. - wskazala druga reka
tym razem 1/4 pokoju, na nieszczescie chlopaka, wejscie do lazienki bylo po
stronie dziewczyny
- To moj pokoj i bede
robic co mi sie w nim podoba. - oznajmil swoim lodowatym tonem, tak jakby go
nei obchodzilo to co wlasnie zrobila z jego pokojem, jednak to nie bylo prawda,
prawda bylo ze od samego poczatku zdziwilo go jej zachowanie, nie rzucila mu
sie na szyje z placzem, mowiac zeby wrocil do wioski, to go bardzo intyrgowalo
i zaciekawialo do samego konca... Konca ktorego jeszcze nie
widac... Jednak nie dal
po sobie poznac tych uczuc, tego ogromnego zdziwienia...
- Skoro wielmozny pan
Uchiha zada abym tu zostala, to niestety, ale musi zwracac uwage na to czego ja
chce i czego potrzebuje, a w tej chwili potrzebuje najwiecej prywatnosci. Wiec
ty spisz na podlodze na swojej polowie pokoju, a ja na lozku na swojej polowie.
- powiedziala
- To nawet nie jest
polowa. - oznajmil i oparl sie o drzwi
- Twoj pech. - dodala i
usiadla na lozku, tak ze teraz hebanowy wzrok jej nie widzial
- A niby co z lazienka,
co? - spytal po chwili zastanowienia, jednak nie dostal zadnej odpowiedzi, co
oznaczalo ze ona go totalnie olala w tej chwili... Po braku ignoracji z jej
strony troche sie wkurzyl i wolnym krokiem zaczal kroczyc do tak zwanej granicy
ktora dzielila pokoj na pol... Jednak nie bylo mu dane dojsc tam, bo po pokoju
rozleglo sie pukanie do drzwi... Kruczowlosy odpowiedzial swoje
"wejsc" bez zadnych emocji, jak to zawsze robil, a po chwili drzwi
pokojowe po raz kolejny sie otworzyly i wszedl Suigetsu, z jedzeniem... Ktory
rozszerzyl gwaltownie swoje oczy, gdy zobaczyl wnetrze pokoju, a do tego
jeszcze mine Uchihy, a po chwili na jego twarzy pojawil sie
usmiech rozbawienia...
- Czyzby tornado tedy
przeszlo? - spytal rozbawionym tonem
- Nie, tylko Sakura. -
powiedzial, a gdy wypowiadal jej imie, tak dziwnie mu sie zrobilo... dziwne
uklucie na sercu...
- SLYSZALAM!! - krzyknela
z drugiego konca pokoju - Co masz dla mnie dobrego? - spytala sie
niebieskowlosego wstajac z lozka i widzac ze trzyma jakies jedzenie na
rekach...
- Sniadanie, a raczej juz
obiad dla ciebie. - odpowiedzial, a ta mu tylko pokazala gestem dloni aby
podszedl
~ Taaa on to juz moze
poruszac sie po calym pokoju bez ograniczen, a mi jakas glupia granice
postawila! ~ krzyczal kruczowlosy w myslach
- Niezla robota. -
szepnal do niej Suigetsu, tak aby jego "szef" tego nie uslyszal, a ta
udala jakby nie wiedziala o co chodzi, po dobrych pieciu minutach,
niebieskowlosy opuscil pokoj, zostawiajac ponownie Sasuke samego z Sakura...
- To odpowiesz mi
wreszcie co z ta lazienka? - spytal ponownie, jednak ponownie cisza - Nie
ignoruj mnie, Sakura!!! - krzyknal juz
- To proste!! Drzwi do
lazienki sa na mojej polowie, wiec ja z niej korzystam, a ty mozesz isc
skorzystac z jakiejs innej!! - odkrzyknela mu, o nie on nie pozowoli aby ona
nim dyrygowala... nic z tego... Kruczowlosy wiedzial ze lazienka jest dosc duza
a granica pokoju konczyla sie zaraz za drzwi do drugiego pomieszczenia...
Chwila zamyslenia.... Ulozyl jedna reke w pozycji, tak jakby chcial wyrwac
komus serce.
Nastepnie wykonal kilka
pieczeci, a dookola reki pojawila sie jego czakra. Nastepnie zrobil tylko jeden
strzal w sciane... Podczas ataku bylo slychac cos w stylu "chi chi chi
chi" jakby tysiace ptakow spiewaly, jednak to nie byly ptaki, to bylo
Chidori, ktore niegdys nauczyl go Kakashi-sensei. Gdy dym zniknal, pojawila sie
dziura w scianie, dziura ktora robila ze wejscie do lazienki.
- Teraz juz mam drzwi. -
powiedzial do niej, a na niej twarzy pojawil sie grymas niezadowolenia - I
ostrzegam sprobuj tylko przepolowic lazienke na pol, a juz nie bede taki mily.
- dodal, jednak ona udala ze w ogole go nie slucha...
~ Tak... tak... tak...
Uchiha pogadaj sobie... ~ przelecialo jej przez mysl i polozyla sie na lozku,
wpatrujac sie w pusty sufit, po chwili uslyszala jak tylko kruczowlosy opuszcza
pokoj i trzaska na koncu drzwiami...
~~**~~
Tym razem daleko od
siedziby Hebi i od Konohy, w skale, gdzie wlasnie swoje spotkanie mieli
czlonkowie Akatsuki... Wszyscy stali na palcach dwoch wielkich rak, kazdy na
swoim miejscu, jednak posrodku rak, klekala jedna osoba, z oddali bylo widac ze
byl to mezczyzna o szczuplej budownie swojego ciala. Jednak jedynie ow czlowiek
i dwoch innych czlonkow Akatsuki byli w swoim ciele z krwi i kosci, reszta
byla zwyklymi
hologramami...
- Dorwales ja? -
rozbrzmial jeden glos, ktory prawdopodobnie nalezal do Deidery
- Niestety mi w tym
przeszkodzono. Twoj brat Itachi, za bardzo ja chroni. - oznajmil Kabuto, ktory
nadal kleczac
- Jednak Pein ja nadal
uwazam ze jej zdolnosci mogly by sie nam przydac, widziales przeciez jak
walczyla podczas ostatniej walki, to ona wraz z ta Chiyo pokonaly Sasoriego,
chodza plotki ze w przyszlosci moze byc kolejnym Sanninem, zwlaszcza jesli
planujesz zrobic to o czym rozmawialismy ostatnio. - wtracila sie Konan
- Trzeba to jeszcze
przemyslec, jednak gdy jest ona z Uchiha, trudno bedzie nam ja zlapac, do
zlotej klatki. Poczekamy az go nie bedzie w poblizu. Do tego czasu, wracamy do
lapania demonow. - powiedzial po chwili lider organizacji, po czym zniknal a w
jego slad poszla reszta czlonkow orgaznizacji...
No comments:
Post a Comment